Dni które mijają, spędzam bez rodziny, a więc sam zupełnie. Jest to doświadczenie o tyle dla mnie interesujące, że – pomijając trzy dni, które spędziłem na drabinie malując pokój córek – najzwyczajniej w świecie gniję. W moim wypadku gnicie polega na tym między innymi, że cały wolny czas spędzam na słuchaniu muzyki, a kiedy włączę telewizor, to wyłącznie po to, żeby sobie obejrzeć jakiś film. No i jeszcze piszę, ale, jak już kiedyś wspominałem, to mi akurat zabiera niewiele czasu. Przy okazji zauważam jak najbardziej realnie, że gdybym miał żyć z jakiegoś powodu samotnie, po zapłaceniu wszystkich rachunków, na całą resztę starczyłoby mi średnio jakieś 3 zł. dziennie, a więc stówa na miesiąc. I to jest odkrycie niezwykłe, bo choć nie nowe, za każdym razem robiące wrażenie całkowitej świeżości.
To są jednak tylko takie sobie refleksje, których by pewnie nie było, gdyby nie ten sam wciąż problem. Że każdy tekst powinien mieć jakiś w miarę sensowny i choć trochę interesujący początek. Dzisiejszy temat jest jednak jak najbardziej poważny. Otóż w pewnym momencie wczorajszej niedzieli, spadła na mnie jak grom z jasnego nieba wiadomość, że oto, po wielu latach przerwy i niemal tylu też latach oczekiwań na powrót starych dobrych czasów, zawitał do Polski Festiwal Piosenki Radzieckiej, tym razem już znacznie bardziej nowoczesny, odmieniony zgodnie z duchem czasów, i pod nową nazwą Festiwalu Piosenki Rosyjskiej. Powrócił i będzie transmitowany w drugim programie publicznej telewizji, tak by każdy mógł przeżyć te kilka chwil prawdziwej przygody. Wiadomość ta ciekawa jest już sama w sobie, choć smaczku całej sprawie dodaje to, że on tak naprawdę nie wrócił wczoraj, ale krząta się tu skromnie od dwóch lat, tyle że jakoś tak wstydliwie, boczkiem, bez rozgłosu. I dopiero w tym roku, być może korzystając z całej serii sprzyjających zdarzeń, miał okazję podnieść wysoko swe słoneczne czoło i ogłosić z dumą niczym bohater słynnego Lśnienia: „Nie było mnie. Ale już jestem!” I ja właśnie dziś o tym.
Przyznam, że kiedy dowiedziałem się o tym wydarzeniu, wpadłem w nastrój takiego poruszenia, jakby oto okazało się, że przez moje miasto 1 maja każdego roku znów zaczną jeździć kolarze, w sklepach na nowo pojawi się oranżada w butelkach z drutem, a TVN do swojej ramówki wprowadzi dobranockę i zacznie nam od nowa puszczać stare Jacki i Agatki, które wykupi od TVP. Emocje, które mnie ogarnęły wzmocniły się jeszcze bardziej, kiedy wracając z kościoła, zobaczyłem, że po torach na sąsiedniej ulicy jeździ stary tramwaj z normalną korbą zamiast guzików. A wszystko to dzięki temu, że Platforma Obywatelska wreszcie objęła całość władzy, a zatem obok premiera, sądów, prokuratury, mediów, będzie też miała prezydenta i nikt już im nie przeszkodzi zapalić wszystkie światła.
Tak się jednak stało, że w miarę upływu czasu – pewnie trochę przez swój późny wiek, a trochę przez wspomniane już rozleniwienie – o sprawie zapomniałem i dopiero pod wieczór pani Toyahowa przysłała mi esemesa, informując – nie mniej ni więcej – że w telewizji dają transmisję z Zielonej Góry i banda naszych piosenkarzy śpiewa po rusku ruskie piosenki. No i zrobiłem to. Włączyłem telewizor na drugi program TVP i obejrzałem występ trzech artystów – dwóch w części, jednego a całości. Najpierw był rockowy zespół o nazwie Ocean i śpiewał ostry numer pod tytułem chyba Sołdaty… A może Gieroje? A może Maładcy? Jakoś tak. Później przyszła piosenkarka o nazwisku mi nieznanym i niezapamiętanym, o której jednak prowadzący aktor Damięcki (poważna okazja wymaga poważnej oprawy) dwukrotnie powiedział, że jest „energetyczna”, i jej występ obejrzałem w całości. Wreszcie zapowiedziano duet DJ-ów o nazwie Mokre Paluchy z wokalistką, podobno jakąś była miss piękności. Samych muzyków nie pokazali, natomiast pieśniarka pojawiła się w mini-spódniczce, w stroju sowieckiego żołnierza, w czapce z czerwoną gwiazdą i, prężąc się jak na prawdziwą ruską blać przystało, zaśpiewała – w rosyjskim oczywiście jezyku – piosenkę, spopularyzowaną z kolei przez lesbijski duet Tatu, pod tytułem Nas nie dogoniat.
Ja oczywiście wiem, że teraz najlepiej byłoby się zastanowić, co by to było, gdyby na przykład w Szczecinie zorganizowano Festiwal Piosenki Niemieckiej i w pewnym momencie na scenę wkroczyłby zespół Feel przebrany za oficerów gestapo, z trupimi główkami na czapkach, i zaśpiewał jakiś niemiecki szlagier. Wiem o tym i ta perspektywa jest dla mnie jak najbardziej kusząca, ale nic z tego nie będzie, bo sprawa jest bardzo poważna i to jest nie pora na retoryczne popisy. To co mieliśmy dotychczas, to była recenzja koncertu estradowego. A więc coś, co Anglicy nazywają ‘a piece of cake’. Teraz niestety zaczynają się schody, bo trzeba powiedziec parę słów prawdy, i to nie w postaci żartów, ale, jak przystało na ten blog, autentycznego wrzasku i ciosu prosto miedzy oczy. A sytuacja jest na tyle wstrząsająca, że i ten wrzask i ten cios nie mogą też w żaden sposób być byle jakie. Bo, jak mówię, nie ma dziś absolutnie nastroju do szampana. 10 kwietnia w lesie pod Smoleńskiem rozbił się polski samolot rządowy, z 96 osobami na pokładzie, wśród nich z prezydentem naszego państwa. Samolot, jak wiele na to wskazuje, nie rozbił się, bo była mgła, albo piloci dostali małpiego rozumu, albo coś się zepsuło, ale dlatego, że ktoś – niektórzy twierdzą, że Rosjanie, inni, że tak zwani „nasi” – postanowił zamordować polskiego prezydenta i ten zamysł skutecznie zrealizował. Jak wiemy, w kwietniu tego roku, w lesie pod Smoleńskiem został na najdrobniejsze strzępy rozbity polski samolot, a jego pasażerowie – w tym Prezydent RP i jego małżonka – porozrywani na krwawe strzępy. Następnie, zwłoki ofiar zostały przez Rosjan ograbione z kart kredytowych, z rzeczy osobistych i – co może nie najmniej ważne – ze zwykłej ludzkiej godności, następnie ich fragmenty zostały wrzucone do trumien i odesłane do Polski. Tym samym – co dla niektórych może się wydać czymś absolutnie horrendalnym, ale jest oficjalnie potwierdzonym faktem – ta seria zdarzeń spowodowała nowe i być może wreszcie ostateczne umocnienie przyjaźni między premierem Polski Donaldem Tuskiem, a premierem Rosji Władimirem Putinem. W międzyczasie, tak się nieszczęśliwie stało, że w wyniku pewnych niefortunnych wypowiedzi polskich władz, Rosja zażądała od wysokiego przedstawiciela naszych władz, oficjalnych i publicznych przeprosin – wygłoszonych koniecznie w języku rosyjskim – za to, że oto polskie postępki wystawiły na szwank honor rosyjskiego państwa i jego obywateli. Polecenie władz rosyjskich rzecznik polskiego rządu Paweł Graś – to nazwisko powinno tu głośno i wyraźnie zabrzmieć – wykonał gorliwie i w jednej chwili. Oczywiście, po rosyjsku.
Dziś, polska telewizja nadała bezpośrednią transmisję koncertu, który po wielu pustych latach został ponownie zorganizowany w polskim mieście Zielonej Górze, i na którym to koncercie polscy piosenkarze śpiewali w języku rosyjskim rosyjskie piosenki. Z tego co zdążyłem zauważyć, zielonogórski amfiteatr był zapełniony do ostatniego miejsca, a publiczność reagowała żywo i z sympatią. Uważam, że jeśli to wydarzenie nie jest znakiem tego co się zbliża, a może nawet już jest, to z całą pewnością jest tego czegoś idealnym symbolem. Oto nadeszły dla Polski nowe czasy. Wprawdzie jeszcze nie w postaci obniżonych podatków, sprawnej służby zdrowia, skutecznego systemu edukacji, nowych kilometrów autostrad, skutecznego zwalczenia korupcji, awansu w rankingu najlepiej rozwijających się państw. To dopiero ma nastąpić. Platformie Obywatelskiej w końcu udało się zmienić prezydenta na odpowiedniego, a więc pan premier z pewnością poczuje się wreszcie skutecznie odciążony w swej pracy dla dobra kraju. Więc – powtarzam – to oczywiście nastąpi. Już niedługo. Na razie robimy to co może stanowić świetną podstawę do przyszłego rozwoju i przyszłych sukcesów. Stajemy się ważnym graczem na arenie międzynarodowej. Ktoś powie, że nie graczem. Ale grajkiem. No dobra. Powiedzmy że wykonawcą ruskich piosenek. Po francusku szansonistą. Proszę zwrócić uwagę – po francusku. A to już jest coś. Prawie jak żigolo.
Autorze,
OdpowiedzUsuńJeżeli Bóg istnieje to za nienawiść, którą sączysz w serca ludzi, którzy cię czytają i ci ufają będziesz się smażył w piekle przez wieczność.
To prawie metafizyczne uczucie czytać te wpisy i czuć, że obcuje się z złem w czystej postaci. Niemal słychać szatański chichot.
Wierzę, że zło, które reprezentujesz nie zatriumfuje. Tak po prostu po ludzku ufam, że zło nie zwycięża i że wam się nie uda zatruć jadem dusz Polaków.
@Obserwator
OdpowiedzUsuńJa od pewnego czasu twierdzę, że konflikt jaki przeżywamy, ma charakter nie polityczny, ale kulturowy. To jest konflikt między chrześcijaństwem, a pogaństwem.
Dlatego też najbardziej z Twojego komentarza spodobał mi się początek, a więc to "jeśli". Rzadko się zdarza, żeby jedno, i to już pierwsze słowo, tak bardzo determinowalo całą resztę.
Toyah, znakomity tekst, a Twoja replika baardzo smakowita. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOh, ostatnimi czasy siedze nad Dostojewskim. Nie sadzilem, ze tym calkiem niewinnym czynem trafilem do klubu zdrajcow. Czy wlaczenie Prokofiewa zapisze mnie automatycznie do klubu mordercow? (w ramach walki z biurokracja, ja bym te dwa kluby od razu polaczyl).
OdpowiedzUsuń@Ewa
OdpowiedzUsuńDziękuję za obecność i dobre słowa.
@Dostojewski
OdpowiedzUsuńNie sądziłem, że nad Dostojewskim trzeba "siedzieć". Przecież to tylko książki do czytania.
Swoją drogą, Ty go czytasz, bo Ci się podoba, czy dlatego, że to jest ostatnio obowiązujący szpan? Tak zwany "szpan na Rosję"?
Konflikt, który przeżywamy to konflikt ludzi o dobrym sercu i ludzi zgorzkniałych i złych, takich jak ty (wybacz ale czuję się upoważniony do tak kategorycznego sądu na podstawie tekstów jakie tu przeczytałem).
OdpowiedzUsuńWśród ludzi dobrych mogą być chrześcijanie, muzułmanie, ateiści i poganie. Podobnie jak nominalni chrześcijanie (tacy jak ty i tobie podobni) mogą służyć złu. Bardzo by to było piękne, gdyby podział był czysty i klarowny, ale choćby na twoim przykładzie - człowieka nazywającego się chrześcijaninem a poprzez sianie nienawiści służącemu złu - widać, że wszystko jest bardziej skomplikowane. A szkoda.
@obserwator - dlaczego artykuły Toyaha pisane z pasją i wdziękiem (któremu to wdziękowi nie potrafisz się oprzeć i Ty czytając je i komentując) służą Twoim zdaniem złu?
OdpowiedzUsuńWracając ad rem - festiwal piosenki sowieckiej a.d. 2010 to coś haniebnego. Trzeba być polskim artystą estradowym, żeby brać w tym udział...
Toyahu!
OdpowiedzUsuńJuż napisałem dziś na salonie w komentarzu do tekstu jednego zaczadzonego bloggera, któremu festiwal się podobał (wszedłem tam niechcący, sorry ;): Pomysł reaktywowania ogólnopolskiej transmisji tego badziewia w niecałe 4 miesiące po Tragedii Smoleńskiej jest makabryczny.
W przypadek nie wierzę. Za duże przedsięwzięcie.
Też obejrzałem kawałek. Ja widziałem jakieś trzy długonogie diewoczki, potem ruskiego macho. Jednak co najbardziej uderzało to straszliwa SZMIRA. Paździerz. Wszystko kompletnie niestrawne.
Ciekawe w takim razie jak się ma festiwal w Kołobrzegu.
Ukłony!
Andrzeju,
OdpowiedzUsuńCzy uważasz, że pisząc z pasją i wdziękiem nie można służyć Szatanowi? Moim skromnym zdaniem jest wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że on zwykle posługuje się ludźmi o dobrym piórze.
Polecam jakieś fragmenty tesktów Goebbelsa. Z jakąż on pasją pisał, z jakim wdziękiem! Prawdziwy mistrz, czy może starszy brat autora tego bloga.
Myślę, że teraz przyszedł czas zmienić konstytucję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
@Obserwator
OdpowiedzUsuńJa z Tobą skończyłem. Jeśli sądzisz, że będę dyskutował z poganinem o walce dobra ze złem, o piekle, niebie i grzechu, to chyba upadłeś na głowę.
@Andrzej
OdpowiedzUsuńWłaśnie - sowieckiej. Ta zdzira z sowiecką gwiazdą na czapce udowodniła to bardzo wyraźnie.
Kozik
OdpowiedzUsuńAkurat jeśli idzie o festiwal w Kołobrzegu, możemy o tym zapomnieć. Polska armia nie istnieje, a organizowanie festiwalu rosyjskiej piosenki wojskowej, to byłby chyba przechył zbyt duży. Nawet jak na nowe standardy.
@Arek
OdpowiedzUsuńO tak! To jest jakiś pomysł.
Nie nazywaj mnie poganinem, bo nim nie jestem. Za to ty służysz złu, robisz to świadomie i z premedytacją i mam głęboką nadzieję, że spotka cię za to sprawiedliwa kara (boska, na ludzką nie liczę).
OdpowiedzUsuńI nie myśl, że chamstwem i agresją uwolnisz się od wyrzutów sumienia. Jeśli ktoś duszę sprzedaje diabłu tak jak ty to zrobiłeś, to koszty tego ponosi już zawsze.
@Toyah
OdpowiedzUsuńHmm no cóż tu dodać, tak tu już nie ma miejsca na politykę to jest wojna cywilizacji wojna kultury. Niektórzy mówią, że atmosfera bardzo przypomina czasy prze wybuchem wojny secesyjnej, mnie ta wojna się kojarzy bardziej z krucjatą, tyko że to teraz my bronimy Królestwa Niebieskiego. W tym kontekście działania Jarosława są oczywistą oczywistością. Ale i czasami zastanawiam widząc to dookoła co się dzieje czy On Jarosław czasami nie wolałby być w tym samolocie...
Baz wiary tu nic się nie zdziała, sytuacja jest graniczna!
Wiesz czasami gdy zamykam oczy to ich przed snem widzę, ostatnio Pawła Wypycha...
Więc wstępny podział się już dokonał na tych co przyjęli i na tych co odrzucają.
A kości mi mówią że tu się jakaś większa draka szykuje...
@Toyah
OdpowiedzUsuńTroche mi wstyd, ale przed 10 kwietnia nawet, nie podejrzewalem, ze Rosjanie posiadaja kulture. Natomiast 11 kwietnia moje zycie sie zmienilo. Robiac zakupy w tesco, szukajac organicznych ziemniakow zaczepil mnie dziwny mezczyzna. Przedstawil sie jako Kiril Golia Baginko (sam przyznasz co za smieszne imie!) i wreczyl mi mala paczuszke. Z przejecia zapomialem o ziemniakach, ale jak czlowiek ma bezposrednie spotkanie z Losem, to przeciez o jedzeniu nie mysli! W srodku znalazlem jedna ksiazke Dostojewskiego oraz plyte "The best of Czajkowski". Od tamtego czasu nie moge oderwac sie od ksiazki (dolaczono do niej rozkaz, ze nalezy ja czytac w pozycji na bacznosc, ale poniewaz doskwieraja mi ostatnio bole kregoslupa, pozwolilem sobie obcowac z rosyjska dusza w wygodzie na fotelu. Ot i tak sobie siedze nad Dostojewskim...)
Toyah
OdpowiedzUsuńObserwator to był nick niejakiego Skalskiego, którego ojciec nazywał się Wilker i był kadrowcem w Komendzie MO w Krakowie. Takie mi przyszło skojarzenie czytając wynurzenia tutejszego obserwatora.
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńCały dzień nie mogłam tu zajrzeć. A tu widzę, że psy pawłowa już szczerzą zęby. Dawno ich nie było, widać nie wytrzymały. Tknąłeś Toyahu ich mać. Jeden w roli wieszczego "starika" od Saroyana, drugi w roli ironicznego literata, ale to chyba ta sama osoba.
@CmentarnyDech
OdpowiedzUsuńMyślę że masz rację. Sytuacja zotała rozpoznana, miejsce wytyczone, siły policzone. Trzeba patrzeć, słuchać i czekać.
@JJSZ
OdpowiedzUsuńObojętne. Mamy swoje sprawy i trzeba ich pilnować.
@Marylka
OdpowiedzUsuńJak wyżej. Obojętne.
Marylko, zapewniam Cię, ze ja pies nader skromny, żaden tam Cerber o głowach licznych. Nawet rodowodem nie mogę się pochwalić. Ale z mej paszczy żaden tam wściekły warkot sie nie wydobywa. Wręcz przeciwnie, radośnie macham sobie ogonkiem. Bo od paru dni mój umysł mgłą był przykryty, a serce kamieniem rozpaczy dobite. Ale wchodzę na ten blog (resztką sił, teatralnie bym rzekł), czytam, chłonę słowa w piękne zdania się układajace i niespodziewanie radość duszę rozświetla. Już za same duszy egzorcyzmy, co demona złegło przegnały, pokłony biję do ziemi. Na dodatek ja z innej cywilizacji przychodzę i na rzeczy mi obce z zaciekawieniem patrzę. Wciąż mało rozumiem i może dlatego mowa ma prześmiewczą wydawać się może. Jeżeli takoż się stało, serdecznie przepraszam!
OdpowiedzUsuńToyahu
OdpowiedzUsuńMnie zastanawia, jacy ludzie dobrowolnie idą na taki koncert?
Piszesz, że sala była wypełniona. Więc się zastanawiam, czy tym ludziom za to zapłacili albo tak jak w dawnych dobrych czasach rozdawali bilety pracownicze? Bo że ktoś wydał własne pieniądze, żeby oglądać ruską szmirę, to nie uwierzę.
Zresztą żaden szanujący się człowiek nie poszedłby na coś takiego. Dlatego myślę, że nie bez przyczyny w Zielonej Górze Komorowski osiągnął rekordowy wynik.
Dobrze napisane.
OdpowiedzUsuńCały nasz naród czekał na dzień reaktywowania tego festiwalu i stało się - jest.
Tylko kurne, czemuś, nie oglądałem - widać złym Polakiem jestem, ciemnogród.
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.
@Ginewra
OdpowiedzUsuńPowiem Ci uczciwie, że ja coraz mniej rozumiem. Dziś spotkałem się z pewnym kolegą i on wyraził zdanie, że ten czad pozostanie na wiele długich lat.
Jeśli umiesz mnie pocieszać, to proszę uprzejmie.
Toyahu
OdpowiedzUsuńWiem, że 4 lipca znaleźliśmy się w ruskiej budzie, ale wizja, że będziemy przez najbliższe lata oglądać rozentuzjazmowane tłumy biegnące z radziecką pieśnią na ustach, żeby zapalić znicze krasnoarmiejcom i wiwatujące na widok imperatora, wydaje mi się nieco kosmiczna.
Nie masz wrażenia, że rzeczywistość bardzo ostatnio przyspieszyła i nabrała wymiaru surrealistyczno-groteskowego?
@Ginewra
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem, czy to co widzę, to jest nowa jakość, czy ta sama co przez ostatnie lata, tylko myśmy się zrobili bardziej wrażliwi?
Pogadamy jutro.
@Przemo1
OdpowiedzUsuńJak miło Cię tu widzieć!!!
Co do festiwalu, nie musisz się czuć aż tak źle. Gdyby mi żona nie przypomniała, też bym był w grzesznej niewiedzy.
@All
OdpowiedzUsuńTak chyba lepiej? Czy nie?
@All
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. Chyba jednak przedobrzyłem. Skarżono mi się, że zdjęcia Grzesia Przemyka i pani Walentynowicz na niektórych komputerach rozciągają się bez sensu, więc pomyślalem, że zmienię szblon, no i masz babo placek! Teraz z kolei są za wielkie. Musimy czekać aż młodszy Toyah wróci do domu, to mi je doprowadzi do porządku. Bo ja sam... jak by to powiedzieć? Hmmm...
@All
OdpowiedzUsuńO rany! I linki do zaprzyjaźnionych blogów nie działają. Co za wstyd!
Chyba pójdę już spać.
@Ginewra, Marylka, Kozik
OdpowiedzUsuńMiałem iść spać, ale właśnie otrzymałem mail od Tamki, w którym przede wszystkim informuje mnie, że nie umie umieścić na tym blogu swojego pożegnalnego komentarza, bo ma jakś problem z html-em. Nie rozumiem, ale przekazuję.
Po drugie, w niezwykle długim mailu, informuje mnie i Was, że czuje się dotknięta naszym czepialstwem co do tego nieszęsnego "q" i że w związku z tym już nie będzie u nas komentować.
Mail, jak mówię, jest okropnie długi - tak długi że sam go sobie rozłozyłem na raty - więc nie będę podawał szczegółów.
Tylko więc coś co mnie zainteresowało najbardziej. Nasza koleżanka Tamka śle maile jako "tamia Gazeta.pl"
I tym razem już naprawdę wszystko na dzisiaj.
Mam nadzieję, że przez ten manewr z blogiem nie zepsułem jeszcze ba dodatek komentowania.
@ Ginewra, Toyah
OdpowiedzUsuńJakto nie wiecie dlaczego tłum przyszedł na koncert? Bo był event! I każde gówno, które uzyska tą rangę (np. wóz transmisyjny i kamery, pani Górniak lub pani Kora, pies Szarik oraz wspominka w którejś telewizorni) przyciągnie ludzi jak muchy i żuki gnojniki.
Np. Toyahu twoja dyskusja w kampani wyborczej eventem nie była z powodu głupoty/wredności paru szczeniaków.
Toyahu
OdpowiedzUsuńTakie są zgubne skutki eksperymentatorstwa.
Jedni się obrażają, że ktoś czepia się ich inwencji, a inni zabierają się za coś bez dostatecznego przygotowania i muszą czekać, aż dzieci naprawią skutki ich eksperymentów.
Czy skądś tego nie znamy?
@toyah
OdpowiedzUsuńTakie jest ryzyko rozmowy z ludźmi, którym brak dystansu do siebie. Szkoda. Co do gazeta.pl: pewnie kiedyś skorzystała z możliwości założenia tam konta, ale jak widzieliśmy rozwijała się niezależnie.
Tymczasem, w ciągu ostatnich 2 dni, obserwuję narastanie w telewizjach liczby rosyjskich newsów. O czymkolwiek, byle z Rosji. Naprawdę ten festiwal był zwiastunem.
@All
OdpowiedzUsuńJa predziutko.
Wiec, jak chodzi o to co pisze toyah, to przeciez TVN intensywnie reklamuje sie z nadawanniem "4 pancernych". Rok temu latem byl chyba Kloss. A wiec to wszystko wraca, jako farsa. Albo tragifarsa. Ale jednak z rozrywkowymi elementami.
Dalej o tej Zielonej Gorze: ja rozumiem, ze oni to robia, bo to dla nich jedyna szansa przypomniec o sobie w kraju. Troche tak, jakby Radom za chwile znowu zaczal urzadzac sciezki zdrowia.
Inna rzecz, ze to lubuskie, obszar, jak slusznie zwrocil mi kiedys uwage don Esteban (jest Pan tu z nami?), najbardziej wykorzeniony. Mowilem Estebanowi, to i Wam powiem: widzialem kiedys takie przedziwne badanie dotyczace czestotliwosci zdrad malzenskich w wojewodztwach (oczywiscie na podstawie deklaracji). Rozklad glosow byl calkiem jak w wyborach 4.VII. Czyli najmniej zdrad na wschodzie, a zdecydowanie najwiecej - wlasnie w lubuskiem.
Pomijajac moje zastrzezenia do metodologii, to to lubuskie jakos mnie nie zdziwilo.
@Ginewra
Kolezanko szanowna, masz moje pelne poparcie i szacunek w walce o zachowanie elementarnych zasad polszczyzny. To miejsce nie jest dla kazdego, i mamy prawo oczekiwac od gosci ze uszanuja nasze obyczaje. Zwlaszcza ze nie sa one szczegolnie oryginalne.
Serdecznosci!
LEMMINGU
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłeś. Bardzo tu Ciebie brakowało.
Pozdrawiam serdecznie
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńAkurat ta debata eventem była. Mogła nie być, ale była. Tyle że nie została obsłużona medialnie.
@Ginewra
OdpowiedzUsuńW tym jest coś jeszcze gorszego. Zmieniając wygląd strony bez odpowiedniego wsparcia,zdradziłem sam siebie. Normalnie, ja bez mojego syna pod ręką, do komputera nawet nie podchodzę.
Raz w życiu pomyślałem, że przecież głupi nie jestem. Stoi jak byk: "dostosuj", a więc dostosuję.
No i - sama widzisz.
Całe szczęście, że daje się komentować, bo Tamka mnie wczoraj trochę przstraszyła.
@Marylka
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Ale wrażenie robi. Co byś zrobiła gdybyś dostała maila od kogoś o takim podpisie? Sama powiedz.
Jak już pisałem, ja za bardzo w tych dniach telewizji nie oglądam, ale nawet te strzepy potwierdzają, że faktycznie coś się dzieje.
@LEMMING
OdpowiedzUsuńCo do badań, ja wciąż pamiętam występ pewnej pani socjolog u Pospieszalskiego, w debacie na temat feminizmu (chyba zresztą tu już o nim pisałem),która powiedziała, że oni tam w tym swoim instytucie przeprowadzili badania - ale nie jakiś sondaż, tylko prawdziwy projekt - z których im wyszedł statystyczny obraz dziecka o postawach kryminogennych: dom bez ojca, matka pracująca, z wyższym wykształceniem, rozwiedziona, brak praktyk religijnych. Tyle. Kropka.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTeż chciałam wysłać Ci mail (krótki!), ale nie wiem jak to zrobić. Z bloga się nie da.
Potwierdzam, ze cos rzeczywiscie wisi w powietrzu. Obawiam, sie, ze to moga byc nawet opary smoly...
OdpowiedzUsuńNowy Excel 2010 ma taka fajna funkcje "apocalyptic prophecy solver". Wzialem wiec tygodniowy program telewizyjny tvnu, wrzucilem do komputera godziny nadawania wszystkich rusofilnych audycji (lacznie z reklamami stacji paliw, bo ropa tez przeciez z Rosji...), po zsumowaniu wyszla liczba... 666. Ale na powaznie przerazilem sie, gdy zrobilem wykres radarowy. Moim oczom ukazala sie rozradowana glowa kozla w wojskowym helmie i wpisana w radziecka gwiazde zamiast pentagramu.
Oczywiscie mogl to byc najzwyczajniejszy zbieg okolicznosci, ale kto tam wie...
Jestem Ciekawy jakie jest Twoje zdanie odnośnie zachowania Migalskiego po wyborach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
@Marylka
OdpowiedzUsuńTak jak patrzę u siebie, to się da. Ale bywa różnie, więc ślij normalnie na toyah@toyah.pl
@Marylka
OdpowiedzUsuńTak jak patrzę u siebie, to się da. Ale bywa różnie, więc ślij normalnie na toyah@toyah.pl
@Wojciech
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Twoim zdaniem ten blog i ludzie, ktorzy tu piszą reprezentują poziom umysłowy, który zasłużył sobie na takie żarty. Tak?
W tej sytuacji nie za bardzo rozumiem, czemu z takim zacięciem sobie na nas używasz? Przecież z tego nie możesz mieć żadnej satysfakcji. To jest trochę tak, jakby ktoś piękny, wysoki i dobrze zbudowany stał nad jakimś kaleką i śmiał się z niego, że jest okropnie pokraczny.
A może Ty wcale nie jesteś wysoki, zgrabny i piękny, tylko sobie tak skromnie aspirujesz?
@Arek
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że nie mam pojęcia, co u niego słychać. A co?
toyahu,
OdpowiedzUsuńczy trollom odpowiadać, czy ich ignorować? Jeden z zadaniowanych sadzi tutaj tak swadnie, że dotleniłem się przy nim i mile zrewitalizowałem inwoluntarystycznym masażem przepony. Ale do rzeczy.
FePiRo (© YBK) czyli festiwal zielonogórski był od zawsze imprezą osobliwą. Obcą, zarubieżną, przeflancowaną w otoczenie byłych szabrowników, niepotrzebną do niczego. Performersów podpłacano, chórki kompletowano po szkołach obiecankami. Wychodziło z tego coś na kształt spędu krów, gdzie i jałówki, i podglądacze jałówek, i kowboje i napoje — czegoś więcej trzeba "żeby się bawić" w tej Zielonej Górze? Za parę zet?
Nie przejmował bym się nim, tym utapirowanym FePiRo. Oto zdarzenie z własnej łączki: kiedyś pewna koleżanka opowiadała mi, jak to pochwaliła się w swojej klasie, że wystąpiła na tym festiwalu. Przyznała się, że miała przegwizdane do końca szkoły. Splendor z występu podobny jak z "zagrania" w reklamie podpasek. Jedna wyleczona. I tu już jestem przy meritum.
Zasmuciłem się uwagą o atmosferze przygotowań jak do wojny secesyjnej gdyż podział państwa na dwie Polski jest już faktem. Granicę widać na dowolnej statystyce: wyborczej, rodzinnej, czy medycznej - na przykład zachorowania na AIDS są wśród platformersów kilkakrotnie częstsze niż w województwach "pisowych". Rozłam dotyczy chyba wszystkich zachowań społecznych. Jednak nie chciałbym, aby przechodzić do walki z zaczadzonymi. Jakiekolwiek niesnaski posłużą już tylko do dalszego demontażu państwa; jako wygodny argument do interwencji zewnętrznej, sprytnie przebranej za wewnętrzną. Mam wrażenie, że to te same źródła zasilają odśrodkowe ruchy w Lublinie i w Lubusku, w Kołobrzegu i w Krakowie. Ruchom tym, choć widocznym bo skupionym jak w soczewce "w mediach" brak jest jeszcze siły, i brak im koordynacji, ale są to zjawiska niebezpieczne. Myślę, że można je zwalczać tą samą metodą jak te podpaski, i te wylewające się piosenki rosyjskie: dobrze mierzoną ironią w kretynów, którzy idą propagandzie na lep, i wynajmują się jako tapeta do reklamy dowolnych treści.
Uderzać niekumatych dowcipem, za każdym razem kiedy się odezwą, gdy tokują o własnej sprzedajności i recytują zasłyszane gotowce.
Ta korekta postaw, dokonująca się w sferze prywatnej, jest wystarczająco trudnym zadaniem. Działalność publiczna powinna mieć na celu takie ukierunkowanie mediów, aby propagowały nieskrzywione postawy.
Przypuszczam, że nie obejdzie się bez wykształcenia własnej propagandy, państwowotwórczej jak za II Rzplitej, zmodyfikowanej multimedialnie. Jedno duże zadanie, koniecznie integrujące, a więc na przykład takie jak przywrócenie Konstytucji Kwietniowej, być może połączone z umocnieniem statusu posła na Sejm, może okazać się wystarczającym programem centralnym (dzisiejszy rząd nie ma w ogóle żadnego programu).
Silny - nieprzekupny - Sejm, wierność sądów dla ustawy zasadniczej, niskie podatki, wolność do gospodarowania w kraju, i otwarte granice. Myślę, że nic więcej nie potrzeba.
Serdeczności,
Ale kto ma takie sprawiedliwe instytucje państwa polskiego uchwalić? Cytując "To ja złodziej" >>Ci co rządzą sami sobie powinni łapy do łokci poodrąbywać<<
OdpowiedzUsuńA tak zupełnie na poważnie. Ostatnio obejrzałem francuski film dokumentalny o imperium medialnym jakiegoś Ruperta Murdocha (właściciela The Sun i Timesa). Stawiali tam tezę, że celem korporacji medialnej jest ogłupienie w największym skrócie widza, by zwiększyć sprzedaż telemarketingu. Nowatorskim środkiem jest natomiast trwająca całą dobę pozorowana debata ekspertów, publicystów itd, oczywiście ze z góry założonym scenariuszem. Spojrzałem na nasze podwórko i na wspomnienia z czasów choćby SLD. Patrząc na regał z książkami stwierdziłem, że kilka lat temu dało się ciekawe książki kupić w hipermarkecie (obecnie wykluczone), a w kabarecie występował poeta raczej niż kabareciarz Poniedzielski. Tak było! I nie wstyd było oglądać Wyrwigroszy w skeczach o Lechu Kaczyńskim, czy Neonówkę. Teraz wchodząc na Wydział Prawa UŁ zobaczyłem a jakże stojak z GW i magazynem Logo dla inteligentów (zupełnie darmo), więc kilku podrygujących kacapków już podziwiać nie musiałem. Upadek kultury zaczął się już wcześniej tylko początek przespaliśmy.
@Toyah
OdpowiedzUsuńna powaznie!
Duszno u Ciebie tu strasznie! Ze wszystkich katow wyziera strach o Polske i Narod. Sasiedzi kopia pod nami doly, bracia Polacy chca zakuc kajdanami. Wolnosc odbierana, usta kneblowane, koniec nadchodzi!
Tylko ten swiat nie istnieje!
Wszyscy tu zebrani wylaczcie telewizory (na zawsze!), odluzcie gazety. Wroccie do madrych ksiazek, znajdzcie sobie hobby (najlepiej pare!), ktore bedziecie pielegnowac latami, by stawac sie coraz lepszym, nic nie daje takiego poczucia spelnienia jak wlasna kreacja! Spedzajcie mase czasu z rodzina, pielegnujcie przyjaznie. Nie zapominajcie o bliznich i zawsze sluzcie im pomocom. Badzcie odwarzni w bronieniu swych pogladow, ale miejcie do siebie dystans, ludzie sa roznorodni i nie wszyscy beda sie z wami zgadzac. Pozwolcie istniec innym. To na roznorodnosci zbudowany jest ten swiat.
Najlepiej opuscie na Polske na pare lat. Popracujcie za granica, otworzcie sie na inny swiat. Zobaczycie jak fascynujaca jest innosc. Jak latwo spotkac zyczliwych ludzi, na ktorych mozna liczyc w kazdej sytuacji.
Moze wtedy zrozumiecie, ze Polska nadal bedzie istniec. Ze swobodnie mozecie modlic sie do Boga, wyznawac wlasne poglady, czcic rocznice, upamietniac ofiary, przekazywac swoim dzieciom to co jest dla was najwazniejsze.
i na koniec. moze wysmiewam poglady, ale nigdy nie wysmiewam czlowieka!
@Wojciech
OdpowiedzUsuńkłamiesz leszczu. Zmieniasz komputery, i dalej kłamiesz. Zmieniasz płeć, i dalej kłamiesz. Jeden troll o kilku nickach — to już widzieliśmy. A tu coś na odwyrtkę: jeden nick o kilku trollach; w tym jeden nadmuchany pedał z zadęciem na zdolniachę. Nie te progi, leszczunie.
Płyńcie, a przy tym mocno na ogonek uważajcie.
@Toyah, CQ
OdpowiedzUsuńTeraz nie dziwię się Prusom.
@Yagotta
OdpowiedzUsuńO tym wlasnie pisalem. Wszedzie spiski i wrogowie (rozpoznani na szczescie!)
Wczoraj pierwszy raz napisalem tutaj komentarz, nigdy wczesniej niczego tutaj nie zamiescilem. Wojtek jest moim prawdziwym imieniem (ba nawet nie wiedzalem co sie ukaze, gdy podawalem swoje konto googlowe :)
Nie naleze do zadnej partii, nie mam wyraznych sympatii politycznych, nie mam zadnego zlecenia by osmieszac autora tego bloga ani komentantorow.
Ale w najprostsze wyjasnienia najtrudniej uwierzyc...
ha, skopiuje to jeszcze raz, bo to trudne slowa:
Ale w najprostsze wyjasnienia najtrudniej uwierzyc...
@Toyach
OdpowiedzUsuńGratulacje! (dla młodego Toyaha?) Strona wygląda idealnie
Marylko,
OdpowiedzUsuńdołączam się do Twych gratulacji. Minimalizm środków wyrazu, pełna czytelność, pogodna pastelowa kolorystyka. FT wysiada.
Pozdrowienia,
YBK
toyah,
OdpowiedzUsuńWould you please, at your discretion, create a bookmark inside your blog description, which can be seen at the right side of the template, possibly by use of the name attribute? What I need is a named anchor inside the invocation.
This anchor will allow to link to your blog from the outside in a way which directs a visitor straight to the blog's pivotal message. I'd love to point everyone not necessarily to the title of the blog, but rather right through it, directly to your message. Let them read it, and think, and act accordingly.
Yours sincerely,
YBK
Toyahu!
OdpowiedzUsuńZmiany layoutu - rewelacja!
Jeszcze słówko o festiwalach. Zielona Góra czy Kołobrzeg to były twory mające na celu pokazać "ludzką twarz" sowieckiej okupacji. Więc jako takie powinny zostać dawno pogrzebane i przebite osikowym kołkiem. Jak mam skomentować wskrzeszanie tych upiornych ruskich wygibasów? I to jeszcze w kontekście Tragedii Smoleńskiej 10.04.2010?
Ale w ogóle jest problem z tymi telewizyjnymi festiwalami. Może było parę fajnych momentów w historii Opola. Ale Sopot to zawsze, niezależnie od tego jaka TV to akurat organizowała/sponsorowała/transmitowała - to zawsze była szmira.
Przed ruskim festiwalem z Zielonej Góry była transmisja z Country Pikniku. Muzyka Country - muzyka oparta na podstawowych wartościach, które budują społeczeństwa: wiara, miłość, rodzina. I gwiazdą wieczoru na Pikniku Country jest... Maleńczuk. Obleśny koniunkturalista od lat zwalczający wspomniane wartości. What, the hell?! Obejrzałem niemal całą transmisję - nikt nawet nie wspomniał Korneliusza Pacudy, w końcu, do cholery, twórcy festiwalu. Wszystko jak na każdym telewizyjnym festiwalu: tandeta, szmira, syf.
Prowadzi to do wniosku jednego (a jeśli ktoś mi wykaże, że jest inaczej, będę wdzięczny): żyjemy w społeczeństwie bezmózgów. Te bezmózgi stanowią znakomitą większość między Odrą i Bugiem, pieniądze tych ułomków zasilają budżety firm, które część tych pieniędzy wydają na reklamy telewizyjne a telewizja dla tej otępiałej masy produkuje programy i tak to się kręci.
Ja naprawdę nie chcę się wywyższać, nie chcę niczego udowadniać. Ale jedynym wytłumaczeniem zastanej rzeczywistości jest, że:
Od 20 lat jesteśmy, mówiąc Herbertem, "piękniej kuszeni". I tym Kiszczako-Michnikom udało się zrobić z tego społeczeństwa bandę stricte konsumentów. Skoro Wartości nie mógł zastąpić siermiężny komunizm, postanowili sprzedać ludziom Glamour. I eto powiezło! A wiem o czym piszę, bo ze wstydem przyznaję, że przez kilka lat życia ten Glamour łykałem.
Oczywiście, nikt nie ma obowiązku tego kupować. Oczywiście. Ale to jest właśnie największy majstersztyk. No bo ilu tego nie kupiło, co?
Komentarz przydługi, wybaczcie.
Ale jeszcze dwie sprawy:
Tamka i jej q. Mnie to raziło cholernie. Jeśli ona sobie bardziej ceni to swoje q niż bycie tu z nami - trudno. (Choć tu wszelkie decyzje siłą rzeczy musi podejmować gospodarz bloga)
Marek Migalski (@Przemo1) popełnił taki parszywy wpis: http://migal.salon24.pl/211644,luzne-powyborcze-i-posobotnie-refleksje
Przeczytałem to z niedowierzaniem. Obrzydliwość. Taki wpis mógłby popełnić jakiś Najsztub albo inny Mazowiecki junior.
Więc, podobnie jak Przemo1 jestem ciekaw Twojej opinii, Toyahu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@YBK
OdpowiedzUsuńCoż mogę powiedzieć? Dziękuję Ci za komentarz. A ja? No nie wiem. Nie jest łatwo. Zdecydowanie nie jest łatwo.
@retor81
OdpowiedzUsuńTo oni to Logo już rozdają? Ktoś to musi więc finansować. A to by też coś wyjaśniało.
@Wojciech
OdpowiedzUsuńJa jednak wciąż nie rozumiem jednego. Co Cię tu tak ciągnie? Najpierw probujesz nam zaimponować swoimi żartami, sugerując jacy to jesteśmy głupi. Kiedy to nie wychodzi, starasz się nagle być poważny i skarżysz się, że jest Ci tu duszno.
Przepraszam Cię uprzejmie, ale czy nie przyszło Ci może do głowy, że wszedłeś w towarzystwo zupełnie nie dla Ciebie?
@Marylka
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. Mimo to staramy się wciąż ją poprawić.
@YBK
OdpowiedzUsuńCo to jest to co wysiada? Powiedz. No powiedz.
@YBK
OdpowiedzUsuńChętnie. Ale nie umiem. Raz spróbowałem zrobić coś samodzielnie i sam widziałeś efekt. Spróbuję tym razem poprosić specjalistów.
@Kozik
OdpowiedzUsuńJak sam widzisz, jest parę rzeczy. Po pierwsze, cieszę się, że Ci się podoba nowy wygląd bloga. Musimy jeszcze zmienić parę rzeczy i będzie git. Przede wszystkim, nie mam pojęcia, czemu w Explorerze nie linkują się banerki.
Dwa - z tym Maleńczukiem w Mrągowie, to rzeczywiście dramat. No ale co zrobisz? Przejmują wszystko.
No i wreszcie Tamka. Nie wiem, co to było. Jakieś dziwne. Jakolwiek do tego podchodzę, dalej dziwne. Może to jest tak zwany uniwersalny problem Internetu. Wiesz, o czym mówię?
@Kozik
OdpowiedzUsuńAch! Jeszcze ten Migalski. Ja nawet nie czytałem tego jego tekstu. Na Salon praktycznie nie zaglądam. Słyszałem od Ginewry, że on nie wytrzymał. To by było fatalnie, bo ja go bardzo mocno obstawiałem.
Może to jest tak zwany uniwersalny problem Internetu. Wiesz, o czym mówię?
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy wiem ;) Internet to niesamowite medium. Jedni mówią, że wielki śmietnik, inni mówią, że największy wynalazek XX wieku. I jedni i drudzy mogą mieć rację. Anyway, na tak szerokiej płaszczyźnie mogą się zdarzać nieporozumienia takie jak te z Tamką. Tamko, jeśli czytasz: czy naprawdę z powodu tego irytującego q postanowiłaś opuścić to cudowne miejsce?
A przeczytałeś, Toyahu, tego Migalskiego?
Natomiast w sprawach technicznych bloga - trzymam kciuki. Jak mało kto chcę, żeby Twój blog miał się możliwie jak najlepiej również poza Salonem.
No właśnie- razem pisaliśmy, do Migalskiego dałem Ci linka - on bardzo przykro nie wytrzymał, Ginewra ma rację.
OdpowiedzUsuńA jeszcze co do spraw technicznych - nie wyświetla się już ten licznik co był po lewej stronie. A fajnie było wiedzieć, że You're not alone ;)
Toyahu, co mnie tu przyciaga? Hasło wielkie niczym "hollywood" na wzgorzach rozpostarte.
OdpowiedzUsuń"Posłuchaj to do Ciebie"! Wybacz moje zadufanie, ale przez pewien czas naprawde myslalem, ze piszesz do mnie. Nawet probowalem sobie wyobrazic jakby to bylo, jakbys swe mysli szeptal mi bezposrednio do ucha. Ale pomysl uznalem za nienajlepszy, dyskomfort moglby doskwierac nam obydwu. Znaczaco by to wplynelo zarowno na jakosc Twego przekazu, jak i na moje mozliwosci poznawcze.
Coz, rozumiem aluzje, nie jestem gosciem, w ktorego towarzystwie czujecie sie komfortowo.
Spieprzam zatem stad, jak te ptaki ze strony glownej co z calych sil skrzydlami wiosluja za ekran.
Ten Wojciech juz tu wiecej nie napisze! Ratujcie Ojczyzne takze przed takimi jak ja, co szydzic tylko potrafia...
@All
OdpowiedzUsuńA ya yeszcze ty bywam...
wredna jo
PS Migalskiego nie kupowałam nigdy, no to mi ulżyło, jak się odsłonił...
@Kozik
OdpowiedzUsuńJa obstawiam, że z tą Tamką nie ma co więcej zadzierać. Ale mogę się mylić.
Co do bloga, to on już musi sobie radzić wyłącznie poza Salonem. Również niestety finansowo, a z tym ostatnio jest bardzo marnie. Salon ewidentnie zdechł. I to zupełnie niezaleznie od mojego stamtąd wyjścia.
@Kozik
OdpowiedzUsuńDobra. Zaraz przeczytam.
Właśnie zauważyłem, że tego licznika nie ma. Inna sprawa, ze on pokazywał wciąż mniej więcej to samo. Zawsze można zajrzeć na sitemeter po prawej stronie.
@Yo
OdpowiedzUsuńTo ja mam gorzej, bo kupowałem.
@Kozik
OdpowiedzUsuńDobra. przeczytałem tego Migalskiego. Powiem szczerze, że bez wrażenia. Myślę że to nic takiego. On już tak miał nie raz. I tak go wolę od Poncyliusza. Bardzo znacznie.
No ale Tamka naprawdę obraziłaby się o tylko to jedno durnowate q, na które jej, dość zresztą łagodnie, zwrócono uwagę? Ja już się prawie przyzwyczaiłam do relacji ze spotkań u Mellera (nie mamy tvn24).
OdpowiedzUsuńSzanowny Gospodarzu, mnie się bardziej podobało, jak było, ale widzę, że jestem w mniejszości. Też brakuje mi licznika po lewej – wróci?
Na Salon zaglądam coraz rzadziej, jeśli już, to wybierając autora ze swoich zakładek, bo te całe „Lubczasopisma” zaśmiecają na wstępie pół ekranu, a jest to jakieś dziadostwo dla mnie całkiem nieprzejrzyste i zniechęcające (i ta obmierzła nazwa na dodatek).
Co do Maleńczuka: tak jak nie chce mi się już słuchać Kory, bo mi się kawałek świata po Smoleńsku wywrócił, tak jakoś Maleńczuka słucham i uważam za świetnego wokalistę (przypominam, że Tamka uwielbiała Police, i nikt jej złego słowa...). Wiem, że MM pieprzy straszne głupoty, a jego piosenka akurat o „Kaczorach” to żenada z każdego punktu, ale zamykam na to oczy i uszy. Toutes proportions gardees, ale tak sobie myślę, że i Lou Reed, i Tom Waits, i cała masa innych degeneratów, gdyby żyli w Polsce, też nie mieliby z nami, po czymś takim jak Smoleńsk, łatwo.
A Maleńczuka od Kory – tak przynajmniej czuję – odróżnia to, że on w każdej chwili mógłby wrócić do grania na ulicy, podczas gdy rację istnienia Kory wyznacza jej obecność w kolorowych, zaprzyjaźnionych pismach dla jelit. Czyli tak zwane obracanie się. Zatem mimo wszystko MM nie jest dla mnie koniunkturalistą.
„Śni mi się Bajkał wielki dziś, i strumień – znawca trzecich wyjść, i wielka zalesiona góra, i źródło gdzieś ukryte w chmurach”. To Kleyff, właśnie słucham.
@Bahama Rum
OdpowiedzUsuńTak jest. Poszło wyłącznie o to "q". Tylko o to. Że ona chciała zamiast "ku" pisać "q", a myśmy nie zechcieli tego uznać.
@LEMMING.
OdpowiedzUsuńJak to się niegdyś mawiało - żyję, tylko co to za życie?
@Autor
Idzie o to, że jestem, a jakoby mnie nie było (Ty widzisz, szefie, o której ja to piszę?). "Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem", jeśli wiesz, co mam na myśli.
Natomiast są symptomy, że będzie lepiej, i to wcześniej, niż zapowiadano. Co z tego wyniknie, nie wiem, i pisać mi się tego nie chce, zostawiłbym sobie na tête-à-tête, jeśli do niego dojdzie.
Pora jest taka, że moja Pani śpi i mnie nie opierniczy, że co wyrabiam i czemu z nią nie śpię, więc teraz mały remanent.
Dotąd nic nie gadałem, bo nie umiałem się zalogować. Po niezdałych próbach wyszło - i oto jestem.
"Słuszną linię ma nasza władza" w sprawie layoutu tego bloga. Podoba mi się i popieram.
Salon24. Dłuższy czas nie wiedziałem co ostatecznie sądzić w sprawie Twojej, szefie, stamtąd ewakuacji. Z jakimś tam żalem (bo się do miejsca przywiązałem) stwierdzam jednak, że miejsce to dość szybko robi się zwyczajnie chujowe. Wygląda to, niestety, na fragment więksiejszego fresku pt. "ratuj się, kto może!", na którym pojawiają się nowe postaci, jak np. P. Lisicki. Nie sądzę, by dał się sportretować w ten sposób Migalski, jednak... nie wiadomo co w kim siedzi. Jak powiedziałem, ku mojemu strapieniu, to miejsce robi się coraz bardziej okropne. Jeśli to wojna, to raczej dobrze zrobiłeś, bo tam teraz bez żenady królują jakieś chujki, w tym wszystkim coryllus, consolamentum, czasem Kłopotowski, walczący jak Laookon rolex i Jankowska, i ten nieszczęsny Warzecha (Jezu, jak ja mu nie zazdroszczę), wszystko to jak wygląda jak zwiędły listek Ficus carica, a za nim ten ruski festiwał. I portrety namiestnika w ambasadach. To jest coś. Niby jest co czytać, a jak się nie chce.
Nawet rozumiem coryllusa, usiłuje coś sprzedać. Inni to chyba z przyzwyczajenie.
User "Wojciech" to ewidentny pomyleniec. Proszę kol. Traube o nie prostowanie i nie komentowanie tej mojej siort-diagnozy, bo wiem co mówię. Lata praktyki spowodowały, że na niuch rozpoznaję takich, których bym zapłacił, żeby tylko sobie poszli. Ten jest taki. Really.
Nie wiem kto zacz Tamka, Ty tu rządzisz. Czasem lepiej zastrzelić dziewięciu niewinnych, żeby ukarać jednego winnego.
Jezu, 03:17, za trzy i pół godziny wstaję. Dobranoc.
@Don Esteban
OdpowiedzUsuńPo kolei. Oczywiście że wiem. Jak że bym miał nie wiedzieć!
Z Salonem ciekawa sprawa. Ja muszę mieć w sobie jakieś zdolności przewidywania przyszłości. Że się stamtąd ewakuowałem zanim się stało. Przynajmniej mam mniejszy wstyd.
No i wreszcie ona. Jest winna i kropka.
Co do snu, owszem, jest ważny, ale bez przesady. Nie takie imprezyśmy przeżyli.
Żenada. Tzn. nie miałbym nic przeciwko, żeby na jakiś festiwal przyjeżdżali do nas autentyczni rosyjscy muzycy... nawet niech by to był taki Liube sławiący potęgę armii rosyjskiej... przynajmniej mogłoby to być jakieś kulturalne wydarzenie. A nie to, co nam zaserwowano w TVP... po prostu żenada.
OdpowiedzUsuń