środa, 8 marca 2017

Czy Bóg wybaczy destabilizowanie umysłów?

      
      Jak się należy domyślać, nie planowałem wracać do tematu reportaży Justyny Kopińskiej „Polska odwraca oczy”, jednak zarówno reakcja czytelników pod samym tekstem, jak i osobna, nawiązująca do tematu, notka Coryllusa kazały mi się jeszcze zatrzymać przy sprawie owej agresji propagandowej, jaką wobec nas prowadzi od lat środowisko „Gazety Wyborczej”. Ktoś gdzieś powiedział, że my nie powinniśmy mieć pretensji do Kopińskiej o to, że ona oddaje głos żonie Trynkiewicza bez słowa komentarza, dlatego że na tym właśnie polega idealny reportaż – na tym, że między obrazem, a widzem nie ma jakiegokolwiek pośrednika, dzięki czemu my sami możemy najlepiej ocenić to co zobaczyliśmy, obiektywnie, a przez to prawdziwie. I ja oczywiście byłbym skłonny przyjąć tę perspektywę, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze, w książce, o której od paru dni rozmawiamy, reportaż o zakochanej w masowym mordercy kobiecie nie jest jedyny. Tam jest znacznie więcej i to nie mniej poruszających historii, z tym że z tego co zdążyłem zauważyć, jedynie ta dziwna kobieta może tu gadać do woli, bez ryzyka, że ktoś jej przerwie, lub choćby rzuci krótkim komentarzem, a zatem trudno się opędzić od wrażenia, że ta historia miała nas raczej zauroczyć, niż nami wstrząsnąć. W końcu, jeśli wolno mi powtórzyć swoją refleksję w odpowiedzi na jeden z komentarzy, czyż nie ma w tym swego rodzaju prawdy, że po cholerę się te dzieci tam kręciły, zamiast siedzieć w domu, pomagać mamie i odrabiać lekcje? 
       No i tu pojawia się kolejna kwestia. Oto w dalszej części książki Kopińskiej znajdujemy podwójny reportaż o piekle, jakie będącym pod ich opieką dzieciom zgotowały prowadzące ośrodek dla patologicznej młodzieży siostry zakonne, na czele z niesławną siostrą Bernadetą. I tam już jest zupełnie inaczej. Przede wszystkim tytuł: „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie”. Proszę zwrócić uwagę, że Kopińska nie zastanawia się, czy Bóg wybaczy Trynkiewiczowi. Gdy chodzi o Trynkiewicza, ona oddaje głos zakochanej w nim kobiecie, która go zna i zaświadcza o jego wrażliwości, inteligencji, wewnętrznym cieple i cudownym spojrzeniu, a wszystko pod tytułem „Spokojny sen Anny”. No a skoro nie istnieje dylemat odnośnie tego, jak Bóg oceni dzieło Trynkiewicza, można też spokojnie odłożyć na bok ewentualną kwestię odpowiedzialności dzieci, jakim przyszło trafić pod karzącą rękę siostry Bernadety za to, że przez swoje lenistwo, złe zachowanie, czy zwykłą głupotę, zamiast się grzecznie prowadzić w domu czy w szkole, zgotowały sobie swój okrutny los. W reportażu na temat owego zdziczenia Kościoła Katolickiego, Kopińska ani jednym słowem nie sprowokowała nas do zadania sobie pytania: „A czy te dzieci przypadkiem nie są same sobie winne, że te siostry je skazały na takie cierpienia? Przecież jest mnóstwo dzieci, które żyją w biedzie, mają rodziców pijaków, a nie trafiają do ośrodków prowadzonych przez siostry zakonne”.
      Nie. W ośrodku w Zabrzu w ogóle nie zadaje się pytań. Tam są wyłącznie historie, jakie Kopińskiej opowiedzieli pensjonariusze ośrodka, a owe historie są takie, że od nich lepszą być może – choćby przez to, że prawdziwą – mogłyby opowiedzieć jedynie zgwałcone i zamordowane przez Trynkiewicza dzieci. No ale nie opowiedzą, bo nie żyją, no a to co ewentualnie mieliby do powiedzenia ich rodzice, którzy z całą pewnością mogą wciąż żyć i mają swoje przemyślenia, Kopińskiej już nie interesuje. Co zatem ją interesuje? Proszę bardzo:

Siostra uderzyła nas wszystkich, ale ja zemdlałem i podobno było dużo krwi”.
Najgorzej pobiły Adama bo miał problemy z mówieniem. Biły go prętami po szyi aż pojawiła się krew”.
Dziewczynkom za karę wkładały mydło do ust, wiązały je do słupa lub kaloryfera, lub myły w zimnej wodzie”.
Wtedy prowadziły nas na gwiazdę. Tak mówiliśmy na pokój z gwiazdą na podłodze. Chłopcy nas tam rozbierali, bili, do krwi. Siostry patrzyły”.
Siostra Monika biła mnie najmocniej. Okładała pięściami po twarzy i kręgosłupie. Zdarzało się, że traciłam przytomność”.
Trenowała boks na dziewczynkach. Potrafiła najpierw pobić kilkuletnią wychowankę, a potem podnieść do góry i uderzyć o stół”.
Rwała dziewczynkom włosy z głowy. Raz straciła nad sobą kontrolę i szarpała wychowanką tak, że na połowie głowy zostało gołe ciało pokryte krwią”.
Siostra Patrycja budziła postrach w grupie dziewczynek. Niska, dość gruba, w okularach. Miała mnóstwo siły. Uwielbiała słodycze i jak któraś z dziewcząt dała jej czekoladę, to nie biła jej nawet przez tydzień”.
Najpierw stłukła mi okulary. Biła coraz mocniej aż była czerwona jak burak. Czułam się jak zabawka w jej rękach. Jakieś pół godziny później leżałam pokonana, posiniaczona do krwi”.
Jedna z dziewcząt coś jej odpyskowała, to siostra ją za włosy wzięła i wsadziła jej głowę tak głęboko do kibla, że mało się nie zadławiła”.
Siostra Patrycja często biła bez powodu. Po prostu rzucała się na kogoś. Jeden chłopak został odwieziony do szpitala, bo złamała mu obojczyk”.
Siostra Monika rozpowiadała, że jestem Niemką z trzeciego pokolenia. Powtarzała: ‘Ty pierdolony szwabie”.
Jak były imprezy albo grille, to zamykała mnie w sypialni lub w izolatce. Przynosiła trochę wody i jedzenia, ale bardzo mało, tyle żebym nie zdechła”.
Był taki jeden z braci. Silny. On zmuszał wielu. Siostry zamykały mnie z nim i jego bratem na klucz”.
W ośrodku dzieci gwałciły się niemal codziennie. Długopisami, ołówkami, butelkami”.
Siostry mówiły: ‘Twoja stara jest nic nie warta, jesteś debilem, ułomem, gnojem’. Najgorzej jeśli zsikałeś się do łóżka w nocy, lub byłeś głośno. Lubiły bezwzględna ciszę”.

       I tak dalej przez dziesiątki lat. Siedzi Kopińska otoczona wianuszkiem byłych już pensjonariuszy ośrodka, no a oni jej opowiadają, opowiadają i opowiadają. Te wszystkie twarde dzieci, prawdziwi mistrzowie survivalu, gwałcone i gwałcące, bite i same zadające ból, z pociętymi rękoma, powyrywanymi włosami, rozbitymi czaszkami, połamanymi żebrami, dzieci, które były za pan brat z całym złem tego świata i znały każdy sposób, by nie zginąć w tym dzikim świecie, a nie dały rady kilku siostrom zakonnym. A ona kiwa ze zrozumieniem głową, wszystko sobie zapisuje, no a potem opowiada to nam, tak byśmy sami sobie odpowiedzieli na to podstawowe pytanie: „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadecie?” I niech nikt nie myśli, że ona nam coś sugeruje. Ależ w życiu! W końcu to poważna reportażystka, znająca swój fach. Ona pozwala mówić faktom, a ocena należy do nas.
      Myślę, że wszyscy tu doskonale już widzimy tę metodę i wiemy, jak powinniśmy się wobec niej ustawiać. Jest jednak w książce Kopińskiej coś jeszcze, co mnie naprawdę zaintrygowało, a mianowicie bardzo jednoznaczna i naprawdę bezwzględna krytyka wymiaru sprawiedliwości w Polsce, i to wbrew pozorom nie formułowana z punktu widzenia interesów przestępcy, ale społeczeństwa. U Kopińskiej polska policja, sądy, prokuratura, to w większości siedlisko wściekłych, sprzedajnych żmij. I ów obraz bardzo mocno mi się kojarzy z pokazanym niedawno przez telewizję TVN24 reportażem na temat korupcji, jaki pożera od środka polskie sądy, na przykładzie pewnego zabójcy i gwałciciela z Nowej Soli, który od lat, dzięki pieniądzom i pewnym rodzinnym koneksjom, pozostaje od wielu lat bezkarny. I to, przyznaję nie daje mi spokoju. Z jednej strony oni wypruwają z siebie żyły, by uniemożliwić Prawu i Sprawiedliwości posprzątanie tego chlewu, jakim jest wymiar sprawiedliwości w Polsce, a jednocześnie robią wszystko, by nam pokazać, że, owszem, jest źle, i podobno ma być jeszcze gorzej.
      Niedawno tu w sąsiedztwie pojawił się różowy billboard przedstawiający czarny parasol, obok napis: „To nie jest parasol, to Polki na ulicach miast”, a jeszcze niżej podpis „gazeta.pl” i przesłanie prosto w punkt, „dzień dobry emocje”. A ja się już tylko zastanawiam, co to za robak, co z jad? Mój kumpel, wybitny psychoterapeuta, spojrzał na to i powiedział: „Im chodzi o destabilizację umysłu”. Może i tak. Może i tak. Może w tym wszystkim tak naprawdę chodzi tylko o zdestabilizowanie naszych umysłów? Póki co jednak, będę chyba się musiał zwrócić o pomoc do Czytelników.

Przypominam, że moje książki są jak zawsze do kupienia w księgarni pod adresem www.coryllus.pl. Zapraszam serdecznie.

52 komentarze:

  1. Ten psychiatra ma rację. Ja tak rozumiem współczesny dyskurs publiczny zarówno w onet.pl jak i w niezależna.pl. (te dwa portale jako przedstawiciele).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jerzy Komorowski
      Psychoterapeuta. Polecam jego znakomity tekst w "polskiej" Szkole Nawigatorów.

      Usuń
  2. Co do tej bezsilnosci sadow, to ja mysle ze tu nie chodzi o to by narzekac, na sadownictwo, tylko zeby jak kogos potraci Walesa, albo Olbrychski bedzie grozil nozem to zeby sie nie fatygowac do sadu bo wiadomo..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja myślę, że to jest w ich interesie. Zarówno opisywanie patologii jak i działanie na rzecz by ona nie znikła. Rządy PO miały to do siebie, że niczego nie ruszały. Pozwalały kwitnąć tej pleśni w wymiarze sprawiedliwości. I o to walczy GW. Żeby było tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @tpraw
      No tak. Tylko czemu o tej pleśni piszą i ją pokazują?

      Usuń
    2. To jest działanie dwutorowe. Z jednej strony konsekwentnie infekują serca i mózgi małymi dawkami tej trucizny, której głównym składnikiem jest relatywizm, z drugiej zaś opisując wszechobecną patologię systemu niejako utwierdzają w przekonaniu, że jak już dojdzie do jakiegoś dramatu, niewiele lub wręcz nic nie da się zrobić. Stąd już blisko do pogrążenia się w tak dobrze znanej nam tu grzesznej gnuśności.

      Usuń
    3. Opisywanie tej patologii ma być tworzyć końskie dawki emocji, które wstrzykiwane mają by takim pavulonem, ale nie tylko. Oni w ten sposób definiowali by swoje istnienie oraz robiliby za tzw. sumienie narodu. Oni widzą siebie w miejscu Kościoła. Walczą z nim żeby zająć jego miejsce.

      Usuń
    4. @Bogumił
      Tak też to widzę. Chodzi o to, byśmy z jednej strony zobaczyli, jak jest fatalnie, a z drugiej, wiedzieli, że na nic innego nie zasłużyliśmy. Co nie zmienia faktu, ze i tak jest jeszcze dużo do zbadania.

      Usuń
    5. @tpraw
      O tak! To przede wszystkim.

      Usuń
  4. @parasolnikov

    Nie ma w ogóle mowy o "bezsilności sądów"!

    Teraz szeroko omawia się przypadki samowoli i niedbalstwa sędziów. Nie wszystkich przecież, ale dlaczego milczą ci porządni? Czyżby im niezawisłość nie przysługiwała? A może "dobrzy" sędziowie są zawiśli od innych sędziów, od tych "złych"?

    Jeżeli każdy dzień przynosi bulwersujące a całkowicie bezsporne przypadki faktyczne, zaś pod tym naporem od wewnątrz tej kasty nie widać chęci do jakiejkolwiek refleksji, to potrzebna jest interwencja pozostałych dwóch władz.

    W tym momencie zaczynam podejrzewać, iż w rachubę może wchodzić prosty idiotyzm mandarynów danego środowiska. Jeżeli bowiem jednej z trójwładz wydaje się, iż wytrzyma w starciu z dwoma pozostałymi, to właśnie mamy do czynienia z prostym idiotyzmem.

    =======
    PS. Skoro mowa o kaście, to nie bardzo rozumiem zastosowanie przymiotnika "niezawiśli". Czy właściwszym nie byłby przymiotnik: "niedotykalni"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja stoje na stanowisku, że wszyscy funkcjonariusze są odpowiedzialni, w policji co ten "dobry" też odwraca wzrok?, w szkole (Przepraszam Pana Osiejuka), na uniwersytecie itp.

      Usuń
    2. @parasolnikov

      Oczywiście! Wszak spowiadamy się także z zaniedbania.

      Usuń
    3. @orjan
      Ona tam opisuje przypadek człowieka, który zamordował cztery osoby i dostał za to 25 lat. Wypuszczono go za dobre sprawowanie i on natychmiast, grożąc śmiercią, zgwałcił pewną kobietę i dostał za to sześć lat. Ponieważ adwokat zaskarżył wyrok, proces będzie powtórzony. Facet pozostaje na wolności, bo sąd nie zgodził się na areszt.

      Usuń
  5. Zasiewają od lat niepewność, brak trwałych odniesień, chaos umysłowy. Wszystko ma być "płynne"...

    Mnie zaś przekonali tylko do kary śmierci. Jej brak to wielka niesprawiedliwość wobec ofiar i ich rodzin. Po śmierci ośmielam się oczekiwać Bożego miłosierdzia, ale tu na ziemi sprawiedliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Margherita
      Ustawowy brak możliwości wymierzania kary śmierci, to niesprawiedliwość ewidentna.

      Usuń
  6. Absolutnie ma rację. Zdestabilizowane umysły są niezdolne do stawiania oporu.

    OdpowiedzUsuń
  7. To może ja z innej strony. U Mackiewicza Józefa w "Sprawie Płk. Miasojedowa" jest taki ustęp, który mówi, ze jak zostaniesz skazany przez Sąd, to masz jeszcze możliwość apelacji/kasacji, i wiesz przynajmniej w ramach jakiej procedury to Twoje skazanie będzie się odzywać. Jeżeli jednak zostaniesz skazany przez opinię publiczną, to od takiego wyroku nie masz żadnego odwołania i jeszcze nie wiesz w ramach jakiej procedury to skazanie nastąpiło.

    I to jest ogromna przewaga dziennikarzy, bo dziennikarze mogą kłamać, mogą udzielać głosu kłamcom. Mogą nie weryfikować opowieści swoich rozmówców. To jest pytanie, czy te opowieści "podopiecznych siostry Bernadetty", były brane z akt sądowych (zeznania pod przysięgą) czy pochodziły z rozmów pani redaktor, a ta przy okazji nie kontrowała - a dlaczego Pan/Pani przed Sądem zeznała inaczej.

    Kilka razy spotkałem się z takimi przykładami, że ktoś budował swoje powództwo na podstawie artykułu prasowego, a przed Sądem cały artykuł okazywał się blagą i kłamstwem i potem oczywiście całe nienawiść z porażki procesowej nie poszła na dziennikarza, który napisał kłamstwo w swoim artykule, tylko na Sąd, który tak oczywistej prawdy płynącej z prasy nie uznał. Tak górnolotnie to ujmując, dziennikarze chcieliby mieć możliwość kreowania faktów, nie biorąc za to odpowiedzialności (spychając na Sąd)... podczas gdy ich zadaniem jest jedynie opisywanie rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Grudeq
      Moim zdaniem, dziennikarze są jeszcze bardziej zdemoralizowani niż sędziowie. A to jest nie byle jaki wyczyn.

      Usuń
  8. W ostatnich dyskusjach tego blogu przewinęła się (niestety nieco zbyt szybko) kwestia, że sądy wynaleziono po to, aby wykorzenić dochodzenie sprawiedliwości poprzez prawo msty (od tego rdzenia jest: mścić się, zemsta, itd.).

    Wszędzie, gdzie tylko Kościół katolicki wniósł Krzyż, tam natychmiast żądał m.in. właśnie powyższego: rezygnacji z msty w zamian za sprawiedliwość osiąganą poprzez prawo.

    Kościół jest dziś m.in. dlatego aż tak zajadle flekowany, bo osiąganie sprawiedliwości ma być zlikwidowane. Zostać ma samo prawo jako narzędzie zniewolenia.

    Żeby choć była wtedy nadzieja na prawo o precyzji i bezstronności rzymskiej, ale przy tej kaście nie ma na to żadnej szansy. Prawo w ich rozumieniu ma być uznaniowe, bo ma być instrumentem nie sprawiedliwości, ale władzy sędziów.
    Temu właśnie służą propozycje obecnego ustrojowego (wcale nie antypisiego!) buntu środowisk sędziowskich określanego postulatem tzw. "rozproszonej kontroli konstytucyjnej". Te bunt jest przeciwko nam wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sie nazywa marksistowskie podejscie do sprawiedliwosci, nie wazne czy dokonal czynu tylko czy moze stanowic zagrozenie dla rewolucji. I "moze" to slowo klucz ;)

      Usuń
    2. @parasolnikow

      W misji Kościoła względem sprawiedliwości jako przeznaczenia prawa jest cokolwiek z marksistowskiego podejścia?

      Usuń
    3. "bo osiąganie sprawiedliwości ma być zlikwidowane. Zostać ma samo prawo jako narzędzie zniewolenia."

      Do tego sie odnosiłem :)

      Usuń
    4. No, to widać wyraziłem się niezbyt jasno. Poprawiam się:

      Sprawowanie prawa nie może być celem, bo prawo jest tylko narzędziem dla osiągania czegoś, czemu służy nie w ogóle, lecz w danym czasie. Kluczowym pytaniem jest: czemu obecne stosowanie prawa faktycznie służy, a czemu służyć powinno?

      Czyż nie sprawiedliwości? Ta zaś jest rozumiana według bieżącego poziomu cywilizacyjnego. Dlatego równoległa wojna toczy się z cywilizacją łacińską (i z jej głównym obrońcą Kościołem),

      My tutaj, gdy przyjdzie co do czego, zwłaszcza bieda jakaś, instynktownie wymagamy właśnie według cywilizacji łacińskiej. Jeśli w jakiejś innej cywilizacji (poza-naukowo marksizm tu też zaliczając) powstałoby bardziej dojrzałe, bardziej doniosłe pojęcie sprawiedliwości, to ja się chętnie tam przepiszę. Mogę to deklarować na pewniaka, bo szansa jest w okolicach zera bezwzględnego.

      Prawo bez sprawiedliwości jest niczym, a nawet nitsche'm.



      Jest też relacja odwrotna, bo poczucie sprawiedliwości wpływa wstecz na kształtowanie prawa. Powyższa reguła cywilizacyjna ma w tym jak najbardziej zastosowanie.

      Prawa robotów nie muszą być związane ze sprawiedliwością. Niewolników ditto. Z tym, że dzisiaj żaden interes być właścicielem niewolników (obowiązki!) są tylko dysponenci zasobu niewolnego.

      Usuń
    5. @orjan
      Prawo zastąpiło zemstę, po to, by to ono ostatecznie zastąpiło sprawiedliwość. Jestem porażony.

      Usuń
    6. @toyah

      Nieco inaczej:
      Najpierw poszukiwano sprawiedliwości instynktownie, poprzez osobistą mstę, której potrzeba i zakres stopniowo zostały objęte osobistym obowiązkiem To był obowiązek, a nie prawo! Obecnie znanym odpowiednikiem są np. zabójstwa honorowe wśród Muzułmanów.

      Potem Kościół (wcale nie Rzym antyczny!) zaproponował poszukiwanie sprawiedliwości w sposób nieosobisty poprzez prawo, czyli przez narzędzie o podstawach z góry określonych, ułożone zgodnie z ewangelicznym poczuciem sprawiedliwości.
      To zresztą podejście stopniowo zapewniło miażdżącą przewagę nad całą resztą świata i to w każdej dziedzinie.

      Teraz następuje stręczenie prawa bez obciążenia go obowiązkiem poszukiwania sprawiedliwości. Wóz ma stanąć przed koniem.
      Następuje więc przewrót ustrojowy w kierunku państw o ustroju łotrowskim ze wszystkimi tego konsekwencjami. Być może skończy się to powrotem społecznego zapotrzebowania na mstę. Jakakolwiek inna ocena, a zwłaszcza optymistyczne oczekiwanie, są intelektualnie śmiechu warte (zanim przyjdzie gorzko płakać).

      Dokładnie (naukowo) wiadomo o tym już od V w.n.e. Wystarczy wyguglać dwa słowa: Remota itaque. Reszta pojawi się sama.

      Ja osobiście polecam:

      http://toyah1.blogspot.com/2013/11/don-paddington-ks-rzezniewski-i-inni_8.html

      :)



      Usuń
  9. Może chodzi o zakwestionowanie wszelkich wyroków. Prawda będzie zastrzeżona jedynie dla ludzi wrażliwych i o pogłębionym spojrzeniu czyli psychoanalityków, poetów, "widzących". Żadnych faktów same odczucia.
    Z drugiej strony obserwuję na przykładzie branży odległej (górnictwo) pewien niespodziewany dla mnie obrót spraw. Chodzi o to, że PiS jakby "odłożył" sobie intensywne czesanie tej czupryny na jakiś czas spokojniejszy a tu nagle lokalna GW zaczyna donosić o jakichś pionkach wciągniętych do gry jak najbardziej za czasów PO. Ja nie mam żadnych złudzeń, że chodzi o to żeby tym wszystkim drobnym złodziejaszkom (i ich rodzinom, pracownikom) uświadomić, że tak jak było było dobrze. Chodzi o poruszenie w wielu miejscach żeby zasiać strach i panikę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @heniutka

      Prawda będzie zastrzeżona jedynie dla ludzi wrażliwych i o pogłębionym spojrzeniu czyli psychoanalityków, poetów, "widzących".

      Prawda jest zagadnieniem skomplikowanym, co rozumiał już taki fachowiec jak sam Poncjusz Piłat ("a co to jest prawda?"). On jednak prawdy przynajmniej nie kreował "po swojemu".

      On tylko w pogoni za interesem zasłonił się samym prawem i właśnie dlatego jest archetypem łajdaka przy władzy. POwinni Temidę wymienić na Piłata.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. @heniutka
      Górnictwo to problem zasługujący na osobną uwagę.

      Usuń
    4. @ toyah
      Ja nie o górnictwie, tylko o metodzie wywoływania wielopunktowego strachu.( Niestety nie mam pana talentu do zwięzłych wypowiedzi...)

      Usuń
    5. @heniutka
      Przecież wiem.

      Usuń
    6. @heniutka
      To znaczy, wiem, że Pani nie o górnictwie, a nie że nie ma talentu. Talent ma każdy z nas, tyle że czasem nie chce z niego korzystać, ewentualnie korzysta źle.

      Usuń
  10. "Uwielbiała słodycze i jak któraś z dziewcząt dała jej czekoladę, to nie biła jej nawet przez tydzień”.

    To jest jakaś absurdalna kreacja. Brzmi po prostu zabawnie, taka ironia stosowana przez domorosłych komediantów i innych standuperów. "Niemcy głosowali przeciw Hitlerowi - wszyscy dwaj". "Mam mnóstwo pieniędzy. Starczy mi aż na tydzień." itp.

    To ma jakąś moc 'destabilizowania umysłu', ale może zadziałać, na ludzi już wcześniej mocno zdestabilizowanych. Jakiś brak punktu odniesienia.

    Mnie zastanawiają te emocje. Dlaczego oni w nie tak inwestują, mają pewnie chodzić w parze ze zdestabilizowanym umysłem. Może dla "pełni szczęścia" oprócz stanu umysłu do czynu potrzebny jest impuls emocji? Chodzi o to żeby mogli łatwo zebrać te różne mieszczki w aglomeracjach i rządzić krajem z poziomu ulicy?

    No i jeszcze takie proste pieprzenie tych wariatek jaki to Mariusz ciepły i dobry, wiadomo że skrzywdzony no bo kto by chciał siedzieć we więźniu, wywoła taki efekt że po wchłonięciu odpowiedniej ilości takich treści, nie będzie takiej wewnętrznej granicy i poczucia że czytelnik/czytelniczka czymś od Mariusza się różni, jedno i drugie nie ma w życiu lekko itd. Wszyscy jesteśmy tacy sami, mamy taką samą skłonność do zbrodni. Co innego siostra Bernadetta, ona naprawdę musi być zła i wyjątkowa, przecież te czytelniczki nie znęcają się nad dziećmi, pewnie nawet nie mają koleżanek które by tłukły swoje maleństwa. W sferach intelektualistów oczywiście jest problem z przemocą domową, ale należy do sfery tabu, o tym się nie mówi bo trochę jednak wstyd jak mąż tłucze żonę albo biją się oboje jak jakieś zakonnice albo kibice. Co innego rozwody, kochanki, partnerki i tym podobne atrakcje, rozmawia się o tym ze znajomymi z pracy przy obiedzie, między kotletem i surówką w biurowym barze.

    Przyjdzie wojna, odłączą sygnał telewizyjny, to się zacznie zakładanie rodzin i potrzeba ochrony przed bandytami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ralfowitz
      Ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że te dzieci od początku do końca kłamią i to kłamią w sposób oczywisty. Inna sprawa, czy ta Kopińska im wierzy. Myślę, że niekoniecznie.

      Usuń
    2. @toyah
      Wir opowieści jest tak rwący że chyba łatwo zdemaskować tą nieśmieszną historię o zakonnej katowni. Wystarczy badanie spektroskopowe i będziemy wiedzieli czy faktycznie płynęły tam potoki krwi. Bo z załączonego fragmentu wynika że krew lała się obficie...

      Usuń
  11. Coś się tutaj nie dodaje :(

    "W ośrodku tym, jak stwierdzono podczas procesu, w latach 2005-2006 dochodziło do aktów przemocy ze strony sióstr, a także nakłaniania do bicia i gwałcenia podopiecznych przez innych wychowanków.

    Czytaj więcej: http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/3485893,siostra-bernadetta-z-boromeuszek-w-zabrzu-przeprasza-i-prosi-o-wybaczenie-idzie-do-wiezienia,id,t.html"

    Jak to dobrze, że Pan pisze o tym.
    Wołanie na puszczy ale jednak.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ANonimowy
      Zostawiając tu komentarze, proszę używać nazwy. Anonimowych komentatorów jest tu zbyt wielu, bym wiedział, z kim rozmawiam.

      Usuń
  12. Co do dyskusji o sędziach. To intuicyjnie czuję, że gdyby były możliwości bezpośredniego wyboru sędziów - chociaż w jakiś sposób częściowe, to byłoby jednak inaczej. Tzw. naturalne poczucie sprawiedliwości, które w wielu wypadkach jest mocno naruszone decyzjami sędziowskimi, byłoby podpowiedzią za daną kandydaturą.
    Są kraje, gdzie jakaś procedura bezpośredniości wyboru sędziów (bez pośrednictwa posłów), istnieje. W nowych propozycjach cisza o tym. Skoro to jest władza (trzecia) - to też może być wybierana bezpośrednio. Prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym wyborem bezpośrednim to nie taka oczywista sprawa, Gronkiewicz też ktoś wybrał. Z takich lokalnych wyborów biorą się kliki. Po pewnym czasie nie do ruszenia, kto będzie nadzorował te lokalne wybory? Lokalna policja ? Ogólna doktryna państwa jest tu decydująca.

      Usuń
    2. @Artur

      Po prostu nie ma takiego wytrycha, czy sposobu na skróty, który zastąpiłby brak wymagania moralnego. W państwie zaludnionym przez samych świętych wybory byłyby niepotrzebne. Wystarczyłoby losowanie.

      Z kolei żadne pomysły wyborcze nie pomogą w państwie zaludnionym przez ludzi nie wymagających należytej postawy u każdego, kto sprawuje władzę (od każdego, począwszy od sędziego po włodarza klucza do sracza).

      To kwestia wymagań, albo indyferencji. Reklamacje nie są uwzględniane.



      Usuń
    3. @Artur 20.25
      Dla chcącego nie ma nic trudnego jak mawia przysłowie. Można to załatwiać różnie - łącznie z wyborami innymi, można określać kadencyjność itp. Jak ma być dobra zmiana to i w doktrynie państwa można coś poprawić. Takie wybory nie umniejszałyby znaczenia moralności sędziów, a wręcz ją uwypuklały.

      Usuń
    4. Ten tekst jest tak wielowątkowy, że kilka razy chwytałam za pióro, zanim doszłam do ostatniej kropki. Powiem tak.
      Niewiele mają do stracenia, bo tak pokrętnie myślących ludzi jest mało, więc trzeba dużo hałasu, by zamącić wielu w głowach i zwiększyć pole rażenia. To się oczywiście udaje, ale na niewielką skalę. Tak nachalne i bezczelne odwracanie kota ogonem musi mieć swój smutny koniec, a destabilizacja umysłu dotknie tylko tych, którzy nie lubią niewygodnej prawdy, tacy ludzie są wszędzie. Obserwuję ludzi, słucham ich, zdarzało mi się milczeć, gdy inni głośno gadali, choć powinni się zapaść pod ziemię. Nie będę cytować, powiem tylko, że cieszy mnie poziom, który Pan trzyma i to, że jak najbardziej cenzuralnymi słowami potrafi Pan nazwać zachowania, które na to nie zasługują.

      Usuń
  13. Nie pomoże nic poza strachem na zdemoralizowanych ateistów (satanistów) zwłaszcza kiedy są sędziami i należą do NKL. Mamy do czynienia z demoralizującą próżnią, która prędzej czy później zrodzi terroryzm, czyli dochodzenie i wymierzanie sprawiedliwości poza strukturą systemu.
    Myślę że szatan czeka na ten terroryzm z coraz większą niecierpliwością i wręcz frustracją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Godny Ojciec

      Prosto z mostu, ale precyzyjnie.

      Nadzieja jest natomiast taka, że gdyby Szatan był zdolny zwyciężać, to już dawno byłoby po ptokach. Pomiędzy jest niestety cierpienie niewinnych.


      Usuń
    2. @Godny Ojciec
      Zdemoralizowanych ateistów? Masz na myśli bardziej Gronkiewicz-Waltz, czy Marcinkiewicza. A może chodziło o Giertycha? On wprawdzie nie sędzia, ale blisko.

      Usuń
    3. Miałem na myśli raczej tych sensu stricte sędziów durnych i złych, gnuśnych i zdemoralizowanych, których jest większość, których dobrze poznałem osobiście. Którzy mnie "sądzili" w absurdalnych procesach ciągnących się latami... Niestety poznałem też sędziów przyzwoitych i zasługujących na szacunek, ale takich jest zbyt mało by środowisko dokonało samooczyszczenia. Piszę niestety bo to wyklucza użycie wobec NKL broni masowego rażenia takiej jak w Sodomie i Gomorze.

      Usuń
  14. @orjan
    Szatan nie ma samodzielnej władzy w naszym świecie. Może działać tylko za pośrednictwem swoich ofiar. Nawet nie może oglądać naszego świata własnymi oczami. Stąd jego słabość.

    http://niepoprawni.pl/blog/godny-ojciec/kto-jest-atomem-wodoru-czyli-cywilizacja-jak-slonce

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten pana znajomy psychoterapeuta ma racje. To jest ich ostatnia broń. Od kiedy zaczęli tonąć próbują wszystkiego. Tak jak u pana Gabriela napisała ainolatak:
    "dla nich dno nie istnieje, zupełnie tak jak z piekłem,
    dla nich liczy się realizacja zadania,"

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...