Właściwie mogłem to przewidzieć. Wspomnienie nazwiska Zbigniewa Hołdysa musiało się skończyć powrotem refleksji związanych z początkiem stanu wojennego, i to – co może najważniejsze – na tym wręcz już nieznośnym poziomie mitu o patriotycznej i bohaterskiej roli, jaką rzekomo pełnili polscy artyści rockowi w czasach gdy, jak to oni sami mówią, naprawdę nie było łatwo. W komentarzach pod wpisem, w którym postanowiłem sobie poskakać po osobie i dorobku Zbigniewa Hołdysa, pojawiło się parę komentarzy sugerujących, że dziś ten człowiek wprawdzie mocno sparszywiał, ale tego, czego on dokonał we wczesnych latach 80-tych odebrać mu trudno. Moja nowa koleżanka i dobrodziejka, Marylka, wręcz wyraziła nadzieję, że ci wszyscy, którzy wraz z Perfectem w stanie wojennym śpiewali „Chcemy bić ZOMO”, po koncercie szli na to ZOMO z kamieniami, i że choćby w ten sposób Hołdys się jakoś przysłużył naszej, że tak to umownie nazwiemy, wolności.
W tej kwestii mam zdanie całkowicie odmienne, i to odmienne na wszystkich możliwych poziomach. A więc zarówno jeśli idzie o cały społeczno-polityczny kontekst zjawiska nazywanego „młodym polskim rockiem”, jego bohaterów i praktycznych skutków, jakie to zjawisko miało nieść. Muszę od razu przyznać, że być może jedna z głównych przyczyn, dla których mam do Hołdysa i jego kolegów-artystów stosunek wrogi jest wyłącznie natury estetycznej, co akurat może moją tu argumentację w równym stopniu wzmacniać, jak i niestety osłabiać. Otóż ja pamiętam świetnie tę tzw. „eksplozję wolności”, bardzo dobrze pamiętam tamte zespoły i tamte piosenki, tamtą atmosferę i tamten przekaz. I pamiętam też bardzo dobrze, że mnie się ta muzyka bardzo, ale to bardzo nie podobała. Maanam, Perfect, Oddział Zamknięty, Lady Pank, te wszystkie Kobranocki, Róże Europy, Lombardy, Piersi, ta jakaś Aya RL… można wymieniać, to wszystko było dla mnie tak wyjątkowym ‘kitem’, że brak mi słów, żeby to opisać. To było czyste amatorstwo, w dodatku całkowicie nieoryginalne. Nawet jedyna względna jakość w tym całym zestawie, a więc Republika, najbezczelniej w świecie zrzynała od The Stranglers. A kiedy na dodatek dwóch największych „proroków” polskiego rocka, a więc Hołdys i Kora dzień po dniu głosili, że oni akurat tworzą sztukę porównywalną z osiągnięciami światowej muzyki popularnej, miałem już tylko poczucie, że tonę w jakimś absurdzie. A zatem, to jest pierwszy powód, dla którego dziś nie jestem w stanie patrzeć na takiego Hołdysa, jak na kogoś, kto artystycznie - a tym bardziej zwyczajnie po ludzku – przynajmniej kiedyś był czegokolwiek wart.
To jednak jest tylko drobna część problemu, w dodatku przez swój subiektywizm mało ważna. To co mnie jednak najbardziej akurat tu irytuje, to właśnie ten mit, jakoby stan wojenny w Polsce stworzył ten „wentyl”, ale on mu nieopatrznie wyskoczył spod kontroli i dał nam coś autentycznego. Że, owszem, zarówno Hołdys, jak i Borysewicz, i Kora, i Kukiz zostali do tej roboty na samym początku wynajęci, ale przez swoją odwagę, spryt i bezkompromisowość, stworzyli tę przestrzeń wolności, z którą generałowie najzwyczajniej w świecie poradzić sobie już nie potrafili. Ludzie reżimu potrafili dać zajęcie Wałęsie, potrafili wziąć za mordę połowę działaczy Solidarności, potrafili zadbać o to, by Kuroń, Michnik i ich koledzy z Tygodnika Mazowsze wiedzieli, gdzie się wolność zaczyna a gdzie kończy. Więcej – oni byli w stanie bezkarnie zatłuc na śmierć jednego maturzystę i jednego księdza, a tu ni stąd ni z owąd Hołdys z Korą nimi tak zakręcili, że ci zupełnie stracili głowę. I to zakręcili nimi tak sprytnie, że nawet przejęli dla siebie jedno wielkie państwowe radio razem z umundurowanymi dziennikarzami, i jeden wielki muzyczny festiwal, na którym mogli bezkarnie podburzać młodzież do antyreżimowych zachowań. Ot tak! Co za absurd!
Powie mi Marylka, a pewnie nie tylko ona, że to wszystko nieważne. Bo nawet jeśli przyjąć, że Kukiz, Kora, czy Borysewicz w gruncie rzeczy z reżimem tępo acz posłusznie współpracowali, to ta młodzież, która wypełniała sale koncertowe, kupowała płyty, wzniecała ten piękny kurz w Jarocinie i darła się na całą Polskę, że chce bić ZOMO, stanowiła zjawisko, którego już się kontrolować nie dało. Że, owszem, plan był taki, by jak to dziś zabawnie określa Wikipedia „po wznowieniu działalności 5 kwietnia 1982, pod dyrekcją Andrzeja Turskiego zaprezentować słuchaczom nowe, odmłodzone oblicze, i przy pomocy programu dotychczas adresowanego głównie do wielkomiejskiej inteligencji, nie odwracając się od niej, postawić wyraźnie na ożywienie kontaktu z młodym słuchaczem, który na początku lat 80. kontestował sytuację polityczną i uciekał w świat muzyki”, tyle że jakimś cudem, całą tę kalkulację szlag trafił, bo „wielkomiejska młoda inteligencja” perfidnie wykorzystała to „odmłodzone oblicze” Moniki Olejnik, Andrzeja Turskiego, Marka Niedźwieckiego i tej całej ubeckiej bandy jaka tworzyła schyłkową komunę.
Otóż ja w to nie wierzę. Nie wierzę w to, po pierwsze dlatego, że tam byłem i widziałem, że tamto zaangażowanie młodzieży w ruch antykomunistyczny, jeśli miało miejsce, to akurat z dala od zarówno Jarocina, Trójki, jak i piosenek Lady Pank. Jeśli chłopcy i dziewczęta z KPN-u byli dręczeni przez okrutnych esbeków, to ani nie dlatego, że na koncertach Perfectu śpiewali z Hołdysem jakieś wesołe kawałki, ani tez nie dlatego, że ich do tych akcji chytrze zachęcił Piotr Kaczkowski, Monika Olejnik, Wojciech Mann, Beata Michniewicz, czy Marek Niedźwiecki, ale z kompletnie innych motywacji. Ale oprócz tego, że w to nie wierzę, to ja jeszcze coś zwyczajnie wiem. A wiem mianowicie to, że nie ma takiej możliwości, żeby z głupiego zaangażowania w kłamstwo powstała prawda. Tak się zwyczajnie nie dzieje. Na tej samej dokładnie zasadzie, jak dziś jak najdalej od prawdy są te wszystkie dzieci i ich zaczadzeni rodzice, którzy zbierając do owsiakowych puszek pieniądze na sprzęt medyczny dla chorych dzieci, są przekonani, że w ten sposób demonstrują swoją bezkompromisowość i społeczną wrażliwość. Dokładanie tak. To zawsze była i jest tylko zabawa zorganizowana przez złych ludzi dla ludzi głupich i leniwych. I tyle.
Bardzo doraźny jest ten tekst. A nie powinien. W końcu nie mamy czasu na aż tak demonstracyjną codzienność. Myślę zatem, że wypadałoby zakończyć te refleksje czymś bardziej uniwersalnym, bardziej dotyczącym ludzi, a nie czasów. Bo, jak już to wielokrotnie tu podkreślałem, w ostatecznym rozrachunku mamy do czynienia tylko z ludźmi. A ludzi widzimy od lat, i to ludzi tych samych, i jak zawsze w świetnym nastroju. I nie jest to, wbrew temu co się niektórym wydaje, Wojciech Jaruzelski, Leszek Miller, Kazimierz Kutz, Czesław Kiszczak, czy nawet Leszek Miller. To wszystko to gówno, którym nawet nie zainteresuje się przeciętną brukselska mucha. Patrzmy na ludzi, których oni wysłali do roboty na początku lat osiemdziesiątych. A więc na Monikę Olejnik, Grzegorza Miecugowa, Korę Jackowską, Zbigniewa Hołdysa, Krzysztofa Maternę. Na nich i na ich uczniów z kolejnej dekady. Tych wszystkich Marciniaków i Knapików, te wszystkie wypindrzone dziennikarki gotowe zrobić zawsze i wszystko za te parędziesiąt kawałków miesięcznie. Patrzmy na ten ruch pokoleń i pamiętajmy, że na jego początku nie było śladu prawdy. Tak jak nie ma śladu prawdy dziś, na początku tego co przed nami. Tak to niestety wygląda, Marylko. Tak to wygląda. Mam tylko nadzieję, że się mylę.
@Toyah
OdpowiedzUsuńObawiam się, że się nie mylisz. Ani trochę!
Przecież to, co się teraz wyprawia, zaczęło się właśnie wtedy. Żeby tak ogłupić społeczeństwo, trzeba 20-25 lat. (Taka np.II RP - jak wiele się wydarzyło dobrego! - a na koniec zgłupieli...)
Chyba wiem, dlaczego mądrzy ludzie nie chcą zmądrzeć; np. wielu moich kolegów i koleżanek nauczycieli w dobrym stołecznym LO.
Bo musieliby po drodze przyznać, że przedtem dali się ogłupić. A to dla ich dumy i samozadowolenia zbyt wiele; co mieliby zrobić z tymi wszystkimi autorytatywnie przez nich wygłoszonymi "palikotami"...?
Co nie zmienia faktu, że takie pęknięcie mentalne (tzw, schiza pospolita) bardzo mi przeszkadza rozmawiać z nimi o czymkolwiek innym niż przeżycia i wrażenia.
Dzięki, jak zwykle, za przenikliwość Twoją i długomyślność.
I jeszcze jedno dzięki: ja też nigdy nie lubiłam tej muzyki...
Jakoś mi raźniej w towarzystwie.
Kompleksy, zazdrość, zawiść a na końcu nienawiść. Bo zawsze jest ktoś kto jest obiektywnie lepszy, a pokory jak na lekarstwo. Bo jak patrze na takiego np Niemena to to BYŁ KTOŚ!Hołdys Kora a na przeciw taki Niemen! Ależ kontrast.
OdpowiedzUsuńPatrzę też na Kaczyńskiego przez tyle lat ciągle czysty nieskalany transformacją. Może kurwica strzelić! Cóż za poziom - po cholerę nam tacy? Tak wywiozło by się te śmieci do lasu, podjebało z pracy trochę papieru do drukarki i może toner jak się uda. A On ciągle patrzy! Ty patrz nawet się kurwa nie dorobił jak porządny Polak! Nawet konta nie ma... No i patrzy!
Podpiąłem się pod mojego Starego obiektywnie łajdaka i jakoś leci...
A On ciągle patrzy...
i można tak bez końca...
i będzie coraz gorzej bo przez nich jest coraz bardziej lepszy...
wpadlem znow do pana, zeby odetchnac troche swiezym powietrzem w tej duchocie(doslownej i przenosnej). w dniu wybuchu stanu wojennego bylem wlasnie w klasie maturalnej i to w tym samym liceum do ktorego uczeszcal michnik i modzelewski, oraz cala banda ubeckich i czerwonych dzieciakow. dowiedzialem sie o tym dopiero niedawno i az sie wstyd przyznac. co do muzyki lat 80-tych, to owszem zdarzylo mi sie byc raz na studenckim, jednym z pierwszych, koncercie republiki. wtedy sluchalem tej muzyki nawet chetnie, na balangach wylo sie lady pank i innych tzw muzykantow,
OdpowiedzUsuńale nigdy nie uwazalem ich za jakies talenty, czy kogos niezwyklego. teraz po latach slucham tego wszystkiego z zzazenowaniem i znowu niechybnie nasuwa mi sie jedno slowo -dzadostwo.
ps. ostatnio logowalem sie u pana jako kanaa, to ten co wraca do Bystrej,ale cos pomieszalem z haslami i dzis jestem pod swoim imieniem. wybieram sie do kraju w drugiej polowy sierpnia i chcialbym sie pana zapytac co sadzi pan o zorganizowaniu czegos w rodzaju polskiej wersji tea party?
moze by w tym kierunku cos ruszyc?
pozdowienia
A Klaus Mittfoch i szerzej Janerka? Ciekaw jestem pańskiej opinii w tym temacie.
OdpowiedzUsuńO ironio losu, gdy czytalam dzisiejszy wpis, sasiad za sciana puscil na caly regulator muzyke. Kogo? Oczywiście grupy Perfect! I dalej bebnia decybele, ale do rzeczy, otoz kiedy wybuchl stan wojenny mialam 7 lat i najlepiej, co pamietam z tego czasu to przejazd czolgow przez glowna lice w mojej dzielnicy, obserwowany z balkonu. Zmobilizowali i mame i ojca, pilnowali mnie sasiedzi lub przyjaciele. Jarocin i inne festiwale mnie ominely, bo po pierwsze bylam za mloda, a po drugie specjalnie nigdy nie interesowaly mnie masowki. Muzyki sluchalam roznej, ale nigdy z jakims specjalnym uwielbieniem i podtextem [w tamtych czasach zaznaczam].
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o solidarnosci dowiedzialam się od przyjaciolki mojej mamy, która uwielbialam, a która zmarla zbyt wczesnie i nawet mialam do niej zal, ze mnie zostawila [wiem, ze to irracjonalne, ale tak bylo].
Nie zdarzylo mi się, zebym kiedykolwiek na jakiegos muzyka patrzyla jak na guru czy autorytet, bo jak wczesniej wspominalam takich w mojej epoce nie ma i pewnie raczej nie będzie.
Odnosnie muzyki z tamtych lat, to niektóre stare piosenki manaamu, bajmu, ziyo, czy republiki kojarza mi się dzis tylko i wylacznie z sytuacjami z odleglej przeszlosci i ewentualnie z jakims filmem, tak jak „wielka majowka”, czy „czarne slonca”.
Postaci wymienione tutaj przez Toyaha to dla mnie tylko czesc „establishmentu” czyli ludzi watpliwego autoramentu i nic poza tym.
I jedyne skojarzenie jakie mam odnosnie tego, jaki to oni mieli wklad w wolnosc Polski kojarzy mi się z tym, jaki to wklad miał w „solidarnosc” i wolnosc agent bolek, m. in. tak pieknie odrzucajac historie lubelskiego lipca na rzecz skoq przez plot. T.
@Yo
OdpowiedzUsuńAkurat żeby tak ogłupić, wystarczyło pięć lat. Ale to idzie falami.
@CmentarnyDech
OdpowiedzUsuńA ja i tak tego nie rozumiem. Po prostu nie rozumiem.
@Andrzej
OdpowiedzUsuńChętnie. Mieszkam w Katowicach.
@marcin-o
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Nic z tego. Choć muszę przyanć, że do Janerki czułem zawsze niepojęty dla mnie samego sentyment. Może dlatego, że podobał mi się jego głos? Nie wiem.
Siedziałem kiedyś poczekalni u lekarza, no i tam cała rakieta tych miesięczników była. Wiecie, jak to jest. Dziewiąty w kolejce, po 15 minut na pacjenta, to można jajo znieść. Choćbyś nie chciał, to z tej nudy czekania poczytasz. Tytuł tylko jednego pamiętam - "Gala". Dlatego tę Galę pamiętam, że tam był tekst o tym, że córka państwa prezydentostwa Kwaśniewskich uczestniczyła w "balu debiutantów". W Monako, czy w innym Paryżu. I tam pierwszy taniec odtańczyła z młodym hrabią de Cośtam. Miała na sobie kreację od projektantki. Jej mama też miała kreację od projektantki, gdyż tam była z nią, z córką znaczy. Jak to czytałem, przebiegał mnie po plecach ten przeszywający dreszcz żenady. Było lepiej niż wtedy, jak obejrzałem odcinek "Niewolnicy Izaury".
OdpowiedzUsuńPo balu debiutantów przeczytałem, że muzyk Hołdys ma syna, który dziecięciem jest wprawdzie, lecz utalentowanym, i rozwój jego osobowości to wystudiowany, ale też spontaniczny - to jest możliwe - proces wychowawczy rodzica, który chwilowo ma obrzydzenie do pisania piosenek, i czuje, i wie, że jest wiele jeszcze pól na których on mógłby.
Do czego tak koślawo zmierzam. Oni, ci szansoniści, i cała reszta, ewidentnie uwierzyli, że
są tacy wspaniali, jak ich te miesięczniki ze zdjęciami na pół strony opisują. Że są tacy mądrzy. Że tak wpatrzone w nich to całe czytelnictwo jest. Najlepsze ubrania, najlepsze poglądy, sposoby, metody. Potwierdzone wielkonakładowo.
Też ostatnio w radio słuchałem, jak Marek Niedźwiecki ( albo ktoś w jego typie ) przeżywał ze Zbigniewem Hołdysem lata osiemdziesiąte, że oni byli bohaterscy i walczący, a kamienie pod nogi i kłuda komunistycznej cenzury na mordę. Muzycy.
No to ja się nie mogę powstrzymać, i muszę oświadczyć, że to dla nas, ludzi z piwnicy, byli totalna wiocha. I ta lista przebojów, i ta "Autobiografia". Perfekt - dno. Wynajęty tekściarz, wokalista, co śpiewał w Zero siedem zgłoś się, i
jakieś wynurzenia o twarzy Poli Raksy. Żenada.
Zespół "Bryndza", to było coś. "Milicjanci mnie pałują, kurwa mać". Rozpowszechniane na kasetach Tonsilu wytartych do granic słyszenia. Nie do usłyszenia w radiu jakimkolwiek. Za granicę komercji mieliśmy zespół "Sedes", który raz chyba miał okoliczność, że go puścił Marek Wiernik. "Wszyscy pokutujemy, za to ze żyjemy".
To tak było ładnie, że "Chcemy być sobą" Perfektu leciało w radiu, a myśmy nie mogli liczyć na jedną bodaj próbę w miejskim domu kultury. Bo za tekst "tamtej niedzieli czołg znosił jaja w mojej pościeli" - prąd wyłączali. Autentycznie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzefie,
OdpowiedzUsuńKlaus był zajebisty. Jeszcze zanim wypłynęli ze swoją płytą. "Śmielej" to było mistrzostwo świata.
No sam powiedz
http://www.youtube.com/watch?v=tNUtD-AZvSM
@Tayfal
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło.
Muszę dwie rzeczy. Wiernik był okay. Choćby przez to, że umożliwił mi osobisty kontakt z Davidem Thomasem.
Tego co mówisz, nie znam. Ale też mam coś.
"Jestem głupi, mam pierdolca, w udchu kolczyk, w dupie stolca!"
O tak!
Znasz, prawda?
@Tayfal
OdpowiedzUsuńO kurwa! Wielkie.
Rżnięte wprawdzie bezczelnie od Psychedelc Furs, ale wielkie. To fakt.
@ Toyah
OdpowiedzUsuńMój wpis był mętnie sformułowany.Nie miałam na myśli zespołu, tylko śpiewający tłum. No i to ten tłum deklarował, że chce bić zomo. Nigdy mi na myśl nie przyszło, że Hołdysowi coś takiego na myśl przyszło, gdy napisał tę piosenkę!
A na marginesie, myślę Toyahu, że jednak tam było wielu takich, którzy lubili "się bić" z policją, i słyszeli w tej piosence to, co im w duszy grało. Miałam nadzieję, że się biją i będą bić. Ludzie z ideałami się na ogół tego nie umieją. W tamtych czasach za bohaterstwo uchodziło robienie papierowej rewolucji. Męską robotę odwalali chuligani, którzy zrywali bruki i walili w zomo, zamiast tłumaczyć zomowcom że też są Polakami,a potem dziwić się, że się dostało pałą. Co z nich wyrosło, to inna sprawa. Pewnie taki Hubert K. oraz rzesze "osadzonych" - najlepszy elektorat Komoruskiego.
Sie wie.
OdpowiedzUsuń"Jestem głupi, mamo, tato, czy dostanę w mordę za to?"
Wiernik ok, radio nie ok. Nie do końca byliśmy konsekwentni w ogólnym całokształcie. One Way System się od niego nagrywało, ale jakoś głupio było przyznać, że z radia. Przyzwoitość nakazywała zamilczeć źródło. Hi hi ...
Ej. A czemu Ci miło ? Czyżby to mój trzechsetny wpis u Ciebie ?
@Tayfal
OdpowiedzUsuńNie liczyłem. Po prostu miło.
@Toyah
OdpowiedzUsuńJakie Psychedelc Furs ?!?! Toż to
jest ewidentne Venus in furs welwetów, tylko szybciej zagrane. Słonik przydepnął uszko, co ?
No to ja się odezwę jako ten oszukany. Bo dałem się zakręcić tym Perfectom i Maanamom. Ja naprawdę tego słuchałem. Z zachwytem nierzadko. Wytłumaczenie tego zjawiska jest proste: braki w edukacji. Nie miałem pojęcia, że Lady Pank to siermiężna kopia The Police. Wszystkiego dowiedziałem się później, już w latach '90.
OdpowiedzUsuńPoznałem wtedy osobiście wielu moich idoli z lat '80. Możecie się, Państwo, domyślać mojego, że tak powiem, zdumienia. Z niejednego pieca chleb się jadło ale tak pazernych i pustych jednostek poza szołbizem nie uświadczysz. Smutek. Jedyni sensowni ludzie w tym światku to kierowcy i techniczni.
Pięknie pisze o tym Tayfal powyżej: oni uwierzyli w to co piszą o nich tabloidy. Zakochali się w sobie z wzajemnością.
Ach, gdybyśmy żyli w wolnym kraju, jaką piękną pracę magisterską czy doktorską możnaby napisać o związkach ubecji z "muzykami rockowymi" w latach '80. Jakiż piękny rozdział możnaby tam umieścić o firmie Pagart. I o tym jak to się wszystko przetoczyło do 3rp. I czy to czasem nie ma wpływu na katastrofalną miernotę współczesnej polskiej muzyki popularnej.
Ach, gdybyśmy żyli w wolnym kraju...
Ukłony, Toyahu, zapewniam Cię, że tekst ów nie ma w moim skromnym odczuciu żadnych cech doraźności. Wręcz przeciwnie. Postacie z szołbizu, które wymieniasz to tylko znakomita egzemplifikacja postaw i trendów znakomicie premiowanych przez twór znany jako 3rp.
A priv mój aby dotarł?
@Tayfal
OdpowiedzUsuńMelodia z VU, ale i głos i klimat Psychedelic Furs.
Z tym słoniem i uchem to było głupie, wiesz?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@Kozik
OdpowiedzUsuńI jedni i drudzy rżnęli z The Police, tyle że Maanam był sprytniejszy. Być może przez to, że Jackowski był bardziej osłuchany.
Jaki priv? Nic nie dostałem.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@Tayfal
OdpowiedzUsuńA Ty co? Słonik przydepnął paluszek?
@Toyah
OdpowiedzUsuńChciałem, żeby to tak familiarnie zabrzmiało, z tym słonikiem. Przepraszam.
Bo dwa listy mi wcięło, i sprawdzałem, czy już działa. Dwa razy sprawdzałem. Na Salonie to było nie do pomyślenia =)
OdpowiedzUsuń@Tayfal
OdpowiedzUsuńBo Salon rulez. Prawda?
OGÓLNIE
OdpowiedzUsuńJak padło już "Their generation",
to moim skromnym zdaniem, trzeba dodać kropkę nad i
"My Generation"
http://www.youtube.com/watch?v=594WLzzb3JI&feature=related
@Tayfal
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, to The Who, to były straszne dupki. I te niesutanne pretensje - do dziś - o to, że każdy był o krok do przodu. Okropne.
Ale My Generation - pierwszorzędna piosenka. Bez dwóch zdań.
OJ.. Wysłałem Ci priva na toyah@toyah.pl - taki mail sie pokazuje jak się wejdzie w Twój profil na Blogspocie...
OdpowiedzUsuńA mi z tamtych czasów utkwiła ta piosenka Karceru:
Każda epoka rodzi anty-epokę
W obozach małych, niechcianych, prawdziwych
Ktoś musi być zawsze po tamtej stronie
Ktoś musi być zawsze po drugiej stronie
Młodość walcząca
Walcząca młodość
Nigdy nie zniknie ta barykada
Strach nie pozwala opuścić okopów
Karabin programu broni idei
Starego porządku i starych wyroków
Bunt jest tęsknotą i walką o inne
Bunt jest tęsknotą i walką o lepsze
Bunt jest naszym obowiązkiem
Bunt jest waszym obowiązkiem!
@Toyah
OdpowiedzUsuńDobrze wiesz, że nie prawda.
@Tayfal
OdpowiedzUsuńCo nieprawda? Że to nie jest pierszorzędna piosenka, czy że oni to nie dupki?
@Kozik
OdpowiedzUsuńNic nie przyszło. Spróbuj jesczcze raz. Albo dla pewności na kos@my-english.net.
@Toyah
OdpowiedzUsuńŻe Salon.
Poza wszystkim, to jest najlepsze, i jak ktoś myśli inaczej, zwłaszcza od 1:45, to jest gupi
http://www.youtube.com/watch?v=g8Yo3FJDrbc
A Ty się tak nie wymądrzaj. Znaczy, wymądrzaj się. Aaaa, do dupy. Co by nie było, będzie dobrze.
@Tayfal
OdpowiedzUsuńRozumiem. Chodzi o Salon. Wiem.
@Tayfal
OdpowiedzUsuńFajnie sie mijamy. Za chwilę się porzygam.
Idę spać.
Dobrze że jesteś.
Panowie,
OdpowiedzUsuńno to "pojechaliscie po bandzie". Protestuje - jak w ogole mozna wspominac chocby o wymienionych przez Was zespolach w kontekscie mojego ukochanego The Police! Tamte maja sie do wspomnianego jak pani stasia z tancbudy do primabaleriny swiatowej klasy! W tamtej muzyce nie ma choc cienia tego, co wydali Policjanci, nic, nienete, null, zero, nothing. T.
PS. A skoro z Was tacy weterani to pewnie i Zorna i Zappe sluchacie? ;).
Spytałem o Janerkę, bo często do jego muzyki wracam. Na tle polskich "artystów zbuntowanych" wyróżnia się jego twórczość i osobowość zdecydowanie na korzyść. Tak sądzę. Z perspektywy współczesnej widać to jeszcze lepiej. Kora, Hołdys i cała reszta tej hałastry produkuje się w telewizorze. A Janerka tu :
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=IMiIaf_-Jkk
pozdrawiam
PS.2 o to jak w temacie, polskie klimaty-
OdpowiedzUsuńhttp://kasiorrrr.wrzuta.pl/audio/7W1WFPgE55m/pidzama_porno_twoja_generacja
marcin-o, ja tez bardzo lubie i slucham Janerki :).T.
@Tamka
OdpowiedzUsuńZnamy, ale nie słuchamy. My jestesmy wiejskie chamy. A Zorn i Zappa to muzyjka dla wyższych sfer.
@marcin-o
OdpowiedzUsuńWiem o co Ci chodzi bardzo dobrze. Ale, jak mówię, wolę wersje oryginalne. Czyli w tym wypadku Psychedelic Furs.
Dziś Gociek w Rz o tym samym w związku z książką Taborka.
OdpowiedzUsuńDzięki za to, co Pan napisał o Hołdysie. Mniejsza o to, co ten gość robi teraz. Zawsze serdecznie nie znosiłem piosenek Perfectu, ale czułem się w tym osądzie odosobniony.
OdpowiedzUsuńPonad miesiąc temu umieściłem krótką notkę na ten temat w komentarzach do tekstu "Barack Napieralski" niejakiego Maxa Kolonki. Pozwolę sobie ją zacytować:
Cóż za blaga!!!
Ta wypowiedź jest tyle warta, co autorytet polityczny, który jako pierwszy został tu wymieniony - niejaki Hołdys. Ten pieszczoch PRL-u, żałosny, pozbawiony talentu muzycznego szarpidrut nagrał (chyba już 30 lat temu) kilka irytujących piosenek, które zostały wylansowane jako przeboje. Oprócz tego nie dokonał nic dla muzyki - całe szczęście zresztą. Zaczął więc występować w telewizji jako guru, również guru polityczny. Tzw. pop-POlityka potrzebuje takich nadętych idiotów, cóż więc począć?
Jeszcze uwaga na temat Moniki Olejnik. Dobrze zapamiętałem, jak w roku 1981 po wprowadzeniu stanu wojennego program III PR został zamknięty na jakiś czas i spacyfikowany. Po ponownym uruchomieniu pojawiła się tam m.in. Monika Olejnik. Kto ją tam przysłał - chyba nie trzeba się domyślać. Nie pamiętam kiedy pojawił się tam Niedzwiecki, bo jego infantylne gaworzenie było dla mnie również nieznośne, więc nigdy go nie słuchałem.
Pozdrawiam
@Toyah
OdpowiedzUsuńCo do Hołdysa to synalek wysokiego funkcjonariusza SB (cos mi swita ze to był conajmniej pałkownik-jenerał ale musze pogooglac)
@Toyah
OdpowiedzUsuńCo do Hołdysa to synalek wysokiego funkcjonariusza SB (cos mi swita ze to był conajmniej pałkownik-jenerał ale musze pogooglac)
@Marylka
OdpowiedzUsuńGociek jest w porządku. Poczytam sobie.
@Bazyli
OdpowiedzUsuńKiedy Niedźwiecki? Też dokładnie nie wiem. ALe z całą pewnością w mundurze.
@Bendix
OdpowiedzUsuńAkurat to kim był jego ojciec jest bez znaczenia. Każdy odpowiada za siebie.
Świetne!
OdpowiedzUsuńPan powinien pisać profesjonalnie do prasy, jako wolny strzelec tak jak n.p. Rafał Ziemikiewicz
Pozdrawiam
@PLK
OdpowiedzUsuńDziekuję.
Tyle że RAZ, w moim przekonaniu, nie jest wolnym strzelcem.
@Marylka
OdpowiedzUsuńCo z tym Goćkiem? Tam nic nie ma.
Toyah,
OdpowiedzUsuńwiejskie chamy? :/
Eeee tam, ja w zeszlym roq bylam w warszawce na koncercie syna Zappy- bylo rewelacyjnie!Chociaz ja i tak wole ukochane the Police :). T.
My na Wybrzeżu mieliśmy trochę inną ocenę sytuacji. Dostęp do płyt (zachodnich) był na wyciągnięcie ręki, więc cała wtórność i wieśniaczość naszych zespołów natychmiast wyłaziła na wierzch. Praktycznie nie za dużo się tego słuchało.
OdpowiedzUsuńA jak zaczęto budować mit muzyki zaangażowanej w walkę z komuną, to mieliśmy takie marynarskie powiedzenie: "przykleiło się gówno do statku i krzyczy - płyniemy!".
Jedynym artystom, którego kupiłem i na stałe powiązałem z tamtymi latami to Jacek Kaczmarski i jego "Murów" nie potrafię słuchać bez wzruszeń.
@Toyah - Republika i jej przedwcześnie zmarły lider może zrzynali, ale jako jedyni osiągneli poziom, którego się nie wstydziłem.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńFakt. Republika nawet dziś się słucha bardzo dobrze.
@ Toyah
OdpowiedzUsuńGociek na s. 2 - krótka recenzja książki
@Marylka
OdpowiedzUsuńJest. Trzeba będzie sobie tę książkę kupić.
IPN... Mój Boże!