Każde dziecko, które uczyło się o magnetyzmie wie, że opiłki żelazne odgrywają istotną rolę w każdym szkolnym eksperymencie, który ma na celu wyjaśnienie jak fenomen ten działa.
W marcu 1949 r. Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej ustaliła, iż w walce z amerykańskimi hegemonami i ich neo-imperialistycznymi lokajami, blok socjalistyczny potrzebuje Naukowców. Ogromne ich rzesze. W związku z tym nauki ścisłe powinny zajmować czołowe miejsce w każdym planie lekcji, ustępując jedynie naukom Marksizmu-Leninizmu. Laboratoria muszą być wyposażone i zaopatrzone. Aby nauczyć dzieci z ZSRR, PRL, Czechosłowacji, Bułgarii, Rumunii i Węgier, czym jest magtnetyzm, potrzebne były Magnesy. No i opiłki żelazne, bez których Magnesy pozostałyby jedynie małymi podkowami pomalowanymi na czerwono.
Oczywiście Magnesy pochodziłyby z Magnitogorska, największego ośrodka przemysłu metalurgicznego w ZSRR. Ale skąd wziąć opiłki....?
Polskiej stronie udało się przeforsować pomysł, aby fabryka znalazła się w województwie Ełkskim, na wiejskich terenach PRL, które przed wojną były wiejskimi terenami Trzeciej Rzeszy.
W wielkim socjalistycznym trudzie i znoju pracującego proletariatu, ogromny kombinat produkujący opiłki żelazne powstał nieopodal miasteczka Nienacko (ludność. 15 tys.), na polach, gdzie dotychczas uprawiano buraki. Z powodu braku materiałów budowlanych, sabotażu ze strony reakcyjnego i antysocjalistycznego elementu polskiego społeczeństwa, bumelanctwa, pijaństwa i zacofania, uroczyste otwarcie Zakładów Opiłków Żelaznych im. Postępu Leninowskiego w Nienacku (NZOŻ) odbyło się dopiero w listopadzie 1956 r.
Aby ułatwić transport opiłków (pakowanych w 100 kg workach, szytych z chińskiego jedwabiu) zbudowano szerokotorową linię kolejową z ZSRR do Polski, a tory o normalnym rozstawie przekazywały towar na południe i zachód do bratnich demokracji ludowych.
NZOŻ zatrudniały na pełnym etacie ponad 3000 Nienackowian. Linie produkcyjne były pełne wykwalifikowanych pracowników, którzy cierpliwie piłowali sztabki żelaza i pieczołowicie zamiatali ciemnoszary proszek w małe porcje, które były sprawdzane każdorazowo pod mikroskopem (żeby były odpowiedniej jakości), zanim zostały wysłane do swoich miejsc przeznaczenia. Socjalistyczne normy były ustalone i stale przekraczane.
W zakładzie w Nienacku pracowali nie tylko robotnicy. Był tam również duży dział administracji i kadr, departament transportu i konserwacji, no i księgowość. A ponieważ Polska Rzeczpospolita Ludowa istniała dla dobra robotników, istniał tam również fundusz socjalny, prowadzony przez oficjalne związki zawodowe. Pracownicy opiłków NZOŻ mieli swoje własne sanatorium w górach Złotosolnych, nieopodal granicy czechosłowackiej. Mieli też swoje własne sklepy, gdzie takie luksusy jak musztarda, sznurówki, nożyczki do paznokci czy lokówki do włosów były dostępne nawet wtedy, gdy okoliczne sklepy świeciły pustkami.
I w taki oto sposób fabryka wywiązywała się ze swoich zobowiązań, a dzieci w szkołach od Magdeburga do Władywostoku mogły się uczyć, jak działa zjawisko magnetyzmu. Z siedmiu kominów buchały gęste kłęby czarnego dymu, który pokazywał jak produktywna była fabryka; pociągi kursowały przywożąc sztabki żelaza, a wywożąc worki opiłków. Bywało, że rozliczano się z fabryką płacąc w zamian traktorami, czasami ropą naftową, a czasami nie płacono w ogóle. Były lepsze czasy, były gorsze czasy, ale wszyscy mieli pracę. Wszystkim w Nienacku – fryzjerom, taksówkarzom, a nawet pani z prywatnej pracowni kapeluszy, jakoś udawało się przeżyć od pierwszego do pierwszego.
W tym cichym zakątku Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, z dala od kosmopolitycznej wielkomiejskiej inteligencji, wszyscy w fabryce harowali po to, aby ze sztabek żelaza wyprodukować coś, co pozwoliłoby młodym socjalistycznym uczniom przekonać się naocznie, na czym polega siła magnetyzmu.
Przyszedł rok1968, a potem rok 1970. Wydarzenia tych lat jakoś ominęły Nienacko bez echa. Pracownicy nadal piłowali żelazo, a z głośników zawieszonych w halach produkcyjnych słychać było fragmenty utworów Marksa, Engelsa i Lenina, czytane przez członków zakładowego komitetu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Ale w roku 1980, gdy fala strajków solidarnościowych przetoczyła się przez naród, coś nagle pękło. Pracownicy się zbuntowali, domagając się praw, o których im się nigdy wcześniej nawet nie śniło. Zarząd zakładowy wprawdzie wreszcie uległ, jednak piętnaście wspaniałych miesięcy wolności brutalnie przerwał Stan Wojenny, a potem nigdy już nic nie było takie same. Wielu młodych ludzi wyemigrowało na zachód.
Wielki Człowiek z Partii, który zarządzał fabryką został zwolniony. Ktoś bardziej stanowczy, ktoś spoza lokalnego układu, bez rodziny czy znajomych w mieście, ale z odpowiednimi znajomościami w Warszawie i w tamtejszych ministerstwach, zajął jego miejsce.
Kolejna fala zmian nadeszła w roku 1988. Gdzieś wybuchały jakieś strajki – ludzie z Partii byli przerażeni. Z Warszawy napływały coraz to nowe pogłoski jakoby komunizm miał wkrótce upaść. Rok później odbyły się Wybory. Pracownicy, pełni obaw, co się stanie z ich fabryką, nie mogli się skupić na pracy. Wreszcie udało się przekształcić państwową firmę w Przedsiębiorstwo Materiałów Naukowych im. M. Sędziwoja S.A., w którym Skarb Państwa posiadał 100% akcji.
Wolność. Prywatyzacja. Wolny Rynek. Dolary i marki niemieckie legalnie sprzedawane na ulicach! Zachodnie produkty, choć w kosmicznych cenach, były dostępne wszędzie. Można było być wierzącym czy patriotą – nikt nie zwracał na to uwagi! Ludzie z Partii zaczęli jeździć mercedesami.
Ale w niedługim czasie zamówienia z Bułgarii na opiłki przestały napływać do fabryki. Związek Radziecki rozpadł się, Czechosłowacja też. Ministerstwa edukacji tych państw nawet nie odbierały telefonów. Sytuacja wyglądała źle. Jeśli nikt nie będzie kupował opiłków, fabryka zbankrutuje, wszyscy stracą pracę…
Panowie z „Solidarności” pojechali do Warszawy i jasno przedstawili sytuację: „Jeśli zamkniecie Nienackie Zakłady Opiłków Żelaznych, to całe miasto wpadnie w nędzę,” powiedzieli. „Utrzymajcie fabrykę jeszcze przez jakiś czas, a my poszukamy nowych rynków zbytu na zachodzie, przeprowadzimy restrukturyzację zakładu, zainwestujemy w nową technologię, abyśmy mogli produkować opiłki w nawet bardziej wydajny sposób. „Nie dobijajcie naszej fabryki! Znajdziemy etaty dla waszych krewnych i znajomych!” Zadziałało. Warszawa nie zamknęła fabryki.
Szukając oszczędności, departamenty zaopatrzeniowe szkół od Bonn do Ottawy nagle uświadomiły sobie, że mogą kupować opiłki z Polski po cenach niższych niż dotychczas.
W ciągu 18 miesięcy Zakłady w Nienacku całkowicie zmieniły listę swoich odbiorców – z krajów wschodnich na zachodnie, gdzie płacono w twardej walucie. Pojawił się nowy rodzaj młodych menadżerów ze znajomością języków obcych i doskonałymi umiejętnościami negocjacyjnymi. Nowi menadżerowie byli coraz bardziej widoczni w strukturach zakładu. Jakoś udało im się utrzymać fabrykę przy życiu.
Starsi pracownicy, związani z zakładem od samego początku, przeszli na emeryturę, sanatorium zostało sprzedane, a linie kolejowe zaczęły rdzewieć, ponieważ transport opiłków przejęły teraz lekkie samochody dostawcze. Mimo to, fabryka coraz bardziej się zadłużała i każdego roku przynosiła coraz większe straty. Koszty związane z utrzymaniem środków trwałych i wypłatami dla pracowników były zbyt wysokie w porównaniu z poziomem przychodów ze sprzedaży opiłków.
Marszałek i wojewoda województwa Ełckiego doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli fabryka zbankrutuje i miasto popadnie w biedę, pojawią się poważne problemy natury politycznej. Więc choć reprezentowali różne opcje polityczne, postanowili razem znaleźć środki na utrzymanie fabryki.
Minęło dwadzieścia lat. Ministerstwo Skarbu Państwa sprywatyzowało tysiące mniejszych i większych przedsiębiorstw państwowych, ale fabryka opiłków żelaznych w Nienacku nadal pozostała własnością publiczną.
Po każdych wyborach parlamentarnych zwycięska partia przejmowała kontrolę nad Ministerstwem Skarbu Państwa, wymieniając dotychczasowych sekretarzy stanu, podsekretarzy, dyrektorów, naczelników i kierowników, zastępując ich swoimi ludźmi - osobami zaufanymi, bliskimi strukturom partii. Nowi dyrektorzy, z kolei, wymieniali prezesów i członków zarządów przedsiębiorstw państwowych, takich jak Przedsiębiorstwo Materiałów Naukowych im. M. Sędziwoja S.A. w Nienacku. Prezes i członkowie rady nadzorczej byli wybierani spośród członków partii, ich znajomych lub rodziny. Nieważne z której byli partii – UW, SLD, ZChN, PSL, PiS, PO – przejmowali spółkę i dalej wymieniali kadry średniego szczebla, rozdając etaty swoim kolegom i członkom ich rodzin.
Po każdych wyborach ponownie wymieniano kadry, obsadzając stanowiska ludźmi, którzy nie mieli pojęcia o biznesie opiłkowym i których, szczerze mówiąc, niewiele to obchodziło. Dalej pobierali wynagrodzenie, jeździli służbowymi samochodami i pracowali nie wysilając się zbytnio. I tak aż do następnych wyborów, po których znów następowała wymiana kadr.
W halach produkcyjnych zachodnioniemieckie maszyny do piłowania, kupione za czasów Gierka, już dawno się zepsuły, więc sztabki żelaza znów piłowano ręcznie, tak jak to miało miejsce w latach 50-tych.
Na każdego pracownika piłującego żelazo przypadały dwie osoby, które obliczały płacony przez niego podatek VAT. Kolejne trzy osoby obliczały składki ZUS-owskie, zdrowotne i socjalne, wypełniały formularze BHP i notowały wypadki przy pracy (17 przypadków połamanych paznokci w październiku 2010 r.).
Z funduszu socjalnego, którego czasy świetności dawno już minęły, wciąż opłacane były suto zakrapiane wyjazdy integracyjne oraz liczne szkolenia dla pracowników. Prezes zarządu, dyrektorzy i menedżerowie – wszyscy jak dawniej mieli do dyspozycji samochody służbowe z kierowcą.
Tysiące przedsiębiorstw państwowych w branżach takich jak budownictwo, komunikacja czy usługi finansowe już dawno zostały sprywatyzowane. Ich właścicielem jest dziś w przeważającej części kapitał zagraniczny. Przedsiębiorstwa te, zarządzane obecnie według najlepszych światowych wzorców i w pełni doinwestowane, pod względem wydajności mogą doskonale konkurować z najlepszymi firmami na świecie.
A w Nienacku nadal wszystko idzie po staremu. W wielkich magazynach tony opiłków rdzewieją, nie mogąc znaleźć nabywców gotowych zapłacić za nie jakąkolwiek cenę. Departamenty zaopatrzeniowe szkół zachodnich już dawno temu znalazły źródło jeszcze tańszych opiłków o wyższej jakości – sprowadzają je teraz z Chin.
Przedsiębiorstwo Materiałów Naukowych im. M. Sędziwoja S.A. zatrudnia obecnie około 1850 osób. Liczba mieszkańców Nienacka spadła do 10 000, a bezrobocie w powiecie wzrosło do 26%. W tej sytuacji zamknięcie fabryki byłoby katastrofą dla miasta i jego restauratorów, fryzjerów i kapeluszników.
Tak więc polscy podatnicy nadal wydają miliony złotych miesięcznie aby utrzymać fabrykę, mimo że nikt już nie potrzebuje jej produktów. Władze lokalne i politycy w Warszawie nie powinni udawać, że nic się nie dzieje. Jak długo jeszcze polscy podatnicy będą musieli utrzymywać takie zakłady?
Autor chciałby serdecznie podziękować Annie Świerk za pomoc w tłumaczeniu tego wpisu, który oryginalnie ukazał się na blogu autora (http://jeziorki.blogspot.com/2010/05/iron-filings-factory-economic-parable.html) w wersji anglojęzycznej.
@Michał Dembiński
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza. Prawie.
Bo na przykład dopóki nie zrozumiesz, że próba wyjścia z tego nieszczęścia, z wykluczeniem całej grupy wyborców Prawa i Sprawiedliwości i Jarosława Kaczyńskiego osobiście, jest skazana na porażkę, nie będziesz rozumiał nic.
No i jeszcze jedno. Wiara w to, że jak zamkniesz tę fabrykę, problem marnowania pieniędzy polskiego podatnika przestanie istnieć, jest mocno naiwna.
@ Toyah
OdpowiedzUsuńProponujesz, żeby budżet państwa krwawił w nieskończoność?
Coś z tym fantem trzeba nareszcie zrobić. Co byś proponował?
@Michał Dembiński
OdpowiedzUsuńJeżeli ta fabryka jest alegorią tej nowoczesnej armii żyjących za cudze farmazonów przerabiających fundusze publiczne i jewropejskie na pogarszanie naszych warunków życia i samopoczucia, to rzeczywiście uchwyciłeś temat pasożytnictwa systemowego.
Więc wtedy wznoszę hasło w duchu staropolskim: Kurki zakręcić, a im palce w kurki wkręcić!
Bo ja znam nasz piękny Kraj całkiem nieźle, ale opisana okolica zbyt przypomina mi ćwiczebne mapy topograficzne do przysposobienia obronnego terenową wyobraźnią przekraczające nawet Swift’a (Jonathan’a, nie bankiera)
Albo, skoro już jesteśmy przy wiedzy kartograficznej: „Ubi leones”
@Michał Dembiński
OdpowiedzUsuńDobrze wiesz co proponuję. Prawo i Sprawiedliwość. Niedobre niestety jest to, że po tym wszystkim, co się stało, większa część socjalistów z Platformy nie będzie mogła brać udziału w naprawie Państwa. Również z tego powodu, że będą w tym czasie na więziennym garnuszku.
@ Toyah
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem, co proponujesz! Nawet gdybym mógłby się domyśleć, to chciałbym o tym przeczytać tu!
@autor
OdpowiedzUsuńChciałbym podzielić się pewną analogią mojego autorstwa:
http://kolatka.blogspot.com/2010/08/wolny-rynek.html
Problem nie tkwi w jednej, czy drugiej branży czy fabryce. Istota problemu dotyczy zaprogramowanych błędnie mózgów na socjalistyczną modłę i przeświadczenia, że nasze problemy rozwiąże system. Reagan mówił: "Rząd nie rozwiąże problemów, to rząd jest problemem." Obama mówi: "Tylko rząd wyciągnie nas z kryzysu"
@Michał Dembiński
OdpowiedzUsuńAleż ja naprawdę wierzę, że jeśli w obecnej sytuacji z pracy nad naprawą państwa odsuniemy Prawo i Sprawiedliwość, nic z tego nie będzie. Jestem pewien, że robisz błąd oceniając Jarosława Kaczyńskiego i jego projekt dla Polski wyłącznie po tych dwóch latach użerania się z koalicjantami z jednej strony, i z kąsającym Systemem z drugiej.
Jestem pewien na 100%, że gdyby nie Twoje fatalne uprzedzenia, wiedziałbyś dokładnie tak samo jak ja, że w dzisiejszej Polsce, tylko Prawo i Sprawiedliwość pod przewodnictwem Jarosława Kaczyńskiego jest w stanie zrealizować wszystkie Twoje marzenia o pięknej Polsce. Wiedziałbyś że to PiS jest Twoją partią, ani ta banda bezideowych aferzystów i głupców.
No ale niestety, tego nie wiesz.
@Toyah
OdpowiedzUsuńMichał jest zaczadzony jak mój kolega który wrócił z USA i wmawial mi ze produkuje to sie cokolwiek w trzecim świecie. Ze kraje rozwinięte zyją z usług (oczywiscie nie szewskich). Nie mialem okazji zapytac go co teraz o tym sadzi i czy nadal jestem głupkiem ze tego nie rozumiem ;-) Ciekawe kto bedzie chcial USA zaplacic za te ich "usługi". Myślę że Chińczycy już sami potrafią sobei je zorganizowac. Deficyt w HZ USA wzgl. Chin daje do myslenia. Na razie Chinczycy tylko mruczą. Ale skonczy sie zycie na kredyt.
@M.Dembiński
OdpowiedzUsuńA Tobie osobiście pragnąłbym podziękować za 23% vat.
Co do owej fabryki opiłków to węgiel z odkrywek w RPA jest o połowę tańszy od tego ze Śląska. Tylko pytanie pomocniecze: czym za niego zapłacisz? Tymi "usługami"?
@Bendix
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. Jakiś jestem dziś tępy i nie rozumiem Twojego komentarza. Dla mnie to jakiś chaos. Musiałbyś mówić do mnie jaśniej.
@Toyah
OdpowiedzUsuńOdnioslem się do tej mitycznej fabryki opiłków. A chodzi o to ze w USA się coraz mniej produkuje. Ich gospodarka stoi "usługami" (Banki, giełda, szeroko pojęte finanse). Myślisz że to się da na dłuższą męte wymieniać na rzeczywiste towary z Azji?
Wreszcie przekład!
OdpowiedzUsuń@Wszyscy - wyobraźcie sobie następującą sytuację: Wasza sytuacja finansowa jest trudna - macie spore zadłużenie z tytułu kredytów, które jakoś tam spłacacie w terminie i nagle trafia Wam się okres dwóch - trzech lat, kiedy dostajecie podwyżkę w pracy, żona łapie dobrze płatną dodatkową pracę na ćwierć etatu (oczywiście legalnie i płaci podatki), wydatki na dzieci macie mniejsze, bo dostały stypendium ze szkoły. W takiej sytuacji:
A) spłacacie na tyle dużo kredytów na ile się da, żeby w przyszłości Wasze dzieci były obciążone jak najmniejszymi długami,
B) Bierzecie dodatkowy kredyt, bo akurat macie większą zdolność kredytową, wyprawiacie przyjęcia dla znajomych, dajecie prezenty w kopercie rodzinie, wyprawiacie się na wycieczkę zagraniczną i kupujecie dzieciom markowe jeansy?
Rząd PiS w latach 2006-07, gdy gospodarka radziła sobie świetnie wybrał odpowiedź B (do spólki z PO - pamiętam) - obecny stan finansów publicznych i decyzje podejmowane przez obecny rzad sa wynikiem tego, ze obnizono podatki i skladke rentowa i jednoczesnie zwiększano wydatki z budżetu. Otóz trzeba było korzystając z dobrej koniunktury nie podwyższać podatków, mądrze ciąć wydatki i zgromadzić nadwyżkę w budżecie, przynajmniej w 2007 roku. To dało się zrobić i powinno być zrobione, gdyby nie to, obecnie sytuacja finansów publicznych byłaby nieco lepsza, udałoby się uniknąć obecnej podwyżki VAT i innych ruchów. Ale nie zostało zrobione, bo dla Pana Kaczynskiego liczyła się kiełbasa wyborcza, liczyło się tu i teraz, a nie to co będzie za kilka lat.
Więc po pierwsze proszę nie porównywać polityki gospodarczej prowadzonej przez PO i PiS, bo oba rządy rządziły w zupełnie innych warunkach i PO ma zncznie pod górke, podczas gdy PiS miał z górki.
Po drugie - co w takim razie Prawo i Sprawiedliwość proponuje, aby uchronić Polskę przed nieywpłacalnością w perspektywie kilkunastu lat?
Mogę zapomnieć Leppera, Giertycha, Blidę, Ziobrę, służby, szare sieci, ale tę krótkowzroczność nie jestem w stanie przeboleć. A tym, którzy mówią, że to dzięki temu Polska byłą zieloną wyspą dodam - wzrost PKB bez wspomnianych reform byłby niższy o 0,5 do 1 punktu procentowego, natomiast skutki tych decyzji będziemy czuć dłużej, gdyż od rosnącego długu publicznego inwestorzy kupujący go będą żądać coraz wyższych odsetek.
PS. Zauważyłem i doceniam złożony dziś przez PiS projekt dot. wyboru pomiędzy ZUS a OFE.
@ Student
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale to nie prawda, że rząd PiS podniósł podatki. Przecież wszyscy wiemy, że je obniżył. Jeszcze na początku 2010 roku min. Rostowski mówił, że przez kryzys przechodzimy tak gładko, dzięki decyzjom PiS. Tak było. Potem zaczęli mówić, co innego bo z wiadomej przyczyny nastał czas kampanii wyborczej.
Po drugie. Gdy jest piękna pogoda można narzekać, że ktoś za wolno ceruje dziurawy parasola. Ale co powiedzieć o kimś, kto wychodzi na deszcz i nawet nie próbuje dziury załatać. PO miało doskonały pretekst do podjęcia zdecydowanych reform. Było wiadomo, że nadchodzi finansowa burza. Wielki kryzys o którym bębnili wszyscy. W takiej sytuacji reformy są konieczne i przyzwolenie na nie jest większe niż w czasie koniunktury, kiedy trudno namówić ludzi, aby zaciskali pasa. Koalicja PO-PSL nie zrobiła przez 3 lata nic istotnego.
@student SGH
OdpowiedzUsuńWybieram opcje "C":
To znaczy jesli moja pozyczka jest powiedzmy na 4% to spokojnie ja splacam a extra przychody inwestuje np. w fundusze (12%)
@StudentSGH
OdpowiedzUsuńCzy obraz rządów PiS-u jaki Pan przedstawia, to fakty czy zaledwie opinia? Chciałbym to wiedzieć, bo z moich informacji wynika coś bardzo odmiennego. I to jest sprawa podstawowa.
Natomiast mam jeszcze parę uwag na poziomie bardziej że tak powiem przyziemnym. Jeśli Pan chce bym traktował Pana jako eksperta, powinien Pan unikać takich niedorzeczności jak pisanie że za błędne decyzje gospodarcze w latach 2005-2007 odpowiada wspólnie PiS i PO, by już po chwili zarzucać 'Panu Kaczyńskiemu' (swoją drogą mam nadzieję, że Pan widzi, jak tani jest ten rodzaj złośliwości), że owe decyzje były wynikiem traktowania ich jako kiełbasy wyborczej. Przez PO zatem też? Przecież to się nie trzyma kupy. A może Platforma sądziła, że PiS będzie rządził przez całe lata i chciał zniszczyć gospodarkę na złość Kaczorom?
Poza tym, jeśli nawet przyjąć że za podłym losem jaki spotkał PiS, stoi ich błędna polityka gospodarcza, to jaką karę planuje Pan dla Donalda Tuska i jego załogi? A może oni zasługują na jakieś szczególne wybaczenie? To by mi się nawet zgadzało.
@Juliusz Wnorowski
OdpowiedzUsuńPan polemizuje ze Studentem zakładając, że on kontroluje co pisze. Tymczasem on napisał, że PiS obniżył podatki, a powinien był obniżyć, i wówczas biedna Platforma nie musiałaby ich dziś podwyższać. Po prostu. Kwestia super precyzji.
@Juliusz Wronowski
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - Pan Toyah już odpisał, więc sam nic nie dodam
Po drugie - przezorny właściciel parasola naprawia go zanim zacznie padać, a nie zostaje z ręką w nocniku. Poza tym idąc Twoją metaforą rząd PiS zwyczajnie bawił się parasolem, używając go jako przeciwsłonecznego żeby opalić się w ciapki. Jeśli wydaje Ci się, że przyzwolenie społeczne na reformy jest wyższe w czasie kryzysu to zobacz co się dzieje na ulicach Francji czy Grecji, jak związki zawodowe w Polsce protestują. Trudne reformy powinno się przeprowadzać i śrubę dokręcać, gdy gospodarka ma się dobrze, żeby ich skutku były mniej odczuwalne (tzn. ludziom żyłoby się lepiej, ale nie tak dobrze, niż gdyby nie było reform), po to wymyślono antycykliczną politykę gospodarczą, żeby łagodzić naturalne wahania koniunktury. Rząd PiS jedynie je pogłebiał, rząd PO już niekoniecznie, gdyż zaczyna przykręcanie śruby gdy gospodarka wraca na ścieżkę wzrostu (a że nie wiadomo ile pociągnie to inna rzecz).
@Sagattarius
Tu nie ma opcji C. Ale byli już tacy co brali pożyczki i inwestowali w fundusze akcji w 2007 roku. Pamiętasz jak na tym wyszli, czy będziesz jednym z tych co będą kupować pod koniec trwającej hossy jak te biedne leszcze przeszło 3 lata temu?
@toyah
to co zrobił rząd to fakty, to jak się to przekłada na obecną sytuację gospodarczą to opinia. Ekonomia, jak Pan wie, jest nauką społeczną i tu nie da się powtórzyć eksprymentu. Nie możemy więc cofnąć czasu i zobaczyć co by było, gdyby nie było obniżki podatków i skałdki rentowej i wzrostu wydatków.
Uważam że PO odpowiada za te decyzje, bo głosowała za nimi w sejmie, Powiem więcej, gdyby rządziła Platforma byłoby tak całkiem prawdopodobnie tak samo - kombinawaliby inaczej, ale tak samo usiłując ludziom wmówić że będzie cud, czyli że bez szkody dla finansów publicznych byłoby obniżenie podatków i wzrost wydatków (PO nie byłoby tak chętne żeby podwyższać wydatki publiczne, ale kryzys finansów publicznych by nas i tak nie ominął - opinia).
PO po części też mogła traktować te ruchy jako kiełbasę wyborczą, ale główną odpowiedzialność ponosi rząd, gdyż PO sama nie byłaby w stanie tych projektów przepchnąć, a jedynie pomogła PiS (dość mocno, bo przypominając o projekcie obniżenia podatków zarzuconym przez PiS).
Co do oceny PO - powtórzę jeszcze raz, że rządzą w dużo trudniejszych warunkach i niech mi Pan wierzy, że jestem świadomy jak zamiatają problemy pod dywan. Surowość oceny w tym wypadku w bardzo dużej mierze zależy od sytuacji gospodarczej. Zycie nie jest tak łatwe - jak ktoś bystry dostanie z łatwego sprawdzianu 5 to nie jest tak duże osiągnięcie jak gdy ktoś mało zdolny dostaje z bardzo trudnej klasówki 3.
Ciekawy jestem, jak PiS prowadziłoby politykę gospodarczą w ciągu ostatnich 3 lat, bo za dużo konstruktywnych uwag w tym czasie nie słyszalem. Czy to dlatego że nie przedostały się do wiadomości publicznej przez wrogie media, czy dlatego że ich nie było, tylko się narzekało na rząd.
@autor et all
OdpowiedzUsuńNa razie to mogę powiedzieć tylko jedno. Może później coś, szczególnie zainspirowany wypowiedziami dystyngwowańszych komentatorów, napiszę. Ale teraz tylko to.
Otóż po pierwsze nie rozumiem co autor opisał. Czy opisał jakąś istniejącą rzeczywistość, rzeczywisty zakład produkcyjny? to gdzie taki jest? Bo ja nie widziałem takiego w Polsce, ani nie słyszałem (tylko proszę nie o stoczniach. Jeśli tu chodzi o stocznie, to ja zakańczam dyskusję. Nie mój poziom). Nie żebym się uniósł honorem, gdzie tam. Po prostu nie wiem co widziały oczy Autora, gdy pisał, to co wydrukował. Tyle.
Ale.
Zakładając, że właściwie to ja nie muszę rozumieć co Autor opisał, a więc jeśli ta kontrukcja ma służyć jakiejś analogii, to ja się zgłaszam, że nie wiem jakiej analogii, a więc nie wiem po co Autor to opisał. Czy chodzi analogię do Polski, jako takiej, czy d jakiegoś jej kawałka czy też aspektu? To jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe.
Bo jeśli jest to ekspozycja na poziomie konkretnym, lub do konkretu się odowołującym (vide stocznie), to chcę wiedzieć czy to o te stocznie chodzi. Jeśli natomiast Przedsiębiorstwo Materiałów Naukowych im. M. Sędziwoja S.A. jest alegorią Polski, to uważam to, powiedzmy, że roboczo, uważam to za bezpłodne. Lepsi to już robili, z różnym zresztą skutkiem. Więc, jako się rzekło, nie wiem po co.
Ale może czegoś nie doczytałem. Albo starsi i mądrzejsi coś podpowiedzą.
Pozdrawiam kolegę toyaha.
@Toyah, a raczej Maciej Dembiński
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, co Autor ma na myśli opisując ów zakład produkujący opiłki.
Przecież w Polsce po r. 1989 polikwidowano całą masę takich zakładów i to produkujących rzeczy pożyteczne, a nie jakieś zmyślone opiłki.
Likwidowano z dnia na dzień fabryki będące właśnie jedynymi, w każdym zaś razie głównymi, zakładami pracy w małych miasteczkach. I nikt ich na siłę nie utrzymywał.
Inny przykład to PGR-y. Kto się przejmował tymi ludźmi?
A teraz do Toyaha.
Jeśli ktoś Ci zarzuci znowu, że piszesz rozwlekle, pokaż mu tekst kolegi Dembińskiego.
Z całym szacunkiem pozdrawiam Was obu,
@don esteban
OdpowiedzUsuńSłowo daję, że nie czytałem, kiedy pisałem!
@don esteban
OdpowiedzUsuńTo ja Ci odpowiem. Takiego zakładu nie ma. Michał go wymyślił jako symbol czegoś co my nazywamy III RP, a on post-PRLem. A więc tu myślimy podobnie, tyle że on się koncentruje na gospodarce, a my byśmy pewnie rozegrali to bardziej z naciskiem na ludzi.
Co do reszty, tu się już różnimy. On uważa, że to zło najlepiej reprezentuje PiS, natomiast my - że Platforma. Która jego zdaniem daje jako jedyna szanse na przełom.
@Traube
OdpowiedzUsuńAleż ja lubię rozwlekłe teksty. Pod warunkiem że są ciekawe i dobrze napisane. A ten tekst jest i ciekawy i dobrze napisany.
@Toyah
OdpowiedzUsuńMnie ten przykład "symbolu III RP" zupełnie nie przekonuje, a już zwłaszcza podane w nim motywacje.
Dlatego napisałem o tych PGR-ach i likwidowanych największych zakładach w miasteczku.
Kiedy pracowałem w zielonogórskiem zlikwidowano np. fabrykę nici, bodajże w Szprotawie. I nagle z takiej Szprotawy czy innej Nowej Soli albo jakiejś pegeerowskiej wioski zwalali się do szpitala zrozpaczeni ludzie widzący jedyną nadzieję w rencie. Bo tam pracy nie było żadnej. Tych ludzi nie stać by było na łapówki, to nie ta bajka.
I nikt się nie roztkliwiał nad losem tamtejszych fryzjerów lub taksówkarzy.
Dlatego nie mogę przyjmować za prawdziwy opisu zawartego w tej alegorii.
Jasne, że budżet nadal utrzymuje jakieś mało sensowne instytucje, ale to akurat nie jest polska specyfika. W Anglii czy Szwecji pakują miliony w durne studia nad feminizmem, Niemcy i Amerykanie "ratują" z podatków prywatne banki lub fabryki samochodów, a Murzyńscy kacykowie budują sobie pałace za połowę budżetu państwa.
Takie marnotrawstwo wbudowane jest chyba w system.
Moim zdaniem tekst MD ma się nijak do sytuacji gospodarczej Polski. Może być prawdziwy w odniesieniu do jakiegoś tej gospodarki fragmentu, ale nie do całości.
I jeszcze drobna uwaga. MD wspomina PiS tylko raz w swoim tekście. Wtedy, kiedy wylicza partie, które obsadzały swoimi ludźmi kierownictwo. Z tego tekstu jego poglądy na PiS specjalnie nie wynikają, a Ty akurat z nimi tu polemizujesz.
@all
OdpowiedzUsuńwychowywałem się w dzielnicy tzw robotniczej, miało to swoje niezaprzeczalne plusy, gdyż niejako naocznie przekonałem się o tzw transformacji, przy czym historia Długu jawi się jak bajka w porównaniu z niektórymi "aspektami tej właśnie transformacji".
A krakowskie cementownie to już majstersztyk! Ale coś muszę szczerze przyznać, to wszystko było robione jakoś ze skurwysyńską klasą.
Doprawdy nie wiem skąd to przekonanie o mocy intelektualnej PO. Rację ma Toyah że ich jestestwo ogranicza się tylko do pragnienia i sprawowania władzy. Ale jedna mała uwaga nawet to pragnienie i sprawowanie dla samego sprawowania robią fatalnie.
Ostatni przykład.
Ze względu na dosyć specyficzną sytuację w Moskwie walki (GRU z dawnym KGB) - o władze, wpływy i pieniądze, a w tamtych realiach głownie o życie, Miediediew wykonał pewien dyplomatyczny gest, proponując wspólne śledztwo na temat Zdarzenia Smoleńskiego. Pewnie liczył, że barany z PO, ratując siebie, umocnią jego( a właściwie jego pryncypałów pozycję). A oni jak dzieci, mało jak ćmy w ogień lazły.
A więc w kręgach PO zatarł się już nawet elementarny odruch obronny.
Są dwa wytłumaczenia, albo są umoczeni i trzymają z umoczonym, albo to idioci i kompletni amatorzy!
To tylko jedne przykład.
A teraz krótka obrona PISu. i nawet LPRu - a właściwie kolegi Bosaka.
Pierwsza sprawa: to że zrezygnowano z podatku spadkowego w pierwszym pokrewieństwie miało 2 niebagatelne znaczenia.
Pierwsze - uczyło kultury podatkowej, ludzie wychodzili z szarej strefy, nabierali zaufania do własnego państwa.
Drugie - wpuszczało do obrotu kapitał który z lokat przepłynął do inwestycji.
Jeżeli drugie znaczenie ma charakter czysto gospodarczy, to pierwsze jest natury podstawowej w relacjach Państwo Obywatel.
Niestety propaganda nienawiści sprowadziła straszny dysonans w którym ten bądź co bądź subtelny znak Państwa w stosunku do Obywatela został zagłuszony przez wyimaginowane państwo policyjno faszystowskie z Ziobrą na czele. Z perspektywy czasu nie wiem, czy to zburzenie dopiero co rodzącego się zaufania do Państwa przez rozpętanie przez PO propagandy nienawiści było zamysłem, czy skutkiem tej polityki?
Co do kolegi Bosaka to podobnie wziął On sobie za cel odblokowanie Polskiego morza dla żeglarzy. Między innymi dzięki jego decyzjom nastąpił tzw czarterowy boom na Mazurach. I to znów decyzja wydawałoby się mało zauważalna ( niedokończona a ostatnio dzięki kolegom z PO całkowicie psuta)
jest decyzją o charakterze podstawowym -
przede wszystkim odbudować u Obywateli zaufanie do własnego państwa.
Drogi Michale i Studencie podałem dwa konkretne przykłady po stronie PIsu na budowanie tego zaufania - dodam - nie specjalnie się wysilając.
Podajcie chociaż jeden przykład PO po trzech latach rządu. Jeden!
@toyah
OdpowiedzUsuńNie, nie, i mnoga, mnoga nie.
1. "To ja Ci odpowiem." Jak widzisz, nie tylko mnie.
2. "Takiego zakładu nie ma. Michał go wymyślił..." Coś podobnego! Jakżesz mogłem na to nie wpaść!
3. "...jako symbol czegoś..." No, z tym, że na pewno nie symbol tego, coś napisał. Ani to III RP ani post-PRL. To raczej opis wyobrażeń kol. Dembińskiego.
4. "...on się koncentruje na gospodarce..." Tego się właśnie obawiałem. Że on się koncentruje na gospodarce. Co więcej, ja postawię dolary przeciw orzechom, że jemu chodzi o te stocznie. A ja tutaj to nie dyskutuję, bowiem zamieniam się w prawdziwego serbskiego taliba z nożem w zębach. Tak, że sory, ale nie uczestniczę. I żeby było jasne - nie przekonałeś mnie.
5. "On uważa, że to zło najlepiej reprezentuje PiS..." Nie wierzę, że kol. Dembiński personifikacją PiSu uczynił Przedsiębiorstwo Materiałów Naukowych im. M. Sędziwoja S.A. Sorewicz, bo to najwidoczniej Twój druh, ale jest na to za głupi. Nadto styl zdradza, że jemu chodzi o te nierentowne zakłady, które trzeba zlikwidować, żeby już było dobrze. Po prostu nie wierzę, i Ty, jak otrzeźwiejesz, przyznasz mi rację.
6. "A ten tekst jest i ciekawy i dobrze napisany." No i tu to już zdrowo pojechałeś. Ciekawy i dobrze napisany?! Co wy tam piliście na tym Ursynowie, że jeszcze Cię trzyma? Trzeba było wózek z zakupami kol. Dembińskiego obserwować a nie ludziom w oczy zaglądać. Ot, pitolenie z wdziękiem i lekkością koronacyjnego topora na poziomie gw1990 czy innego norberta maliszewskiego (S24, jeśliś zapomniał), którego bym nie doczytał do końca pierwszego akapitu, gdybyś Ty, szefie, tego nie opublikował.
Ech...
Czytaj zatem, mój młody przyjacielu, to, co poniżej.
Niepokoję się o Ciebie. Coś tam napisałem w odpowiedzi Staremu, nie wiem czy czytałeś, gdy tymczasem zastanawiam się czy w tym jego wystąpieniu nie ma słowa prawdy.
Niepokoi mnie Twoje coraz bardziej widoczne, a dla mnie niezrozumiałe, uwielbienie dla kol. Dembińskiego. Myślę, że powodem nie jest cash ani stanowisko, w tym społeczne. Więc musi chodzić o kobietę albo w grę wchodzi zauroczenie, eros.
Tak czy inaczej, pilnuj się, bracie, wszedłeś w niebezpieczny wiek, najwyraźniej.
W Twoim obecnym stanie nawet nie oczekuję odpowiedzi.
Pozdrawiam
@Traube
OdpowiedzUsuńSłowo daję, że nie czytałem, kiedy pisałem!
@Ginewra
OdpowiedzUsuńZ grzeczności jeno przyrodzonej uprzejmie informuję, iż postarałem się o odpowiedź do Pani w notce pt. "Psikus w kolorze krwi".
Zamiatam się piórami u stóp.
Nie wiem czemu, ale mam dziwne wrażenie, że gdybyśmy siedzieli razem w knajpie i prowadzili tę dyskusję to zaczęlibyśmy się okładać krzesłami lub jakimikolwiek innymi przedmiotami, jakie można rozbić na głowie innej osoby.
OdpowiedzUsuńA co jeszcze dziwniejsze mam wrażenie, że na mojej głowie nic by nie wylądowało...
@Don Esteban
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Waści przenikliwości w interpretacji tekstu pana Dembińskiego. Ja też po przeczytaniu pierwszego akapitu zachodziłam w głowę, co też wartościowego Toyah dostrzegł w tym elaboracie.
Cieszy mnie niezmiernie powrót Waści do aktywnego uczestnictwa w dyskusji i cofam wczorajszą opinię o zabijaniu wymiany myśli.
Dzisiaj dałeś Waść popis, co może sprawić inteligentny komentator.
Pozdrawiam i przepraszam za ostre słowa.
@Traube
OdpowiedzUsuńAleż zrozum, ze on tak ten post-komunizm widzi. I, podobnie jak my, go nie cierpi. Umieściłem ten tekst tu z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że uważam go za bardzo interesujący, a po drugie po to, żebyś się z nim odpowiednio rozprawił. Zapowiedziałem to też w notce poprzedniej. I tyle.
@don esteban
OdpowiedzUsuńI o to dokładnie chodziło. Żebyś napisał, co o tym sądzisz.
@don esteban
OdpowiedzUsuńI nie polemizuj ze mną. To tekst naszego kumpla Michała. Jestem pewien, że go też lubisz, tak jak ja.
@Ginewra
OdpowiedzUsuńOtóż wartościowe w tym tekście jest dla mnie to, że on jest wesoły, dobrze napisany i świetnie reprezentujący pewien sposób myślenia. Co do powodów, sformułowałem je w notce poprzedniej. Jakbyś przegapiła, zacytuję: "I bardzo bym chciał, żebyśmy tu ten tekst przeczytali, i go podziwiając, jednocześnie mu dołożyli – tak brutalnie jak tylko potrafimy".
Kompletnie nie rozumiem, jaki masz powód - zresztą nie tylko Ty - żeby się mnie czepiać.
@All
OdpowiedzUsuńI jeszcze Wam coś powiem. Jesteście dramatycznie niekumaci. Jutrzejszy wpis będzie specjalnie dla Was.
Ależ komedia! Ależ prowokacja!
OdpowiedzUsuń@donie estabanie!
Po prostu ryczałem ze śmiechu!
@toyah
OdpowiedzUsuńJeszcze raz, boś chyba nie zakumał.
Z artykułem kol. Dembińskiego nie ma co polemizować. Ściślej, przedmiot debaty, ze względu na to, że jest interesujący w ilościach homeopatycznych, skutecznie wymyka się krytycznemu namysłowi.
Co więcej, jeśli chcesz wiedzieć, to on jest interesujący wyłącznie dlatego i tylko o tyle, że Tyś go nam tutaj sprezentował oraz skomentował. (dobra rada - i starczy. Dawaj LEMMINGA, Xiędza, toyahowicza albo i toyahównę, ale tego naszego brata umiłowanego Michała, jak to mówią, chwatit).
Żebyś mnie lepiej zrozumiał, podam Ci przykład gastronomiczny. Otóż jest hot-dog. On się składa z bułki, parówki i keczapu. Problem z wartością spożywczą poszczególnych składników hot-doga jest taki, że przecier pomidorowy jest smaczny i zdrowy (oraz, podpowiem, pożyteczny na kaca; uzupełniłeś potas? Hm, może to dlatego...) a reszta, szczególnie parówka, ma wartość patyka od lodów. Ja osobiście chętnie rezygnuję z parówy, jeśli zamierzam pojeść keczapu. Tak, jak bez żalu rezygnuję z patyczków od lodów oraz z twórczości publicystycznej Michała Dembińskiego.
Natomiast nie zrezygnuję z Twojej, nawet jeśli polemizuję z jednym Twoim zdaniem, to pozwolisz (albo i nie), że sobie z nim popolemizuję.
Natomiast nasz kumpel Michał może następny razem nas wszystkich (PiSowców i pisiorów) zaprosić na tę ursynowską wódeczkę z zakąską, choć powinien się liczyć z pewną dozą podejrzliwości przy zakupach i konsumpcji, czego jednak nie powinien brać do siebie osobiście, bo wynika ona (podejrzliwość) z troski o Wieszcza z uwagi na idolatrię, której Kol. Michał jest jeno przypadkowym obiektem.
Nieustające zdrowie Pań.
Toyah
OdpowiedzUsuńale ja doskonale zdaje sobie sprawę z rysu naszego kolegi Michała uformowanego na Economist & company.
To kalka racji i tez które wykłada każdy przedstawiciel banku światowego tubylcom z 3 świata.
@toyah
OdpowiedzUsuńZapomniałbym.
"Jestem pewien, że go też lubisz, tak jak ja."
Coś Ty, łyżkami bym go, kurde, jadł!
Morde naszo...
Nie chcemy przecież "żeby budżet państwa krwawił w nieskończoność"! (pierdykam, naprawdę to powiedziałem?)
@don esteban
OdpowiedzUsuńPełna porażka. Kiedyś to zrozumiesz.
@toyah
OdpowiedzUsuń"Jesteście dramatycznie niekumaci." Szczerze? Nie ma to jak się zgubić w świetnym towarzystwie.
"Jutrzejszy wpis będzie specjalnie dla Was." I mów mi wuju!
PS.
Chciaż ja to bym w extraordynaryjnym wybuchy pychy zamarzył sobie, żebyś, Ty, Mistrzu, napisał coś specjalnie o nas, bo coś czuję, że "dla nas" to będzie nauka o wybornym, godnym Onufrego Zagłoby, dowcipie kol. Dembińskiego Michała, który nas pono złapał w sak, jak młode karasie. Cóż, jak mówili dzielni synowie obrońców Głogowa, "strzelaj, z oćcowej ręki nie boli". Pisza zatem do nas o Michale Dembińskim, bowiem i to, niczym Benedykt Korczyński, wytrzymamy.
@toyah
OdpowiedzUsuńPhuck - napisalem dlugi komentarz, potem wkleil sie 10 razy, potem zaczalem wywalac duble i Ty chyba tez, i tak wywalilismy do zera. Masz go gdzies u siebie? Jak tak to wklej. Jak nie to rano napisze od nowa :(
@toyah
OdpowiedzUsuńAaa... że chodzi o to, że ta przewidywalna od drugiego zdania i nudna jak flaki z olejem przypowieść to nie jest alegoria, jakeśmy tu wszystkie myśleli, lecz satyra? Satyra na tych, co tak myślo i działajo, jak Ałtor wzion i opisał, na lumpenleberałów znaczy i kurwinistów znaczy ona iest?
Ożesz, ale mi łyso...
Super maxima culpa mea est, mogłem poczekać aż starsi i mądrzejsi się wypowiedzą się.
Mądrej głowie dość dwie słowie, jak mówi przysłowie, a jak wiadomo, Polak mądry po szkodzie, więc dobrze się składa, bo nie pójdzie na marne Twoje dzisiejsze staranie. Siadam na zydlu i czekam na jutrzejsze objawienie. Kufa gotowa do rozdziawienia.
@LEMMING
OdpowiedzUsuńCo za rozpacz! Wygląda na to, żeśmy jednocześnie usuwali Twoje zduplikowane komentarze i w efekcie nie został z nich ani jeden. Jak mówię - rozpacz. Nawet mnie zdążyłem się odpowiednio zapoznać.
Nie pozostaje Ci nic innego, jak odtworzyć to co zginęło w czeluściach Internetu.
Biorąc pod uwagę Twoje ostatnie zaległości - nie zaszkodzi Ci.
@LEMMING
OdpowiedzUsuńNapisz jeszcze raz. Baaaaaaardzo proszę.
@toyah
OdpowiedzUsuńChociaż nie, cofam com powiedział. Bo widzę, że sekujesz i piętnujesz akurat don estebana, a innych nie tykasz, gdy oni (tj. Traube, CDech i Ginewra, a kto wie, może i LEMMING umiłowany) też "pełnom porażke" zaliczyli od Michała Dembińskiego. Czyżby należeli do rodziny?
@toyah
OdpowiedzUsuńco za numer!
Pan "w gosci" do Pana Michala przyjezdza (z corka?)i pozni pan go potepia publicznie za jego poglady (i piekny dom).
Tak go chwalisz, tak go ladnie przedstawiasz, tak go lojalnie bronisz...jestes naprawde super.
Bleee
Co za hipokryzja, bo jednak tu ludzie nie uznaja pana michala za dobrym czlowiekiem, tylko za wrogiem (PO).
I pan go tu "przyprowadzil" na rozrywke.
Po panskim zachowaniu, ja bym znowu pana do swojego domu nie zaprosila.
Sorki, you seem to be getting it from both ends today.
@don esteban
OdpowiedzUsuńCiebie sekuję, bo się rzucasz bez sensu. Inni siedzą spokojnie.
@basia
OdpowiedzUsuńMichał jest jednym z moich najbliższych kolegów. Dziś mamy zwykłą polityczną awanturę, na którą zresztą bardzo liczyłem. Proszę nie mieszać tam gdzie nie ma co mieszać.
Hahaha co ja widze zdaje sie że pan Osiejuk ma więcej wspólnego z tuskiem niż sam chciał nam ujawnić. No i tyłek zdarzyło mu się umoczyć w tym samym momencie hahaha! A pan Esteban też ma mokro ale w rączkę bo się zbudził z nią w nocniku haha! Na kolana i skomleć może jeszcze bóstwo okaże wam łaskę hiehie. Zachciało sie kultu jednostki to ma ta co chcieli kaligula wprowadził konia na obrady i ani pisnąć basować chórem nowemu senatorowi hahaha!
OdpowiedzUsuńZnaczy, to o co Ci dokładnie chodziło, szefie, żebym napisał, co o tym sądzę, czy żebym siedział spokojnie?
OdpowiedzUsuńBo podziwiać - nie potrafię, natomiast temu tekstu dołożyć brutalnie - potrafię. Z tym, że tak na spokojnie, żeby mnie nie było słychać i nie widać, jak tych "Innych", których mi na wzór stawiasz, to ponad moje umiejętności.
Tak, że wybacz.
Bo już nie wiem co mam myśleć, mój pamiętniczku.
@ten ostatni
OdpowiedzUsuńMarycha? Czy coś poważniejszego? A może po prostu jeszcze jeden wariat?
@toyaztoytoya
OdpowiedzUsuńCzłowieniu, coś Ci się podupcyło pod beretem. To ja tu jestem bóstwem, nie widzisz jak się mnie boją? Tylko ten mięczak toyah ma jakąś odwagę cywilną i wojskową.
To nie Twój krąg, idź stąd i nie cudzołóż więcej.
Żaden wariat tylko we łbie się kręci od tej męskiej golizny. Król jest nagi a lud sie burzy i jak tu wygrozić mu pieścią jak trza zasłaniać wstydliwie krocze, paniał?!
OdpowiedzUsuń@don esteban
OdpowiedzUsuńNo to dołóż. Przecież o to chodziło. Ja nie potrafiłem. I zwróciłem się do Was. A tymczasem Wyście się postanowili mądrzyć.
Poza tym nie wiem czy wiesz - i Ty i reszta - ja jestem bezrobotny. W sensie jak najbardziej dosłownym. Głównie z powodu tego bloga.
Dobra, kurwa, durny jestem.
OdpowiedzUsuńZadowolony?
Ale tak się nie robi, to nie fair, to prawie szantaż.
@d.e.
OdpowiedzUsuńTrudno. Takie życie. Idziemy spać. Bądź zdrów.
@Esteban
OdpowiedzUsuńjak nie mój krąg toż tu pyskuwa jak u mnie na onecie. Poczułem swąd gówna to przylecialem sie pożywić ot co. a że przy okazji obalim se jakąś lokalną dyktaturke tym lepiej bom demokrata... (tak tak... .pl)
A tys Panie Estebanie sprawcom mego commingoutu boś sie bóstwu postawił i mnie tym zadziwiłeś, gratulacje od całego szamba z onetu!
@wszyscy
OdpowiedzUsuńdla mnie cały ten tekst Michała Dembińskiego jest paskudną prowokacją i z daleka "jedzie" Balcerowiczem - czyli usprawiedliwieniem dla zarżnięcia całej gospodarki Polski a przy okazji przyzwoleniu dla rzeczywistego uwłaszczenia się PRL-owskiej nomenklatury, sb-eków nie wyłączając.....
ciekawe czy jutro (a raczej już dzisiaj), że rzeczywiste (prawdziwe) poglądy Michała są nam
o wiele bardziej bliskie.....
taką mam nadzieję....
@toyah
OdpowiedzUsuńprzepraszam, bede pisala po angielsku
"zwykla polityczna awanture"
really?
Give your head a shake.
The setting: you are a guest in his house, you break bread together, meet his family and friends. You observe the intimate details of his life itd...
and what do you do???
You report back to your baying pack of wolves how well he lives in that big house of his and where he shops (naturally, in a priviledged neighbourhood)and you then proceed to mock his political views and take some shots at how and where he lives.
Your disdain comes through very clearly. What an interesting definition of friendship you have.
You placed your "friend" in the equivalent of the Roman Colliseum, and murmured "cacy Christian, cacy Christian" to the roaring crowd.
What exactly did you think was going to happen? Did you think your readers were going to throw garlands at his feet???
Is it a practice of yours to draw big bullseyes (targets) on your friends' backs?
Panie Krzysztofie, are you 100% certain of Michal's reaction to your little expose? or did you even bother to think it through?
Nie podoba Panu co napisalam? Wisi mi.
Michal jest moim PRZYJACIELEM i bede go bronic jak ktos go potepia. Reszta pana forum mi nie obchodzi...you did the most harm today.
@Toyah
OdpowiedzUsuńPanie Krzysztofie, dziękuję, już rozumiem.
@Student
Po pierwsze - Pan Toyah już odpisał, więc sam nic nie dodam
Naprawdę, nie trzeba.
Po drugie - przezorny właściciel parasola naprawia go zanim zacznie padać,
Oczywiście. Znakomicie ujęte. PO tylko to się mogło udać, co wcześniej zrobiłoby PiS.
W związku z tym trzeci rok mamy trzymać rękę w nocniku po szyję. I podziwiać sondaże.
Jeśli wydaje Ci się, że przyzwolenie społeczne na reformy jest wyższe w czasie kryzysu to zobacz co się dzieje na ulicach Francji czy Grecji, jak związki zawodowe w Polsce protestują.
To zobacz, co się dzieje w Estonii, gdzie jednak dają radę się reformować mimo kryzysu. No i jednak wyszliśmy z kryzysu lat 80 dzięki reformom, czy nie? Bo już się gubię w zawiłościach myśli liberalnej.
Twierdzisz, że Premier Miszcz PR by sobie nie poradził z najaśnieniem narodowi, że teraz będziemy reformować na złość Kaczorom?
Studencie, proszę Cię. Mój staż zawodowy nie jest zbyt długi, ale wystarczający, aby wiedzieć, że ten kryzys nie jest pierwszy. Ten kryzys jest już trzeci, po rosyjskim i koreańskim.
Dwa poprzednie wydały mi się cięższe. Mówię o lokalnej naszej polskiej sytuacji. I wcześniejsze rządy próbowały chociaż coś na żer dziennikarzom rzucić prócz winy poprzedników.
Fajnie zwalać przez rok na konkurentów, nawet przed dwa. Ale trzy i to przy absolutnej pełni władzy i szalonym poparciu, to już jest rodzaj kalectwa.
Rano w Tokfm Pitera i Żakowski spijali sobie z dziubków szczebiocząc o OFE. W pewnym momencie jakby się niezręcznie zakleszczyli. Żakowski wyraził zdziwienie, ze minęły 3 lata a Pitera jeszcze nie ma gotowej ustawy antylobbinogowej i że nie widać, kiedy ta ustawa powstanie. Pitera zacukała się, poprawiła uszminkowanie, dzięki czemu zyskała trochę czasu i wytłumaczyła się, że to strasznie skomplikowane napisać taką ustawę i że ciągle coś nowego wyskakuje i że życie jest ciężkie.
A propos OFE - czekam kiedy jakiś odważny dziennikarz zaczepi Buzka w sprawie tej reformy emerytalnej, która przez 10-lecie była uważana za jedyną, która mu się w pełni udała.
@Michał Dembiński
Ten, jak mu, Gadomski z Wyborczej pewnie by pochwalił.
Ale są dziedziny dotyczące całego kraju, a nie tylko Nienacka, które PO całkiem samodzielnie potrafi spieprzyć niezależnie od odziedziczonej sytuacji i nie wiążą się z brakiem kasy, technologią i innymi "obiektywnymi trudnościami". Do rozwiązania tych zadań wystarczą proste zdolności - całkiem nieheroiczne - planowania, zarządzania, przytomności. No czysta myśl jedynie, robota za biurkiem - nie kurzy się i nie poci. Co przeszkadzało ułożyć rozkład jazdy na kolei? Co przeszkadzało zrobić sensowny program nauczania w podstawówce? Przecież ten nowy jest nieporozumieniem. Co przeszkadzało Palikotowi zrobić 1 okienko? Wszak papier wszystko zniesie. Co przeszkadzało utrzymać zatrudnienie w biurokracji chociaż na zastanym poziomie?
Niech Pan nie mówi. Już wiem! Wstrętny PiS. I związki zawodowe znienacka. Dobrze?
:-)
Serdecznie Pozdrawiam.
Chyba już nie ma takich firm... Już gryzą piach, to nie te czasy. To bardziej ilustracja lat 1993-1995, jedyne skanseny w rodzaju "fabryk opiłków" to poczta i PKP. Ale nawet tam, coś się robi - za mało i za późno, ale coś kombinują.
OdpowiedzUsuńAch, jeszcze mały detal - nigdy nie było województwa EŁCKIEGO (tak się to pisze), Ełk był w Suwalskim.
@Toyah
OdpowiedzUsuńJeszcze w sprawie alienacji odpowiedziałam Ci pod poprzednim wpisem.
Staram się zrozumieć, po co te opiłki i dlaczego chciałeś, żebyśmy je komentowali. Ale nic nie kapuję.
A tymczasem tam, w zewnętrznym świecie objawili równie jak M.D. wyalienowanemu narodowi, że Ruskie zamordowali naszego Prezydenta. I coś mi się zdaje, że naród nie uwierzy. Albo powie, że to nie jest temat, ważne są opiłki.
Sobie koleżeńskie jaja robicie, tak?
OdpowiedzUsuńA reszta towarzystwa, jak choćby Marylka i ja, nie nadąża za wami.
@raven59... no i inni też
OdpowiedzUsuńAleż właśnie o to chodziło, żeby z nim podyskutować. Żeby mu pokazać, gdzie się myli i co w jego myśleniu jest głupiego.
Z mojej strony, tylko zagwarantowałem, że to nie jest prowokacja, ale myśli człowieka, który życzy Polsce jak najlepiej. Że wśród nas są tacy, którzy nie mają złych intencji, tylko zwyczajnie się mylą. I liczyłem na to, że ponieważ my jesteśmy wszyscy tacy mądrzy i przebiegli, to pięknie mu to wykażemy.
Tymczasem część się obraziła na niego, część na mnie, a na dodatek przylazł jakiś wariat i wszystko sprowadził do poziomu kibla.
No i jeszcze , cholera, wspólnie z LEMMINGIEM wykasowałem jego długo wyczekiwany komentarz.
W sumie - porażka. Trudno. Raz na jakiś czas się może zdarzyć.
@basia
OdpowiedzUsuńJa i Michał jesteśmy bardzo wzruszeni, że Pani go tak serdecznie broni. Zapewniam jednak, że nie ma potrzeby. Ani ja go nie obraziłem, ani on - jestem przekonany - nie ma do mnie pretensji. On zna moje poglądy, ja jego, a co najważniejsze, z tą wiedzą jest nam zupełnie dobrze. Na tyle dobrze, żeby się pięknie kolegować.
Co do moich refleksji na temat domu, w którym on mieszka i sklepu w którym robi zakupy i ludzi z którymi się przyjaźni, powiedziałem mu wszystko co chciałem już znacznie wcześniej. Przy flaszce.
Nie robił wrażenia zszokowanego.
Trochę się krępuję przerywać te „dialogi na cztery nogi”. Trochę też ryzykuję, że nie kumam suspensu względem zapowiedzianego na dzisiaj wpisu Toyaha.
OdpowiedzUsuńMi samemu bajka Michała wydała się pewną blogerską prowokacją. Jednak komentarze zwłaszcza Don Estebana i Studenta SGH (ale nie tylko!) popchnęły mnie do głębszego zastanowienia.
Z ekonomią (nie ekonomiką!) i z ekonomistami zasadniczy problem jest ten sam, co z każdym przygłupem. Wiem, co mówię, bo sam jestem (między innymi) ekonomistą z doświadczeniem już sporo dłuższym, niż np. wiek Studenta. Używam określenia „przygłupy”, bo one mają tę charakterystyczną cechę dążenia do uproszczeń.
Każdą, dawniej lub teraz panującą „szkołę” ekonomii da się opisać wytykając jej przekonania proste jak w wierszyku J. Tuwima (Pstryk):
Sterczy w ścianie taki pstryczek,
Mały pstryczek-elektryczek,
Jak tym pstryczkiem zrobić pstryk,
To się widno robi w mig.
Bardzo łatwo:
Pstryk - i światło!
Szukanie tego pstryczka przypomina u ekonomistów dawne szukanie kamienia filozoficznego pamiętając o poprawce na wszelkie, zaszłe
w w międzyczasie spsienie.
Obecnie lansuje się pogląd, że pstryczek ukrył się w takich obszarach zacofania, które są treścią i tłem bajki Michała Dembińskiego. Albo w treści bajań państwowego eksperta BoneyM (służbowa ksywka: „Znak”). Gdy się więc tam wajchę przełoży, Mateusz, wajchę przełóż!, to już dobrze będzie.
Na razie musi być krzywo, bo Mateusz się opiera. Bydlę jedno. Pewnie z PiS-u.
Tymczasem niektórzy odrzucają u siebie podobny fundamentalizm i chyba spokojniej kładą się spać. Ograniczając przykłady tylko do tego samego oddziału w naszym więzieniu, czyli do Unii Europejskiej, łatwo da się wskazać tam tzw. „poważne” kraje umyślnie postępujące wbrew morałom wynikającym z bajki Michała.
Np. jest taki sąsiedni kraj, który ze swojego budżetu, szczodrze dotuje swój przemysł (a ościenny niszczy) koncentrując u siebie produkcję realną. Codzienny „kurs derywatów”, czy innego chłamu należy tam do zagadnień taktyki, lecz cele określa się tam wg. strategii (a jaka u nas ona jest Michale?).
Jest też inny, prawie sąsiedni kraj, który podobnie utrzymuje dotacjami całe sektory zwłaszcza gospodarki rolnej i spożywczej, by - jakby co - nie trzeba było daleko szukać rozwiniętej technologii i środków wytwarzania tego, co dzisiaj taniej ściąga się z zewnątrz. Co za oszołomstwo, zupełna wiocha!
A w samej Unii, jako takiej, gdzie w kontekście Michałowych opiłków umieścić np. rolnictwo francuskie z jego dopłatami? Gdzie w kontekście szkód budżetowych i związanej demotywacji podatkowej u uczciwie pracujących umieścić tę rzekę środków uporczywie wylewanych do różnokolorowego, próżniaczego popapraństwa (zielonego, tęczowego i wszechkolorowego). Toż na Nienacko dlatego kasy nie ma, bo na postępowe poparaństwo idzie.
Tu dawno nastąpiła zmiana miejsc i ról w dziobaniu, zaś wskazywanie na te ponure Nienacka służy już wyłącznie maskirowce w interesie bandy farmazonów oraz na poziomie pojmowania i doświadczenia klientów hipermarketu opisywanego przez Toyaha.
Michale, wstaw w miejsce fabryki opiłków jakąś współczesną jaczejkę i także dojdziesz do morału. Tylko szkody są większe. Z tendencją rosnącą, gdy u opiłków z malejącą.
@Marylka
OdpowiedzUsuń@Marylka
Wkleiłem ten tekst, bo uważam, że on bardzo dobrze demonstruje pewien sposób patrzenia na Polskę przez ludzi, którzy - wbrew pozorom - dobrze jej życzą, choć na nas patrzą jak na szaleńców. Wkleiłem go, bo liczyłem, ze z jednej strony pokażemy Michałowi, że błądzi, a z drugiej, że my też mamy swoje rację. I że w ten sposób zbliżymy się do siebie.
Niestety mój zamysł spalił na tak zwanej panewce. Dziś wprawdzie pojawiają się już fajne, merytoryczne komentarze, ale obawiam się, że on ich już nawet nie czyta.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńCo tu jest do nadążania czy nienadążania? Dostałeś tekst napisany przez prawdziwego liberała i patriotę i miałeś go porządnie skomentować.
@all
OdpowiedzUsuńNo dobrze - napisalem wczoraj kolubryne, kolubryna poszla w powietrze. Dzisiaj jest dzisiaj, dobrze zapowiadajaca sie awanture zmonopolizowal umilowany don Esteban, a radosc z dobrej awantury popsul naplyw holoty z Onetu. Wiec trzeba napisac inaczej.
W warstwie literackiej jak na sredni poziom internetowy tekst Michala Debinskiego jest wybitny. W prywatnej zobiektywizowanej skali LEMMINGA, i nie pytajcie jak ja stworzylem, dalej jest bardzo dobry. Jednak w pejzazu tego bloga - juz zaledwie gdzies w okolicach "taki_se", "ujdzie", no moze - "niezly". Chcialbym to jasno powiedziec: wystapienie Michala jest na pewno lepsze od mojego opublikowanego tutaj miesiac temu. Ale na tym blogu poprzeczka jest zawieszona tak wysoko, ze bez wysilku pokonuje ja tylko Ksiadz. Natomiast, ok, niewatpliwie zaciekawil mnie tekst Michala, zainspirowal, dobrze sie bawilem czytajac - czyli w zasadzie jest jak trzeba.
Natomiast jakby przyszlo do polemiki merytorycznej, to ja sie przyblizam do obozu don Estebana, choc, oczywiscie, nie jestem tak goracego serca.
Otoz jakbym z pelna dobra wola chcial odczytac ten alegoryczny obraz Michala to bym to widzial jakos tak: "Polska gospodarka zostala przez Sowietow postawiona na glowie. Stala tak przez dziesieciolecia, i wielu z nas przywyklo. Za wolnej Polski nic tak naprawde nie zrobilismy zeby zmienic status quo. Kolejne rzady pielegnowaly niewydolny system, jedne w imie spokoju spolecznego, inne zeby sobie nie utrudnia cichego rozkradania. Co robic?"
No i co ja mam rzec na takie dictum? Coz, moze my tu jestesmy nacjonalisci, i bigoci, i ksenofobowie, i opetani nienawiscia i w ogole niepostepowi, ale zeby nas zachwycic jakas elegancka hipoteza to trzeba sie sporo mocniej postarac, niz dokonywac takich obserwacji w zasadzie na pewnym poziomie istotnosci calkowicie prawdziwych, tylko, well, zupelnie banalnych.
Przy tym jednak mam dwie konkretne uwagi. Po pierwsze, autor posluguje sie klisza "socjalistyczne molochy do ktorych podatnicy w nieskonczonosc doplacaja". To stara klisza, i w ogole pomijajac czy i jak prawdziwa, to calkiem nieaktualna, jak slusznie stwierdzili Traube i don Esteban. Stonie juz zaorane, codziennie jezdze przez opustoszaly Ursus (kiedys Wam o tym napisze, bo to niesamowite doswiadczenie), huty w rekach prywatnych... I blagam, nie mowmy o kolei i gornictwie, bo zaczne reagowac jak Esteban na stocznie.
I jest jeszcze cos, co tylko zajawie. Ogolnie powiedziawszy: kiedy ja wydaje wiecej niz zarabiam (to sie niestety niekiedy zdarza), to znaczy ze za duzo wydaje. Ale kiedy toyah wydaje wiecej niz zarabia, to znaczy ze za malo zarabia.
Calkiem podobnie jest z naszym panstwem. Autor, jak mi sie zdaje, posluguje sie taka parabalcerowiczowska logika "obetnijmy wydatki, a wtedy wzrosna dochody". Moim zdaniem, oczywiscie, wydatki trzeba przejrzec i poracjonalizowac, ale problem jest wlasnie w dochodach. Jeden przyklad: w 2007 roku w Polsce bylo zatrudnionych 57% ludzi w wieku produkcyjnym. W krajach Starej Unii jest to 67%. Rozumiemy chyba bez sporu, ze gdyby te dodatkowe 10% podjelo prace, to wzroslyby wplywy budzetu z podatkow, wzroslyby wplaty skladek do ZUS i na ochrone zdrowia, wreszcie wzroslby wewnetrzny popyt na towary i uslugi. Osobiscie uwazam, ze to wlasnie w te strone nalezy isc w mysleniu.
Serdecznosci!
@LEMMING
OdpowiedzUsuńproblem jest właśnie w dochodach
i tu masz rację (oraz elegancję syntezy).
Wprowadzę tu pomocniczą dla rozważań kategorię sterników gospodarki. Zaliczam do nich nie tylko rząd, NBP, RPP, etc, ale także będące w rękach państwa przedsiębiorstwa posiadające siłę ciążenia w skali całego państwa (np. KGHiM, PKP, itd).
Takie ujęcie samo w sobie jest oczywiście potrzebne i od razu wywraca do góry nogami tezy o konieczności i korzyściach z ograniczenia się tego obszaru sterowania.
Nie wchodząc bowiem w inne argumenty przeciw, te obszary sterowania ktoś inny weźmie, a dyrekcję umieści u siebie. Skutki będą takie jak wyemitowane z tej wieży w Smoleńsku; ktoś będzie tutejszą gospodarkę prowadził joystickiem.
Otóż powołani sternicy gospodarki mają pilnować niezakłóconej dostawy drożdży. Gospodarka wymaga bowiem ruchu motywowanego żądzą wzrostu.
Zaspokajanie tej żądzy w ostatecznym rezultacie sprowadza się do kreowania żądzy dochodów u zwykłych ludzi, niech sobie zaspokoją! To właśnie wprawia rynkową gospodarkę w ruch, tworzy popyt, ale też innowacyjność i - ostatecznie - podaż.
No, chyba, że tworzenie podaży nie jest celem, bo sterników interesuje tworzenie swoich osobistych dochodów (tzw. kręcenie lodów) oraz, na odczepne, dostarczanie dochodów głośno-szczekającym poparańcom. Zwykłym ludziom zawsze można bowiem skuć mordę (dosłownie i w przenośni). Nikt się nie ujmie, PiS-owce jedne!
PS. Podzielam Twoją ocenę, że Nienacka tu już dawno nie ma; zaorane niczym ten Ursus. Utrzymywane jest tylko wirtualnie jako propagandowy straszak.
Jeśli zaś coś źle działa (np. koleje), to nie trzeba likwidować ich samych, lecz zdziesiątkować sterników. Niech poszukają swoich dochodów gdzie indziej.
Czyż nie na tym polegać ma liberalizm?
@LEMMING i reszta
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za podjęty ponownie wysiłek. Za chwilę może się odniosę co do treści, natomiast tu chciałem tylko poinformować, że własnie otrzymałem od naszego kolegi Studenta SGH zachowany Twój komentarz z wczoraj do wykorzystania. W tej sytuacji, skoro już ten wpis powtórzyłeś, oczywiście sprawa jest nieaktualna, niemniej popatrzcie tylko, jak Student o nas dba. Niniejszym składam mu tą drogą odpowiednie podziękowanie.
@LEMMING
OdpowiedzUsuńPięknie. Dziękuję raz jeszcze.
Mogę tylko dodać, że ja wydaję dokładnie tyle co zarabiam. A więc wszystko. Jak będę zarabiał więcej - wydam też wszystko. I wciąż, jeśli ktoś mi powie, że wydaję za dużo - to się pogniewam. Szczególnie jeśli te nauki otrzymam od kogoś, kto mieszka z dala, że tak powiem, od zgiełku.
@All
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie czytałam - nie chciało mi się. Ale komentarze - i owszem. Przy don estebanie pośmiałam się zdrowo (ta forma!) - dzięki. I ogólnie jemu przyznaję rację w tym sporze z Szanownym Gospodarzem.
@Toyahu
Czy na prawdę, patrząc ,,po strasznych owocach", jakie wydaje opcja polityczna MD czyli pośrednio on sam, a których jako osoba inteligentna nie może nie widzieć wierzysz, że jest on "człowiekiem, który życzy Polsce jak najlepiej? Że (...) nie mają złych intencji"? Kiedyś usłyszałm takie zdanie: z głupoty (a jest nią popieranie PO) wychodzi się nie przez wiedzę (jak to Ty próbujesz czynić pouczając MD) a przez nawrócenie czyli wewnętrzną przemianę. Oni już mają wszelką niezbędną do przejrzenia wiedzę a nadal nie ,,przejrzewają" jakie dno popierają - dlaczego? to zagadka (zła do końca nie zrozumiemy - mysterium inquitatis - JPII). Może czas skończyć dyskusję z Nim i Nimi, bo jak pisała św. Faustyna (przepraszam wszystkich, których rażą zbyt wysokie tony) są trzy sposoby czynienia miłosierdzia: czyn, słowo i modlitwa. Te 2 pierwsze są tu już kompletnie nieskuteczne i bezużyteczne, pozostaje więc to trzecie. Pozdrawiam Cię serdecznie (a może my na tym blogu wystarczymy Ci za dobrych kolegów w zastępstwie MD :)
@All
Apeluję do wszystkich w tym do siebie, ale i lepiej sytuowanych Kolegów: nie dajmy Toyahowi zginąć z głodu!
Toyahu
OdpowiedzUsuńW oczekiwaniu na wpis, w którym oświecisz nasze zbłąkane umysły, chciałabym zauważyć, że nie rozumiem, dlaczego chcesz, abyśmy dyskutowali z tekstem zupełnie nieprzystającym do obecnej sytuacji w Polsce, a raczej opisującym zjawisko sprzed kilkunastu lat.
Trudno się zachwycać i dyskutować z czymś, co przypomina rozprawkę magistranta Balcerowicza z 1993 roku. Tekst świadczy raczej o wyalienowaniu autora i pokazuje, dokąd prowadzi ciasne myślenie liberalne w oderwaniu od złożoności świata. Dziwi mnie tylko, że jeszcze można spotkać dzisiaj ludzi tak myślących i wynoszących to myślenie na sztandary popierania obecnego rządu, który z liberalizmem tyle ma wspólnego co Tusk z patriotyzmem.
To, co uznałeś tutaj za wymądrzanie wielu (wszystkich, może z wyjątkiem Studenta) komentatorów jest opinią o tekście, bo dyskutować się z nim nie da, chyba teleportujemy się do lat 90-ych.
@Gemma
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o to, że ja wierzę, że on życzy Polsce jak najlepiej. Ja wiem, że on życzy Polsce jak najlepiej. Nie mam co do tego wątpliwości. Tyle że z miejsca, w którym się znalazł bardzo źle słyszy to, o co Polska prosi. I w tym cały problem.
@Ginewra
OdpowiedzUsuńJa nie chciałem, żeby z tym tekstem dyskutować, ale żeby mu pokazać jego błędy. Zarówno LEMMING, jak Orjan, jak Wnorowski, Cmentarny Dech, Traube, a nawet Muni w swoim króciutkim komentarzu udowodnili, że da się to zrobić. Że da się choćby spróbować. I jestem pewien, ze gdyby rozmowa poszła w tym kierunku, mielibyśmy szansę na to, by nie tylko Michał, ale i inni, zatrzymali się w pół drogi... i na przykład, zupełnie paradoksalnie, zechcieli rzucić okiem na ten biedny porzucony samolot leżący gdzieś daleko w smoleńskim błocie. Bo czas ku temu jest dziś wręcz idealny.
Czytając uważnie tekst wiodący i dotychczas udostępnione wpisy i komentarze, podejmuję ryzyko, bo :
OdpowiedzUsuń"Nie odzywając się w towarzystwie ryzykujesz uznanie za głupka, a odzywając się rozwiejesz wszelkie wątpliwości" - O.Wilde
Tytułem wstępu i uzupełnienia pragnę zauważyć, że ustalając prawdę, czy podając fakty, bądź opisując zaistniałą sytuację, w tym przeszłość, czy teraźniejszość naszej ukochanej Ojczyzny - chyba nie należy opierać się wyłącznie na własnym wyobrażeniu i przeświadczeniu.
Uważam teksty autorskie i dyskusję na forum u Toyaha , jako wspólny wyraz troski o dalszy los naszej ukochanej Ojczyzny, także swobodny (nie cenzurowany) przekaz niezależnych myśli, który wydaje się nie tylko celowy i konieczny, lecz również wartościowy, ubogacający, potrzebny i pożyteczny.
Ad rem - dokonując na forum dowolny rzetelny bilans chyba zawsze należy podawać aktywa (ma) i pasywa (winien), a skupiając się tylko na winien nie uwzględniamy całości podobnie, jak to uczynili twórcy raportu MAK.
Ekipa PO&PSL nawet nie usiłuje spełniać elementarne potrzeby, ani oczekiwania większości narodu, lecz przede wszystkim zaspakaja własne zachcianki i pragnienia, także usiłuje wykonywać z różnym skutkiem cudze żądania, polecenia, nakazy etc.
A co najgorsze dotychczas bezkarnie popełnia grzech zaniedbania wobec narodu tj. nagminnie stosuje uniki i nie podejmuje najważniejszych i koniecznych decyzji, ani działań w państwie.
Mam wątpliwości, czy PiS na czele z J.Kaczyńskim, bez koniecznego wsparcia zdecydowanej większości Polaków i naszych sprzymierzeńców, także przyzwolenia tj. "błogosławieństwa" najważniejszych władców świata - jest w stanie urzeczywistniać marzenia i pragnienia, a nawet podstawowe potrzeby wszystkich obywateli prawych i sprawiedliwych.
@Zibik
OdpowiedzUsuńCzyli: "pewność kontra wątpliwości".
O wiele lepiej brzmi: "beznadzieja albo nadzieja (choćby maleńka)".
Natomiast masz rację, że im bardziej u nas i na świecie następuje regres cywilizacyjny i - prawdę mówiąc - odczłowieczenie, to tym bardziej do ratunku potrzeba wsparcia zdecydowanej większości.
PO-PiS mógł to dać. Ten, kto wtedy odmówił Polsce jest niewart splunięcia.
Potem przyszły i nadal nadchodzą kolejne dowody.
Pozwolę sobie zaznaczyć, że tzw. sierotą po Po-PiS'ie nie jestem. Ale powoli czuję się sierotą po Polsce.
@Zibik
OdpowiedzUsuńW pełni popieram Twoje przemyślenia...,
Co do ostatniego akapitu:
bez wsparcia zdecydowanej większości Polaków - zdecydowanie tak ale to będzie możliwe dopiero na gruzach obecnej koalicji PO-PSL, wtedy będzie to możliwe, gdy ruszą masy w większości dziś milczące....,
na naszych sprzymierzeńców bym nie liczył a "błogosławieństwa" najwyższych władców świata raczej bym się nie spodziewał (oni mają nas tak naprawdę w dupie) - trzeba Polskę zmieniać i naprawiać mimo to a nawet wbrew nim - tak jak np. Węgry i Orban....
Ten tekst to tak naprawdę jest zwykły badziew - napewno były takie sytuacje, ale one nie stanowiły wiekszego problemu i nie miały wpływu na sytuację gospodarczą Kraju. Pisano o takich sytuacjach wielokrotnie ale po to by odciągnąć uwagę od nomenklatury która przeprowadzała złodziejską prywatyzację. Autor pisze o partyjnych jeżdżących mercedesami, a;e nie skupia się na tym skąd te mercedesy. Dla niego oni mają do nich prawo, a reszcie wara! Natomiast jeżeli autor miał tą opowiastką udowodnić, że po to PO powstała żeby to zmienić, to powinien zapoznać się z sytuacją na kolei: co przez ostatnie 3 lata grabarczyk tam dokonał i na czym ta modernizacja polegała. Napiszę tylko w skrócie: wspólnie z PSL i SLD stworzył dziesiątki (tak, tak - dziesiątki!) nowych dyrektorskich stanowisk w głównych spólkach kolejowych i utworzono nowe spółki i spóleczki, jednocześnie wyrzucając z pracy setki ludzi mających kwalifikacje i wiedzę na czym funkcjonowanie kolei polega.
OdpowiedzUsuńcz.2
OdpowiedzUsuńI tak jest wszędzie.
A autor nie ma do nich pretensji tylko z głupia frant pyta: jakie są kontr propozycje PIS-u.
Ani gospodin Dembinski ani wspierajacy go student dumny ze swej uczelni, której rektorem był niejaki Oskar Lange nie widzą nic nagannego w tym, że MAK'Donald nie zrobił dosłownie nic w szumnie zapowiadanej "modenizacji" Kraju. Tylko i wyłącznie obarczają wina za wszystko Kaczora. Panie Dembinski i akolici: do k... nędzy, premierem od ponad 3 (słownie: trzech) jest MAK'Donald i już najwyższy czas odp.......ić się od PIS-u!
Przepraszam za wczorajsze, bo zdaje się, że niechcąco uczestniczyłem w rozrabianiu.
OdpowiedzUsuńTekst pana Michała literacko jest idealny. Chciałbym tak umieć. Ideałem jest i basta, jeśli przyjąć, że ideałem literatury jest kunsztowne ujmowanie tego, co w głównonurtowej publicystyce jest piłowane w te i nazad po jednej trajektorii.
Kłopot z dyskusją bierze się też stąd, że nie opisuje losów prawdziwego zakładu. A losy te bywają bardziej frapujące niż fabuła „Chinatown” Polańskiego, o czym można się przekonać, oglądając losowo wybrany odcinek "Sprawy dla Reportera". jeśli traktować historię opiłkową, jako metaforę naszego państwa, to znów trudno mi się odnieść. Proponuję własną.
Weźmy Lasy Państwowe. Przedsiębiorstwo jak najbardziej wywodzące się z przeszłości. W latach osiemdziesiątych znajdowało się w opałach. Przejawem kryzysu były podawane przez Dziennik Telewizyjny cosezonowe relacje z ataku brudnicy mniszki. Robactwo pożerało hektar za hektarem. dlatego że komuna zmuszała do prowadzenia gospodarki rabunkowej, bez odtwarzania zasobów w sposób zgodny z leśniczą sztuką.
Na szczęście dużo się zmieniło. Jakość drzewostanu i areał rośnie. Brudnica w odwrocie. LP są dochodowe, płacą podatki, dają zatrudnienie, ostatnio dobrowolnie wsparły budżet pokaźnym datkiem. I wypełniają wszystkie funkcje, których oczekujemy od lasów. Nawet te nowoczesne – jak redukcja CO2 :-)
Śmiem wątpić, że korzystne zmiany dokonały się za sprawę ekonomistów ideologów, zagranicznych firm konsultingowych oraz ekspertów z tok fm.
Cud tłumaczę sobie tak: Leśnicy przytomnie dbają o swój dalekosiężny interes, który z definicji dalekosiężności zgodny jest z interesem kraju, narodu, przyrody. Odtworzono etos leśnika, lub mówiąc po nowoczesnemu, odbudowano tożsamość korporacyjną. Czyli system, w którym cel i sposoby działania służą misji. Misja - dziwne słowo – ale skoro używają go korpory, to dlatego chyba, że warto.
Mówiąc krótko leśnik nie tylko jest w pracy, ale także i również po godzinach jest na służbie. Być może dlatego, że jego spojrzenie sięga dalej niż najbliższa wypłata. Z samej natury zawodu. To, co zasadzi, zbierze najwcześniej jego wnuk.
Gdy misją rządu jest zapewnienie ciepłej wody w kranie tu i teraz, kraj zalewają powodzie, lasy zjada brudnica, o innych plagach i katastrofach nie wspomną.
Gdyby ktoś pytał, czym różnią się Lasy Państwowe od Poczty Polskiej lub PKP? Odpowiedź jest bardzo prosta i widoczna na pierwszy rzut oka. Kiedy ostatnio widzieli Szanowni Państwo pomniejszego dyrektora, albo i rzecznika Poczty i/lub PKP odzianego zgodnie z korporacyjnym kodem ubioru w emanację firmowej tożsamości, czyli w mundur?
Na głupie zarzuty o chęć zmilitaryzowania państwa, odpowiadam tak. Jak zarządcy w piłkarskich gatkach sprawią, że pociąg do Sopotu będzie jeździł tak szybko jak przed wojną, to pogadamy. Piłujecie, chłopaki te tory, piłujecie.
Jak już widać nie znam się na ekonomii i zarządzaniu. I to mnie usprawiedliwia! Właśnie tak, Usprawiedliwia. Dawno temu dałem się nabrać na dęty profesjonalizm ekipy (dobre słowo – z tradycjami) PO.
Serdecznie.
@Juliusz Wnorowski
OdpowiedzUsuńDziękuję za obecność i zaangażowanie. Mam tylko nadzieję, że nasz kolega Michał znalazł w sobie dość cierpliwości, by tu jeszcze dziś z nami spędzać czas. Z końcu to wszystko było dla niego.
@orjan
OdpowiedzUsuńSkutki i następstwa, a nawet popełnione grzechy, przez osoby publiczne są wg. mnie wyjątkowo trudne, do ukrycia - stąd pewność. Natomiast publiczne wyznanie, oświadczenie, także prognozowanie wydarzeń chyba wymaga nie tylko wiedzy, czy doświadczenia, lecz również odpowiedzialności, także ostrożności, a nawet ograniczonego zaufania, w tym wątpliwości.
Co nie znaczy, że wiara i nadzieja są bez znaczenia w doczesnym bytowaniu tj. dążeniu, ku wielkości, doskonałości, a tym bardziej świętości.
@rawen59
OdpowiedzUsuńA więc nie jest tak źle, jest nas już dwóch, a może zdecydowanie więcej?.....
Zgoda trzeba nadal zmieniać mentalność wielu rodaków, co z inspiracji i za zgodą gospodarza Toyaha czynimy, także odważnie ukazywać, demaskować złoczyńców i ich zło. Naprawiać to, co zostało zepsute, a przede wszystkim solidaryzować i współdziałać z J. Kaczyńskim i PiS, także żądać, domagać się ujawnienia całej prawdy, oraz przywrócenia normalności tj. koniecznej praworządności i sprawiedliwości w państwie.