wtorek, 14 maja 2019

Zabić Gila, czyli powrót do przyszłości


Plan był taki, by dziś dać nieco od siebie odpocząć, jednak właśnie zobaczyłem, że tu na blogu pokazał się komentarz Czytelnika, w którym ten pochwalił moją wczorajszą notkę i przy tym wspomniał tekst sprzed sześciu już lat, w którym zwróciłem uwagę na lincz, jakiego dokonano na zapomnianym już oczywiście przez świat księdzu Wojciechu Gilu. Nie wiem, co się dziś dzieje z Księdzem, domyślam się, że wciąż odsiaduje wyrok i oczywiście nie zdziwię się, jeśli za ileś tam lat okaże się, że mieliśmy do czynienia z ciężką prowokacją, a Ksiądz jest całkowicie niewinny. Nie pierwszy, jak wiemy, i nie ostatni.
A zatem, odświeżmy sobie pamięć i, proszę, trzymajmy się foteli.

      No i kiedy wydawało się, że kłamstwo ostatecznie i nieodwołanie tryumfuje, wszystko się popruło, i z tak starannie szytej intrygi nie została nawet jedna nitka. Portal TVN24, a jak się domyślam, również telewizja, opublikował wiadomość, że oto w komputerze księdza Gila znaleziono materiały pornograficzne o tak niewyobrażalnej drastyczności, i w tak niewyobrażalnych ilościach, że prawdopodobnie mamy do czynienia z rekordem świata. Czytamy te rewelacje, a tymczasem ksiądz Gil siedzi w swojej wiosce u rodziców i powtarza, że jest całkowicie niewinny, a wszystkie medialne doniesienia to wynik ciężkiej i okrutnej prowokacji.
Dlaczego uważam, że dzisiejszy tekst w TVN24 to gwóźdź do trumny tego niebywałego przekazu? Otóż po raz nie wiadomo który, wszystko się zaczyna i kończy na starej, sprawdzonej zasadzie: Co za dużo, to niezdrowo. Ja rozumiem, że przychodzi jakieś biedne dominikańskie dziecko i mówi, że ksiądz Gil je obmacywał za cukierki, a potem w komputerze księdza śledczy znajdują dziesięć, sto, niech będzie i pięćset zdjęć rozebranych małych chłopców. Ja bym to przyjął. Zdarza się. Nawet wśród księży. Nawet wśród nauczycieli. Co ja mówię nauczycieli? Nawet wśród ministrów rządu i sędziów. Natomiast, kiedy ja czytam o tych 86 tysiącach zdjęć, o tym nielegalnym pistolecie, o tych jakiś prochach, które znaleziono u niego na plebanii, to… przepraszam bardzo, ale ja mam już prawie 60 lat i mnie nie można robić w durnia ot tak sobie.
Jest sobie ten ksiądz na dalekiej Dominikanie, od wielu lat gwałci te dzieci, grozi im bronią, terroryzuje całą okolicę, w pewnym momencie wyjeżdża na wakacje do Polski, i nagle po miesiącu okazuje się, że któreś z tych umęczonych przez niego dzieci idzie na policję i wszystko ujawnia. A cóż takiego się stało, że po tylu latach ta zmowa milczenia została przerwana? To tylu lat trzeba było, żeby specjaliści od pornografii dziecięcej wpadli na te 86 tysięcy zdjęć w komputerze jednego księdza? 86 tysięcy??? Jak w ogóle można być tak bezczelnym?
Oglądam fragment rozmowy z księdzem Gilem dla TVP. Dziennikarz po raz dziesiąty patrzy księdzu prosto w oczy i po raz dziesiąty zadaje to samo pytanie: „Czy ksiądz molestował te dzieci?” Na to ksiądz – również po raz dziesiąty – odpowiada: „Nie”. I następuje znacząca cisza, podczas której dziennikarz przebija księdza swoim dziennikarskim okiem, a my już wiemy wszystko. Molestował, pieprzony klecha.
86 tysięcy wstrząsających, najbardziej brutalnych zdjęć z dziecięcą pornografią. Jestem pod wrażeniem. Ta Dominikana to musi być fantastyczne miejsce. Mam nadzieję, że ksiądz Gil tam już w życiu nie postawi swojej stopy. Natomiast tych wszystkich tak zwanych dziennikarzy, którzy wzięli w tym udział gorąco zachęcam. Tam są z całą pewnością też małe dziewczynki. Zróbcie sobie wakacje. Mogą się wam spodobać. Zasłużyliście sobie.



I to tyle. Więcej mi się już gadać nie chce.


2 komentarze:

  1. @ toyah

    Fachowe określenie jest: "nie zapanowali nad oszustwem".

    Teraz też nie panują.

    PS. Gdy rząd przygotowuje ustawę zaostrzającą karalność pedofilii, to mam taki postulat, aby ta sama ustawa powinna kategorycznie zaostrzać karalność fałszywego doniesienia o czynach pedofilskich (np. do 10 lat, bez zawiasów). Żadnego też immunitetu i zasłony tajemnicy zawodowej dla prawników składających takie doniesienia, ani dla dziennikarzy korzystających z utajniania źródeł informacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz też już TVN i przyjaciele przegrzali temat. Już dziś mało kogo interesuje co ma do powiedzenia Sekielski brothers. Wczoraj wyskakiwali nawet z lodówek, nie mówiąc już o wszystkich telewizorach. Przy okazji dekomponują wszystkie swoje aktywa. Ksiądz Boniecki musi się tłumaczyć. Piasecki już ewidentnie stał się dziennikarzem antypisowskim. A tak dzielnie go kreowali na "obiektywnego". O Wałęsie nie ma co nawet wspominać.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...