czwartek, 21 maja 2020

O robieniu w dupę, pojedynczo i grupowo


       Miałem dziś plan by pisać o Trójce, czyli o 3 programie Polskiego Radia, i o aferze z ową Trójką związanej, jednak niemal rzutem na taśmę Sylwester Latkowski za pośrednictwem TVP przedstawił swoją zapowiadaną od lat drugą cześć dokumentu sprzed lat o pedofilach, i wygląda na to, że – choć wcale nie znajdziemy się aż tak daleko od tematu – Trójka będzie jednak musiała poczekać do jutra. Obejrzałem ów film i gdy chodzi o całość, mam dwie refleksje. Przede wszystkim, tym razem Latkowski miał do dyspozycji nieco lepszy sprzęt, w związku z czym dźwięk tym razem był na tyle dobry, że można usłyszeć coś ponad ówczesny bulgot, no i w międzyczasie pojawiły się też drony, a więc i sam film nabrał dodatkowej atrakcyjności. Poza tym, wszystko wypadło jeszcze gorzej, bo o ile przed laty pojawiło się przynajmniej nazwisko Krzysztofa Zanussiego w charakterze podejrzanego, to dziś w najlepszym wypadku zaledwie artysty estradowego Nergala, oraz aktora Szyza i to zaledwie jako ewentualnych mimowolnych świadków.
       Gdybym powiedział, że do Sylwestra Latkowskiego mam stosunek pełen ponurego dystansu,  byłbym tu wybitnie wstrzemięźliwy. Faktem jest bowiem, że dla mnie Latkowski to ktoś, do kogo nie zdecydowałbym się zbliżyć choćby na pół metra, a to z tej obawy, że przede wszystkim tego doświadczenia bym nie przeżył, a jeśli nawet, to bym po tym kontakcie nie odkaził się nawet przy pomocy płynu, który nam dostarczył Orlen. Nie zmienia to oczywiście faktu, że bez względu na to, jakie intencje dziś Latkowskim kierują, ja nie wykluczam, że wszystko co on w swoim filmie pokazuje, to najprawdziwsza prawda. Powiem więcej – a to też jest powód, dla którego uważam jego film za kompletnie bez znaczenia – to o czym on tam opowiada, wiem i bez jego łaskawego udziału, a nawet gdybym nie wiedział, to bym realność opisanych sytuacji obstawiał w ciemno. Czemu? Odpowiedź na tego typu pytanie, mam od dawna przygotowaną: bo czemu nie?
        Jest dla mnie bowiem od czasów, gdy byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem, zupełnie oczywiste, że są na świecie ludzie z pieniędzmi i z seksualnymi obsesjami, które za te pieniądze mogą i zaspokajać i jednocześnie owe obsesje skutecznie ukrywać przed wzrokiem ciekawskich. Od czasu gdy zacząłem samodzielnie myśleć wiedziałem, że na pewnym poziomie władzy finansowej, a przez to  politycznej i towarzyskiej, dzieją się rzeczy – szczególnie w tak zwanej sferze obyczajowej – o których ludziom takim jak my nawet się nie śniło. Jedynym problemem więc jest już tylko to, czy ich wszystkich uda się kiedyś jakimś cudem normalnie albo powystrzelać, albo przynajmniej posadzić.
      A zatem, nie mam najmniejszych wątpliwości, że faktycznie od roku 2007 do 2015 – w sumie ciekawa jest owa koincydencja, prawda? – pewien cwaniak z Trójmiasta, działający na zlecenie innego cwaniaka, zbierał z ulic młodziutkie śliczne dziewczynki i rozdawał je za pieniądze wspomnianym ludziom z pieniędzmi. Nie dziwi mnie też więc, że skoro w ów proceder były zaangażowane i pieniądze i ludzie z tymi pieniędzmi, a w dodatku mówimy o latach 2007-2015 oraz o Trójmieście, to i jego uczestnicy do dziś pozostają praktycznie bezkarni. I powtarzam raz jeszcze: ani Latkowski ani TVP do tego bym to wiedział nie są mi do niczego potrzebni, zwłaszcza gdy oni wręcz stają na głowie, by robić wrażenie jakby się o tym wszystkim przed chwilą dowiedzieli.
        I pewnie bym dziś nad tym wszystkim się nawet nie zatrzymał, gdyby nie pewien szczegół. Otóż w rozmowie zorganizowanej przez telewizję już po emisji filmu, Latkowski nagle opowiedział o tym, jak to pewien telewizyjny gwiazdor ma od lat taki zwyczaj, że każe sobie organizować castingi, w których młodzi chłopcy się przed nim prężą i próbują go uwieść swoimi wdziękami, a on niezmiennie z tych trzech wybiera najmłodszego, no i następnie go wykorzystuje podczas swoich pedofilsko-homoseksualnych ekscesów. W tym momencie zebrani w studio doznali ciężkiego szoku, a prowadzący spotkanie redaktor poprosił nieśmiało, by Latkowski ujawnił nazwisko gwiazdora. Kiedy ten stanowczo poinformował, że tego zrobić nie może, redaktor zapytał, czy można przynajmniej dowiedzieć się w jakiej stacji telewizyjnej ów zboczony pedofil jest zatrudniony i wówczas, po dłuższym, przeciągającym się nieznośnie zastanowieniu, zdradził Latkowski, że chodzi oczywiście o TVN.
       A ja w tym momencie muszę ten tekst czym prędzej kończyć, zanim dostanę takiej cholery, że zacznę brzydko mówić, i pragnę tylko przypomnieć, że jeszcze w roku 2016 ten sam Sylwester Latkowski, o którym dziś tu rozmawiamy, w rozmowie na Twitterze z nikim innym jak z Karoliną Korwin Piotrowską napisał zupełnie otwartym tekstem, że on się zwrócił do dyrektora Miszczaka, by poprosił może swojego pracownika Kubę Wojewódzkiego, by ten, kiedy zaciąga do korporacyjnego kibla młodych chłopców, prosił ich najpierw o dowód tożsamości.
        O co chodzi? Otóż jak widzimy, nazwisko Kuby Wojewódzkiego w interesującym nas kontekście  znane jest powszechnie już co najmniej od czterech lat, a więc jak by nie było od czasu gdy Prawo i Sprawiedliwość zdążyło wygodnie zająć swoje pozycje  i nie stało się dokładnie nic. Mało tego. Okazuje się, że niemal jak jakieś ciężkie szyderstwo wraca do nas ten sam Latkowski, z tą samą informacją, tyle że dziś w formie zagadki, której zadanie w dodatku umożliwia mu zarządzana przez jak najbardziej polski rząd polska telewizja publiczna. A my wszyscy zrywamy się na równe nogi, krzyczymy „O Boże!”, by w międzyczasie dowiedzieć się, że takich jak my widzów tego wieczora przed ekranami telewizorów pojawiło się aż 3,5 mln i oni na tę wiadomość zareagowali dokładnie tak samo: "O Boże! Ciekawe, który to?"
        W kresie pandemii telewizja nieustannie wprowadza kolejne formaty, zarówno rozrywkowe, jak i edukacyjne. Rozrywka już była, a zatem czas na to, by pojawił się jakiś program o tym, jak można robić ludzi w dupę. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, to jestem pewien, że Kuba Wojewódzki chętnie wyjaśni.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...