Oto
pojawiła się wręcz wstrząsająca informacja, że po wszystkich latach owej ponurej
pulpy, tygodnik „Gazeta Polska” będzie się ukazywał w nowej szacie graficznej i
w ten sposób, już niczym nie będzie się różnił nie tylko od takich popularnych prawicowych
tygodników jak „W Sieci”, czy „Polska Niepodległa”, ale nawet od „Newsweeka” i
„Wprostu”. A więc sukces? Sukces. Sukces zarówno wydawnictwa, jak i jego
właściciela, Tomasza Sakiewicza, który najwyraźniej już na tyle zadbał o osobiste
finanse, że może wreszcie przestać oszczędzać i coś dosypać do swojego
sztandarowego projektu.
Ponieważ „Gazety Polskiej” nie miałem w
ręku przynajmniej od czasu, gdy oni najpierw wykorzystali moje teksty z bloga,
a następnie odmówili jakiegokolwiek kontaktu, to czy oni nadal będą traktować
swoich czytelników, jak ciemną masę, której wystarczy kawałek zadrukowanego
papieru, czy może wykażą nieco szacunku, ma dla mnie znaczenie żadne, natomiast,
owszem, zainteresowało mnie to, że wśród redaktorów tygodnika w nowej odsłonie,
będziemy też mieli samego Piotra Wielguckiego, czyli Matkę Kurkę. Ja mam
oczywiście świadomość, że ów dziwny człowiek pojawia się w polu zainteresowania
różnych patriotyczno-prawicowych organizacji od dłuższego już czasu i jak
najbardziej też pamiętam, jak w pewnym momencie próbowali go do siebie
przygarnąć sami bracia Karnowscy, jednak za każdym razem pojawiała się odpowiednia
refleksja i Wielgucki kończył tam gdzie był od początku, czyli gdzieś w połowie
drogi między swoim blogiem, a Twitterem. No i wreszcie się stało. Matka Kurka
stał się oficjalnie i ostatecznie publiczną twarzą Klubów Gazety Polskiej, a
ja, znając jego determinację i ów szczególny talent, nie zdziwię się, jeśli już
wkrótce zobaczymy go, jak obok Jarosława Kaczyńskiego i Tomasza Sakiewicza
prowadzi kolejną miesięcznicę na Krakowskim Przedmieściu, no a dalej to już tylko
polityczna kariera posła Prawa i Sprawiedliwości.
Póki jeszcze sprawa jest w miarę gorąca,
chciałbym przypomnieć swój stary bardzo tekst, jeszcze sprzed Smoleńska, kiedy
to Matka Kurka był jeszcze Matką Kurką, jego fanami byli ludzie, którzy go
naprawdę bardzo szanowali za owo szyderstwo z Ojca Rydzyka, a on sam nawet nie
przypuszczał, jak ci, z których on szydzi, potrafią być naiwni i głupi. Proszę
uprzejmie, jeszcze raz tamten tekst, w wersji nieco skróconej i przede
wszystkiej zredagowany tak, by jego myśl była bardziej uniwersalna.
Nie wiem, kto to jest Matka Kurka poza
tym, że to uznany bloger, nagrodzony nawet w pewnym momencie przez tygodnik „Polityka”
tytułem blogera roku, i znany z tego, że nie lubi PiS-u, natomiast bardzo lubi
Platformę Obywatelską. Wiem jeszcze coś o Matce Kurce, co w moim odczuciu może
być czymś najważniejszym. To mianowicie, że on nie tylko jest aktywny w tej
całej naszej blogosferze, po to by dzielić się swoimi refleksjami, walczyć o
jakąś tam swoją prawdę i ewentualnie zdobywać uznanie, ale też po to, by się
zabawić. Ot tak sobie, bez powodu, bez sławy, nawet bez nagrody. A żeby się
zabawić, gotów jest nawet trochę pokłamać.
Poza tym jednak, o Matce Kurce, jak
mówię, nie wiem nic. W życiu nie przeczytałem jego jednego tekstu. Nawet nie
miałem okazji z nikim o tym, co on pisze i jak, porozmawiać. Dziś dopiero,
chcąc wiedzieć, czy ta Matka Kurka, to w ogóle kobieta, czy mężczyzna,
zajrzałem do Googla i oto proszę http://d.wiadomosci24.pl/g2/40/5f/02/90700_1236323288_4749_p.jpeg
A więc już wiem, że to mężczyzna. Jeden z
tych dwóch. Który? Nie mam pojęcia, ale mam szczególne przeczucie, że bez
względu na to, czy to ten, czy może ten drugi, moje pragnienie wiedzy zostało
zaspokojone. W większym nawet stopniu, niż mogłem oczekiwać.
No i w tym miejscu muszę wprowadzić do
powyższego wywodu małą poprawkę. O ile się orientuję, osoba podpisująca się
Matka Kurka, występuje w wielu miejscach pod wieloma imionami. Wynika to z
tego, że jedyne towarzystwo, gdzie go tolerują to jego oryginalny blog.
Wszędzie poza tym, jeśli chce się pokazać, a bywać bardzo lubi, musi się
ukrywać, bo normalnie jest traktowany jak wirus. Przychodzi więc w przebraniu,
zaznacza swój teren i, rozpoznany, ucieka z chichotem. I dokładnie to samo
zrobił ów Matka Kurka niedawno, kiedy najpierw w Salonie24 założył blog, którego
rzekomym autorem była jakaś sympatyczna i naiwna studentka, zwolenniczka PiS-u,
która w PiS wierzy, która PiS popiera, która PiS wręcz kocha, ale która też
bardzo się martwi tym, że PiS tak bardzo dzieli naród i często tak bardzo
potrafi nienawidzić. Przez kilka dni więc się pobawił, a kiedy został odkryty, obrócił
się na palcach i uciekł ksztusząc się ze śmiechu.
I to jest moim zdaniem dla tego rodzaju
ludzi typowe. I wtedy gdy kłamią i wtedy gdy z tą, charakterystyczną satysfakcją
osób uważających się za szalenie inteligentnych, ogłaszają, że, owszem, kłamali,
ale jest im z tym dobrze, bo przecież fajnie jest okłamywać ludzi głupszych i
gorszych.
Kłamstwo. Kto zna ten blog, wie, że
cokolwiek tu zostało powiedziane, jakiekolwiek emocje zostały wylane, bez
względu na to, jak wiele gniewu znalazło tu swoje ujście, całe to pisanie było
i jest wymierzone w jedno, w rozumieniu autora tego blogu, kluczowe i jakże
okropne zjawisko, mianowicie w kłamstwo. Mam wrażenie, że, pomijając tych kilka
spokojniejszych i mniej zaangażowanych tekstów, chodziło zawsze o kłamstwo.
Tylko o nie. A stojący za tym tematem pogląd był też jeden: cały projekt, który
najpierw przegrał prezydenckie i parlamentarne wybory, następnie, drogą
potężnej i bezprecedensowej nagonki, przejął władzę, a dziś już tylko
funkcjonuje siłą stworzonej przez siebie nienawiści, jest oparty na kłamstwie i
jest tego kłamstwa pierwszym i panem i sługą. Pogląd ten był często opisywany
jako złośliwy, niesprawiedliwy i nieuprawniony. Dziś widzimy to kłamstwo nie
dość, że w pełnym kształcie i krasie, to jeszcze nadęte szczerą satysfakcją.
I małe dzieci i ludzie starsi i nawet już
całkiem starzy, mają niezmiennie w zwyczaju pytać: „Czemu?”. Odpowiedzi na to
pytanie, zależnie od okoliczności, jest mnóstwo, ale kiedy się robi już naprawdę
zagadkowo, niektórzy mówią, że chodzi o pieniądze. Myślę, że jest dobry moment,
żeby lekko zmodyfikować tę teorię. Nie musi chodzić o pieniądze. Może chodzić o
przyjemność. Skąd występek? Bo chodziło o ten dreszcz. Skąd grzech? Bo się
czuło ten rozkoszny skurcz, Skąd zło? Z pragnienia czystej przyjemności.
Pamiętam, jak kiedyś, dawno bardzo, siedziałem z moim ojcem i oglądaliśmy
Dziennik Telewizyjny. Mój tato, człowiek prosty i niewykształcony, spytał mnie:
„Powiedz mi, Krzysiek, czy on wie, że on kłamie?” Bardzo trudne pytanie. Przez
wiele lat nie umiałem sobie na nie odpowiedzieć. I dziś nie mam całkowitej
pewności. Ale kiedy obserwuję to zdjęcie i tych dwóch, z których jeden to bohater
dzisiejszych refleksji, mam wrażenie, że już jednak wiem. Tamten funkcjonariusz
komunistycznego aparatu wiedział, że kłamie. Wiedział bardzo dobrze. I stąd pochodziła
ta rozkosz. To nie od światła. To przez nią mrużył tak swoje oczy.
Przypominam, że w księgarni na
stronie www.coryllus.pl można kupować
moje książki. Zachęcam szczerze.
Jeżeli MK może zostać twarzą GaPola to ja jestem przerażony jak daleko w ich środowisku może zajść mój pies, który pisze mniej więcej w takim samym stylu jak Matka Kurka, a wystarczy tylko, ze zadeklaruje, że lubi PIS i nie lubi wyborczej.
OdpowiedzUsuńChce pan przez to powiedzieć, że łże jak wsiowy kundel, co najpierw macha ogonem, kładzie uszy a potem jak cie capnie za rękę, i jeszcze uważa że ci się należało.
UsuńCoś w tym jest. Taka wredna małpa. Są ludzie którzy mają w sobie takiego złośliwego małpoluda. Bułhakow Psie serce.
Ty się martw lepiej o to, jak wielką karierę zrobi pies Żakowskiego, bo niedługo i on przejrzy na oczy i zostanie pisowcem
OdpowiedzUsuńNo tak. Żakowski pozostanie tam gdzie jest, a jego pies będzie pisał ze swadą, udając prawicowca. I najlepsze, że nikt się nie dowie, że to pisze pies Żakowskiego.
Usuń@tpraw
UsuńOczywiście że się nie dowie, a nawet jak się dowie, to też nie szkodzi. Może było tak, że ten pies nawet z Żakowskim za bardzo nie rozmawiał, bo Żakowski za dużo pił, a w końcu liczą się pryncypia. Właśnie trafiłem na takie oto wyznanie Wielguckiego:
"Jestem synem sekretarza PZPR. Bogu dziękować, ojca widziałem ze trzy razy trzeźwego i nie był dla mnie żadnym autorytetem. Wychowywała mnie bogobojna Mama, urobiona po łokcie kobieta i przewodnicząca Solidarności. Wychowała mnie, z kluczem na szyi, ulica i dziadkowie repatrianci, dla których praca, Bóg i ostatni grosz oddany dzieciom do dziś jest sensem życia".
Syn sekretarza PZPR z kluczem na szyi???
UsuńTo niemożliwe w ogóle...
Dlaczego nie? Przecież nie chodzi o I sekretarza tylko jakiegoś sekretarzynę z Pcimia
Usuń@Ogrodniczka
UsuńMoim zdaniem, z tego wszystkiego prawdziwy jest tylko ten ojciec-sekretarz.
Żakowski każe przeszczepić swojemu pudlowi przysadkę jakiegoś rozjechanego ćpuna w ramach miłości do zwierząt i koniec, po psinie. Za to redahtur zobaczy na własne oczy owoce swojej ciężkiej pracy "apostolskiej", jak mu hybryda zacznie hece wyprawiać i uwodzić żonę, jak w Psim sercu Bułhakowa, jest nawet rosyjski film, wszystko idzie zrozumieć, bez napisów.
Usuń@Magazynier
UsuńSzczerze powiedziawszy, nie bardzo wiem, jak się to stało, że bohaterem dyskusji pod tym tekstem stał się Żakowski. Czy nie lepiej było się zdecydować na Marcinkiewicza, albo Wołka? W końcu Marcinkiewicz jest na "w", a Wołek to prawie jak "kurka".
To dlatego że o Matce Kurka nie mam więcej do powiedzenia niż napisałeś ty, drogi Autorze. Poza tym wszystko mi się kojarzy z Psim sercem tego Bułhakowa. Bardziej zszedłem na niego, bo kilka dni temu skończyłem o nim pisać, na razie. A Matka kurka, jak ten Owsiak, z którym się procesował, kojarzy mi się jak w pysk z Psim sercem.
UsuńTo znaczy przepraszam za trollowanie. Przetrenowałem się.
Usuń@stop fałszerzom 14.49
UsuńNa prowincji tacy sekretarze byli często lepiej umocowani niż w centrum...
Skąd tyle patologii dziś w Polsce samorządowej?
Z milczenia owiec jak sądzę
UsuńMagazynier
UsuńPsy są okay.
Zgadza się. O tym jest właśnie Psie serce. Problemy zaczynają się jak psu przeszczepiają przysadkę żulika.
UsuńCiekawe o co chodzi z tym kluczem na szyi? Czy to jakaś analogia, ze go wypuszczała z domu(albo z piwnicy) tylko jak sobie na to zasłużył?
OdpowiedzUsuńOj, nic na siłę proszę... Wszystkim dobrze wiadomo co oznacza ten mem z kluczem.
Usuń@tpraw
UsuńZawracanie głowy. Tata sekretarz w komitecie partii, bogobojna mama, przewodnicząca Solidarności, dziadkowie repatrianci, no ion - dziecko ulicy z kluczem na szyi? Przecież to jest kompletny absurd.
@Ogrodniczka
UsuńJak to skąd? Jak zawsze z całkowitego braku kontroli i konsekwentnie z poczucia bezkarności. Moim zdaniem tak zwana reforma samorządowa to był być może największy przekręt III RP.
Niestety, GP i GPC jest znana z tego, że płaci honoraria tylko swoim, a innych traktuje gorzej, niż się traktowało autorów w prl-u. Kiedyś mój felieton poszedł bez mojej wiedzy w .."listach do redakcji" i nikt nie odpowiedział na grzeczną interwencję. Matka Kurka ma wielu czytelników, więc jego angaż ma czysto biznesowy wymiar. Gdzie są zupełnie nowe pisma, które powinny kwitnąć w "uwolnionej" z postkomunistycznej mafii Polsce?
OdpowiedzUsuń@Polska Canada
OdpowiedzUsuńJa też mam wielu czytelników, że nie wspomnę o Coryllusie, i to jest bez żadnego znaczenia. Ostatnia rzecz, na jakiej im zależy to zwiększanie liczby czytelników.
Ja myślę że to ten ojciec sekretarz PZPR jest takim rodzajem rekomendacji która przeważa szalę. Przy obecnym stapianiu z SLD taki sekretarz jest jak w kynologii potwierdzeniem pewnych cech. Widzimy to w tym momencie wszędzie(bez rodziców w PZPR większość stanowisk po prostu nie jest dostępna).
Usuń@Artur
UsuńTym bardziej bardzo zabawnie wygląda ten spot nowej "Gazety Polskiej", gdzie już na samym początku pojawia się krzyczący tytuł: "Bez resortowych dzieci". A tu obok Kani i Targalskiego mamy kolejnego świętego, czyli Wielguckiego.
To, że on to wszystko pisze o sobie demaskuje po raz któryś tam MK. Tylko, że ja myślę, że on kręci nawet tym ojcem z pzpr. On gra kogoś innego niż jest w rzeczywistości.
OdpowiedzUsuń@tpraw
UsuńTo jest oczywiście bardzo mozliwe. Przyjdzie czas, kiedy taki Hadacz przy nim będzie wyglądał, jak jakiś żart.
Cześć!
OdpowiedzUsuńO Matce Kurce to już ja nic mądrego nie napiszę. Może tylko, że ostatnio, gdy po akcji "Seicento" zaczął walić w PiS, stał się na chwilę be - ale już, zdaje się, znów jest idolem prawego Twittera.
Ja chciałem nawiązać do tego słynnego już "Czy on wie, że on kłamie?"
Ostatnio w Sejmie Jarosław powiedział Schetynie: "Dopuszczam taką możliwość, że pan wierzy w to co mówi".
Może Kaczyński tu czasem zagląda?
@Kozik
UsuńJestem pewien, że nie zgląda.
Ja nie biorę do ręki Gazety Polskiej od czasu jak pan Sakiewicz zatrudnił u siebie, jako dziennikarza internetowego, samego Jacka Sobalę.
OdpowiedzUsuńMoże nie wszyscy pamiętają, ale p. Sobala poprzednio pracował w Radiu Tok FM, w radiu Agory i wsławił się tam tak szczytowo chamskim traktowaniem słuchaczy dzwoniących na żywo (taka była początkowo formuła tego radia), że musiano zlikwidować tę "otwartość stacji", bo ludzie chyba by Sobalę rozszarpali za jego demonstracyjną pogardę. Odcinani w pół słowa i z obraźliwym komentarzem, dawali wyraz swojego oburzenia w listach, których wory przychodziły na adres redakcji TOK FM (W-wa, ul. Wilcza), pełne zdenerwowania pod adresem pyszałkowatego prowadzącego. I pan Sobala, w końcu wyrzucony/przeniesiony pojawia się w najbardziej prawicowym obszarze. Oczywiście zmienił sposób rozmowy i przestał obrażać ludzi, ale nie wierzę, że pan red. Sakiewicz nie wiedział kim p. Sobala jest gdy go zatrudniał. A ostatnio, żeby było jeszcze dziwniej, J. Sobala przewija się jako kandydat na stanowisko zastępcy prezesa w którymś z programów Polskiego Radia... :))))
@jula
UsuńMoim zdaniem jest dużo więcej i znacznie lepszych powodów, by nie brać do ręki "Gazety Polskiej", niż ten jakiś Sobala. Choćby sam Sakiewicz.