Pamiętam poranek 10 kwietnia bardzo dobrze. Wstałem wcześnie, żeby nie spóźnić się na uroczystości w Smoleńsku. Nie wiedziałem, o której to wszystko ma się zacząć, bo jak wiemy, dzień był planowany jako święto w dużym stopniu prywatne, a więc też media niechętnie informowały o planach na ten dzień. Wstałem więc wcześnie, ciekawy bardzo, jak to będzie wyglądało, co powie Prezydent, czy będą jakieś akcenty warte opisania… i wtedy zadzwonił do mnie mój brat i powiedział, że samolot z Prezydentem na pokładzie miał wypadek. Tylko tyle.
Mój brat ze swoimi poglądami i całą postawą, że tak powiem, społeczno-polityczną ,jest kimś, kto, gdyby tu zaczął komentować, zostałby w jednej chwili poproszony, żeby „wypierdalał”, a gdyby chciał powiedzieć choć jedno słowo jeszcze w starych czasach ‘salonowych’, zostałby bez dyskusji zbanowany. Taki jest. Kocham go do śmierci, ale taki jest. I na to nie ma rady. Zadzwonił więc do mnie i powiedział o tym wypadku. W jego głosie nie było ani satysfakcji, ani charakterystycznego napięcia, lecz wyłącznie uprzejma i łagodna troska. Dlaczego? Bo mój brat to dobry człowiek. Kiedy okazało się, że ten wypadek pociągnął za sobą śmierć 96 osób, a wśród tej rzezi znalazło też się ciało Przemysława Gosiewskiego, porozrywane na strzępy tak krwawe, że nie wiadomo nawet było, co zrobić z tym żałobnym strojem, który ci, których on osierocił wysłali do Rosji, mój brat był autentycznie wstrząśnięty. Wstrząśnięty i współczujący, bo wiedział, że to co się stało to dla nas nie byle co. Poprosił nas, żebyśmy przyszli na wizytę, a następnego dnia zaprosił nas na obiad do knajpy. Takie to były dni.
Mam też teścia, który, gdyby tylko wiedział, co to Internet, miał w domu komputer i pisywał tu komentarze, jako ‘starszy pan’ lub ‘głos rozsądku’, zostałby w jednej chwili potraktowany najgrubszym słowem i wyrzucony na zbity pysk. Jak go znam i wiem, co się kotłuje w jego głowie, wydaje mi się, że on by tu w tej szczególnej konkurencji, która nosi nazwę ‘wykopywanie taboretu’ zajął miejsce pierwsze, i w dodatku ze złotą wstęgą. Po katastrofie 10 kwietnia mój teść przeżywał bardzo ciężkie chwile. Ponieważ jest w gruncie rzeczy człowiekiem bardzo dobrym, a już przede wszystkim porządnym, przez kilka kolejnych dni zadręczał się w sposób niewyobrażalny. On wprawdzie nie należy do ludzi, którzy lubią sięgać głębiej niż dwa milimetry pod powierzchnię czegokolwiek, jednak mam wrażenie, że nawet on poczuł, że przesadził. Że nienawiść, którą stworzył na swój własny użytek, ostatecznie go oszukała i porzuciła jak zbędny bagaż.
Dziś, zarówno mój brat i mój teść są w dawnej, świetnej formie. A ja się zastanawiam, co ich tak uspokoiło? Co sprawiło, że oni żyją jak by nic się nie stało? No i przede wszystkim, czy ta rekonwalescencja trwała całe dwa miesiące i postępowała łagodnie, czy może w pewnym momencie stało się coś, co im kazało uznać, że jednak są w porządku i że nie należy nic ruszać? Uważam, że to postępowało skokowo. Pierwszy znak, że jednak jest dobrze i że można wrócić na stare upatrzone już pozycje, pojawił się, kiedy zapadła decyzja, że Prezydent zostanie pochowany na Wawelu. Każdy kto chce pamiętać, pamięta też każdy najbardziej dyskretny gest i każde najbardziej ściszone słowo, których w tamtych dniach doświadczaliśmy. Z Moskwy przylatywały trumny z fragmentami ciał pomordowanych w Smoleńsku, żołnierze prężyli się pięknie wśród biało-czerwonych sztandarów, ludzie palili świeczki i oblewali łzami te fotografie, chmury nad Polską niosły pieśni i modlitwy, a oni odzyskiwali dawną, czarną sprawność. To własnie wtedy nastąpiło pierwsze oczyszczenie. To właśnie wtedy, zarówno mój ukochany brat, jak i mój teść dostali bardzo jasny obraz. Że nienawiść jest dobra. Że nie trzeba się przejmować drobiazgami. Że nienawiść jest wręcz bardzo dobra.
A później wszystko poszło już zgrabnie i bardzo gładko. Wystarczyła seria kolejnych odpowiednio czytelnych przekazów, żeby nawet nie po miesiącu, nie pozostała nawet odrobina strachu. Z dzisiejszej perspektywy, widzimy bardzo wyraźnie, jak głupie i niepotrzebne było zaangażowanie Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego w Radiu Eska z tą tak pięknie ociekającą krwią rozbitego na drobne strzępy samolotu. Jak bardzo to było zbędne. Bo już wtedy i mój brat i mój teść i całe szeregi innych podniesionych na duchu uczestników tej kampanii, czy może tej operacji, nie potrzebowali nawet starych tekstów o Irasiadzie i Borubarze, by trwać na posterunku. A co dopiero jakiejś marnej piosenki. A zatem tu akurat System zdecydowanie przepłacił.
Myślę dziś, że te wszystkie dni, kiedy Janusz Palikot – dyskretnie, jak się wtedy wydawało, milczał – były przez niego akurat zaplanowane bardzo dobrze. Świat nie potrzebował jego słów. Słów, które, jak wiemy, są słowami specjalnymi, zarezerwowanymi na specjalne okazje. Nienawiść, dziś zregenerowana w pełni i kwitnąca jak nigdy być może wcześniej, radziła sobie świetnie bez jego udziału. Wystarczyło zaledwie parę drobnych, nawet nie szczególnie przemyślanych słów i obrazów, by ta cała czarna emocja, która przez tyle lat tak świetnie się czuła w sercach i duszach tak wielu, odrodziła się w dwójnasób. To wszystko odbyło się na jeden czy dwa gwizdki. A dziś już to tylko trwa, i czy to blog Palikota, czy wizyty Stefana Niesiołowskiego w telewizyjnym studio, mogą tu stanowić wyłącznie odpowiednią dla tej wiecznie tryumfującej nienawiści ozdobę.
Bo tak to zostało właśnie zorganizowane. Stworzono społeczeństwo takie jak wszystkie inne społeczeństwa. Pracujące od rana do nocy po to, by kiedy przyjdzie wieczór, pooglądać sobie telewizję, kiedy nadejdzie upragniona sobota, dłużej pospać i trochę nabrać sił, natomiast w niedzielę udać się na zakupy. Społeczeństwo właściwie wyłącznie z samymi obowiązkami i z paroma drobnymi przyjemnościami od święta. Ale też społeczeństwo w pewnym sensie inne. Mianowicie takie, które jeśli zabraknie poczucia sensu tego istnienia, zawsze się będzie mogło odwołać do czegoś niezniszczalnego, czegoś wiecznego, czegoś co zawsze, na każde zawołanie, może gwarantować chwilę prawdziwej emocji – a mianowicie nienawiść. Zimną i bezwzględną nienawiść, która da poczucie sensu samym aktorom. A przy okazji – ależ oczywiście, że tylko przy okazji – da władzę tym, którzy dla tej władzy i są stworzeni i wyznaczeni i na tę władzę w sposób naturalny zasługują.
Dziś to widzimy lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Wydawałoby się, że tyle się zmieniło. Jeden prezydent został zabity. Drugi prezydent został wybrany. Świat wywinął koziołka, którego wielu nie zapomni już nigdy. Część stoi oniemiała, druga część zaciska zęby w zimnej satysfakcji, a nad tym wszystkim unosi się obłok szczerej i zwycięskiej nienawiści. I tak ma być. Ciekawe, że kiedykolwiek zdołał się narodzić człowiek, który był w stanie coś tak przemyślnego w swojej głowie wykształcić. Jeśli się nad tym zastanowić, to jest to wprost nie do uwierzenia. Doprowadzić do sytuacji gdzie coś tak podłego i niskiego jak nienawiść, uzyska tak nieprawdopodobnie twórczą moc. To naprawdę ciekawe. Czy to możliwe, że to tylko tak wygląda?
P.S. Ja nie chcę nikogo straszyć, ale fakty sa takie, że jeśli ten blog nie otrzyma odpowiedniego wsparcia, w sposób jak najbardziej naturalny będzie musiał przestać istnieć. Proszę jak najpokorniej o finansową pomoc. Ja już to wyjaśniałem. Ona mi nie da pisać. Ot tak! I ja tu nie mam nic do gadania..
@All
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam, ale w związku z tym, że bardzo mi zależy na tym, żeby ten blog utrzymywał zamierzony poziom, a w obecnej sytuacji jest to znacznie utrudnione przez najazd tzw. trolli, zmuszony jestem zlikwidować opcję dopuszczającą komentarze ze strony anonimowych czytelników. Proszę więc się rejstrować.
Trolli bardziej zawziętych zapewniam, że jeśli postanowią tu mimo wszystko figlować jako byty zarejstrowane, mam i na to sposób.
@Toyah
OdpowiedzUsuńBARDZO DOBRZE ZROBIŁEŚ!!!!
Toyahu
OdpowiedzUsuńTwój tekst jest tak prawdziwy, a zarazem dołujący, że nie mam słów.
Nie mogę się pogodzić z tym, że 96 ofiar nie wystarczyło, aby tę nienawiść zwalczyć.
Też czasami odnoszę wrażenie, że ona jest silniejsza niż była przez 10 kwietnia.
Zawsze słowo "nienawidzę" przejmowało mnie grozą. Nigdy nie użyłam go w stosunku do człowieka. To zaszczepiła we mnie Mama. Nienawiść do systemu owszem, ale nie do człowieka, choćby podłego. Wydawało mi się, i nadal tak sądzę, że to słowo należy do tych, których nie wypowiada się bez konsekwencji - uderzają przede wszystkim w nas samych, ale mogą też niszczyć i zarażać innych. Np. nasze dzieci. Kto się tego nie boi, niech pomyśli, czy życzy swoim dzieciom zmarnowania życia przez udrękę nienawiści? Czy może być straszniejsza zbrodnia na własnym potomstwie?
OdpowiedzUsuńNo i nie bez powodu tak wielu ludzi poczuło w dniu katastrofy smoleńskiej, że ta ziejąca zewsząd nienawiść do Prezydenta zadziałała jako siła mordercza. Niezależnie od rzeczywistych zbrodniczych działań, w które nie wątpię.
P.S. Toyahu,jeśli chodzi o niestraszenie w P.S., to lepiej raz a solidnie, czy po trochu, ale systematycznie?
@JJSZ
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że się nie mylisz.
@Ginewra
OdpowiedzUsuńTeż się zdziwiłem. Bardzo.
@Marylka
OdpowiedzUsuńTo masz dobrze. Bo ja ludzi podłych nienawidzę. Jedyne co mnie ratuje, to nadzieja, że może oni jednak nie są podli, tylko błądzą. To wtedy będę mógł powiedzieć, że ja tylko nienawidziłem ich obłąkania.
Co do reszty, nie gniewaj się, ale muszę to zostawić Tobie. To że w ogóle zdecydowałem się ponownie o tym wspomnieć , wystarczyło mi całkowicie.
Panie Krzysztofie, Pan mi zadedykował jeden post, w kilku innych nawiązał Pan do naszych dyskusji, ja też napisałem post dla Pana.
OdpowiedzUsuńCiekawe że oprócz komentarzy Michała D. (życzę Panom owocnej dyskusji a Panu miłej podróży do Dobrej) i Stefana K. (ten drugi niech Pan przeczyta uważnie, celowo sam nie komentuję nic pod tym postem) dostałem kilka SMS-ów od znajomych którzy podziękowali, że się mogli dowiedzieć o Pana blogu. Nie dlatego, że się z Panem zgadzają, oni podobnie jak ja lubią poczytać ciekawe i zręcznie napisane teksty.
OK. Jeśli Ci niemiło przypominać, będę to robić sama i innych też o to proszę.
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi to, jak J.K. Kelus nagrał w stanie wojennym swoje piosenki na kasety, wycenił je na 10 zł i zastrzegł na okładkach prawa autorskie. W towarzystwie, które skądinąd już nauczyło się zarabiać na dystrybucji książek, podniósł się szum, że to nie wypada. Wielu z dziką satysfakcją przegrywało sobie kasety od znajomych nie płacąc autorowi. A to mi z kolei przypomina Twoją przygodę z Gazetą Polską. Pewnie uważali, że zrobili wielką łaskę publikując teksty blogerów na swoich łamach. Ale płacić niezależnym autorom za ich pracę - o, nie. Masz i tak szczęście, że naczelny nie raczył podjąć telefonu. Jaki byłby dalszy rozwój wydarzeń, napiszę przy okazji, bo mnie teraz zatrzęsło z obrzydzenia.
Toyah,
OdpowiedzUsuńJestem osoba bardzo emocjonalna, dlatego niezmiernie trudno jest mi zdystansowac się od wielu spraw. Ucze się tego, ucze się patrzec na rzeczywistosc z dystansu, choc nie jest to latwe, bo wymaga ode mnie calkowitego odseparowania się od tego co tu i teraz. Być może ten problem tez dotyka innych. Nie ma we mnie nienawisci, za to wiem co to gniew, bezilnosc, obrzydzenie, smutek, bezsilnosc. Mysle, ze sama emocjonalnosc doskonale wpisuje się w obecne czasy, stad powszechnosc „gry na uczuciach”, manipulacja uczuciami, wszechogarniajacy PR – bazujacy na odczuwaniu, na emocjach wlasnie.
Wspaniala metoda na tzw. trollin, wszelkiego autoramentu zaczepki, czy insynuacje [choc nazwlabym ja „lokalna”, niestey, z racji tego, o czym wczesniej wspominalam], wykorzystywana przeze mnie i wyprobowana latami doswiadczen jest ignorowanie, brak zainteresowania. Jak mowie, sprawdza się to tylko w malych grupach, czy spolecznosciach, ale dziala. Dlaczego? Bo najgorsze, co może być dla takiego trolla, podrzegacza, harcownika, czy jakbysmy go nie nazwali jest wlasnie brak jakiejkolwiek reakcji. W koncu poziom frustracji takiego „delikwenta” siega apogeum i zmienia on miejsce ataku. To taka moja dygresja odnosnie tego, co się tu dzialo.
A wracajac jeszcze do twego wpisu dzis, to owszem nastepuje ekspansja bardzo negatywnych emocji [przykład:akcja posla P – nota bene- pod szyldem PO w tle], ale dopóki będą istanialy i pokazywaly się „odmienne glosy” , dopoty jest szansa, nawet kosztem zejscia do podziemia, ta szansa jest.
W jakis czas po katastrofie, a przeczytawszy wypociny 2 redaktorow naigrywajacych się z Hymnu narodowego i z Flagi polskiej, przeczytalam po raz kolejny dzieje Hymnu panstwowego. Po tej lekturze nabralam przekonania, ze [przepraszam za patetycznosc, ale inaczej się w tym momencie nie da] „...jeszcze Polska nie zginela, poki my zyjemy...” T.
To, co teraz najważniejsze, to mówić ile się da o Smoleńsku. I o kłamstwie śledztwa smoleńskiego. Jeżeli to pozwolimy zakrzyczeć, to będzie bardzo źle. Nawet po tej iście esbeckiej akcji ruskich troli na tym blogu widać, czego boją się najbardziej: pytań, podejrzeń i prawdy. No i oczywiście słowa "zamach".
OdpowiedzUsuńCzytałam wczoraj wywiad z Jarkiem dla Rzepy. Na głupią jak stodoła uwagę dziennikarza "ale wielu osobom się nie podoba, że środowiska kojarzone z Pis sugerują np. że to był zamach" - Jarek odpowiedział: Proszę nie żartować. Czy Pis powinien wprowadzić cenzurę? Ludzie mają prawo do wyrażania swoich opinii i poglądów. A rząd nie robi nic, by te wątpliwości, które są w społeczeństwie po 10 kwietnia wyjaśnić.
Pozdro.
Toyahu.
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest wyjątkowo popierdolone.
Może problemu nie należy szukać w Twojej lub mojej rodzinie?
Rozumiem, że piszesz o nienawiści. I dobrze, że o niej piszesz. Ja tę nienawiść czułem, jak wiszący w powietrzu dym tytoniowy, zaraz po zwycięstwie PiS. W rozmowach z kolegami i jednym przyjacielem od dzieciństwa. Jest dalej przyjacielem, bo różnice polityczne prawdziwej przyjaźni zburzyć nie mogą. Może zniknęła serdeczność, bo tkwimy w okopach wojny pozycyjnej udając, że wojny tej nie ma.
Nienawiść jest więc faktem. Czujesz to Ty, czuję ja, czują Twoi komentatorzy. Ona właśnie przegrała wybory.
Tylko Toyahu to jest tylko diagnoza. Diagnoza, która PiSowi rokuje fatalnie i musimy sobie to otwarcie powiedzieć!
Choroba rozpoznana. Trzeba więc leczenia. Kaczyński zrobił, co mógł i przegrał.
Ma ktoś jakieś pomysły?
M.
@Student SGH
OdpowiedzUsuńCo za ulga! Już się zaczynałem o Pana martwic, że przez nadmiernie wydłużone przebywanie na tym błogu popadł Pan w ideologiczny chaos. A tego bym nie zniósł.
Za każde dobre słowo i przyjazny gest szczerze dziękuję.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo to rozpoczal się kolejny etap nagonki, insynuacji, manipulacji etc., a pisze to w zwiazku z wypowiedzia J. Brudzinskiego w „kropce..” oraz wywiadem J.Kaczynskiego w GP...troche już ochlonelam, ale mysle sobie, co zacznie się od jutra...pewnie jutrzejsza”burza” zwiazana w powyzszym przycmi nawet 600-lecie bitwy pod Grunwaldem....T.
OdpowiedzUsuńPS. musialam usunac powyzszy komentarz, bo wkradly mi sie tam karygodne bledy, przepraszam.
@Marylka
OdpowiedzUsuńTrzeba im przyznać, że to nie był tekst, ale fragmenty. Problem polega na tym, że oni są fatalnie zakłamani. Z jednej strony piszą, że profesjonalne dziennikarstwo przegrywa z blogami, a z drugiej odganiają się od blogów jak od zarazy.
@Tamka
OdpowiedzUsuńNie ma znaczenia, czy się tylko smucisz, czy już nienawidzisz. Za jedno i za drugie Cię zniszczą.
@Latinitas
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłem. Że ich ta katastrofa dręczy najbardziej.
@Gemba
OdpowiedzUsuńNic nie rozumiem. Nienawiść przegrała wybory? Ja myślałem, że ona wygrała.
@Tamka
OdpowiedzUsuńNie darują nam jednego dnia. Na to musimy być gotowi.
@Toyah
OdpowiedzUsuńSzacun dla Ciebie! Za co? A za dwie akcje:
1/ Przeczytałam właśnie wypracowanie (essey) studenta o Tobie, na jego anglojęzycznym blogu. Widać , że jest z siebie zadowolony.
Skoro i Ty postawiłeś mu A (piątkę), to znaczy, że błędów językowych nie było wiele.Albo nie chciało Ci się poprawiać... Ja znam angielski słabiej od niego, zaledwie na tyle żeby rozumieć.
I zrozumiałam - nie po raz pierwszy, mam z nimi do czynienia od lat jako belfer itp. - że to pokolenie wciąż eksperymentuje z językiem jak dziecko uczące się mówić.
2/ Po raz pierwszy od 4 lipca uśmiałam się z całego serca, czytając Twoją wypowiedź do Adama K. – dzisiaj o 12:40. Czasami tylko to działa, też nie wiadomo na jak długo.
Reszta jest milczeniem (Nie wiem, jak to idzie w oryginale...)
Wstrząśnięta Grucha
Tu rozmowa z Kaczyńskim w GP.
OdpowiedzUsuńhttp://www.niezalezna.pl/article/show/id/36553/articlePage/1
Czytać !!!
Ośmioosobowa sala, tabletki, telefon satelitarny, minister sikorski ...
KURWAAAAAAA !!!!!!!!!!
Toyahu!
OdpowiedzUsuńSzęść godzin po Twoim wpisie ukazał się znakomity tekst Alksandra Ściosa, nawiązujący do tego tematu:
http://bezdekretu.blogspot.com/2010/07/fundament-rzecz-o-nienawisci.html
Nie wiem, czy Ścios wcześniej przeczytał Twój tekt ale oba wpisy IMHO znakomicie się uzupełniają.
Poza tym, jak widzisz, prócz Freemana, jest tu też A. Ścios. I jeszcze parę innych zacnych postaci. Więc na Salonie świat się nie kończy.
Poza tym, Toyahu, pozwoliłem sobie wystosować priva na Toyah.pl
Gembo! No właśnie - 4.07 nienawiść raczej zatryumfowała...
Toyahu.
OdpowiedzUsuńKurwa co to się porobiło!
Komentowanie u Ciebie to jest męczarnia przechodzenia przez bramki.
Nie mam czasu i ochoty przebijać się przez zapory, które wymagają ode mnie rozpoznawania literek aby komentować u Ciebie, przyjacielu.
Byłeś na S24 ze swoim blogiem. Gdzie można było o polityce pogadać i pisać o łzach, które lecą po przeczytaniu Twoich wpisów. Muzyką się było można podzielić muzyką i o tę muzykę pokłócić. Tayfal przekomarzał się z don don estebanem. Traube uczył nas jak wklejać jutuba. Ja pisałem głupoty.
Teraz odpadam na tym szyfrowanym blogu. Byłem za tym aby anonimów wykluczyć. Ale takimi utrudnieniami?
Maciek.
Gembulec,
OdpowiedzUsuńnie marudź. Nie jest tak źle. Grunt, że jesteśmy razem. Tu, czy tam, obojętnie. Jakoś tam idziemy. Aby nie na przesłuchanie.
@Tayfal
OdpowiedzUsuńWywiad robi wrażenie. Znowu się poryczałam.
Widać, że Jarosław jest zdeterminowany i nie odpuści, wspomina nawet o międzynarodowym nagłośnieniu sprawy.
Ja tylko widzę oczyma wyobraźni, jak jutro dziennikarzyny wszelakiej maści i komentatorzy rzucą mu się do gardła i w kółko będzie wałkowane, że na czas kampanii przywdział maskę, a teraz wrócił do typowego dla niego awanturnictwa.
Katastrofa smoleńska już jest rozgrywana jako osobista sprawa Jarosława i jego obsesja. A każdy, kto chce wyjaśnienia sprawy, to oszołom.
Przecież wyborcy Komorowskiego już powtarzają jak mantrę, że Smoleńsk to przeszłość i nie należy do niej wracać.
@Wstrząśnięta Grucha
OdpowiedzUsuńJa Studenta nie mam nawet odwagi sprawdzać, ponieważ mam silne przekonanie, że on posługuje się angielskim znacznie lepiej ode mnie.
Cieszę się, że Cię rozśmieszyłem. Przyznam się, że trochę się bałem, że to będzie śmieszne tylko dla mnie.
@Tayfal
OdpowiedzUsuńTo jak to ostatecznie jest z tym łajzą, bo chciałbym wiedzieć?
Nienawiść, ja wiem, co to jest.
OdpowiedzUsuńStodoła, drewniana taka. Chyba już spalona. To ty, chłopaku, chińską jednorazówką, zrobiłeś cykcyk, i ona się zajeła. Musiałeś zapalić, bo jesteś nacjonalistycznym katoxenofobem. Tępym, polskim bydlakiem. Nic ci to, debilu, nie dało. Że czytałeś "Dzieci z Bullerbyn". Że czerwone wino pijałeś, jak Francuz. Ulotki w milicyjnych blokach. Icek Singer tak marzył o smukłych kobiecych szyjach, że aż mieszkałeś w sztetl, i tęskniłeś za rudymi Żydówkami o perfekcyjnych biodrach,
za swiatem, który nam zabrali, i który już nigdy nie wróci.
Rilke, Eliot. Viva Hate !Hemar. Herling. Herling, tak. Czy widzisz te gruzy na szczycie? To wleź tam, i zobacz, jak bardzo nienawidzisz.
Stodołę spal. Dwa razy, bo nie wiem, czy wszyscy sąsiedzi się tam na jeden raz zmieszczą.
No. Spal sąsiadów, aktywistów, czekistów, zdrajców, kapusiów, rozwal kirkuty, nic innego przecież, chłopaku, nie potrafisz. W genach masz to, wyssane z mlekiem matki i z katolickiej modlitwy. Komisarzy całuj. Bardzo całuj, i ukochaj. To też masz w genach, ale z tym walcz.
Leciał samolot, ale się zepsuł, i rozwalił. A ty, chłopaku, spaliłeś sąsiadów. No bo twoje serce przetacza przez żyły litry nienawiści, czy ty tego, debilu, nie widzisz ?
Przepraszam, Szefie, za popłynięcie w dygresję, no ale co mozna po Tobie napisać?
@Kozik
OdpowiedzUsuńPóźno wróciłem. Już nie mam siły czytać. Ale dziekuję Ci bardzo za pamięć i jutro odpowiem.
No bez przesady, co za utrudnienia? Nawet literki są wyjątkowo wyraźne. A za o nie ma ohydnych wpisów.
OdpowiedzUsuń@Gemba
OdpowiedzUsuńSpróbuj jutro. Może to kwestia gorszej formy?
@Toyah
OdpowiedzUsuńŁajza była pieszczotliwa. Z czułością użyta. Nie wywlekaj już.
Ginewro,
OdpowiedzUsuńja też się poryczałem. Wyłem jak pies.
No tak, dzisiaj od rana hieny zaczną sie pastwić. Ale jak nasz kumpel Esteban kiedyś powiedział, spodziewamy się, że tak będzie. "Więc o co kaman", powiedział.
Samego dobrego Ci życzę.
@ All - na dobranoc: lubię was, sekto toyah!
OdpowiedzUsuńTeż się dziś naczytałam i dobrze, że jest co:
Kaczyński - wywiad (wreszcie gada)
Ścios - sam sens
Szeremietiew - jak zawsze
Godziemba - mocne!
Rolex - też
FYM - wrócił z wyjazdu
...
Janke odetkał salon ale sam się wygłupił - porównując Jaruzela z Kuklińskim. Wygląda na prowokację.
To pa!
@ Toyah
OdpowiedzUsuń1) Daleko mi jeszcze do chaosu, niech się Pan o mnie nie martwi
2) Też dziękuję za dobre słowo (w tym o angielskim)
@Wstrząśnięta grucha
Tak, jest complacent - bo mi się chciało to napisać, a że pisałem to jednym ciągiem w upale kiedy w pokoju od zachodniej strony było 28 stopni, co nie sprzyjało koncentracji, to teraz przykładnie zredagowałem "wypracowanie" i poprawiłem drobne błędy.
I o co chodzi z tym eksperymentowaniem z językiem?
Wkurwiłem sie niepomiernie bo nowy sposób logowania wymazał mój komentarz. A był on tak emocjonalny, że już nie mogę jeszcze raz tego opisać.
OdpowiedzUsuńGeneralnie - po twoim wpisie i wysłuchaniu Brudzyńskiego mogłem komuś uczynić krzywdę.
@Student SGH
OdpowiedzUsuńNie martwię się o Pana. Przynajmniej nie w kwestii chaosu. To był żart.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńJakoś będziemy musieli się przyzwyczaić. Bo Salon nie wchodzi w grę.
Tayfal. Przestaję marudzić.
OdpowiedzUsuń