niedziela, 10 maja 2020

Czy Bronisław Komorowski zastąpi nieudaną kandydaturę Małgorzaty Kidawy Błońskiej?


       W dwóch ostatnich tekstach – pomijając naturalnie ów wczorajszy wybryk z Marcinem Matczakiem – przyznałem się do tego, że po raz pierwszy chyba od czasu, gdy samodzielnie zacząłem oceniać wydarzenia polityczne, znalazłem się w miejscu, skąd nie jestem w stanie dojrzeć kompletnie nic, poza osobą prezesa Kaczyńskiego, który, w co nieustannie wierzę, trzyma nad wszystkim kontrolę. No ale, powtarzam, gdy chodzi o moje osobiste talenty, czuję się rzucony na liny. Od wczoraj jednak nastrój mi się znacznie pogorszył, bo nie dość że nie wiem, co się aktualnie dzieje i dokąd to co się dzieje zmierza, to jeszcze zaczynam sobie wyobrażać scenariusze naprawdę niewesołe. Zaczynam sobie bowiem wyobrażać Polskę pogrążoną w politycznym, a przez to każdym innym, chaosie, z którego nie będziemy mieli jakiegokolwiek sensownego wyjścia. A wszystko w imię jednego i tylko jednego celu: pozbawienia Prawa i Sprawiedliwości władzy.
         Obserwuję wykresy związane z tak zwaną „pandemią”, widzę, że – pomijając te nieszczęsne kopalnie w Murckach i okolicach – wszystko się stopniowo uspokaja, a jak donoszą media, już od kolejnego tygodnia wreszcie będziemy mogli pójść do fryzjera, i myślę sobie, że tak naprawdę z tego wszystkiego zostało nam tylko jedno zmartwienie, a mianowicie obawa, że do 5 sierpnia nie uda nam się wybrać prezydenta i znajdziemy się jako Państwo w czarnej dziurze.
         Ja wiem, że może trochę histeryzuję, jednak chciałbym zwrócić uwagę na coś – i wcale nie mam tu na myśli wystąpień kolejnych polityków opozycji, czy szaleństw starych sędziów Sądu Najwyższego,ale wypowiedź jakiej dla portalu onet.pl udzielił niegdysiejszy oraz niesławny prezydent RP, Bronisław Komorowski. Otóż komentując ostatnie polityczne rozstrzygnięcia – niewykluczone, że całkiem chwilowe – ów dziwny człowiek podzielił się z nami następującą refleksją dotyczącą akurat Jarosława Gowina:
Nikt nie zapomina w polityce takich zachowań. Każdy chce ukarać za nielojalność. Czasami mądrość etapu podpowiada, aby z tym poczekać albo jakoś odłożyć w czasie, ale ja na miejscu Jarosława Gowina bym się po prostu w ciemnych zaułkach zawsze za siebie oglądał, czy mu coś nie grozi, jakieś niebezpieczeństwo. I on o tym doskonale wie”.
       Wypowiedź Komorowskiego przeszła albo niezauważona, albo została potraktowana jako jeszcze jeden wesoły wybryk tego kogoś, ja jednak mam w stosunku do niej dokładnie trzy uwagi. Po pierwsze, w moim pojęciu, ona wyjątkowo dobitnie potwierdza znany nam już od dawna fakt, że Komorowski to zwykły przygłup i w tym temacie nie chce mi się nawet więcej wypowiadać. Druga rzecz jest taka, że on, sugerując, że przeciwnicy rządu Prawa i Sprawiedliwości to zwyczajna miejska żulownia, której należy się wystrzegać w obawie o swoje zdrowie i życie, najwyraźniej już nie kontroluje kierunków.  Trzecia natomiast uwaga, jaką chciałem się tu podzielić, to ta że gdyby to mnie się zdarzyło coś takiego, że ktoś gdzieś poradziłby mi bym się miał na baczności, bo może mi się przydarzyć jakaś krzywda, to ja bym ową informację natychmiast zgłosił na policję, jako groźbę karalną. I jestem pewien, że policja by moje zgłoszenie potraktowała jak najbardziej poważnie. Mało tego. Gdyby choćby jakimś niezwykłym przypadkiem coś mi się faktycznie przydarzyło i zostałbym ciężko pobity, lub zwyczajnie zatłuczony na śmierć, to ów żartowniś – bo jak wiemy, my mamy do czynienia wyłącznie z żartownisiami, których marzenia realizują już poważniejsi specjaliści od mokrej roboty – miałby naprawdę ciężkie kłopoty. Podobnie tutaj. Gdyby któregoś dnia Jarosławowi Gowinowi przydarzyło się jakieś nieszczęście, to ja nie widzę powodu, by jednym z głównych podejrzanych został sam były prezydent Bronisław Komorowski. I tu widzimy może jeszcze wyraźniej ciężką tępotę tego człowieka.
       Nie o tym jednak chciałem pisać. To co mnie dziś martwi to znów stan, w jakim oni – a mam nadzieję, że wszyscy wiemy, kogo mam na myśli – zwyczajnie oszaleli. Mało tego. Rzecz bowiem w tym, że nie dość że oni oszaleli, to owo szaleństwo zostało potraktowane przez większość jako część krajobrazu, w jakim żyjemy od pięciu lat. Jak wiele na to wskazuje, społeczna atmosfera jest dziś taka, że cokolwiek się ewentualnie wydarzy, a mam tu na myśli również wydarzenia absolutnie kluczowe dla naszej państwowości, traktowane jest przez tych, którzy wydawałoby się powinni trzymać rękę na pulsie, jako jeszcze jedna z serii przygód na ich drodze towarzyskiej i ewentualnie zawodowej.
       Jak już parokrotnie tu podkreślałem, mam wielką nadzieję, że z tego całego nieszczęścia jakoś uda nam się ostatecznie wyrwać i wszystko wróci na normalne tory. Bo jeśli nie, to ja nawet nie umiem sobie wyobrazić odpowiedniego obrazka, który by to co nam grozi nam odpowiednio przedstawił.


      


4 komentarze:

  1. Komorowski najwyraźniej lubi takie pogróżki. „Prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Unknown
      Obawiam się że tam kontekst był jednak całkiem niewinny.

      Usuń
  2. Zapewne ta wypowiedź B.Komorowskiego jest jakoś osadzona w kontekście, ale równie dobrze można ją odebrać jako pogróżkę ze strony PO. Ww końcu ich Gowin też zdradził...

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby pan B.K. był moim ojcem, to grzecznie poprosiłabym go, żeby zechciał nie zajmować stanowiska w żadnej publicznej sprawie. Ale przypuszczam, że nawet jego teść nie miałby na niego wpływu. Pan B.K. jest albo sprzedany albo tylko głupi. Obydwie wersje nie są dla nas dobre. W końcu prawie połowa głosujących go przyklepała. Aż prawie połowa. Niestety.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...