Dziś może nie zaszkodzi nam na chwilę
wrócić do politycznej czkawki, jaka zaatakowała Platformę Obywatelską po niefortunnej wyprawie Donalda Tuska do
Polski. Z tej okazji proponuję swój najnowszy felieton do „Warszawskiej Gazety”.
Ledwo nasza uwaga została przesunięta ze
strajku nauczycieli na codzienne życie, pojawił się temat, który oczywiście nie
pozwoli nam się zajmować tym co najważniejsze. Wszystko bowiem wskazuje na to, że
przez kilka następnych tygodni nasze życie będzie zdominowane przez
wystąpienie, jakie na Uniwesrystecie Warszawskim wygłosił niejaki Leszek
Jażdżewski.
W
czym rzecz? Otóż, jak pewnie większość z Czytelników się domyśla, poszło o to,
że znany nam wszystkim aż nazbyt dobrze Donald Tusk wygłosił tam swój wykład, tyle
że owo wystąpienie zostało poprzedzone wystąpienniem owego Jażdżewskiego i w
tym momencie cały plan, sprowadzający się do tego, by Donald Tusk przybył do
Polski na białym koniu i odzyskał władzę dla współczesnej Targowicy, spalił na
panewce.
Mało tego. Otóż, jak wiele na to
wskazuje, pomysł, gdzie Donald Tusk zjawia się w Polsce z zapowiedzią wykladu,
który przewróci scenę polityczną do góry nogami, został unieważniony w momencie
gdy okazało się, że organizatorem owej imprezy jest jakiś trzeciej kategorii
mason, który ma do powiedzenia tyle, że katolicy to świnie, a poza tym w życiu
nie chodzi o nic więcej, jak o to, by ludzie mogli dowolnie nienawidzić. Rzecz
w tym że owo wystąpienie, w którym został zaatakowany Kościół Katolicki, doprowadziło
do tak wielkiego zamieszania, że każde kolejne kłamstwo – a wszyscy wiemy, że
one potrafią być skonstruowane naprawdę profesjonalnie – jakie ów człowiek
wypowiedział, bezlitośnie wyrzuciło wystąpienie Donalda Tuska w niebyt.
A dziś dobrzy ludzie zastanawiają się
nad jedną zagadką: jak to się stało, że towarzystwo o takiej pozycji
politycznej, ale również społecznej, mogło dopuścić do tego, by wydarzenie tej
rangi, jak wykład Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim, zostało obrócone
w proch? Jak to się stało możliwe, że Donald Tusk, a więc wielka nadzieja
totalnej opozycji, niemal w jednej chwili został zmieniony w zwykły śmieć,
tylko dlatego, że ktoś postanowił skonfrontować jego mądrości z mądrościami
jakiegoś, jak mówię, trzeciorzędnego masona?
Pojawia się opinia, że oni są
zwyczajnie tak głupi, że nie ma takiego idiotyzmu, który mógłby nas tu zaskoczyć.
Osoby, które zapragnęły zorganizować ów występ Donaldowi Tuskowi okazały się
tak dramatycznie głupie, że one faktycznie uznały, że nie ma lepszego sposobu,
by wprowadzić go na polityczną scenę, jak przez pokazanie, co to z niego za
Belzebub. I w tym momencie przegrały.
Pozostaje już więc tylko jedna
zagadka: czy te głuptaski postanowiły przeprowadzić tę operację same z siebie,
czy może ktoś je do niej zachęcił? Otóż, moim zdaniem, to był plan, jaki
wewnątrz tego towarzystwa przeprowadził sam Grzegorz Schetyna, by ostatecznie zniszczyć
swojego pierwszego politycznego wroga. Moim zdaniem, jest dziś tak, że oni wszyscy
doskonale wiedzą, że dziś ich jedynym celem nie jest odzyskanie władzy – bo to
nie wchodzi w rachubę – ale uzyskanie jak najlepszej pozycji na terenie, gdzie
się zaledwie dziobie.
Powodzenia.
Niezmiennie zapraszam do naszej
księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl,
gdzie są do kupienia również i moje książki. I jak zawsze zapraszam do kontaktu
osobistego tych wszystkich, którzy życzą sobie książkę z dedykacją:
k.osiejuk@gmail.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.