W filmie Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego o Solidarnych z roku 2010 jest scena, kiedy jakiś chłopak, z ogromnym wzruszeniem rzuca Pospieszalskiemu w twarz pretensje o dziennikarskie kłamstwa i manipulacje, w sposób oczywisty kierując je do Pospieszalskiego, i żeby nie było wątpliwości, wciąż powtarza jedno słowo „wy”. Nie „oni”, lecz „wy”. To co mnie w tej scenie uderzyło, to, poza tym niezwykłym wzruszeniem z jakim ów chłopak wyrzucał z siebie swój żal, reakcja Jana Pospieszalskiego. On ani jednym słowem nie próbuję się osłonić się od tego ataku, ani jednym gestem nie okazuje swojego zniecierpliwienia, nie wypowiada narzucających się przecież słów: „To nie ja. Ja byłem w porządku”. On przyjmuje ten atak bez słowa protestu, jakby chciał powiedzieć: „Tak. Jestem dziennikarzem, a więc i jednym z nich. Rozumiem ten żal i przepraszam”.
Niezwykła jest ta scena. Przecież wiemy wszyscy, że kto jak kto, ale akurat Jan Pospieszalski nigdy jednym złym słowem, jednym kłamstwem, jednym nieprzyjaznym gestem nie skrzywdził Lecha Kaczynskiego. Jeśli o to idzie, jego sumienie pozostaje czyste jak śnieg. Mimo to zachował się bardzo odważnie i pozostał milczący. Oglądaliśmy ten film i syn mój zwrócił uwagę na to, jak w sytuacji, gdy pojawi się jakakolwiek pretensja pod adresem dziennikarstwa mainstreamowego, reagują mainstreamowi dziennikarze. Oni natychmiast wstrzymują wszelką dyskusję, dopóki nie zostanie wyjaśniona ta jedna kwestia – że oni akurat są bez winy. Że owszem, może gdzieniegdzie bywa nienajlepiej, ale nie jeśli idzie o nich. Zupełnie jakby w tej samej sekundzie, w przyczepionej do ucha słuchawce pojawiało się polecenie: „Stop. Dalej ani słowa. Kłamią wszyscy, ale nie my.”
Przypomniał mi się film Stankiewicz i Pospieszalskiego, z tą szczególną sceną, parę dni temu, kiedy Jarosław Kaczyński zarzucił telewizji TVN24 dziennikarską nieuczciwość, i od tego momentu znaczna część sił i środków pozostających w dyspozycji grupy ITI została skierowana w kierunku nieustannego tępienia właśnie Jarosława Kaczyńskiego. Od pierwszego dnia. Zaledwie parę godzin po tej wypowiedzi. Nawet jeśli zgodzimy się z opinią, że od pewnego czasu antypisowskie ataki w TVN-ie odrobinę zelżały, i doszło do pewnej równowagi – ten czas należy już do historii. Dziś jest równie ostro, a możliwe, że jeszcze ostrzej, niż wcześniej. I z każdym dniem jest coraz gorzej.
Oto parę dni temu poseł Adam Hoffmann w rozmowie w Radiu Zet powiedział, że to co dziennikarze ostatnio robią z wizerunkiem Jarosława Kaczynskiego przypomina najgorsze czasy niszczenia Lecha Kaczyńskiego. I że on prosi, by sobie przypomnieć, jak to pierwszych dniach po 10 kwietnia jedni patrzyli w zdziwieniu na dotychczas nieznane zdjęcia Prezydenta, i nie mogli się nadziwić, jaki to był miły, sympatyczny i pełen radości człowiek, a inni płonęli ze wstydu. Monika Olejnik zareagowała na te słowa szokiem. Jakie zdjęcia? O czym Hoffmann gada? A że niby jak go pokazywano? Że z dołu? A co? Z dołu Kaczyński wyglądał źle? A czyja to wina? Po Olejnik głos zabrał sam Grzegorz Miecugow i ogłosił, że Hoffmann bezczelnie kłamie, dlatego, że wszystkim wiadomo, że różnica między okresem sprzed i po 10 kwietnia była tylko taka, że po katastrofie swoje zdjęcia udostępnił osobisty fotograf Prezydenta. A więc pojawiły się zdjęcia, których mainstream nie posiadał i tyle. I czyja to niby wina?
A więc po dziesięciu już niemal miesiącach od tamtej pamiętnej soboty, możemy powiedzieć, że zamknęliśmy kolejny etap. Jerzy Urban urządza konkurs na najdowcipniejszy pomysł na śmierć Jarosława Kaczyńskiego, jego koledzy dziennikarze pracowicie krzątają się oczywiście wokół tego, co już jakiś czas zaczęli, my w osłupieniu patrzymy się w tę umierającą pomaleńku biało-czerwoną szachownicę, no i przy okazji słyszymy, że tak naprawdę 10 kwietnia nie wydarzyło się nic. A poza tym, wszystko jak zawsze. Zupełnie jakby z Herberta – handel i kopulacja.
I z całą pewnością moglibyśmy już tylko tonąć we łzach, gdyby nie jeden fakt. Fakt najważniejszy. Fakt, którego nie jest w stanie przekreślić nic i zagłuszyć żaden, choćby najbardziej tubalny śmiech – jak powiedział niedawno Jaroslaw Kaczyński, nasz żal to kwestia osobnej kultury. A kultura, trzeba nam wiedzieć, to nie kaprys, nie napowietrzna fantazja. To potężna broń. Już nawet dziś gdzieniegdzie widać, jak potężna. Pokazuje to Jan Pospieszalski, pokazujemy my. A jeszcze wiele przed nami.
Tekst wcześniej zamieszczony na portalu www.solidarni2010.pl
Toyahu
OdpowiedzUsuńZszedłem z góry ( pracowni ), coś tam dłubałem, przeczytałem Twój tekst, poruszył mnie, zmęczony jestem - rano przeczytam raz jeszcze i coś skrobnę - dzisiaj, jeno sen jest mi pisany.
Ps. Czy nie możesz czegoś zrobić z tym obrzydliwym trollem, już mi się nie chce kopiować, jakiś toyatoya i coś tam.
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję
@Przemo
OdpowiedzUsuńObawiam się, że jedyne rozwiązanie to moderowanie komentarzy. Ale to jest kłopot.
Czekam na dłuższą refleksję. Choćby i jutro.
Był sobie pewien chłopiec. Mieszkał on z rodzicami i dwa lata starszą siostrą w mieszkaniu, do którego sprowadzili się kilka miesięcy wcześniej. Gimnazjum, do którego chodził chłopiec było zawsze wysoko w rankingach i dlatego rodzina zdecydowała, że chłopiec powinien nadal tam się uczyć. Szkoła była jednak oddalona od nowego mieszkania o pięć kilometrów, w związku z czym chłopiec musiał dojeżdzać. Dojazdy te nie były jednak utrapieniem, gdyż podróż autobusem trwała osiem minut, autobusy jeździły co 5 minut w porannym szczycie, a przystanek był 100 metrów od bloku.
OdpowiedzUsuńPewnego zimowego poranka, gdy temperatura była w okolicach zera, chłopiec i jego siostra zbierali się do wyjścia do szkoły. Siostra od kilku tygodni spotykała się z chłopakiem i bardzo jej zależało, żeby dobrze wyglądać. Jej chłopak obiecał zabrać ją na miasto po lekcjach, więc tego dnia chciała wyglądać świetnie. Zajęła więc rano łazienkę na ponad kwadrans i malowała się. W tym czasie chłopiec, ktory nie chcial spoźnić się do szkoły dobijał się do drzwi łazienki, aby siostra dała mu zrobic poranna toaletę. Siostra była jednak w samym środku malowania rzęs, więc odburknęła mu, żeby spadał i poczekał. Chłopiec odczekał swoje, umył się, ubrał i wyszedł w stronę przystanku.
Chłopiec wiedział, że wciąż ma szansę złapać autobus o 7:43, którym dojechałby na czas do szkoły. Maszerował dziarsko, a gdy był 20 metrów od przystanku zobaczył podjeżdzający autobus. Biegł ile sił w nogach, aby zdążyć wejść do pojazdu, ale kierowca, służbista zamknął mu drzwi przed nosem. Chłopiec nie miał wyjścia i musiał poczekać na kolejny autobus, który miał przyjechać za 5 minut. Tego dnia wiatr był silny, więc chłopiec schronił się pod wiatą przystankową.
19-letni naćpany student wracał swoim również 19-letnim BMW z imprezy na której oblewano egzaminy. Gdy zbliżał się do zatoczki autobusowej przywidziało mu się, że samochód jadący sąsiednim pasem zajeżdza mu drogę. By uniknąć urojonego zderzenia skręcił ostro kierownicą. Samochód wpadł w poślizg na oblodzonej jezdni, a jego kierowca spanikował i zamiast pedału hamulca wcisnął gaz. W momencie uderzenia w wiatę przystanku samochód pędził 100 km/h. Chłopiec nie miał szans.
Kto jest winien śmierci chłopca:
A) Jego małostkowa siostra, dla której zrobienie makijażu było najważniejsze?
B) Małostkowy kierowca autobusu, który złośliwie nie wpuścił chłopca?
Oryginala opowieść tutaj
Toyahu,
OdpowiedzUsuńa ja myślę,że oni jeszcze nie wyczerpali repertuaru, jeszcze dużo brudu mają w kieszeniach. Nic,absolutnie nic nie jest wstanie mnie zdziwić.
Ostatnio odwiedziła mnie osoba,która całym sercem nienawidzi Kaczyńskich(obu !)i powiedziała, że ona już nie interesuje się polityką,bo to co się dzieje od roku(tak powiedziała:od roku) to już przekracza wszelkie granice i ona ma dosyć. Taka chyba teraz jest narracja. Generalnie nie jest lekko,ale damy radę. Jesteśmy już bardzo zahartowani,czyż nie ?
@Student SGH
OdpowiedzUsuńA mógłby Pan zdradzić dalsze losy bohaterów A i B. Czy np. siostra dzięki makijażowi została królową balu a kierowca szefem zajezdni. Bo nasz bohater k. m.in. dzięki swej małostkowości został kimś o wiele ważniejszym a kompetencje do tego co robi ma zbliżone do Pańskiego kierowcy busa. A jak Pan poczyta więcej to niech Pan mi napisze jeszcze jaki to rodzaj małostkowości nie poinformować Prezydenta i załogi o niezdatności lotniska do lądowania, hę?
@Toyah
OdpowiedzUsuńObojętne co Monika Olejnik powie czy zrobi, to Hoffmann będzie się pchał do tego całego Śniadania w Radio Zet.
Ja już na tym etapie nic z tego nie rozumiem.
@Student SGH
OdpowiedzUsuńPan się mnie pyta, bo Pan nie wie? Czy może Pan wie, tylko chce wiedzieć, co ja sobie myślę ma ten temat? A może Pan należy do kultury, która wierzy z to, że grzech nie istnieje?
@Traube
OdpowiedzUsuńJeśli niesioł z Kurskim wracają jednym autem po programie do domu(jak kiedyś podał der dziennik) to jest już nas dwoje zbaraniałych:)
@Agnieszka Moitrot
OdpowiedzUsuńOwszem. Dziś mamy stosunkowo wygodnie. Nawet tu jeden przyszedł i przyznał, że to on zabił Prezydenta. Mgła opada.
@Traube
OdpowiedzUsuńTo że oni aż przebierają nogami, żeby tam poleźć, to smutny fakt. Inna sprawa, że pozostaje jedynie bojkot. A z tą bandą zdrajców jest to nie do przeprowadzenia.
@student
OdpowiedzUsuńOczywiście nikt nie jest winien. Nie ma czegoś takiego jak odpowiedzialność. Człowiek to tylko drżąca trzcina i pierze rozsypane na wietrze. O to chodziło?
Ale ja wolę stare dobre bajki.
@kwiecia
OdpowiedzUsuńJuż tu kiedyś o tym rozmawialiśmy. Tylko Jarosław nie ma kumpli. Wyłącznie współpracowników.
@student?
OdpowiedzUsuńSiostra nie była małostkowa, miała po prostu nieodpartą podtrzebę.
Gdyby kierowca nie był małostkowy, to chłopiec nie zginąłby na tym przystanku. To jest fakt i nic więcej. Winnym śmierci chłopca na przystanku jest ten naćpany kierowca BMW. Jaki z tego morał? Twój nick to niewątpliwie grubsza ściema.
@student?
OdpowiedzUsuńGdyby kierowca autobusu nie był małostkowy ...
Też mam pewną historię.
OdpowiedzUsuńZ pewnym Krajem położonym w samym środku pewnego Kontynentu sąsiadowało sobie kiedyś od wschodniej strony Duże Państwo, którego Włodarze słynęli z alternatywnych metod sprawowania rządów, utrzymywania się przy władzy i dbałości o własny wizerunek za Granicą. Bywało, na przykład, że potrafili użyć w tym celu fantastycznego pierwiastka nazwanego polonem, co już samo w sobie jest bardzo pomysłowe i alternatywne, zważywszy na koszty.
Zdarzało się też niekiedy, że co jakiś czas znikali pracujący w Dużym Państwie dziennikarze, którzy za mało entuzjazmu wkładali w nagłaśnianie dobroczynnego wpływu swoich Rządzących na międzynarodową pozycję ich Państwa.
Znikali i nijak nie można ich było odnaleźć, co skądinąd nie powinno wzbudzać jakiegoś szczególnego zdziwienia, bo nawet dziecko wie, że w dużym państwie łatwo się zagubić, właśnie dlatego, że jest bardzo rozległe i winić można za to tylko niefrasobliwość Zaginionych. Dla porządku dodać przecież trzeba, że niemal wszyscy ci zaginieni po jakimś czasie się odnajdywali, choć co prawda najczęściej w stanie niekompletnym. Bo nie żyli.
To Duże Wschodnie Państwo, podobnie jak każdy szanujący się kraj, miało również oddane służby specjalne, tyle tylko że służbom tym także nie było obce zagadnienie alternatywnych metod. Metody dotyczyły bezpośredniego łagodzenia międzynarodowych napięć, jakie mogłyby wyniknąć wówczas, gdyby władzę w sąsiednich (i nie tylko) państwach zaczęli sprawować przypadkiem Rządzący, którzy z niejasnych przyczyn patrzyliby na swego większego terytorialnie Sąsiada z nadmiernym z tego większego punktu widzenia dystansem. Alternatywne metody polegały na eliminacji personalnej. Niektórzy przedstawiciele Służb byli bowiem personalistami.
Oczywiście – metody były opracowywane wyłącznie teoretycznie jako rodzaj ćwiczeń intelektualnych, bowiem służby Sąsiada pasjami lubią łamigłówki i gry strategiczne.
I otóż któregoś razu Prezydentem Kraju Środka, sąsiadującego z Sąsiadem od stuleci ze zmiennym szczęściem, a jeszcze całkiem niedawno sąsiadującego z nim na zupełnie osobliwych, choć zarazem boleśnie prostych zasadach*, został przypadkiem bardzo zdystansowany Polityk, któremu jakoś nie po drodze i nie do twarzy było z tym Dużym Sąsiadem. Wszystko to było naturalnie wystarczająco niejasne, żeby Pewne Napięcia Wynikły. I Wynikły.
OdpowiedzUsuńNapięcia wynikły na powierzchni poematu i w środku, albowiem Premierem tego Mniejszego Kraju W Środku był akurat inny Polityk, który, tak się złożyło, nie lubił swojego Prezydenta (miał swoje Powody), wykazywał natomiast zauważalnie mniej dystansu w stosunku do Premiera Dużego Sąsiedniego Państwa. Tego Premiera jakby lubił trochę bardziej.
I Środkowemu Premierowi zachciało się pewnego dnia wespół z Sąsiadem właśnie świętować pewną Uroczystość, którą wcześniej świętować zamierzał Prezydent jego ojczyzny. To znaczy – przyszło mu do głowy, że on też chciałby taką jak i Prezydent Solennitas odprawić, ale broń Boże w przytomności Prezydenta.
---------------
* myśmy im dawali statki a oni od nas brali węgiel ( ludowe przysłowie )
I stało się tak, że Premier-DużySąsiad zadzwonił do środkowego Pana Premiera i zaproponował mu zupełnie inną datę świętowania niż Dzień, w którym obywatele Środkowego Kraju zwykli upamiętniać Wydarzenia-Od-Których-Wszystko-Się-Zaczęło. I Pan Premier zapragnął Celebrować Uroczystości w towarzystwie swojego Dużego Sąsiada, chyba rzeczywiście nieco wyższego, choć tu akurat pewności nie ma, bo w Sąsiednim Kraju Władzy mierzyć nie wolno.
OdpowiedzUsuńI środkowy Pan Premier ucieszył się i uścisnął Sąsiadowi rękę. Są i tacy, którzy twierdzą, że także ukłonił mu się z wdzięcznością, ale czego to złość ludzka nie splecie.
I począł Środkowy głośno mówić paniom z Radia-gazet-telewizji, że Pan Prezydent Naszego Kraju świętować nie powinien i na wielkiej Solennitas za Granicą nam go nie potrzeba.
I że w ogóle nikt go nie zaprasza.
I że my chcemy tylko We Dwoje z Sąsiadem.
A Prezydent się Wpycha i Robi Kampanię.
I tak oto, drodzy słuchacze, zdarzyło się, że Pan Premier poleciał do Sąsiada, uściskał go, świątecznie się zadumał i wrócił.
A Pan Prezydent poleciał i nie wrócił.
A na koniec drogie dzieci morał:
Nie czytajcie bajek młodzieży, która czas spędzany przez zakochane siostry w łazience na porannej toalecie przed spotkaniem z chłopcem mierzy w kwadransach, bo to ściema i małostkowość.
@toyah - Ale fajnie ta bajka studenta wkomponowała się w twój dzisiejszy wpis. Jak na zamówienie :)
OdpowiedzUsuńTak dla informacji też miałem przyjemność skomentować ją ale po angielski in na Jego blogu gdzie stanowi ona najnowszy wpis. I tylko mały błąd ortograficzny mi się wkradł bo napisałem onoxious zamiast obnoxious.
Pozdrawiam,
a
@Toyah
OdpowiedzUsuńwracając do Twojej notki, bo mam wrażenie, że komentarze - za sprawą Studenta SGH - nieco zdominowały temat dyskusji...
Reakcja Pospieszalskiego na atak chłopaka, jakże inna od tej zasady "uderz w stół, odezwą się nożyce". Pospieszalski wie, że tak naprawdę nie do niego te słowa, ale jest - tam w tym miejscu - i jest dziennikarzem, więc należy do NICH, mimo że w rzeczywistości to nie do niego te słowa, ale "bierze to na klatę". Bo on ma Honor jakiemu brakuje wielu pieskom.
Przepraszam, że czasem używam słów, których nie zawsze tu przystoi, sam nie chciałbym stać się podobnym językowo do tych, którzy dzisiaj pojawili się "szczekliwie"....
Monika O. i Grzegorz M. - no cóż jedni z wielu niestety "najwybitniejszych" przedstawicieli "dziennikarskiej psiarni", zawsze będą zaprzeczać choćby ktoś im wprost wykazał, ze kłamią - taki mają charakter, łasić się do swoich, szczekać na tych, na których Pan im karze. I to jest kwestia tego po której stronie są - oni i im podobni - są po tamtej ciemnej stronie.
Zdjęcia, których wcześniej nie było - przecież ich po prostu w prasie i telewizji po prostu nie pokazywano. Swojego czasu przedstawiłeś przykład manipulacji ze zdjęciami Ś.P. Lecha Kaczyńskiego z meczu, to z odwróconym szalikiem, w mediach był ryk - nawet szalika nie potrafi porządnie trzymać!!!
Chwila wysiłku w poszukiwaniu w necie i okazuje się, że są zdjęcia w których szalik jest trzymany właściwe! Ale durnym Polakom trzeba pokazać, że nie On nawet tego nie potrafi.
A propos zdjęć, dzisiaj zerknąłem na oficjalną stronę www.prezydent.pl i tam (przewertowałem wiele podstron) nie ma śladu po tamtych pięknych zdjęciach. Powie ktoś to przecież nie muzeum. Tak to prawda.
Tak sobie oglądałem, dzisiaj tv, m.in. Monikę O. i Tomasza L. - mam wrażenie, że byli dzisiaj wyjątkowo nie w formie. Tak jakby następowało przełożenie zwrotnicy - PO staje się be, czyżby miałoby się okazać, że teraz cacy jest lewica?
Chociaż, jeżeli przyszłością lewicy mają być jej przedstawiciele, jacy wczoraj produkowali się z nieudolnymi pytaniami do Antoniego Macierewicza, w programie "Młodzież kontra...", to nie należy się obawiać...
Offtopic
OdpowiedzUsuńWiadomość z ostatniej chwili.
Wielokrotnie dyskutowane przez nas i omawiane na blogu osoby - pani Krzywonos i pani Czubaszek zostały uhonorowane przez magazyn Pani nagrodą Srebrnego Jabłka.
Nie wiem za co, ale chyba za całokształt.
To jest siła rażenia!
@latinitas
OdpowiedzUsuńNasze bajki niestety są zbyt skomplikowane, jak idzie o intrygę, i w dodatku jeszcze umieszczone są w strasznie zadymionym kontekście historycznym, więc brakuje im tego co najważniejsze w bajkach. Dziecięcej przejrzystości.
Natomiast bardzo podoba mi się Twój morał. Osobiście czuję się rozbity.
@adthelad
OdpowiedzUsuńOn się w nic nie w komponował. To moja notka sprzed paru dni wkomponowała się w jego wpis późniejszy, no i postanowił nam pokazać efekty.
@raven59
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że odniosłeś się do tematu, bo uważam, że jest tego wart. Co do Studenta, szkoda, że się nie odezwał wtedy, gdy była mowa o grzechu. Mielibyśmy ciekawszą rozmowę.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńBardzo zabawny zestaw. Bardzo. Mówiący więcej niż nasze biedne głowy potrafią znieść.
Swoją drogą, cieszę się, że znalazłeś wreszcie czas na to, by zasmakować prawdziwego życia.
Proszę zauważyć, że takie lub podobne postawy i zachowania tj. ataki, emocje, żale, pretensje są artykułowane, wyrażane nie, przez wszystkich, lecz jedynie wybranych i określonych ludzi.
OdpowiedzUsuńA najczęściej są adresowane wcale nie przypadkowo, do przedstawicieli, reprezentantów wybranych środowisk np: wspólnoty Kościoła katolickiego.
Postawa i reakcja J.Pospieszalskiego, także wielu innych prawych osób jest naturalna, oczywista i zrozumiała. Bo chyba nikt z nas nie utożsamia, identyfikuje się z "Systemem", ani nie ma wątpliwości, że J.Pospieszalski jest świadomym i odpowiedzialnym nie tylko obywatelem RP, czy dziennikarzem, lecz również członkiem wspólnoty Kościoła katolickiego.
Toyahu proszę przyjąć moje uznanie i gratulacje, które składam Wam rodzicom za to, że właściwie wychowujecie i macie, aż tak prawe, roztropne, spostrzegawcze i wspaniałe dzieci.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i życzę dalszych sukcesów edytorskich.
@toyah
OdpowiedzUsuńJakże inne zachowanie od Pospieszalskiego pokazał wczoraj Lis, kiedy Kukiz w podobny sposób co ten chłopak zwrócił się do niego. Macierewicz mówiąc o zaprzaństwie trafił w dziesiątkę. Można to też w jakimś stopniu zarzucić mediom.
Inna sprawa to ten Kukiz. Facet ma dobre serce ale do telewizji w takich rozmowach niet. Ja po jego stronie ale patrząc na niego czułem w eterze rechot i wyzywanie od oszołomstwa. Na tle opanowanej, robiącej wrażenie jakby bardziej wyrafinowanej Szczuki, można było takie mieć odczucia - oszołom! Czy nasza strona naprawdę nie ma lepszych reprezentantów prawdy? Samo serce w tej walce to za mało.
@raven59
Macierewicz w "Młodzież kontra" wypadł bardzo dobrze. Dla mnie to obok Kaczyńskiego obecnie najkonkretniejsza i najbardziej zaufana postać w polityce. Dzięki takim ludziom jak on choć trochę czuję się bezpieczniejszy. Wiem, że na ręce antyrządu jeszcze ktoś patrzy i Kaczyński nie jest w tym sam.
Swoją drogą, co Wy myślicie o Macierewiczu? Toyahu, może jakiś krótki wpisik na jego temat jeśli masz jakieś szczególne uwagi? A może pan Antonii ma jakiś niechlubny okres w życiorysie o którym nie wiem?
@Zibik
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jakoś się udało.
@Obliveon
OdpowiedzUsuńKukiz jest kompletnie zagubiony. Uważam, że w dużym stopniu przez swoje winy. Ale, wygląda na to, że bardzo się stara.
Macierewicz? A cóż ja mogę na jego temat? Wszyscy widzą. To znaczy, ci co chcą - widzą.
@Toyah
OdpowiedzUsuń"...Co do Studenta, szkoda, że się nie odezwał wtedy, gdy była mowa o grzechu. Mielibyśmy ciekawszą rozmowę...",
bardzo trudno jest przejść przez spowiedź...,
@Obliveon
Kukiz wiele przeszedł i co najważniejsze, wygląda na to że spowiedź ma za sobą i bardzo nad sobą pracuje, chciał być bardzo kulturalny ale miał przeciwko sobie dwie osoby.
Sadzę, że o jego sukcesie (wbrew pozorom - nie poniósł porażki) świadczy jego zachowanie już kiedy wyłączono mikrofony a kamera pokazywała całą trójkę z oddali: wszyscy wstali Szczuka odwróciła się do Lisa i pierwsza podała mu rękę na pożegnanie a następnie odwróciła się kierując się do wyjścia, Kukiz wyciągnął rękę do Szczuki a ona z pewnym ociąganiem podała Kukizowi rękę..., co kultura to kultura, ja wiem to tylko drobne gesty ale wymowne.
Macierewicz to po prostu klasa sama w sobie, jego błyskotliwość i argumentacja są po prostu bezbłędne.
I dlatego też jest tak znienawidzony przez wszystkich, którzy mają inne poglądy od niego.
Równie znienawidzony jak Jarosław Kaczyński...
Toyahu, no to bardzo dobrze. Chciałem się tylko upewnić. No wiesz, że może on kiedyś coś, a ja młody i nie pamiętam. Ale jak tak to bardzo dobrze. Macierewicz to klasa sama w sobie, jak powiedział raven59, no i ładnie polszczyzną operuje.
OdpowiedzUsuńToyahu proszę nie mitygować się, ani nie wprowadzać czytelników w błąd, bo wychowywanie dzieci jest czyś szalenie trudnym, odpowiedzialnym i ważnym.
OdpowiedzUsuńDlatego chyba na forum mimo wszystko nie należy kwitować to tak: "Jakoś się udało."
Ostatnio byłem świadkiem wyjątkowo rażącej postawy (indolencji) rodziców wobec swojego dziecka.
Rzecz dzieje się w markecie, przy stoisku mięsno- wędliniarskim. Rodzice indagują, usiłują nakłonić swojego synka,(ok.3-4 lata)leżącego na podłodze, przy ladzie z wędlinami, aby ich wyręczył w wyborze i decyzji zakupu. "Kubusiu pokaż nam, jakie chcesz parówki."
Cholera jasna - dlaczego o tym ma decydować dzieciak, a nie rodzice i akurat ma jeść parówki, a nie coś lepszego?.....
Przepraszam za dygresję i nadmiar emocji, lecz wychowywanie dzieci to wg. mnie nie jest rzecz błaha, ani która się udaje lub nie - Zbigniew
@kwiecia
OdpowiedzUsuńSiostra winiła się długo za to co się stało. O wypadku było głośno w mediach, ale kierowca autobusu nie skojarzył, że coś źle zrobił. Nie było nadto świadków, którzy połączyli by zatrzaśnięcie drzwi z wypadkiem, więc kierowca żył długo i szczęśliwie.
Nie powiedzieli?
10:10:45 KL: – Póki co, żeby przyjąć nie mamy warunków, 3-3-1.
10:24:13 Krasn. - Podpowiedz, że nie mamy warunków, widoczność...
Pilot jest dowódcą statku powietrznego, nie prezydent.
@toyah
grzech istnieje, ale nie nam jest dane za grzechy sądzić, Ktoś Inny jest od tego i na pewno zrobi to dobrze.
@marylka
jest odpowiedzialność i jest przypadek. kierowca bmw mógł tam jechać kwadrans wcześniej i wtedy "małostokowość" siotry "uratowałaby" chłopca.
@AndrzejR
Ściema???
@adthelad
wkomponowała się w niedzielny wpis. Ale tam już wkradł się troll, a w świeżym wpisie była bardziej ożywiona dyskusja.