Jak pewnie wciąż pamiętają stali
czytelnicy tego bloga, w czasach dziś już dawno zamierzchłych, w przestrzeni
internetowej funkcjonowało – i to z pewnymi sukcesami – trio Coryllus, Toyah,
Kamiuszek. Dziś z owego projektu tak naprawdę został już tylko Coryllus ze
swoim wydawnictwem oraz z parunastoma komentatorami na portalu „Szkoła
Nawigatorów”. Gdy chodzi natomiast o mnie i Kamiuszka, to coś tam oczywiście
skrobiemy, natomiast trzeba przyznać, że utrzymujemy pewien, niestety dość
rzadki, kontakt, podczas którego wymieniamy się różnymi refleksjami i tak nam
mija nasze wspólne, jak i jak najbardziej również osobne życie.
Proszę więc sobie wyobrazić, że mój drogi
kumpel Kamiuszek przysłał mi wczoraj wiadomość o następującej treści: „Wisi to od trzech dni i cisza”, a do owej
wiadomości dołączył link do pewnego zamieszczonego na Youtubie filmu. Ja
oczywiście ów film tu za chwilę umieszczę, zanim jednak to nastąpi, wrócę do
swojego najnowszego felietonu dla „Warszawskiej Gazety” – bardzo źle swoją
drogą przyjętego przez red. Bachurskiego – w którym zasugerowałem, że całe owo
zamieszanie, którego w ostatnich dniach byliśmy świadkami, a którego przyczyną
był kolejny film Sylwestra Latkowskiego na temat pedofilii, to zwykły humbug,
którego zarówno cel jak i autorstwo – bo przecież wiemy, że Latkowski to jest
zaledwie figurant – stanowią całkowitą tajemnicę, a emocje, które ono w nas
biednych obserwatorach wywołało, to coś co już za chwilę przeminie z
przysłowiowym wiatrem.
Zdenerwował się na mnie red. Bachurski w
przekonaniu, że przede wszystkim gdy chodzi o Sylwestra Latkowskiego,
niezależnie od tego, co on ma za paznokciami, to prawdziwy bohater, który
ryzykując życiem postanowił stanąć na przeciw pedofilskiej mafii, i z tego
choćby względu powinien być przeze mnie oszczędzony. Drugą ofiarą mojego
felietonu miał rzekomo paść prezydent Sopotu Karnowski, który zdaniem
Bachurskiego, mimo swoich ściśle określonych politycznych koligacji, znalazł w
sobie tę uczciwość, by stanąć wobec wspomnianej mafii okoniem.
W swojej mailowej wymianie postawiłem
się swojemu było nie było Naczelnemu postawić okoniem, tłumacząc mu możliwie
jak najdelikatniej, że w tym co mu się zdaje, jest zwyczajnie naiwny i jakoś
się nam w sumie ostatecznie nam dogadało. I proszę sobie wyobrazić, że w tym
własnie momencie dostaję od mojego kolegi Kamiuszka wiadomość z linkiem, który
mnie prowadzi do czegoś, co moim zdaniem świadczy o tym, że red. Bachurski moich
najnowszych refleksji w pierwszym momencie zwyczajnie nie docenił.
Czy to znaczy, że od dziś powinniśmy
sądzić, że wszystko to, co zobaczyliśmy w filmie Latkowskiego, to bezczelne
kłamstwo? Otóż nic podobnego, a tak naprawdę jest wręcz odwrotnie. To co tam
oglądamy, to dramatyczne niedopowiedzenie. Z nieznanego mi powodu, to co
postanowił zrobić, Latkowski zaledwie zaczął, a ledwie co zaczął, to zakończył.
Zupełnie jakby z jednej strony chciał się nam zaprezentować jako nieustraszony
rycerz ukrytej prawdy, a z drugiej panicznie się bał, że w każdej chwili może
tak dostać w łeb, że z tego rycerstwa nie pozostanie nawet wspomnienie i trzeba
będzie już tylko się tłumaczyć z jakichś zaszłości.
A zatem, tak zresztą jak wspomniałem we
wspomnianym felietonie, to co pokazuje nam Latkowski to skoro już nie cała
prawda, to przynajmniej droga do niej. I kiedy to piszę, muszę wspomnieć o
wiadomości, którą otrzymałem od Kamiuszka oraz przesłanego linku, który nas
prowadzi do czegoś, co zarówno pod względem realizacyjnym jak i czysto informacyjnym
przewyższa produkcję TVP o głowę, jeśli nie o dwie, czy trzy. Film, o którym
Kamiuszek mi pisze, że wisi na Youtubie od trzech dni i pies z kulawą nogą się
na jego temat nie zająknie, to jest coś, co z jednej strony zarówno
Latkowskiego jak i jego sponsorów odstawia na bocznicę, a z drugiej pokazuje w
sposób absolutnie bezlitosny to, czego mieliśmy tak naprawdę nie wiedzieć,
pomijając jakieś niewinne tak naprawdę plotki.
Popatrzmy więc na to co póki co można
oglądać na Youtubie i zobaczmy jak bardzo to jest ważniejsze od tego całego
zamieszania z filmem Latkowskiego i tych wszystkich w gruncie rzeczy tanich grepsów
wałkowanych w koło tu i tam. No i powtórzmy słowa Kamiuszka: „Wisi to od trzech
dni i cisza”. A jeśli komuś przy tej okazji zrobi się smutno, to obiecuję, że osobiście
pozostaję w pełni solidarny.
Książę Gorczakow wierzył by obecnie także w wiadomości przemilczane
OdpowiedzUsuń