Ponieważ ostatnio zrobiło się bardzo
poważnie, a trochę kabaretu nigdy nie zaszkodzi, dziś po dłuższej
przerwie zajmiemy się autorami niezłomnymi. Otóż ja
wiem, że będzie nam w to trudno uwierzyć i to nawet jeśli
weźmiemy poprawkę na to, z kim mamy do czynienia, ale w rzeczy
samej stało się tak, iż znany powszechnie, wybitny prawicowy
publicysta, Łukasz Warzecha został zaczepiony na Twitterze przez
jednego z internautów, niejakiego Mariusza Holewiusza, który użył
wobec niego słów „skurwysyn” oraz „parówa”. I teraz,
zamiast wzruszyć ramionami i potraktować to co się stało tak jak
się traktuje cały ten internetowy hejt, a więc wyniosłym
milczeniem, Warzecha postanowił zagrać va
banque i wezwał tego kogoś, by, skoro
jest taki odważny, stanął z nim twarzą w twarz i owo oszczerstwo
powtórzył. No i proszę sobie wyobrazić, że tak
sprytnie przemyślany plan wziął z miejsca w łeb, bo ów
Holewiusz pojawił się o umówionej porze i w umówionym miejscu i w
dodatku nagrywając wszystko telefonem,
powtórzył swoje zarzuty pod adresem Warzechy słowo w słowo.
Rozmowa między dwoma panami wyglądała mniej więcej tak:
WARZECHA:
Czekam, żeby pan mi powtórzył to co napisał.
HOLEWIUSZ:
Za tę arogancję i pychę jest pan parówą i skurwysynem.
WARZECHA:
A pan jest złamanym chujem o małym móżdżku, no i co teraz?
HOLEWIUSZ:
No i normalnie jak byśmy byli gdzieś tam sobie, to byśmy się
starli.
WARZECHA:
Tak?
HOLEWIUSZ:
Tak.
WARZECHA:
No i co?
HOLEWIUSZ:
No i nic.
WARZECHA:
Pan jest cham.
HOLEWIUSZ:
To pan jest cham.
WARZECHA:
Trudno.
HOLEWIUSZ:
Co trudno?
WARZECHA:
Ciekawe.
HOLEWIUSZ:
No właśnie, ciekawe.
WARZECHA:
Pan się pokazał jak ostatni debil.
HOLEWIUSZ:
A pan jak przedostatni chuj.
WARZECHA:
No i dobrze.
HOLEWIUSZ:
No i fajnie.
Może akurat ta rozmowa wyglądała nieco inaczej,
ale daję słowo, że sens oraz poetyka oryginału zostały
zachowane, no i przede wszystkim kluczowe fragmenty zacytowałem
dosłownie. Natomiast już po owym szczególnym spotkaniu okazało
się, że sprawa będzie miała swój dalszy bieg, ponieważ
internauta Holewiusz komentując spotkanie z Warzechą wrzucił do
sieci bardzo wesołego twitta, w którym wyraził opinię, że
„Warzecha zasługuje na porządny wpierdol”, no i Warzecha,
czując zapewne, że wcześniej zrobił z siebie idiotę i teraz
chłopaki na podwórku będą za nim wołać „parówa”, przyjął
poważny ton i poinformował, że choć
„trzeba mieć nerwy ze stali, by wytrzymać to, co się w sieci
pisze o publicystach” i on zwykle sobie w
tym piekle nienawiści radzi,
tym razem jednak, wobec
tak poważnej groźby, jak pobicie, on
zgłasza sprawę na policję.
A mnie ów incydent przypomniał coś, co miało
miejsce jeszcze wiele lat temu, kiedy to Warzecha najpierw wystąpił
w telewizji TVN24 wspólnie z Tomaszem Wołkiem i pozwolił by Wołek
go bez cienia litości wdeptał w piasek, a na drugi dzień na swoim
blogu przedstawił tekst, w którym przeprosił wszystkich, że był
w stosunku do Wołka może zbyt brutalny, no ale ten Wołek naprawdę
plótł takie farmazony, że Warzecha zwyczajnie nie wytrzymał.
Wyśmiałem więc odpowiednio Warzechę, że po
komedii, którą zaprezentował w rozmowie z Wołkiem, z
tym zadartym do góry nosem wygląda wyjątkowo głupio i żeby może
się zamknął, bo naprawdę na ten rodzaj bezczelności nawet on
sobie nie zasłużył, no i wówczas Warzecha się na mnie obraził i
sformułował, dziś już traktowane powszechnie jako kultowe,
zdanie, że to ja się powinienem zamknąć, bo „on jest pilotem
boeinga, podczas gdy ja zaledwie traktorzystą”.
I teraz widzimy wszyscy tak wyraźnie, jak nigdy
dotąd, jak to po tych wszystkich latach, Łukasz Warzecha wreszcie w
pełnej krasie ukazał się nam, jako ów słynny „pilot boeinga”.
On miewał swoje lepsze lub gorsze momenty, jednak musimy przyznać,
że naprawdę musieliśmy się
naczekać, by zrozumieć już tak do końca, o co wtedy Warzesze
chodziło z tym „boeingiem”. Dziś ze wstydem przyznaję, że my
traktorzyści tak ani nie potrafimy, ani nawet nie możemy marzyć,
by kiedykolwiek osiągnąć ten poziom zawodowstwa. No ale jakie my
tu na tym traktorze mamy życie? Nas nawet nikt nie chce porządnie
zhejtować. Ktoś nam czasem powie, ze mamy przerośnięte ego i że
przydałaby się nam odrobina pokory, no ale żeby
„parówa”?
Szacun dla Pana, Redaktorze. Dobra robota! I
proszę pozdrowić kolegów. Jestem pewien, że ich też stać na
wiele.
Zachęcam
gorąco do odwiedzania księgarni pod adresem www.coryllus.pl
i kupowanie moich książek. Już wkrótce Wielkanoc i nie zaszkodzi
zaskoczyć kogoś bliskiego porządnym prezentem.
Karzeł chce być widoczny na zasadzie hiperkompensacji, dlatego pcha się na podwyższenie, gubiąc jednocześnie z pola widzenia fakt, iż na podwyższeniu, jego mikroskopijność, jest ze wszech miar dodatkowo widoczna.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy
UsuńKomentując proszę się rejestrować przy pomocy nazwy. Bez tego ja nie wiem z kim rozmawiam.
On pewnie zbyt dosłownie potraktował informację, że piloci Boeingów lądują na brzuchu.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
OdpowiedzUsuńA że chciał pokazać sztuczkę, wylądował na dupie.
Ale na twarzy powaga - tak właśnie miało być. Dzieci.
UsuńTo jest coś niesamowitego....pan jesteś chuj...nie to pan jesteś chuj....
OdpowiedzUsuń@Lucyna
UsuńWłaśnie tak. Moim zdaniem z tym Warzechą jest zdecydowanie coś nie tak.
Taki dialog prowadziłem do siódmej klasy szkoły podstawowej,potem nauczyłem się ogłady i od razu lałem w dziób,no,ale ja nie byłem i nie jestem pilotem boeinga.
Usuń@Dariusz
UsuńOgląda to podstawa.
Na moim podwórku lepiej było usłyszeć, że jest się złamanym ch.... niż, że jest się parówą.
OdpowiedzUsuńCoś tam udało mu się jednak wynegocjować...
@betacool
UsuńNo ale to po kolei świadczyłoby o tym, że ten Holewiusz to słaby jest.
Tak się złożyło że dziś rano wywaliłem od'folołowałem Warzechę na tt, zanim Pański tekst przeczytałem. Stał się wyjątkowo irytujący, a od paru dni wścieka się na brak realizmu w polityce. Naczytał się Mackiewicza, później Bartosiaka i zaczął głosić anglosaski realizm. W ostatnich tygodniach zrobił się pryncypialny na poziomie dla mnie nie strawnym.
OdpowiedzUsuńNo ale ten dialog, który Pan dziś tutaj przytoczył, to jest jakieś mistrzostwo. Czy to jest nadal gdzieś do usłyszeniach/zobaczenia? Czytając cichutko załkałem ze śmiechu. Ten dialog doskonale oddaje czym są "dyskusje" na twitterze.
@ralfowitz
UsuńMyślę że jest na WP. Trzeba poszukać w googlu.
To są dorośli ludzie? To jakieś przedszkole.
OdpowiedzUsuń@Mateusz G
UsuńŻadne przedszkole. Pokład boeinga.
Śmiechłem. Dobra taka lżejsza notka po tych ostatnich.
OdpowiedzUsuńNa szczęście o Warzesze wiem tylko od Was, i akurat nie Warzecha spędza mi sen z powiek.
Że też tylu ludzi ma dostęp do tfu-rczości tylu cieniasów.
@adorin
OdpowiedzUsuńWszystkie drogi prowadzą wyłącznie do cieniasów.