Kiedy usłyszałem, że pojawił się problem rzekomej libacji, w jakiej śp. Lech Kaczyński wziął udział w noc z piątku na sobotę, jeśli się zdziwiłem, to tylko dlatego, że takie rozwiązanie wcześniej nie przyszło mi do głowy. Nie miałem natomiast wątpliwości, że coś się w końcu pojawić musi. Kampania się zakończyła, wynik wyborów został ogłoszony, zwycięstwo Bronisława Komorowskiego ani nie jest takie wysokie, ani – co może bardziej interesujące – takie pewne, krzyż stoi, ludzie płaczą, Jarosław Kaczyński gada… coś robić trzeba. Wydawało się pewnie niektórym, że 4 czerwca zamknie przynajmniej część tego okropnego rozdziału, który mamy za sobą. Nic z tego.
Jeśli mamy w pamięci sposób, w jaki rozwijała się kampania od 10 kwietnia, można by sądzić, że wszystko już było i dziś naprawdę nie ma sensu brnąć w to dalej. Pamiętamy jak po pierwszym szoku, wszyscy najpierw zamilkli, po to żeby już po kilku dniach wszcząć awanturę o Wawel, a następnie kontynuować już zwykły atak, jak gdyby nic się nie stało. Pamiętamy, jak najpierw kpiono z Jarosława Kaczyńskiego, że milczy, potem, że lansuje się w okularach i z pianinem, potem, że znowu milczy, potem że tym milczeniem próbuje grać na żałobie, potem że udaje że złagodniał, potem, że kłamie że się zmienił, by wreszcie zobaczyć jak rzucono mu się do gardła, że bezczelnie nie mówi nic o żałobie, bo taka taktyka mu bardzo pasuje. Jednocześnie pamiętamy każde słowo, tłumaczące społeczeństwu, że są dwie osoby odpowiedzialne za katastrofę smoleńską – Lech Kaczyński i pilot Protasiuk. Kaczyński ponieważ kazał lądować, a pilot, że tego rozkazu posłuchał. Tak biegła ta kampania. Z jednej strony pełna szyderstw pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, a z drugiej pełna oskarżeń pod adresem jego zmarłego, głupiego brata i tak samo zmarłych, głupich pilotów.
Jeszcze na początku tego tygodnia obejrzałem w telewizji rozmowę z dziennikarzami Mikołajem Lizutem i Piotrem Gursztynem. Chodziło o tę libację w prezydenckim pałacu w noc przed tragicznym wylotem do Smoleńska, o którą dopytują się Janusz Palikot i jego przyjaciele ze świata polskiej kultury i sztuki. Nie wiem, czy cała półgodzinna rozmowa była poświęcona temu jednemu tematowi, ale z tego co słyszałem, mam wrażenie, że owszem. Otóż Mikołaj Lizut – dziennikarz jak wiemy znany i gdzie niegdzie szanowany – bardzo nalegał, żeby sprawę tej popijawy wyjaśnić. Na to Gursztyn – oburzony do tego stopnia, że nawet mnie to oburzenie zdziwiło – zwrócił uwagę na bardzo ciekawą rzecz. Otóż on zauważył, że jeśli wklika się w Googla hasło „Bronisław Geremek”, otrzymamy natychmiast cała kupę najprzeróżniejszych, najczęściej bardzo czarnych, internetowych spekulacji na temat tego, dlaczego on umarł. Wśród tych spekulacji jednak nie ma ani jednego głosu pochodzącego choćby tylko pozornie z kręgów oficjalnych. Jeśli ktoś uważa za stosowne dochodzić przyczyn śmierci Bronisława Geremka, to z całą pewnością robi to wyłącznie na swój prywatny, internetowy użytek, a jeśli czuje, że jego pogląd mógłby się stać częścią publicznej debaty to siedzi cicho. Efekt jest taki, że na temat śmierci Bronisława Geremka, Polska dyskretnie milczy, natomiast w żaden sposób nie milczy, jeśli już idzie o śmierć Lecha Kaczyńskiego. Czy dlatego, że śmierć Geremka nie stanowi zagadki, albo że Geremek był od Prezydenta znacznie mniej ważny? Ależ skąd! A więc dlaczego? Na to pytanie odpowiedział Lizut. Chodzi o to, że pytanie o to, co robił Lech Kaczyński w noc przed wylotem do Smoleńska jest pytaniem ważnym. Kropka.
Przez pewien czas w publicznej przestrzeni funkcjonowało inne pytanie, formułowane nawet przez osobę tak ważną i wpływową jak Lech Wałęsa. Mianowicie dotyczące tego, o czym rozmawiali Jarosław Kaczyński z Lechem Kaczyńskim w ich ostatniej rozmowie tuż przed katastrofą. Ujawnienia zapisu tej rozmowy żądał nie tylko Lech Wałęsa, ale cały szereg innych niezwykle poważnych komentatorów, sugerując w sposób oczywisty ze oni tam musieli coś sobie powiedzieć takiego, że to coś, jeśli stanie się własnością publiczną, jednego i drugiego skutecznie wykluczy z polskiej polityki i polskiej pamięci. W wywiadzie jakiego Jarosław Kaczyński udzielił Gazecie Polskiej, sprawa zostaje wyjaśniona. Była to rozmowa bardzo krótka. Lech powiedział swojemu bratu, że z ich mamą wszystko dobrze i żeby się przespał „bo się rozpadnie”. Według relacji Jarosława Kaczyńskiego, to było wszystko. Kilka zdań, a później rozmowę przerwało. Czy Jarosław Kaczyński kłamie? Może. Kto wie? Jednak z reakcji na tę wypowiedź nie widać, by tu akurat były jakieś zastrzeżenia. Problem telefonu został, jak się wydaje, ostatecznie zamknięty. Pojawił się natomiast problem tej libacji.
Ale nie tylko. System jest najbardziej oburzony tym, że Jarosław Kaczyński w ogóle na temat tej katastrofy mówi. Czemu on porusza ten temat? Co on wyprawia? Co on sobie wyobraża? Że on tak będzie mógł bezkarnie wykorzystywać ten wypadek do swoich celów? Dlaczego on się nie zajmie swoimi sprawami? Czyżby miał tyle wolnego czasu, że może chodzić po gazetach i coś pleść bez sensu? No i wreszcie, dlaczego mówił, że się zmienił, podczas gdy się nie zmienił? Tylko na dwa miesiące umiał zamknąć swój brudny pysk na kłódkę? Nie umiał wytrzymać dłużej? Musi gadać? A mądrzy ludzie mówili, że on się wcale nie zmienił! Na krzyż z nim! Na drzewo z sukinsynem! Ja chcę kaczkę po Smoleńsku i zimne piwo!
Czemu piszę ten tekst? Wbrew pozorom wcale nie po to, żeby po raz kolejny udowadniać, że System nas nienawidzi do śmierci. Nie po to też, żeby podkręcać atmosferę walki. Tu nawet nie ma co podkręcać. Wojna jest na całego i nie trzeba być szczególnie spostrzegawczym, by widzieć, że tu już nawet nie ma czego podkręcać. Tak jak jest teraz, nie było nigdy. Już nie ma ani ‘borubara’, ani ‘irasiada’, ani ‘kartofli’, ani nawet żartów na temat tego, co by się mogło stać, gdyby się stało. Weszliśmy w kompletnie nowy etap. Dziś już zwyczajnie, najzwyczajniej na świecie, sramy na zwłoki, plujemy na trumny, rzucamy zgniłymi kartoflami w tych co płaczą po swoich zmarłych. Ja piszę ten tekst wyłącznie po to, żeby wskazać na to, że weszliśmy w nowy etap, gdzie już gorzej być nie może. By powiedzieć, że już naprawdę nie ma się czego bać. Że już nie ma co zastanawiać się, czy coś nam pomoże, czy może zaszkodzi. Czy coś wypada, czy coś nie wypada. Oni wytoczyli przeciwko nam wszystko co mają. Jest tak, że nawet jeśli przycupniemy w kąciku i będziemy pokornie czekać na to co przeciwko nam tamci uradzą, to też nie dadzą nam spokoju. To jest właśnie ta wojna, którą nam wypowiedziano. Ona dziś wygląda tak. I już inaczej wyglądać nie będzie. I już gorzej być nie może.
A więc mamy dwie możliwości. Złożyć broń, lub walczyć. Proponuję walczyć.
Autor: "A więc mamy dwie możliwości. Złożyć broń, lub walczyć. Proponuję walczyć. "
OdpowiedzUsuńPełna zgoda. Z bandytami (szeroko rozumianymi)nie prowadzi się uczonych rozpraw. Ich się zwalcza! Wszelkimi sposobami! I tyle
Pozdrawiam serdecznie
Toyahu, niestety masz rację. Jeszcze jednym argumentem na potwierdzenie Twojej tezy jest równoważne traktowanie plugastwa wygłaszanego przez v-przew PO i wypowiedzi Brudzińskiego o "trumnie w błocie", czy też wspomnień Jarosława. Doprowadza to mnie do furii. Straszny czas. PS. A Ty "wczasuj", oby przy trochę niższych temperaturach
OdpowiedzUsuń@Toyah
OdpowiedzUsuńNareszcie! Musisz pochodzić z bardziej pokojowej linii Toyahów.
Nie zareagowałaś jak dwa tygodnie temu stwierdziłem - Wojna! I że nie ma co strzelać z łuków gdy naprzeciw walą z haubic. Więc cieszę się, że w końcu to wyartykułowałeś - bo twoje słowa znaczą bardzo dużo.
Ja to widziałem wcześniej, bo mam ku temu odpowiednie przygotowanie. Różne tam leadership albo crisis menagement i to w przemyśle naftowym, gdzie ostatnio BP (jeden z moich dręczycieli) udowodnił jak świetnie sobie radzi w kryzysowych sytuacjach.
Ale poważnie, wojnę musimy przyjąć i dać odpór. Siły niestety nie są równo rozłożone. Musimy skupić całą mądrość i determinację, by nie dać się ponownie zapędzić do narożnika.
Więc otwarcie zwalczacz zło, tępić zdrajców i defetystów.Nie dawać się.
W tej walce będzie tylko jeden zwycięzca. Jak padniemy - to po nas.
O matko i córko! Kwaśniewski został honorowym obywatelem Warszawy!!!
OdpowiedzUsuńMa Pan rację,wojna na całego.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyjąć ich metody.Za śmierć Blidy do dzisiaj obwiniają J.Kaczyńskiego.Myśląc tymi kategoriami,za śmierć pod Smoleńskiem odpowiada przede wszystkim T U S K.
@toyah
OdpowiedzUsuńW ostatnim numerze "GP", w swoim felietonie Krzysztof Wyszkowski wyraźnie dał do zrozumienia, że jest czytelnikiem Twojego bloga. Rzecz jest ewidentna, mimo że słowo "toyah" w tekście nie pada.
Wyszkowski podaje kilka argumentów, dlaczego nie powinno się publikować w "GP" rysunków rodem z Krokodila...
Pozdr.
od kilku dni czytam panski blog i musze przyznac, ze duzo w nim madrosci i swiezosci. pewnie to tez zasluga tego, ze nie mieszka pan w tej zapyzialej warszawce(z ktorej niestety sam sie wywodze), tam trudno jest byc soba i sie nie zeszmacic. dobrze wiedziec , ze sa jeszc rodacy dla ktorych istnieje jeszcze system wartosci o ktore, mimo wszystko, warto jeszcze powalczyc
OdpowiedzUsuńzycze zdrowia
@yzrej
OdpowiedzUsuńPowiem więcej. W Katechizmie stoi jak byk, że niekiedy nawet można bandytę zabić.
@Ewa
OdpowiedzUsuńKiedyś przeciwstawiali Palikotowi Kurskiego. Dziś, skoro ta amunicja się wyczerpala, mają Brudzińskiego. A tak naprawdę im jest wszystko jedno. Dla nich od Palikota gorsza jest nawet Kluzik.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńJak najbardziej tak. W tej chwili już nie ma znaczenia, co sobie o nas pomyślą. Oni przekroczyli ostatnią granicę.
@Ewa
OdpowiedzUsuńI cóż takiego? Kutz - Katowic.
Wolę Kwacha.
@hamiltonb
OdpowiedzUsuńTusk odpowiada za Smoleńsk nawet jeśli skorzystamy z zupełnie innych kryteriów.
@To dobrze. On jest jednym z ostatnich 'Ostatnich Mohikanów'.
OdpowiedzUsuń@kanaa
OdpowiedzUsuńW Katowicach też nie jest najlepiej. Ale, powiem uczciwie, tu jest coś, co nawet przy tym stanie skretynienia, budzi sympatię. Warszawa... no, jak by to delikatnie powiedzieć, zawodzi.
mam zamiar zamieszkac w Bystrej Slaskiej to dosc daleko od tego smrodku, za to do Katowic tylko rzucic kamieniem
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Warszawy!
OdpowiedzUsuńNa Ursynowie upał, rodzina na działce a ja leczę skołatane nerwy angielskimi romansidłami z początku XIX wieku.
Raz na dobę robię przegląd sieci - zaczynając od toyah, oczywiście.
Tvn-y czniam! To medialna wojenka i medialny świat. Większość narodu ma to w... głębokim poważaniu.
Zobaczę, co u innych...
Dopóki PiS nie zrobi swojego portalu i bojkotu gadzinówek, będą brali gówno na twarz (sorry! już nie będę)
Spocone całuski wszystkim!
Toyah & Kanaa
OdpowiedzUsuńWarszawa minimalnie gora
Na Jaroslawa glosowalo 36.64%
A w Katowicach 36.24%
No ... wedlug tych "ich" wynikow.
Pozdrawiam wszystkich
Nic nowego. To co sie w Polsce dzieje to tylko powtórka z peerelu. I wtedy i teraz musi byc wróg. W PRL byłi to zachodnioniemieccy rewizjoniści. I to oni robili za złego wilka. Teraz w tej roli obsadzono PiS i Kaczynskiego. Zmienić tę sytuacje może tylko walka - w żadnym wypadku perswazja. To nic nie da. Po tamtej stronie sa media z ich sztandarową gadzinówką czyli GW. Tak jak wtedy TL. I tak jak wtedy "elity". Jak się miało okazać, większość na "podwójnym etacie". Niektórzy z nich tak weszli w przypisaną im rolę, że i dzisiaj nie potrafią inaczej. Stąd bez znaczenia jest postawa J. Kaczynskiego. Jego nie powinno byc. I to jest cała strategia obecnej polityki towarzystwa bedącego u władzy. Jesli będzie spacerował po lewej stronie ulicy, będzie za to atakowany. Gdy zacznie spacerowac po prawej stronie - też. Jesli mówi- jest zły. Gorzej jest jednak gdy nic nie mówi. Itd, etc. Banda ma swoje zasady i normalny człowiek ich nie zrozumie.tede
OdpowiedzUsuń@kanaa
OdpowiedzUsuńTaka ciekawostka o Bystrej Śląskiej (tej pomiędzy Bielskiem-Białą a Szczyrkiem): za Czasów, Kiedy Było Lepiej mieli jakoby najwyższy procent upartyjnienia. Jak nie w górach.
Sz.Państwo !
OdpowiedzUsuńStanowczo sprzeciwiam się tym, którzy usiłują kogokolwiek zachęcać, bądź namawiać, aby stosować ich metody.
Owszem w przypadku agresji trzeba skutecznie bronić się, a sferze medialnej, czy podczas publicznej debaty, dyskusji wystarczy używać prawdziwe tj. wiarygodne i przekonywujące argumenty.
Jego Prawda ma bardzo ważną cechę : wypowiadający, piszący Prawdę i Ona sama ma zdolność, także moc i siłę, które demaskują zło i złoczyńców, a nawet rujnują, niweczą wszystko, co nie jest prawdą. A więc wg. mnie nie trzeba walczyć, wystarczy roztropnie i odważnie ją artykułować, tak jak Pan Toyah lub upominać się o prawdę.
SilentiumUniversi
OdpowiedzUsuńmoze byc nie przecze, zamieszkam pod lase na zboczu a tam najwyxzej dziki a n ie komusie
pozdrawiam
A ja przypominam użytkownikom o numerze konta zamieszczonym z lewej strony.
OdpowiedzUsuńJeśli cieszymy się z wolnego medium, to wspierajmy je.
A JEDNAK ZROBILI PORTAL:
OdpowiedzUsuńmypis.pl
Oczywiście jest tam już p. Czarnecki - on jest wszędzie... ;-)
Ale na serio: zapowiada się profesjonalnie, jeszcze nie w pełni działa.
Właśnie obejrzałem ciekawy film „II Wojna Światowa: Zaginione filmy”, gdzie przed desantem w Normandii F.D Roosevelt wypowiada znamienne słowa „postawmy sprawę jasno, żeby przetrwać musimy zwyciężyć „ Tak sobie pomyślałem, że przed takim wyborem stoi obecnie J. Kaczyński.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem zwycięstwo z systemem powinno zacząć się od zakwestionowania „bożków medialnych”. To przez nich sączony jest codziennie narkotyk milionom Polaków. Tą „znarkotyzowaną” częścią społeczeństwa manipuluje PO w wojnie z J. Kaczyńskim. Dlatego by dobrać się do d**y Tuska ,trzeba zacząć od szybkiego zmniejszenia „znarkotyzowanej armii” PO.
Jak? Chociażby poprzez wspieranie i wykorzystanie przez PIS , oraz nieliczne media elektroniczne i papierowe dorobku pisarskiego takich autorów jak Pan, czy np. FYM oraz wielu innych walczących klawiaturą z systemem. Czas w mediach na poprawność polityczną z naszej strony powinien się zakończyć.
Dlatego zgadzam się z Panem, że trzeba walczyć i zwyciężyć
Pozdrawiam
@kanaa
OdpowiedzUsuńW Bystrej może być w porządku. Chociaż ostatnio, lepiej uważać.
@Yo
OdpowiedzUsuńUrsynów... Hmmm... Głupia sprawa. Życzę wytrwałości.
@Sagittarius
OdpowiedzUsuńW mojej dzielnicy Komorowski nas rozwalił do 30. Jak się rozglądam po okolicy, myślę, że tu akurat nawet nie musieli się starać..
@tede
OdpowiedzUsuńNo nie. Tu się nie zgadzam. Społecześńtwo jednak było bardziej wolne.
@Toyach
OdpowiedzUsuń... a Ja Toyah`u jestem z Bielska Białej i tu ku mojemu zdziwieniu przewyższał Komorowski... No! nie powiem bym był szczególnie zadowolony z takiej postawy, zwłaszcza jak rozmawiałem ze swoimi młodymi znajomymi, no aż mnie zmierziło ich wypowiedzi lub argumenty za i przeciw, chodź chyba to za mocno powiedziane bo to w zasadzie nie były argumenty... to nawet nie było nic. Inni zaś, to po prostu polityczni analfabeci. Ale o to wszystko właśnie chodzi ludziom pokroju PRL`owskiego (nie chce mi się wymieniać już nazwisk). Tak to właśnie ma działać bo ciemnogrodem, który myśli że demokracją w każdej postaci mogą się posiłkować od lat "wyzwolenia uciskowego" , można świetnie kierować... oni myślą że wszystko jest OK , a rząd wie, że oni tak myślą i robią dalej swoje by podtrzymać tę tendencję. No cholera jasna... skoro taki ciemnogrodczyk jak ja mógł na to wpaść to czemu nie mogą do tego dojść ci wszyscy elitarni z poziomu Bronka?
Hm... a może oni wcale nie chcą tego... To chyba tak jak patrzeć na rozjechaną przed chwilą swoja matkę, przez samochód prowadzony przez pijanego kierowcę i przymykać oko na jego stan trzeźwości tłumacząc sobie iż jest wszystko OK gdyż "mógł jej nie widzieć". I oto sam chyba sobie odpowiedziałem na swoje pytanie ... móc to znaczy CHCIEĆ!
Ps. Oj muszę tu chyba częściej pisać, może więcej swoich problemów rozwiążę ;-)
Pozdrawiam serdecznie z południa.
@Łukasz
OdpowiedzUsuńOtóż ja uważam, że oni są w takim obłąkaniu, że nawet gdyby pijany kierowca, a tym kierowcą okazałby się na przykład Janusz Palikot, przejechał ich matkę, to gdyby od tego mial zależeć dalszy los tej wojny, oni by na to co się stało przymknęłi oko.
Nie dlatego, że kochają Palikota, ale dlatego, że to by mogło wzmocnić Kaczyńskiego.
@ Toyah
OdpowiedzUsuńno wiec nareszcie ktos to powiedzial: walczyc!
ale jak? ja codziennie zadaje sobie to pytanie. Jak ja, tzw przecietny obywatel, moge z nimi walczyc? Tym bardziej, ze jak wiemy, w razie czego przeciwnik sie nie zawaha, i zestrzeli.
Tak czy inaczej, ja zupelnie powaznie prosze o sugestie: co ja w swoim codziennym zyciu moge zrobic dla naszego Kraju? Co moze zrobic kazdy z nas? CO?
@Juliborat
OdpowiedzUsuńMyślę, że najczęstszym problemem ludzi myślących jak my i pragnących coś zrobić jest poczucie osamotnienia wśród znajomych, a nawet rodziny. Zwłaszcza w dużych miastach, gdzie mamy wrażenie, że wszyscy wokół popierają tę ohydę. Ja w pracy mam parę osób do wymiany opinii, ale to jest medium publiczne i oni nigdy się nie wychylą, a niektórzy to kurki na wietrze. Znajomych trochę mam, i są świetni, a skreśliłam trzy razy tyle i nie żal mi. Brak jednak większej gromady, stąd blogowanie.
Drugi problem, to problem z odwagą cywilną. Pisują o tym właśnie na blogach młodzi ludzie, którym najtrudniej wyłamać się ze stada. Co robić? Poradzić sobie z tym właśnie problemem za wszelką cenę. Dawać świadectwo swoim poglądom nie tylko w internecie, ale w realu. Kto tego nie zrobi przegra życie, wierz mi. Tak jak większość mojego pokolenia, przyuczonego do podwójnego życia.
Pozdrawiam
Marylka,
OdpowiedzUsuńwiem bardzo dobrze o czym piszesz, bo przezylam to NIEJEDNOKROTNIE na wslasnej skorze, oczywiscie w osamotnieniu, bo malo jest takich, ktorzy cie popra otwarcie i z toba z otwrta przylbica beda bronic swoich zasad i wartosci. Rownoczesnie placi sie za to wysoka cene, ale wg mnie wiecej warty jest szacunek do samego siebie i to, ze jest sie w zgodzie z pieknymi wartosciami! To napisala urodzona wojowniczka z dnia 18-stka:). Pozdr.T.
@Marylka
OdpowiedzUsuńtu Marylko trafilas w sedno sprawy - "wzenilam sie" w rodzine wyborcow PO. Nie zycze tego nikomu.
W sumie w "realu" znam doslownie kilka osob, ktore mysla tak jak my, no i oczywiscie uchodza one za oszolomow. Masz racje, dopiero w blogosferze mam poczucie wspolnoty.
Trafilo mi sie tak, ze mieszkam za granica, wiec nie moglam byc pod Palacem w dniach po 10.04. Dlatego tez tak bardzo jestem wdzieczna za "Solidarnych 2010" - bo moglam uchwycic choc odrobine tamtej atmosfery.
Ale dla mnie duzooo gorsze od poczucia bycia w mniejszosci jest poczucie BEZSILNOSCI wobec ZLA. Bo to co sie teraz dzieje w Polsce, jest dla mnie jakims niepojetym, fundamentalnym tryumfem zla w czystej postaci. I nie moge patrzec na to, jak ono codziennie wygrywa, a ja nic nie moge. Jeszcze chwila i przestane na jakis czas czytac gazety i blogi, bo juz nie moge, jeszcze chwila i cos mi sie w glowie przepali. Cos podobnego napisal wczoraj tu u Toyaha niejaki Lemming.
Pozdrawiam.
@Tamka
OdpowiedzUsuńUrodzona Wojowniczko, nie zrozumiałam, co znaczy "z dnia 18-stka"?
@Juliborat
OdpowiedzUsuńJa właśnie przestałam oglądać tv, a gazety już tylko omiatam wzrokiem. Nie chcę już czytać "Rz", bo tam teraz drukują Wołki i tym podobne szuje.Jednak przerzuciłam się na blogi, ale tylko niektóre na s24 i oczywiście Toyaha, którego trzeba popierać ze wszystkich sił, bo on ma w sobie jakiś niebywały zasób promieniującego humanizmu. On właściwie nie pisze o polityce, tylko o człowieczeństwie, i tego nam bardzo trzeba.
Nie, zło nie wygrywa, ono się zaraz samo sobą zadławi.
Do Marylki,
OdpowiedzUsuńurodzilam sie 18-stego [dzien], a z pewnych zrodel wiem :)[w koncu juz troche na tym swiecie zyje], ze osoby, ktore sie urodzily tego dnia to tacy urodzeni wojownicy "w imie..." pieknych wartosci.Sa zreszta przyklady z zycia publicznego [pewnie wiesz kogo mam na mysli :)]. Pozdr.T.
Toyahu, mam podobne odczucia, jak tylko usłyszałem o wywiadzie Jarosława oraz występie Brudzińskiego w w TVN to aż chciało mi się krzyczeć, że nareszcie, że więcej, że trzeba w nich teraz walić jak w bęben i ma nie być litości...
OdpowiedzUsuń@juliborat
OdpowiedzUsuńSą różne formy walki. Myślę że najkrócej, a przy tym najtreściwiej, wyraził to Herbert: BĄDŹ WIERNY. IDŹ.