Już
wkrótce ukaże się kolejny numer miesięcznika „Polska bez
cenzury”, w którym przyszło mi regularnie zamieszczać różne
kryminalne kawałki, a zatem dziś może tu na blogu umieszczę
tekst, który znalazł się w wydaniu poprzednim, o takim jednym
Sutcliffe’ie. Bardzo się starałem, żeby to nie była jeszcze
jedna okazja do głupich dreszczy. Polecam.
Niejednokrotnie
zastanawialiśmy się, czemu jedna piosenka, znacznie lepsza i
ciekawsza od drugiej, nie budzi tak wielkiego zainteresowania, jak
tamta? Czemu film zdecydowanie wybitniejszy od innego nie jest tak
nagradzany, jak tamten? Czemu książka naprawdę znakomita nie jest
tak popularna, jak jakieś oczywiste badziewie? Czemu historyczne
wydarzenie o naprawdę wielkiej mocy nie może się równać z czymś
zupełnie nieważnym, natomiast z jakiegoś powodu popularnym? Czemu
wreszcie człowiek naprawdę wybitny w swojej dziedzinie pozostaje
całkowicie nieznany w porównaniu z kimś, kto owszem, coś tam w
życiu zrobił, jednak naprawdę nic choćby w połowie tak
znaczącego?
Przypomniałem
sobie ów dylemat przy okazji historii Brytyjczyka nazwiskiem Peter
William Sutcliffe, który zapisał się w historii, jako tak zwany
Rozpruwacz z Yorkshire. Ów przydomek „Rozpruwacz” zdobył
Sutcliffe z tej oto okazji, że w latach 1975-1980 z niezwykłą
brutalnością zamordował co najmniej 13 kobiet i co najmniej siedem
zamordować usiłował. Ponieważ większość z jego ofiar trudniła
się prostytucją, a brutalność, z jaką Sutcliffe działał,
bardzo przypominała to, co znamy z historii słynnego Kuby
Rozpruwacza, media natychmiast skojarzyły go z owym prawdziwym
bohaterem nie tylko wiktoriańskiej Anglii.
Tymczasem
wydaje się, że to czego dokonał tamten człowiek, nie może się
nawet równać z dokonaniami Petera Sutcliffe’a. Przede wszystkim
musimy pamiętać, że ów do dziś nie zidentyfikowany człowiek
grasujący po Londynie w roku 1888, zamordował te pięć biednych
kobiet w ciągu jednego tylko roku, a potem rozpłynął się w
londyńskiej mgle i świat o nim już nigdy nie usłyszał. Sutcliffe
natomiast nie pozwolił o sobie zapomnieć przez pięć długich lat,
no i na sumieniu miał znacznie więcej ofiar, niż jego słynny
rodak. A zatem skąd ta niesprawiedliwość w traktowaniu obu. Czyżby
poszło o to, że każdy z nich miał piar na innym poziomie?
Ja
mam tu oczywiście swoją teorię, która sięga znacznie dalej i
głębiej niż tylko do odwiecznych praw rządzących rynkiem kultury
popularnej, które z całą pewnością miały tu coś do
powiedzenia, a więc choćby i te związane z podejrzeniem, że owe
pięć tak zwanych „kanonicznych” morderstw z roku 1888, nie
stanowiły indywidualnego gestu jednego pomyleńca, lecz tworzyły
część ogólnego rytuału satanistycznego, którego nieodłączną
częścią była ówczesna Anglia. I moim zdaniem to właśnie te
same siły, które wydały wyrok na tamte kobiety, dbają o to, by
ich dzieło tworzyło również współczesną historię człowieka.
Inna sprawa, że sposób w jaki brytyjska policja owemu Sutcliffe’owi
dała wręcz wolną rękę, by robił co mu przyjdzie do głowy też
nie stanowi powodu do szczególnej dumy. A zatem, nawet jeśli
Sutcliffe będzie nazywany dalej Rozpruwaczem z Yorkshire, nigdy nie
zostanie bohaterem ludzkiej świadomości. Dziś więc zrobimy ten
wyjątek i porozmawiamy o nim.
Urodzony
w roku 1946, dorastał w typowej angielskiej robotniczej rodzinie.
Jak wielu jego kolegów, kiedy skończył 15 rok życia, rzucił
szkołę i potem, przez kolejne lata, trochę pracował, trochę był
z pracy wyrzucany, a trochę się snuł po mieście bez celu. W 1974
roku poślubił dziewczynę nazwiskiem Sonia Szurma. Dzieci nie
mieli, natomiast Sonia pracowała jako nauczycielka i to właśnie
dzięki jej pracy, Sutcliffe’owie kupili dom i nikt ani przez
chwilę nie przypuszczał, że oto tuż obok rodzi się coś tak
strasznego. Wedle relacji ludzi, którzy go znali, w żadnym momencie
swojego życia nie wysyłał Sutcliffe jakichkolwiek sygnałów, że
dzieje się z nim coś złego.
Pierwszego
ze swoich wielu ataków Sutcliffe dokonał już w roku 1969, kiedy to
uderzył napotkaną przypadkowo prostytutkę w głowę zawiniętym w
skarpetkę kamieniem. Policja bardzo łatwo wpadła na trop
Sutcliffe’a, ponieważ jednak kobieta nie chciała się angażować
w sprawy karne, sprawa została natychmiast zamknięta. Po sześciu
latach, Sutcliffe zaatakował niejaką Annę Rogulską uderzając ją
młotkiem w głowę i rozcinając jej nożem brzuch. Kobieta
przeżyła, jednak już nigdy nie odzyskała zdrowia. Krótko potem,
dokładnie w ten sam sposób, zaatakował Olivię Smelt, bijąc ją
młotkiem w głowę i kalecząc nożem, jednak i ona szczęśliwie
przeżyła. Kolejną ofiarą Sutcliffe’a została przypadkowo
napotkana dziewczynka, 14-letnia Tracy Browne, która mimo, że
pięciokrotnie uderzona w głowę młotkiem, zdołała uciec i
przeżyła. Co ciekawe, podała też policji wręcz fotograficzny
rysopis Sutcliffe’a, którego policja jednak ani wtedy, ani nigdy
później, nie uznała za godny zainteresowania i mimo że Sutcliffe
przez długie pięć lata kręcił się im niemal pod nogami,
pozwoliła mu bezkarnie działać.
Dopiero
za czwartym razem Sutcliffowi udało się doprowadzić swoje czarne
dzieło do końca. Wilma McCann została najpierw dwukrotnie uderzona
w głowę młotkiem, a następnie ciężko okaleczona, w wyniku czego
zmarła. W roku 1976 Sutcliffe zamordował kobietę nazwiskiem Emily
Jackson, najpierw tradycyjnie pozbawiając ją młotkiem
przytomności, następnie wielokrotnie raniąc śrubokrętem w szyję,
piersi i brzuch. Parę miesięcy później ofiarą Sucliffe’a padła
20-letnia Marcella Claxton. Sufcliffe uderzył ją w głowę
młotkiem, jednak z niewiadomego powodu, zostawił żywą. W lutym
roku 1977 Sutcliffe najpierw zatłukł na śmierć niejaką Irene
Richardson, a następnie rozczłonkował jej ciało. Dwa miesiące
później jego ofiarą padła Patricia Atkinson, prostytutka z
Bradford.
Po
kolejnych dwóch miesiącach Sutcliffe zamordował 16-letnią Jayne
MacDonald z Leeds i to wydarzenie miało znaczenie szczególne z
dwóch względów. Przede wszystkim dlatego, że Jayne była młodą
dziewczyną, w żaden sposób nie związaną z prostytucją, strach
padł już na wszystkie kobiety. Druga natomiast rzecz to ta, że
Sutcliffe zabił Jayne przez pomyłkę i, jak sam wielokrotnie
twierdził, tu jest mu z tego powodu „cholernie przykro”. Jayne
MacDonald pracowała jako sprzedawczyni w sklepie, a w sobotę 25
czerwca, jak zwykle, poszła ze znajomymi do baru. Tam poznała
18-letniego chłopaka, z którym się zaprzyjaźniła. Wspólnie
spędzili resztę wieczoru, około 1.30 rozstali się, chłopak
poszedł do domu, a Jayne na postój taksówek. Ponieważ akurat
taksówek nie było, zdecydowała, że wróci do domu na piechotę.
No i tam właśnie wytropił ją Sutcliffe i sądząc, że widzi
jakąś późną dziwkę, zaszedł ją od tyłu, uderzył młotkiem,
kiedy upadła, zaciągnął ją i na pobliski plac zabaw, tam uderzył
ją jeszcze raz, zdarł z niej ubranie, kilkanaście razy ranił
nożem w pierś i w plecy, a następnie poszedł do domu.
Miesiąc
później Sutcliffe ciężko poranił Maureen Long, jednak czymś
spłoszony, zostawił ją, by zmarła. W październiku ofiarą
Sutcliffe’a padła prostytutka z Manchesteru, Jean Jordan. Los tej
biednej kobiety jest dla nas szczególnie poruszający i to nawet nie
przede wszystkim dlatego, że tego, co jej uczynił Sutcliffe, nie
powstydziłby się nawet Rozpruwacz londyński, ale przez to, że ta
właśnie historia niesie ze sobą przekaz tak głęboki, że ona
sama starczyłaby za osobną opowieść. I choć, jak już
wspomnieliśmy, w przypadku Sutcliffe’a nie mamy w żadnym wypadku
do czynienia z zabójstwami rytualnymi, tu akurat pojawia się coś,
co być może przez swego rodzaju magiczność, robi jeszcze większe
wrażenie i daje jeszcze więcej do myślenia.
Jak
już wspomnieliśmy, sposób, w jaki Sutcliffe potraktował ciało
Jean, w niczym nie przypominało, owszem, bardzo brutalnych, jednak
wciąż pozostających w owym szczególnym standardzie,
wcześniejszych czynów. A wszystko zaczęło się tak że Sutcliffe
wynajął prostytutkę, najpierw wręczył jej nowiusieńki banknot
pięciofuntowy, następnie wsadził ją do swojego samochodu, wywiózł
w odludne miejsce i tam zadał jej kilkanaście ciosów młotkiem w
głowę, zwłoki zaciągnął w krzaki i wrócił do Leeds. Po pewnym
czasie uświadomił sobie, że zapomniał zabrać banknot, który
jako całkowicie nowy i pochodzący z najświeższej wypłaty, jeśli
wpadnie w ręce policji, łatwo doprowadzi go do zguby. Przestraszony
czekał na wiadomości, a kiedy minął tydzień i nie pojawił się
ślad informacji o zamordowanej prostytutce, postanowił wrócić do
ciała Jane i odebrać swój banknot. Przyjechał więc na miejsce,
odnalazł Jane i pierwsze co zrobił, to przeszukał jej torebkę.
Niestety banknotu nie znalazł. Zaczął więc przeszukiwać ubranie,
no i tam oczywiście również pięciu funtów nie było. Czy to w
wyniku niespotykanego aktu opętania, czy tylko strachu przed czymś,
czego zrozumieć nie potrafił, uznał, że znajdzie swój banknot
nawet jeśli będzie musiał rozerwać ciało Jane na strzępy, co
zresztą uczynił. Na koniec jakimś znalezionym w pobliżu kawałkiem
szkła odciął Jane głowę i tam również nie znalazłszy
banknotu, cały roztrzęsiony, wrócił do Leeds. Oczywiście w końcu
policja znalazła owe pięć funtów, który Jane starannie schowała
w małej bocznej kieszonce torebki, okazało się przy tym, że
Sutcliffe przecenił profesjonalizm policji i mógł działać dalej.
14
grudnia Sutcliffe zaatakował prostytutkę z Leeds nazwiskiem Marilyn
Moore. Szczęśliwie ofiara przeżyła i przekazała policji jego
rysopis, wciąż bez efektu. W styczniu roku 1978 Sutcliffe znów
zaatakował. Tym razem jego ofiarą padła Yvonne Pearson, 21-letnia
prostytutka z Bradford. Jej ciało zostało znalezione dopiero po
dwóch miesiącach pod wyrzuconą na śmietnik kanapą. Również w
styczniu, Sutcliffe zamordował 18-letnią prostytutkę nazwiskiem
Helen Rytka. W roku 1978 uderzył jeszcze tylko raz, zabijając
niejaką Verę Millward.
Minął
rok zanim zaatakował ponownie. W kwietniu 1979 roku zamordowana
została 19-letnia urzędniczka Josephine Whitaker, stając się
jednocześnie pierwszą z ostatnich sześciu ofiar Sutcliffe’a, nie
prostytutek, lecz zwyczajnych kobiet. 1 września zamordowana
została Barbara Leach, 20-letnia studentka. W kwietniu 1980 roku
Sutcliffe został zatrzymany za jazdę po pijanemu. Czekając na
rozprawę, zabił kolejne dwie kobiety, 47-letnią Marguerite Walls
oraz 20-letnią studentkę Uniwersytetu w Leeds, Jacqueline Hill.
Przypuścił jeszcze trzy kolejne ataki, na szczęście wszystkie
trzy kobiety przeżyły.
Wreszcie,
2 stycznia 1981 roku, Sutcliffe został zatrzymany, kiedy jechał
samochodem w towarzystwie 24-letniej prostytutki, Olivii Reivers.
Ponieważ okazało się, że tablice samochodu są sfałszowane,
Peter Sutcliffe został ostatecznie aresztowany i wreszcie sprawdzony
bardziej dokładnie.
Czy
to przez wyrzuty sumienia związane z wręcz skandalicznymi
zaniedbaniami policji, czy też z naturalnego poczucia oburzenia
ogromem tych zbrodni, mimo wielokrotnie potwierdzonego faktu, że
Sutcliffe jest jednoznacznie obłąkany, brytyjski sąd uznał go za
osobę w pełni świadomą swoich czynów, skazał go na wielokrotne
dożywocie i wpakował prosto do więzienia. Już na samym początku
swojego pobytu w Parkurst na wyspie Wight, niejaki James Costello
wbił Sutcliffe’owi w policzek potłuczony kubek, oszpecając go do
końca życia. Jednak już w roku 1984, kiedy okazało się, że nie
da się dłużej ukrywać prawdy, ostatecznie Sutcliffe trafił do
legendarnego szpitala psychiatrycznego Broodmoor. Jednak nawet i tam,
nie mógł się czuć bezpiecznie. Najpierw niejaki Paul Wilson
próbował Sutcliffa udusić kablem od słuchawek, niestety jego
krzyki usłyszało dwóch innych pacjentów i Sutcliffe przeżył.
Krótko potem, człowiek nazwiskiem Ian Key zaatakował Sutcliffe’a
zwykłym długopisem marki Pelikan, wybijając mu jedno oko i
uszkadzając drugie. Zapytany, czemu to zrobił, powiedział: „Jemu
te dziewczyny podobno kazał zabić Bóg. Ja go chciałem zabić na
życzenie Szatana”.
22
grudnia 2007 roku Sutcliffe został ponownie zaatakowany, kiedy to
niejaki Patrick Surdeda rzucił się na niego z kuchennym nożem,
próbując wydłubać mu drugie oko. I tym razem jednak Sutcliffe
miał szczęście i nóż jedynie rozciął mu policzek. 17 lutego
2009 roku lekarze dali się przekonać opinii publicznej, że
Sutcliffe już jest całkowicie zdrowy i może opuścić szpital, co
oczywiście oznaczało powrót do więzienia i na co sam
zainteresowany nie miał najmniejszej ochoty. Po wieloletniej jednak
batalii, w roku 2016, Sutcliffe został ostatecznie przewieziony do
więzienia Frankland w Durham i z tego co wiemy, dziś, poza
normalnymi dolegliwościami wieku starczego, martwi go głównie to,
że to drugie oko mu ostatnio niebezpiecznie nawala i że kiedy
zupełnie oślepnie, nie będzie mógł oglądać telewizji, co pod
koniec życia stało się dla niego podstawową rozrywką.
A
my kończąc to wspomnienie możemy już tylko się po raz kolejny
zadumać nad potęgą tak zwanego pijaru. W końcu, nie oszukujmy
się: to że sława takiego Kuby Rozpruwacza zdążyła przyćmić
kogoś takiego, jak Peter Sutcliffe, stanowi rażącą
niesprawiedliwość. I tego faktu nie usprawiedliwia nawet fakt, że
londyńskiemu rozpruwaczowi nie dane było pójść do więzienia i
przeżyć tam aż tyle ciekawych przygód.
Przypominam
że już w najbliższą sobotę pojawię się w Warszawie na Targach
Wydawców Katolickich, organizowanych każdego roku w Arkadach
Kubickiego. Najprawdopodobniej będę tam tylko w sobotę, no ale
jeśli porządnie powieje, kto wie czy nie zostanę do niedzieli.
Proszę wypatrywać szczegółowych informacji, no i korzystać z
oferty naszej księgarni pod adresem www.coryllus.pl.
Masz rację, to rażąca niesprawiedliwość. Obawiam się jednak, że w starej dobrej Anglii taki wariat jak Sutcliffe na nikim nie robi szczególnego wrażenia, stąd to zdawkowe potraktowanie.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
UsuńNo a Kubę Rozpruwacza traktują z szacunkiem.
Bo go nie złapali. Zatem zawsze można zrobić film, że był homoseksualnym arystokratą zdeprawowanym przez katolickich księży i zmuszonym do małżeństwa przez opresyjną matkę polskiego pochodzenia.
UsuńMasz rację. Toyahu jest najlepsze z określeń.
OdpowiedzUsuńHistoria szokująca, ale z drugiej strony, czy nie mógł on mieć zleceń od stręczycieli, którzy mieli problemy ze swoimi niewolnicami i tak na postrach zamawiali u niego kolejne mordy. Może nie wszystkie, ale niektóre teoretycznie mogły być z takich zleceń.
@Magazynier
OdpowiedzUsuńJak wiesz, ja wręcz uwielbiam rozmawiać o spiskach, jednak czuję się ograniczony przez rozsądek.