poniedziałek, 12 lipca 2010

O pożytkach z posiadania rodziny



Jeśli przez dziesiątki lat żyjemy w rodzinie, musimy niekiedy dojść do wniosku, jakby to było pięknie choćby od czasu do czasu być tak zwanym singlem. W sobotę rano człowiek wstaje kiedy chce, nikt od niego nic nie chce, może chodzić po mieszkaniu w gaciach, je co chce, nie narażając się na to, że żona lub dzieci powiedzą mu, że na śniadanie tak jest niezdrowo. Może bezkarnie napić się piwa o 10 rano. W dodatku, ponieważ pieniądze można dzielić przez jeden, a nie przez pięć, może sobie pójść do knajpy na obiad, a wracając do domu kupić sobie flaszkę i ją wypić na spokojnie, słuchając głośno Dazed And Confused, albo coś równie inspirującego, wiedząc, że nikt nie powie za chwilę: „Wyłącz te ryki”. Jeśli chce się pójść na wizytę do kolegi, to się zakłada buty i idzie, nie pytając czy można i nie wyznaczając sobie godziny powrotu. Każdy kto ma to szczęście, by mieć rodzinę, zna tę gadkę na pamięć, a nawet potrafi do niej dodać dziesiątki innych jeszcze ciekawych obrazków.
Tak się jednak też składa, że każdy kto choć na chwilę zanurzy się w tym edenie, już po chwili wie, że tak się długo ciągnąć nie da i że z rodziną jest jak z demokracją. Uwiera jak kamyk w bucie, a z drugiej strony bez niej można już sobie tylko strzelić w łeb. No właśnie – demokracja. Część z nas nie miała jej przez znaczną część naszego życia i myślała o niej jak o zbawieniu. Kiedy przyszła, wystarczyło zaledwie parę lat, by zobaczyć, jak ona potrafi dać człowiekowi po kościach. Wystarczyło parę lat, by zacząć myśleć, że jeśli demokracja, wolność, swobody obywatelskie, dobrobyt, rynek i całe to gówno ma tak wyglądać, jak wygląda, to w tej sytuacji może byśmy poprosili o jakiś skromny wehikuł czasu. Może być nawet produkcji białoruskiej.
Dziś znów, kiedy się okazuje, że nawet ta niby-demokracja i ta niby-wolność była tylko chwilowa, że jej efektem stało się coś tak niewyobrażalnego jak skrytobójcze mordowanie prezydentów i najwyższych państwowych urzędników, a następnie tworzenie propagandowego kłamstwa na poziomie dotychczas nieznanym, i dalej fałszowanie rzekomo w pełni demokratycznych wyborów, znów stajemy pokorni i grzecznie prosimy, żeby jednak nam dać to co, jak się zdaje bezpowrotnie się przepoczwarzyło w ten obłęd. A więc, jakkolwiek by to brzmiało głupio i kliszowato, trzeba to powiedzieć, że jak zawsze wychodzi na to, że i tak źle i tak niedobrze.
Wróćmy do rodziny. Wczoraj pani Toyahowa w czasie niedzielnego obiadu spojrzała na mnie i wpadła w popłoch. Okazało się, że ona w moich oczach zobaczyła szaleństwo. Jak to później sama określiła, zobaczyła we mnie to co się za chwilę stanie, jeśli ja natychmiast się nie pozbieram i nie zacznę żyć. Ona spojrzała na mnie i oczyma wyobraźni zobaczyła mnie, jak ja wsiadam w pociąg, i tak jak kiedyś Kazimierz Świtoń ze swoim synem udawali się do Oświęcimia, jadę do Warszawy i przykuwam się łańcuchem do krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Tłumaczyłem jej, że mowy nie ma, że ja jestem spokojnym starszym panem, który tylko prowadzi politycznego bloga. Na nic. Ona wciąż mi powtarzała, że Świtoń też był spokojnym starszym panem, naprawiającym ludziom telewizory i ani się obejrzał jak go Ojczyzna złapała za gardło i już nie puściła. A poza tym, ona widzi w moich oczach, że ja zaczynam świrować.
Myślę że dalej było już tak, że ona wzięła starszą Toyahównę na stronę i uradziły, że należy włączyć telewizor i to od razu na TVN. Myślę, że coś takiego musiało nastąpić, bo pod wieczór moja starsza córka podeszła do mnie i z niewinnym uśmiechem zaproponowała, żeby obejrzeć Fakty. Wytłumaczyłem jej grzecznie, że mecz będzie dopiero za ponad godzinę i że, jak jej się nudzi, mogę jej puścić na DVD koncert Pixies, ale wtedy włączyła się Pani Żona i powiedziała, żebym nie robił chamstwa, bo skoro dziecko chce obejrzeć wiadomości, to chyba ma do tego prawo. Mówiłem że to głupie, bezcelowe, że tylko niepotrzebnie się zestresujemy; użyłem nawet argumentu, że to grzech. Na nic. Jak by tego było mało, plan był taki, że to ja sam miałem wziąć do ręki tego pilota i włączyć telewizję państwa Walterów.
No i, proszę sobie wyobrazić, że… stał się prawdziwy cud. Na pierwszy rzut poszedł nasz nowy prezydent. Pokazali go jak wyłazi z Pałacu w towarzystwie swoich kumpli i macha rękoma w sposób tak komicznie nieskoordynowany, że pomyślałem sobie, że tamta niedziela nie zmieniła go ani o milimetr. On musiał się naoglądać w telewizji, jak to amerykańscy prezydenci zawsze kiedy pokazują się publicznie pozdrawiają zebranych ludzi, i uznał, że on, skoro jest w końcu tym prezydentem, to też tak będzie robił. Będzie machał rękami. Patrzę więc na tego dziwnego człowieka, jak idzie i niczym ruski wiatrak wymachuje bez sensu rękoma, bo uznał, że dopóki nie będzie tego robił, to nikt mu nie uwierzy, że jest aż prezydentem, i nagle myślę, że on jest przecież kompletnie niegroźny. Oczywiście, będąc tym prezydentem, i zostając nim w takich a nie innych okolicznościach, przy pomocy takich a nie innych ludzi i organizacji, on może wiele. Może nawet sprawdzić gdzie ja mieszkam i nakłaść mi po mojej biednej głowie, może zlikwidować wszystko co mu przeszkadza i zbudować wszystko, na co będzie miał ochotę, ale jednego nie zrobi. Nie uda mu się mianowicie zetrzeć ze swojej postaci tej śmieszności, która musi się pojawiać zawsze między tymi dwoma słowami: „prezydent” i „Komorowski”. Zobaczyłem go w telewizorze, jak wychodzi z tego budynku, otoczony kupą jakiś dziwnych, nieznanych mi ludzi, wymachuje ramionami, i zrozumiałem, że, choćby nawet zgolił tego wąsa, i ukończył najlepszy kurs mówienia, ruszania się i wyglądania, i tak nigdy nie będzie miał w sobie choćby cienia owego dostojeństwa i powagi, która przysługuje przywódcom. Że maksimum tego co on może osiągnąć, to coś w rodzaju Łukaszenki w papciach.
Po Komorowskim Fakty pokazały krzyż na Krakowskim Przedmieściu i poinformowały, że Pan Prezydent ma z tym krzyżem kłopot. Że on chce coś z tym krzyżem zrobić, żeby go tam nie było, bo co wyjrzy przez okno to widzi jak tam się jacyś kręcą, palą świeczki, modlą się i w ogóle wykonują jakieś dziwne ruchy, a to przecież jego teren i chyba on ma coś w tej sprawie do powiedzenia? Później pokazali Grasia – tego od przepraszania po rosyjsku – który się pieklił, że to Kościół powinien coś w kwestii postanowić, bo im samym jakoś tak nie wypada. I że Kościół mówi, że niech oni sobie sami z tym krzyżem radzą. A oni sobie sami radzić nie chcą. BO SIĘ BOJĄ. Boją się jak cholera. Bo wiedzą, że nawet jeśli sprowadzą tych ludzi w drelichach, żeby krzyż wykopali, wrzucili na jakąś ciężarówkę i go wywieźli gdzieś z dala od ludzkich oczu, to to miejsce przed Pałacem i tak już nigdy nie będzie puste. Bo nawet jeśli tam przez następne lata będzie przychodziła choć jedna osoba i zapalała świeczkę, którą natychmiast jakiś miejski strażnik będzie usuwał, ono puste nie będzie już nigdy. A ten krzyż będzie im ciążył nawet jeśli go spalą.
A więc tak wygląda sytuacja na dziś. Z jednej strony mamy tak zwanego nowego prezydenta, którego jak twierdzi Robert Mazurek, mamy szanować, a z drugiej ten krzyż. Co to za walka! To ma być walka?? Dziś dowiedziałem się, że w Rzeczpospolitej jest fajny wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. Za chwilę wyjdę do kiosku i sobie kupię Rzepę. Wrócę do domu, przeczytam sobie wywiad, a później puszczę TVN24. Zobaczymy, co oni tam gadają.
Dobrze mieć rodzinę. Prawda.
PS – Wczoraj zamieściłem tu na blogu wpis, stanowiący tradycyjne podziękowanie dla wszystkich tych, którzy zechcieli wspierać ten blog finansowo. Tak się złożyło, że chwilę po nim, zamieściłem kolejny tekst, który zepchnął te podziękowania z pierwszego miejsca. Bardzo niezasłużenie. Pozwalam sobie więc jeszcze raz tu umieścić odpowiedni fragment:
A więc dziękuję za pomoc w podtrzymywaniu tego światła:
Magdzie i Markowi z Gdańska również za to, że tak ładnie się komponujecie
Wojtkowi trochę z Gdańska trochę ze Szwecji
Zbyszkowi z Aplikacji Baz za podwójną wpłatę. Jeśli to był błąd, przepraszam, ale skasowałem i jedno i drugie.
Państwu Mitko z Niemiec za stałą solidarność
Joli z Warszawy za to co na sama wie najlepiej
Irkowi z Warszawy również za tego pisarza
I Panu, panie Edwardzie
Piotrowi z Warszawy za stałą solidarność
Mojej Drogiej Latinitas
Dorocie z Rzeszowa za tę pomoc, o której wie ona i ja
Lechowi z Redy za hojność ponad miarę
Marioli z Krakowa za hojność której nie pojmuję
Paweł z Warszawy za pamięć, by kupować tę smutną gazetę
Tomaszowi z Krakowa za tę szczodrość, o której tylko my dwaj wiemy
Krystynie z Gdańska za to samo
Dorocie ze Szczecina za to że czyta to co dla niej
Elżbiecie z Warszawy za to co wiemy tylko my
Januszowi z Gdyni za gest zbyt szczodry
Karolinie z Poznania za solidarność w bólu z Katowicami
Krzysztofowi ze Szczecina z zapewnieniem, że nie ustąpię ani o cal
Radkowi ze Szczecina za wierną solidarność
Annie z Olsztyna za stałą i zbyt hojną obecność
Mojemu druhowi LEMMINGOWI
Joli z Sieprawa za solidarność od początku
Jerzemu z Warszawy z to co wie on sam
Janowi z Ameryki za to że dał mi zarobić Ewie z Warszawy za stałą obecność
Witkowi z Warszawy też za płody
Strażnikowi ze Szwecji za tę uwagę
Marii z Warszawy za słuchanie tej muzyki
Pawłowi z Lublina – Strawberry Fields Forever
Państwu Wieczorkom, o których myślę każdego dnia
Sławomirowi z Warszawy również za każdy komentarz
Tomaszowi z Wrocławia – niech żyje Wrocław!
i Tobie Koziku
i Tobie Gembo
i Tobie Tayfalu i Twoim kolegom
Leszkowi z Krakowa również za ten wykrzyknik. On był ważny. Nawet nie wiesz jak ważny.
I na koniec, naturalnie, wszystkim tym kórzy dokonują wpłat przez Paypal, a przede wszystkim Arturowi z GB i panu Maciejowi z Warszawy za to, że dali mi pracę.

71 komentarzy:

  1. Drogi toyahu!
    Ja na razie na bardzo krotko. Wiec po pierwsze - zaleglosci. Podobala mi sie Twoja lista sprzed paru wpisow. Jak sie okazuje, osobiscie znam 4 wymienionych, z tego z dwojka jestem na "ty". Wszystko dupki, albo megadupki. No i ta Twoja intuicja genialna: wsadziles tam Kore troche "awansem" jak mi sie wydawalo, a pare godzin potem ona wyskoczyla z tym obrzydliwym listem poparcia dla Palikota.

    Jesli chodzi o ten wpis, to do jego powazniejszej czesci odniose sie pozniej, bo koniecznie trzeba.
    Na razie mam te obserwacje, ze podoba mi sie kiedy piszesz o tym takim zwyklym zyciu. Na przyklad dzis o rodzinie, i tej pokusie wypicia piwa o 10 rano. Albo to co pisales pare tygodni temu o tym, jak w pewnym momencie zycia przestaje sie juz miec przyjaciol.
    Te proste prawdy sa dla mnie autentycznie krzepiace, i potrzebne, bo jak wiesz, ja jestem na troche wczesniejszym etapie, i to co piszesz odpowiada na moje biezace rozterki i problemy. Wiec choc to calkiem niezwiazane z polityka, to dla mnie rownie wazne. I dziekuje za to!
    Serdecznosci!

    OdpowiedzUsuń
  2. Toyahu!


    Wśrod przyczyn dla których kocham tego bloga jest też właśnie ta o której wspomina powyżej Szanowny Lemming: osobistość, tak to nazwijmy. Cecha niespotykana raczej wśród innych blogerów piszących o polityce. Dzięki wątkom osobistym wszystko jest pełniejsze, bardziej autentyczne.

    Uściskaj więc i od Kozika Panią Toyahową, Toyahówny i młodego Toyaha.

    A jeśli chodzi o Bronka Morowskiego - nic nie napiszę.

    A jeśli chodzi o Korę, Lemmingu - polecam wczorajszy wpis Freemana.

    Ukłony!

    OdpowiedzUsuń
  3. Toyahu.

    Bogu dzięki, że przeszedłeś tę reanimację. Proszę Cię, przekaż Pani Toyahowej i starszej Toyahównie wyrazy mojego głębokiego szacunku.

    Pozdrawiam.

    M.

    PS. Jestem pewien, że i bez Twojej emigracji wewnętrznej poparcie dla PO spadnie do tego mistycznego poziomu 7%.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Autor

    Myślę, że Pana żona ma sporo racji...

    Ostatnio napisałem pod Pańskim postem. Odpowiedział mi Pan nawet, niestety nie do końca zrozumiałem tę odpowiedź. Powiedział Pan, że słabo się maskuję. Tylko, że ja się z niczym o ile mi wiadomo nie maskuję. Jeśli znajdzie Pan chwilę proszę sprecyzować o co chodziło, ciekaw jestem.

    Ale do meritum. Napisałem w swojej notce, iż Pan i ruch Pana czytelników (współwyznawców?) przypomina mi bardzo grupę quasi-religijną (z Panem jako prorokiem/guru). Mój komentarz był jednym z pierwszych, po nich zaś pojawiła się setka wpisów ociekających wręcz określeniami potwierdzającymi moją tezę.

    Wiele słów pisanych z wielkiej litery (Prawda!), podziękowania za to że Pan JEST, za otuchę jaką napełnia Pan serca tych ludzi. Proszę nie zaprzeczać - Pan już dawno przestał pełnić dla wielu z nich funkcję autora bloga a został przewodnikiem duchowym. I tutaj właśnie przytaczany przez Pana Kazimierz Świtoń kłania się w pas:)

    Pozdrawiam,

    AdamK.

    OdpowiedzUsuń
  5. @LEMMING
    A ja Ci dziekuję za to, że zawsze kiedy Cię potrzebuję, jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  6. @AdamK

    No pewnie! Toyah jest naszym guru i przewodnikiem duchowym. Oraz doradca finansowym, fizjologiem i dietetykiem. No i oczywiscie podczaszym.
    Czy Pan wie, ze dzieki niemu odkrylem kuchnie hinduska (i to nie jest zart)?!

    A juz calkiem powaznie: toyah pieknie pisze o rzeczach, ktore sa dla nas wazne. Dlatego podoba nam sie jak pisze. Naszym przewodnikiem duchowym, w ramach waskiej skali tej formy komunikacji, jest Ksiadz Paddington. Ale my, wie Pan, nie boimy sie ksiezy jaki przewodnikow duchowych. To jest wlasnie tak jak ma byc.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Toyah

    Bardzo się cieszę, że niewiasty w Twoim domu stanęły na wysokości zadania. Co byśmy bez z nich zrobili!? Tak więc pozdrawiam wszystkie serdecznie. Zaczynałem mieć obawy, że deklarowana emigracja wewnętrzna spowoduje brak wpisów traktujących o otaczającej nas rzeczywistości.

    To jest mniej więcej tak, jak gdybyśmy zgromadzili w zamkniętej sali grupę kilkudziesięciu osób, każdej wręczyli ołówek i kartkę papieru a w widocznym miejscu umieścili jabłko. Zadanie polegałoby na opisaniu tego jabłka w dowolny sposób. Tylko nieliczni napisaliby coś zupełnie innego, niż to, że rzeczony owoc jest okrągły i ma, powiedzmy, czerwony kolor. Tak wiec, niewielu jest takich, którzy postrzegają świat w taki sposób aby zauważyć to co naprawdę istotne, i dodatkowo te najważniejsze wydarzenia potrafią poprawnie zinterpretować. Nawet w powodzi kłamstw, które serwuje nam Król Słońce, jest pewna logika, dzięki czemu można się domyślać rzeczy jakie Uosobienie Miłości skrzętnie ukrywa. Ja przyznaję takiej wrażliwości i przenikliwości nie posiadam. Tak więc Drogi Toyahu, kobiety w Twoim domu mają całkowitą racje. Mogę się tylko domyślać jak nieprzyjemną sprawą jest oglądanie "zaprzyjaźnionej stacji" i szczerze współczuję, ale jest to niezbędne.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Kozik
    A gdzie pisze Freeman? W Salonie chyba już nie?

    OdpowiedzUsuń
  9. @Gemba
    Mnie się też spodaobało. Szkoda tylko że padło na ten poniedziałek. W TVN-ie oni już od dwóch godzin nudzą na temat Polańskiego. Chyba popatrzę na kolarzy. A propos, oni wciąż jadą?

    OdpowiedzUsuń
  10. @AdamK.
    Niestety nie kojarzę. Przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  11. @nemrod
    Łatwo Ci mówić. Pomieszkałbyś z nimi choć jeden dzień, to byś zobaczył.

    OdpowiedzUsuń
  12. No to masz pecha, dzisiaj dzień przerwy. Tour de France dopiero się rozkręca, jeszcze dwa tygodnie ścigania, najciekawsze dopiero przed nami. Wykupiłem EurosportPlayera i w pracy oglądam.

    Wczoraj był "sądny dzień" dla Lance'a Armstonga. Piszę o tym w salonie. Zapraszam.

    http://gemba.salon24.pl/206608,smutny-koniec-legendy-lance-a-armstronga.

    OdpowiedzUsuń
  13. @Lemming

    Zapewne do grona wiernych czytelników tego bloga trafiliście właśnie dlatego, że autor ma na różne kwestie poglądy zbliżone do was. Ale ciekaw jestem czy przypadkiem w tej chwili nie działa to już trochę w drugą stronę. W tym sensie, że wasze poglądy nie są już podobne do poglądów autora, ale to autor sam kreuje wasze poglądy.

    Weźmy kwestię katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem. Tak naprawdę ani autor bloga, ani ja, ani (zapewne) żaden z wiernych czytelników (jak dla mnie wyznawców;)) nie ma informacji potrzebnych do tego by orzec o jej przyczynach. Niemniej jednak autor bloga uznał, że nie była to katastrofa lecz zamach. Co więcej sam przyznał (nie mam teraz czasu na poszukiwanie cytatu), że oparł się na własnej intuicji, przeczuciu oraz mimice polityków w wiadomościach telewizyjnych. Zgodzimy się, że nie są to raczej racjonalne przesłanki dla tego by uznać, że pasażerów samolotu zamordował Komorowski z Putinem. A jednak Panu Toyahowi wystarczyły. I najciekawsze jest to, że sam fakt, iż Pan Toyah twierdzi, że to był zamach jest dla jego wyznawców zupełnie wystarczający dla tego by z tezy o zamachu uczynić jeden z fundamentów swego światopoglądu. Mimo, iż sam Toyah przyznaje, iż teza ta ma podstawy quasi-mistyczne.

    Mam wrażenie, że on naprawdę ma nad wami pewną władzę, jeśli chodzi o kreowanie obrazu rzeczywistości. Bynajmniej nie chcę tu przypiswać mu jakiś cech demonicznych:)) Nie mówię, że ma plan podboju świata itd. Niemniej jednak sprawił, że nie potraficie myśleć samodzielnie. Co więcej - robi to w taki sposób, iż czujecie się osobami wyjątkowymi, które są bliżej PRAWDY niż miliony tępych obywateli-lemmingów (nomen-omen).

    Prawdę mówiąc aspekt finansowy tej działalności budzi mój niesmak. Zbieranie pięniędzy za pisanie tych notek to kolejny element skeciarstwa. Bo jak rozumiem te wpłaty nie mają na celu np. utrzymanie domeny, tylko po prostu trafiają do kieszeni autora. Oczywiście nie jest to zabronione, ale czy to aby na pewno jest jeszcze blog polityczny?:) Czy może już raczej rodzaj wyznania?

    AdamK.

    OdpowiedzUsuń
  14. @Lemming

    Zapewne do grona wiernych czytelników tego bloga trafiliście właśnie dlatego, że autor ma na różne kwestie poglądy zbliżone do was. Ale ciekaw jestem czy przypadkiem w tej chwili nie działa to już trochę w drugą stronę. W tym sensie, że wasze poglądy nie są już podobne do poglądów autora, ale to autor sam kreuje wasze poglądy.

    Weźmy kwestię katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem. Tak naprawdę ani autor bloga, ani ja, ani (zapewne) żaden z wiernych czytelników (jak dla mnie wyznawców;)) nie ma informacji potrzebnych do tego by orzec o jej przyczynach. Niemniej jednak autor bloga uznał, że nie była to katastrofa lecz zamach. Co więcej sam przyznał (nie mam teraz czasu na poszukiwanie cytatu), że oparł się na własnej intuicji, przeczuciu oraz mimice polityków w wiadomościach telewizyjnych. Zgodzimy się, że nie są to raczej racjonalne przesłanki dla tego by uznać, że pasażerów samolotu zamordował Komorowski z Putinem. A jednak Panu Toyahowi wystarczyły. I najciekawsze jest to, że sam fakt, iż Pan Toyah twierdzi, że to był zamach jest dla jego wyznawców zupełnie wystarczający dla tego by z tezy o zamachu uczynić jeden z fundamentów swego światopoglądu. Mimo, iż sam Toyah przyznaje, iż teza ta ma podstawy quasi-mistyczne.

    Mam wrażenie, że on naprawdę ma nad wami pewną władzę, jeśli chodzi o kreowanie obrazu rzeczywistości. Bynajmniej nie chcę tu przypiswać mu jakiś cech demonicznych:)) Nie mówię, że ma plan podboju świata itd. Niemniej jednak sprawił, że nie potraficie myśleć samodzielnie. Co więcej - robi to w taki sposób, iż czujecie się osobami wyjątkowymi, które są bliżej PRAWDY niż miliony tępych obywateli-lemmingów (nomen-omen).

    Prawdę mówiąc aspekt finansowy tej działalności budzi mój niesmak. Zbieranie pięniędzy za pisanie tych notek to kolejny element skeciarstwa. Bo jak rozumiem te wpłaty nie mają na celu np. utrzymanie domeny, tylko po prostu trafiają do kieszeni autora. Oczywiście nie jest to zabronione, ale czy to aby na pewno jest jeszcze blog polityczny?:) Czy może już raczej rodzaj wyznania?

    AdamK.

    OdpowiedzUsuń
  15. @ Adam K.
    Zapewne jest Pan bardzo wrazliwym czlowiekiem
    jesli "aspekt finansowy" budzi Pana niesmak.
    Ale, ze ta wrazliwosc pozwala Panu pisac tu
    o tym, budzi moje zdziwienie. Wszak nikt Pana
    nie zmusza do oplat przy wejsciu na blog Toyaha.
    Reszta dotyczy tylko zainteresowanych i nic Panu
    do tego.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. @anden

    Zgadzam się w zupełności, nic mi do tego czy ktoś chce wpłacać oieniądze temu panu czy nie. Co zresztą zaznaczyłem w moim wpisie. Dla mnie instytucja tych wpłat stanowi po prostu uzupełnienie pewnej całości i świadczy o tym, że nie jest to "zwykły blog" ani "popularny blog", tylko pewna społeczność ludzi skupionych w okół postaci charyzmatycznej, podporządkująca się jej poglądom i skłonna wspomagać ją finansowo.

    Pozdriawiam,

    AdamK.

    OdpowiedzUsuń
  17. @AdamK.
    Bardzo niedobrze ze zaczalem z Panem gadac. Wielka strata czasu. Ale skoro juz tu jestesmy to pare rzeczy na pozegnanie:
    1. ja pare razy tu zaznaczalem, ze uwazam zamach za mniej prawdopodobny od innych scenariuszy katastrofy. Na tym tle nikt mnie nie ekskomunikowal ani nie zwyzywal. Nie jest to zadna uniwersalnie tu obowiazujaca mysl. Choc w istocie stanowi istotna czesc biezacego przeslania autora bloga.

    2. "Niemniej jednak sprawił, że nie potraficie myśleć samodzielnie."
    Po dojrzalym namysle odpowiadam: a pocaluj mnie Pan w dupe z takimi insynuacjami.

    3. Kazdy dziennikarz polityczny bierze wynagrodzenie za swa prace. Kazdy posel i minister ma pensje. Partie polityczne dostaja duze pieniadze z budzetu panstwa (i uwazam ze slusznie), z ktorych finansuja m.in. pensje osob, ktore zawodowo organizuja ich dzialalnosc.
    Na tym tle co w tym jest zlego, ze my dobrowolnie placimy blogerowi za jego niebywale ciezka, codzienna prace?
    Bez pozdrowien, i na wieki zegnam.

    OdpowiedzUsuń
  18. @Lemming

    Agresja i wulgaryzmy zupełnie niepotrzebne. Nie możemy podyskutować kulturalnie? Czy fakt, iż ktoś próbuje poddać w wątpliwość wyznawaną przez Pana Prawdę w istocie budzi takie emocje? To by zresztą potwierdzało moje tezy. Ludzie wyciągani z sekty reagują podobnie.

    Swoją drogą ciekawe jak ludzie prawą ręką potrafią pisać teksty pełne oburzenia na chamstwo palikotów, a lewą na kulturalne stanowisko odpowiadać palikotowym chamstwem i agresją. Człowiek to skomplikowana istota:)

    Z pozdrowieniami i do usłyszenia:)

    AdamK.

    OdpowiedzUsuń
  19. @AdamK.
    Pańska serdeczność wzruszyła mnie do tego stopnia, że wytłumaczę Panu jak umiem najlepiej, o co tu chodzi. Większość czytelnikow tego bloga przyszła tu nie po to, żeby się ze mną kłócić, ani nawet po to żeby dyskutować, ale po to, żeby poczytać coś, co sami mają w sercu, ale nie potrafią tego tak ładnie jak ja sformułować. Nie dlatego też, że byli zbłąkani i spragnieni prawdy, a ja ich tu sprytnie zwabiłem. A więc przyszli tu trochę na takiej zasadzie jak ja albo Pan sobie kupujemy CD z muzyką, która nam się podoba, albo kupujemy książkę, lub idziemy do kina i kupujemy bilet.
    I tu przechodzimy do sedna. A więc pieniędzy. Oni przez dwa lata mieli to kompletnie za darmo. A więc ja pisałem, a oni czytali. I tyle. Kiedy wpadłem w finansowe zmartwienia, poprosiłem ich najgrzecvzniej jak umiałem, żeby potraktowali swoją obecność tu jak kupowanie gazety lub muzyki, która jest za darmo, ale jeśli im się podoba, niech jeśli chcą - płacą. Część się chętnie zgodziła. Część - i niech Pan sobie wyobrazi, że również tych tak zwanych przez Pana wyznawców - moją prośbę olała. Dlaczego? I tu znów Pana zaskoczę - nie mam pojęcia i gówno mnie to obchodzi. Bo ja piszę wciąż bez jakiejkolwiek ustalonej ceny.
    I teraz mamy Pana. Moim zdaniem Pańska tu obecność i Pański komentarz są tak kuriozalne, że nawet ja w swojej boskiej mądrości nie umiem ich odczytać.

    OdpowiedzUsuń
  20. @AdamK.
    Ponieważ, jak znam życie LEMMING z Panem skońćzył, to mała korekta. Pan nie "poddawał w wątpliwość wyznawaną przez niego prawdę", ale kwestionował jego człowieczeństwo. Jeśli Pan sądzi, ze nikt tego nie zauważył, to faktycznie operuje Pan na na poziomie, kórego nawet my bogowie nie łapiemy. Przy okazji, jak się nazywa sekta, którą Kolega reprezentuje?

    OdpowiedzUsuń
  21. @AdamK
    Owszem poglądy, przekonania, a nawet czyny autora tekstu wiodącego, oraz współtwórców (komentatorów) i wielu czytelników bloga - także moje są w wielu przypadkach, sprawach podobne, zbieżne lub tożsame. I co Pan dostrzega, w tym groźnego lub złego?.....
    Słusznie Pan zauważył, że dotychczas nikt z nas nie posiada w wielu sprawach ważnych, także dotyczących ostatniej tragedii, pod Smoleńskiem rzetelnych i wiarygodnych informacji. Wręcz przeciwnie jesteśmy nieustannie bombardowani bzdetami albo celowo manipulowani i dezinformowani.
    Natomiast ma Pan zastrzeżenia, a nawet pretensje, do autora i innych osób, że możliwie szybko pragną poznać prawdę nie tylko na podstawie faktów prasowych, czy oficjalnych komunikatów, bądź dezinformacji, lecz pozyskiwanych z bardziej wiarygodnych źródeł informacji. Ponadto na podstawie własnych (wspólnych) obserwacji, ustaleń, czy przenikliwości, intuicji, a nawet inteligencji, czy innej zdobytej wiedzy?......
    Mam wrażenie, że nie docenia Pan, ani ci co nas oszukują determinacji i możliwości ludzi spragnionych Jego Prawdy, ani znaczenia, roli dotychczas ustalonych, zgromadzonych i ujawnionych faktów, czy nie zawsze całkowicie ukrytych intencji osób publicznych, a znaczących i odpowiedzialnych, w tej sprawie.
    A zatem nie trudno domyślić się, dlaczego Pan i inni nie są jeszcze przekonani, ani skłonni uznać, że to nie był wypadek, przypadek, ani jedna z wielu katastrof lotniczych.
    Ps. Czy te oczy mogą kłamać?.......

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

    OdpowiedzUsuń
  22. Pozwolę sobie wkleić link do bloga Freemana - bo warto: http://blog-of-freeman.blogspot.com/.

    Freeman więc pisze tu gdzie teraz Ty i jak się doda na swoim koncie guglowym ulubione blogi do swojej listy, to czyta się wszystko jak na S24, gdzie też wybierałem po prostu blogi z listy ulubionych, olewając stronę główną.

    Na koniec pozwolę sobie wyrazić ubolewanie, że komentatorzy (a jak mnie świerzbiło by napisać trolle) jak AdamK (też jestem Adam K, btw, hehe) zamydlają sens wpisu kierując dyskusję w stronę sekciarstwa czy czegoś tam.
    Niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
  23. @toyah

    Łomatko że tak powiem. Czyżby kancelaria WstępBrona, naszego WSIowego elekta, zatrudniła świeżutkiego pijarowca-entuzjastę na odcinek blogerski? Cacuszko. Piszę z doskoku i muszę już uciekać, ale widzę, że kroi się coś fajnego.



    Pozdro serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
  24. @Kozik
    Dziekuję za tego Freemana. Brakowało mi go.

    OdpowiedzUsuń
  25. @Latinitas
    Ja myślę, że oni są już tak nakręceni, że im nie trzeba nic mowić.

    OdpowiedzUsuń
  26. Sekcja prowokatorów w natarciu? Odczepcie się bęcwały przynajmniej od Adama K. Normalnego faceta.

    OdpowiedzUsuń
  27. @Toyah
    najpierw zdrowy rozsadek, potem zed, a po nim marek, a teraz adam k.
    Ciekawe jak długo to potrwa?

    OdpowiedzUsuń
  28. @Anonimowy
    Dopóki jesteś anonimowy, Twoja wiarygodność jest częściowa. Skąd my mamy mieć pewność, że sam nie jesteś tym nieszczęśnikiem o ksywie AdamK i że nie bronisz sam siebie?

    OdpowiedzUsuń
  29. @JJSZ
    No, niestety, to jest kłopot z tym blogspotem. Że on jest kompletnie nieodporny na trolli.
    A może ktoś coś wie? Proszę o radę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Rada jest taka zeby zakonczyc projekt "Toyah" projekt durny przynoszacy wiele szkod czytelny co do braku wiarygodnosci.
    Kto wypracowania na poziomie 5 klasy szkoly podstawowej potraktuje powaznie? gdzie na dodatek wszystko jest fantazja, zmysleniem, zabawa, prowokacja? takze zabawą z czyichs uczuć.
    jezeli to jakis artystyczny happening to czas sie zwijac.

    OdpowiedzUsuń
  31. @Anonimowy
    Kto? Ty, na przykład. Nabijając mi licznik.

    OdpowiedzUsuń
  32. Toyahu.

    Może się uda.

    TU MIAŁA BYC PISOSENKA.

    Nic nie wyszło.

    Zapomnijmy o wklejaniu obrazków, zapomnijmy o wklejaniu muzyki. Będzie więc tylko tekst dwóch starszych panów. O rodzinie właśnie.

    Rodzina, rodzina, rodzina, ach rodzina.
    Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest,
    Lecz kiedy jej nima.
    Samotnyś jak pies.

    Miał willę z ogródkiem
    l garaż, i auto,
    Że każdy, co nie ma,
    Zaraz by mieć chciał to.
    I wizję, i fonię, i pralkę, i frak ...
    Więc czego, ach czego, ach czego mu brak?

    Rodziny, rodziny...

    Pięć lat dostał skutkiem
    Tej willi z ogródkiem.
    Spokojnie mijają
    Mu w celi czyściutkiej.
    Lektura, spacery, wikt niezły ma smak.
    Więc czego, ach czego, ach czego mu brak?

    Rodziny, rodziny...



    Teraz poważnie, bardzo poważnie. Jesteś wrócony światu dzięki rodzinie.

    Toyahu! Nikt z przyjaciół Cię nie opuścił. Przyszli do Ciebie wszyscy komentatorzy, którzy razem z Tobą budowali potęgę tego bloga.

    Piszę w swoim imieniu. Pewien jestem, że wielu stałych komentatorów "męczy" się czytając komentarze pod Twoim blogiem. Twoim blogiem, nad którym nie masz żadnej kontroli.

    Prośba może być tylko jedna. Egoistyczna, więc mogę ją wykrzyczeć:PISZ NA S24.

    To jest jedyna platforma blogerska zauważona przez TOK FM.

    ....

    Uprzejmie proszę o realizację mojej prośby licząc na zrozumienie napisanych wyżej w moim piśmie argumentów. Pragnę też z góry podziękować za życzliwość i zrozumienie moich argumentów i zgodę na którą bardzo liczę.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  33. @Toyah

    A mnie dziwi, że system blogowy z jakiego Pan teraz korzysta nie ma podstawowej funkcjonalność w postaci podawania adresów IP osób komentujących. Wtedy mógłby Pan zobaczyć czy różne anonimy nie pochodzą od tej samej osoby, a przy okazji też sprawdzić, że czasami niesłusznie podejrzewa Pan niektórych komentatorów o bycie AWu (szczególnie, że tacy zwykle piszą zza jakiegoś chińskiego proxy).

    Przy okazji taką funkcjonalność ma np. system blogowy na onecie (można też tam użyć wymogu logowania przy komentowaniu wpisów). Oczywiście o ile nie przeszkadza Panu, że onet to w końcu koncern ITI.

    Zed

    OdpowiedzUsuń
  34. Szanowny Toyahu!

    Absolutnie nie wolno Ci wracac na S24.
    Z tym blogiem (technicznie) sobie poradzimy.
    Rano jak sie obudzisz zajrzyj na toyah.pl
    Tam bedzie czekalo kilka porad dla Ciebie.
    Za kilka godzin Ci je wysle.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Anonimowy pisze... do Gemby rowniez

    Rada jest taka zeby zakonczyc projekt "Toyah" projekt durny przynoszacy wiele szkod czytelny co do braku wiarygodnosci.
    Kto wypracowania na poziomie 5 klasy szkoly podstawowej potraktuje powaznie? gdzie na dodatek wszystko jest fantazja, zmysleniem, zabawa, prowokacja? takze zabawą z czyichs uczuć.
    jezeli to jakis artystyczny happening to czas sie zwijac.

    OdpowiedzUsuń
  36. Do Adama K.
    Mam prosbe, otoz prosilabym by wyrazal się pan za siebie, a nie za mnie [piszac w liczbie mnogiej (uzywa pan formy oni=czytelnicy, wspolwyznawcy, sekta quazi-religijna) wlacza mnie pan w swoje insynuacje, jako, ze jestem czytelniczka tego bloga i czasem cos napisze]. Ja, jak i każdy z tu komentujacych jest odrebna osoba, posiadajaca tylko sobie wiadome pobudki czynnego uczestnictwa w tym blogu. Rozumiem, ze dystansuje się pan od autora, ale proszę mnie w to nie wciagac i nie insynuowac i nie obrazac i nie uzurpowac sobie wiedzy na mój temat [jakobym nie potrafila myslec samodzielnie, albo być wyznawczynia sekty! czy tez mialabym podporzadkowywac się jakimkolwiek pogladom!], bo najzwyczajniej w swiecie nie ma pan do tego prawa [nic pan o mnie nie wie, nie wie pan co ja czuje i co mysle, nie zna pan moich ocen sytuacji etc.], nawet jako jasnowidz albo prorok, jeśli pan się nim czuje. Będę zobowiazana.T.
    PS. Pan nie poddaje w watpliwosc, pan insynuuje i twierdzi, a to wielka roznica.
    I jeszcze jedno, zastanawia mnie celowosc panskiego udzialu w tym blogu...rozumiem, ze ma się inne zdanie, chce się je wyrazic i merytorycznie uzasadnic [np. w celu przekonania oponenta do zmiany zdania], rozumiem, ze ma się podobne poglady i chce się z nimi podzielic, ale pan nie reprezentuje zadnej z tych opcji [tak wynika z mojej obserwacji]...I to by było było na tyle.

    Toyah,
    Nie wiem, czy ogladales, ale bardzo sensownie dzis nt. Krzyza wypowiadal się Marek Jurek, którego oponentem był T. Nalecz, u którego zas zauwazylam, iż coraz bardziej wpisuje się w retoryke Niesiolowskiego, który z kolei dzis w „kropce..” jak to ma w zwyczaju „plul jadem”. I nawet się już nie denerwowalam, tylko ze spokojem [choc jeszcze nie stoickim] sluchalam co ma do powiedzenia nt. Tego Krzyza i Krzyza w ogole. Heh, pozdr z upalnego Lublina. T.

    OdpowiedzUsuń
  37. PS. Oprocz wywiadu, polecam w poniedzialkowej RZ "poradnik dziennikarski", naprawde warto przeczytac, sama bym tego lepiej, zwiezlej i z ta cudna nuta ironii nie ujela. T.

    OdpowiedzUsuń
  38. @Zed
    Pańskie dylematy są dla mnie kompletnie nieistotne. Proszę się przenieść gdzie indziej.

    OdpowiedzUsuń
  39. oyoyoy:) to tu banować nie możesz bidaku:)???
    Cieszę się, że tu siedzisz. Przynajmniej mniej ludzi Cię czyta, a co za tym idzie mniej szkodzisz PiS. Przez takich "talibow" jak Ty, nie zagłosowałem na J. Kaczyńskiego. Ja i wielu, wielu innych. Tych którzy czytali Twoje teksty na S24, którzy komentowali często naprawdę życzliwie dla PiS, a którym Ty po chamsku odpowiadałeś, których wyzywałeś i banowałeś. Możesz być z siebie dumny. Dobra robota. Więcej takich jak Ty, a PiS przerżnie następne wybory. Chyba nawet sobie sprawy nie zdajesz jak bardzo żeś się "przysłużył" swojemu Prezesowi. Może coś tam do Ciebie powoli dociera, choć wątpię. Ktoś niedawno w S24 napisał: toyah to taka V Kolumna. Coś jest na rzeczy. Nie przekonywałeś wahających się, niezdecydowanych. Wręcz przeciwnie - odpychałeś, odstręczałeś. Liczył się poklask, uniżoność Twoich przekonanych wyznawców i to Twoje nadęte do bólu ego. To Cię dowartościowało? W ten sposób rekompensowałeś sobie niepowodzenia zawodowe?
    Nie PiS i nie Państwo było najważniejsze. Najważniejszy był toyah. Pępek świata. Sodówa uderzyła Ci do głowy. Przeliczyłeś się. Nikt za Tobą na S24 nie płacze. Wyznawców zabrałeś ze sobą. I niech tak zostanie.
    pa

    OdpowiedzUsuń
  40. @Sagittarius
    Bądź spokojny. Z każdym dniem ta możliwość staje się coraz mniej realna.
    Na odpowiednie porady czakam niecierpliwie.

    OdpowiedzUsuń
  41. @Tamka
    Oczywiście że oglądałem. Jurek był wybitny. Jako polityk on jest marny. Natomiost ta wiara zachwyca! Nałęcz wyglądał jak kupa. Podobnie Morozowski.

    OdpowiedzUsuń
  42. @Tamka
    Szczerze powiem, że ten poradnik akurat mnie nie zachwycił.

    OdpowiedzUsuń
  43. @Anonimowy
    Jak widzę, nie tylko wyznawców. Jakoś sobie poradzę.

    OdpowiedzUsuń
  44. @Gembo drogi
    Rozumiem Twoje pobudki, ale wydaje mi się, że powrót Toyaha na Salon w tej chwili nie byłby dobrym rozwiązaniem.
    Jak się czyta, co tam teraz wypisują Janke, Kataryna i wielu innych, to ma się ochotę uciekać stamtąd jak najdalej. Toyah zupełnie nie pasuje do tego towarzystwa.
    Cały ten jazgot zrobił się zupełnie nieznośny.

    Tutaj są oczywiście problemy techniczne i inne, ale można sobie z tym poradzić całkowicie ignorując.
    Ile to już się nasłuchaliśmy na temat sekty i wyznawców? Aż dziwne, że jeszcze komuś się chce odgrzewać te kotlety.

    OdpowiedzUsuń
  45. Toyah,
    nie chce sie tu specjalnie rozwodzic na w/w temat, ale ja od dluzszego juz czasu zastanawiam sie nad kondycja dziennikarstwa, nad tym w jaki sposob dziennikarze i tez publicysci postrzegaja to co robia i mam swoje wnioski. Uwzam, ze trafnie to zostalo opisane, choc ironicznie, tzreba sie wczytac, a sens jest. No, ale to moje zdanie :). W kazdym razie jako puente napisze tylko, ze obecne dziennikartwo wg mnie jest pozbawione obiektywizu i niezaleznosci, niestety..T.

    OdpowiedzUsuń
  46. Po Pańskiej decyzji o odejściu z S24 pisałem, że to błąd. Dalej tak uważam, ale z drugiej strony ten blog, w tej formie też jest wartością, i będzie rósł. Będzie rósł, dlatego, że już blogosfera doszła do znaczenia, a marka Toyah ma swoją wagę.

    Co do trolli: taki Adam K. czy inna taka postać ujawnia, sama ich obecność ujawnia, że blogerzy, niezależni publicyści, jak pospolite ruszenie jest groźne nawet dla tego zdyscyplinowanego i zdeterminowanego wroga. Media publiczne mogą być zamknięte, dziennikarze sterroryzowani, tuskowcy mogą opanować całą sferę mediów - ale blogosfery nie opanują, bo musieliby wprowadzić masową filtrację adresów, a to z kolei doprowadziłoby do konfliktu międzynarodowego.

    Więc dobra nasza.

    Pozdrawiam serdecznie i proszę zajrzeć na prywatną pocztę
    Czarnowidz

    OdpowiedzUsuń
  47. Szefie ? Mogę pisać ? Wiem, strasznej kaszany narobiłem, ale przysięgam, już więcej nie będę.
    Już taka kartkę mam na monitorze przyklejoną, czego nie robić. Bardzo się poprawię. Co ?

    OdpowiedzUsuń
  48. @Tamka
    Z tymi dziennikarzami to fakt i choćbyśmy niewiadomo jak byli skromni, tego faktu nic nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  49. @Czarnowidz
    Jeszcze kilka dni temu mogłbym nawet przyjąć, że to błąd. Jeszcze kilka dni temu.

    OdpowiedzUsuń
  50. @Tayfal
    A co Ty tam masz na tej kartce. Że masz o mnie brzydko nie mówić? A niby to dlaczego? Żebym się nie obraził?

    OdpowiedzUsuń
  51. @Toyah

    Niestety Pański blog w istocie jest zaraźliwy ;)

    Pan w to nie wierzy, ale naprawdę zrobił Pan na mnie bardzo dobre wrażenie w programie pana Pospieszalskiego i dlatego trudno mi zrozumieć, że z jednej strony piszę Pan takie piękne teksty, a z drugiej strony tak agresywnie odpowiada Pan w komentarzach.

    Nie wiem czy klęską JK w wyborach tak Pana przybiła, a może najazd prawdziwych trollów, że stał się Pan taki podejrzliwy. zresztą dla mnie byłoby to impertynencją dalsze wnikanie w te sprawy.

    Trudno, skoro, "moje dylematy" Pana nie interesują, więc tym razem rzeczywiści zastosuję się do Pańskiej rady.

    Zed

    OdpowiedzUsuń
  52. "niestety, projekt WSI/GRU o nazwie "Toyah" zostaje zawieszony do odwołania. Warto przyjrzec się wszystkim wpisom, notkom, z powodów edukacyjnych.
    pozdro"

    A co to ma znaczyć?
    J.
    znalazłam w komentarzach

    OdpowiedzUsuń
  53. Słuchaj żony, Toyahu, jest od ciebie mądrzejsza:). A jeśli chodzi o dostojeństwo, to nie miał go żaden z dotychczasowych prezydentów. Jaruzelski był sztywny i spięty, o Wałęsie i Kwaśniewskim nie warto nawet wspominać, a Kaczyński był nieufny i obrażony na cały świat, trudno to nazwać dostojeństwem.

    Ariel

    P.S. Skrytobójcze mordowanie? Masz dowody na poparcie tej tezy? Rozumiem, że można mieć uzasadnione zastrzeżenia do sposobu prowadzenia śledztwa, ale twój sposób rozumowania to stanowczo "jumping to conclusions"

    OdpowiedzUsuń
  54. @Tamka

    Ja zdecydowanie uważam, że dziennikarstwo i publicystyka są w Polsce na absolutnym dnie. Przykładów parę:
    Piasecki w swoim tvn-owskim "piaskiem po oczach" z pełną premedytacją zrzyna, łącznie z czołówką, ze świetnego "Hard Talk" BBC. Najmniejszej wzmianki, że może to licencja, albo co. Chamska kradzież.

    Musiałem jeździć dużo dziś rano, więc jak zwykle masochistycznie się katowałem TOKiem. Mój faworyt, bęcwał pierwszej klasy (podobno on wykłada i uczy studentów gdzieś !?!?) Jacek Żakowski, zaprosił na rozmowę, no kogo?, Niesiołowskiego! Ten na pytanie o odczucia po śmierci kś. Jankowskiego już po 8 sekundach zjechał na swoją obsesję - plucie na Kaczyńskiego. Żakowski, jako dobrze wychowany wcale mu nie przerywał, choć to nie na temat. Wprost przeciwnie, podkręca plucie jadem, uwagami typu: "ale 46% głosowało (symptomatyczne - nie 47% ale właśnie 46%) na co odpowiedź, że połowa z tego to okłamani, a reszta sfanatyzowani (to MY!). Już sam fakt doboru gości, wiedząc dokładnie, że będzie plucie na jeden temat świadczy o nędzy dziennikarskiej Żakowskiego.

    I na koniec jeszcze jedno. Inny mój wybitny ulubieniec, felietonista Newsweeka, Tomasz Jastrun, który ma swoją własną stronę w bogatym i opiniotwórczym tygodniku, więc raczej powinien być mądry pisze tak:
    " Wedle badań w USA po wojnie zawsze zostawał prezydentem kandydat wyższy wzrostem. Amerykanie głosują tak kierowani instynktem,KTÓRY W STADZIE ZWIERZĄT, DAJE WYŻSZĄ POZYCJĘ OSOBNIKOM BARDZIEJ OKAZAŁYM. Gdyby Polacy zagłosowali na niższego, które na dodatek nie rozmnaża się..."
    Taki pseudo-socjologiczny bełkot, świadczący o stałej pogardzie dla inteligencji Polaków obywatela Jastruna określa poziom publicystyki.

    Wspólczesne dziennikarstwo to masakra i syf.

    @Toyah

    Toyahu! Szefie! (jak woła Tayfal)
    Jestem paskudnym leniem, któremu nie chce się zakładać własnego blogu. A u ciebie jest klimat i dobrzy ludzie. Więc wybacz mi taki, od czasu do czasu, dłuższy wpis. Ale zawsze będzie krótszy od twojego i na temat ;))).

    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  55. @Ariel
    Ty się może od pani Toyahowej odpierdol. Jeszcze tego brakuje, żeby jakiś Ariel się tu angażował!

    OdpowiedzUsuń
  56. @jazgdyni
    Dobrze że tu piszesz. Co do tego Jastruna, to on jest szalenie typowy. Wczoraj oglądaliśmy niezwykle ciekawy film The SOviet story. Tam to dobrze wyjaśniają.
    Swoją drogą bardzo, bardzo polecam. Jest na youtubie. Podobno nawet można go znaleźć z polskim napisami. Ja tylko linkuję do charakterystycznego fragmentu:
    http://www.youtube.com/watch?v=hQvsf2MUKRQ&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  57. "Ty się może od pani Toyahowej odpierdol."

    Jesteś Toyah esbekiem? To ich język (z "Nie" Urbana), ich sposób rozumowania, jestem w szoku ... Jesteś Toyah esbekiem, czy nie, gadaj prawdę ...

    OdpowiedzUsuń
  58. @Guru i wyznawcy

    Poziom agresji i wulgaryzmy skutecznie mnie zniechęcają do dalszej lektury i dyskusji, moim zdaniem filtrowanie IP i bany są zupełnie niepotrzebne. Wystarczy parę chamskich uwag, rynsztokowego słownictwa i nieprawomyślne elementy (jak ja) same rezygnują z dalszej obecności. Doskonały mechanizm samooczyszający, gratuluję skuteczności.

    Reasumując moje doświadczenia z waszym gronem:
    Wchodząc myslałem, że poczytam popularnego bloga politycznego. Zobaczyłem społeczność quasi-religijną, z elementami grupy wsparcia. A gdy podzieliłem się spostrzeżeniami owieczki i sam pasterz pokazały mi, że potrafią i kurwą rzucić i obelgą. Nazwał bym to doświadczenie "Blog Toyah w pigułce":))

    Ktoś tu zauważył kontrast pomiędzy ciepłbym i wysublimowanym obliczem autora w notkach, a wulgarnym i prostackim w komentarzach. Mnie też to uderzyło. Wyjaśnienie jest, jak sądzę, bardzo proste. Wpisy to jednak pewne dzieło, tworzone są przez pewien czas, może jeszcze zczytywane przed publikacją. Dlatego łatwiej w nich o kreację. Natomiast komentarze pisane na gorąco pokazują codzienną, prawdziwą twarz ich autora. Taką jaką pokazuje zapewne na kanapie przed telewizorem, albo żonie za stołem. Nawet boję się pomyśleć jakich słów używa w stosunku do swoich bliskich ktoś kto w stosunku do nieznanych osób, kulturalnie z nim dyskutujących używa słów obelżywych.

    Z pozdrowieniami:)

    AdamK.

    P.S.
    Bardzo mnie rozbawiło jak ktoś z wyznawców mnie próbował zdemaskować jako agenta ABW jeśli nie FSB czy CIA próbującego zniszczyć waszą małą społeczność:))) Syndrom oblężonej twierdzy ma się dobrze;))

    OdpowiedzUsuń
  59. Sagittarius.

    Gdzie to obiecane poradnictwo?

    OdpowiedzUsuń
  60. Toyahu.

    Rozumiem i szanuję Twoją decyzję. Tylko wkurwiają mnie te anonimy. Saggitarius coś obiecał, czekam więc.

    OdpowiedzUsuń
  61. Toyah nie odpowiedział, czy jest esbekiem. Cytuję - "Ty się może od pani Toyahowej odpierdol."

    Jak doradzać tępemu esbekowi, podpisującemu się Toyah? Niech przynajmniej coś wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  62. @AdamK.
    Naprawdę? To działa? To w takim razie bardzo proszę - Ty też wypierdalaj!
    Przy okazji, wszystkie pozostale trolle - wypierdalać. I to już!

    OdpowiedzUsuń
  63. @AdamK,

    "Ktoś tu zauważył kontrast pomiędzy ciepłbym i wysublimowanym obliczem autora w notkach, a wulgarnym i prostackim w komentarzach."

    Jak to się zwykło w takich sytuacjach mówić - "nie ma bata": prędzej czy później słoma z butów gospodarza wyjść musi ;-)
    Z pozdrowieniami
    lordpilot

    ps. Namawianie toyaha (i jego wyznawców) żeby podali jakiekolwiek dowody na poparcie tej wątłej hipotezy o "zamachu" jest bezcelowe. To tak, jakbyś próbował przekonać leżący na chodniku betonowy kloc, żeby ustąpił Ci miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  64. @Gemba
    A co Ty się tak emocjonujesz? Przecież to miała byc rada dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  65. @Anonimowy 12:40
    A jak Ci powiem, że jestem esbekiem, to się odpierdolisz, czy będziesz nadal tu tracił czas?

    OdpowiedzUsuń
  66. @Trolle

    Niestety Toyah został postawiony w kłopotliwej sytuacji (mam nadzieję, że to chwilowe) i nie może na bieżąco moderować komentarzy i nie pozostaje gospodarzowi cokolwiek innego niż przemawiać do adwersarzy "językiem miłości". Jak mogę domniemywać najlepiej przez rzeczonych rozumianego. Zastanawiam się tylko, którego guru najbardziej cenicie; Palikota? Niesiołowskiego? Bartoszewskiego?
    Próżny wasz trud, sympatycy tego bloga to zupełnie inni ludzie niż wyżej wymienieni i absolutnie nie biorą na poważnie waszych wypocin.
    A tak teraz już bardzo serio, uratować was może tylko cud, naprawdę innej opcji nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  67. @toyah
    Zablokowanie komentarzy "anonymousow" zdaje sie sprawa racji stanu dla naszego bloga. Inaczej za trzy dni bedziesz mial tu siedemnastu idiotow w trybie ciaglym piszacych czy jestes SBkiem, czy jestes sodomita, czy bijesz zone, czy jestes od Ruskich itd.
    Zajrzyj tu
    http://bloggerfordummies.blogspot.com/2006/03/how-do-i-avoid-anonymous-comments.html
    wylaczenie mozliwosci komentowania anonimowego jest proste.
    Serdecznosci!

    OdpowiedzUsuń
  68. @LEMMING
    Ja wiem, ze to jest proste. Tyle że tu jest tez dużo takich biedaków, którzy maja jak najlepsze intencje, tyle że nie potrafią się zarejstrować. Ale chyba masz rację. W tej sytuacji, trzeba ryzykować.
    @All
    Przepraszam, ale w dobrej trosce o poziom tego bloga, wyłączam możliwość komentowania dla osób niezarejestrowanych. Będzie tak jak w Salonie. Tam też, żeby komentować trzeba mieć choćby podstawową rejstrację.

    OdpowiedzUsuń
  69. Najwyższy czas. Dobrze zrobiłeś.

    Ja się nie podniecam, tylko proszę bardziej doświadczonych o podpowiedź jak na tej platformie zamieszczać obrazki i muzykę z jutuba.

    OdpowiedzUsuń
  70. Mój Drogi Maćku! Czy ja mógłbym Cię grzecznie prosić, żebyś zechciał rozszerzyć merytoryczny zakres swoich komentarzy ponad informowanie mnie, co Twoim zdaniem zrobiłem dobrze, a co źle, i co powinienem zrobić, żeby było lepiej? Będę zobowiązany.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...