Jak się dowiaduję, inżynier Jerzy Zięba,
a więc typ, o którym tu zdarzyło mi się napisać dwukrotnie, najprawdopodobniej
doczekał końca swojej kariery uzdrowiciela, a kto wie, czy przy okazji nie
pójdzie siedzieć. Gdyby ktoś nie kojarzył, rozmawiamy dziś o człowieku, który
przez pewien czas podróżował po świecie i tam, jak sam opowiada, odniósł
znaczący sukces na polu tak zwanej medycyny alternatywnej, po czym wrócił do
Polski, założył białą koszulę z krawatem do garnituru i zaczął robić
autentyczną – naprawdę autentyczną – karierę i jeszcze bardziej autentyczne
pieniądze.
Ponieważ mam wrażenie, że ów zarys jest
zbyt powierzchowny, a postać inż. Zięby jest tu elementem podstawowym, przybliżę
ją nieco bardziej. Otóż w roku 1982 Zięba wyemigrował do Niemiec, gdzie
pracował w saunie, sprzątał restauracje i pracował jako elektryk w masarni,
rok później przeniósł się do Australii, gdzie podjął pracę jako kucharz, oraz
nurek, zaliczając jednocześnie kursy z zakresu hipnozy klinicznej. Po powrocie
do kraju zaczął zamieszczać filmiki w serwisie YouTube na temat medycyny
alternatywnej, oraz, idąc za ciosem, zaczął organizować spotkania i
prowadzić wykłady. Założył
też firmę pod nazwą Visanto, oferującą m.in. suplementy diety.
W 2016 książka Zięby „Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie” znalazła
się na 10 miejscu wśród najlepiej sprzedających się pozycji na liście Empiku,
po takich rarytasach jak Pilipiuk, Bonda, czy Twardoch.
Jak mówię, pisałem o Ziębie dwukrotnie,
za każdym raz w sposób wyjątkowo złośliwy, jednak dziś, kiedy słyszę, że po
tych wszystkich latach polskie państwo postanowiło się za niego wreszcie wziąć,
mam uczucia mieszane. Przede wszystkim cieszę się, bo, osobiście znam ludzi,
którzy dzięki wierze w cudowne możliwości Ziębi autentycznie cierpią, ale przy
tym też się dowiaduję, że to iż on głosił, że gdy zaczyna się grypa należy
sobie nalać do ucha wody utlenionej, a człowiek który cierpi na depresję powinien
w pierwszej kolejności nażreć się witaminy C i wówczas wszystko minie jak ręką
odjął, to była tak zwana bułka z masłem. Otóż okazuje się, że Zięba miał
ambicje daleko bardziej dalekosiężne. Jak słyszę, on ostatnio doszedł do
punktu, gdzie ogłaszał, że gdy człowieka dopadnie zawał serca, ten przede
wszystkim powinien zacząć się kłuć w nos wykałaczką i po kilku chwilach będzie
jak nowonarodzony.
Ktoś w tym momencie powie, że, skoro tak,
to Zięba to wariat, na którego nie trzeba było w ogóle zwracać uwagi, jednak to
nieprawda. Ja nie wiem dokładnie, ile osób korzystało z jego oferty, natomiast,
owszem, wiem, że tego wciąż są setki tysięcy i na nich nie ma innej rady, jak
Ziębę zwyczajnie odizolować.
Czy owa wykałaczka była powodem, dla
którego Ziębę postanowiono wziąć za frak, trudno mi powiedzieć, ale moim
zdaniem, ona powinna wystarczyć. Jest jednak coś, co sprawia, że mam z tym co
się stało pewien problem. Otóż całkiem niedawno obejrzałem sobie w telewizji
mecz Liverpoolu, a w przerwie trafiłem na reklamę pasty do zębów, która rzekomo
ma to do siebie, że jeśli ktoś z nas cierpi na krwawienie z dziąseł, po jej
zastosowaniu będzie uzdrowiony. Reklama ta pojawiła się w przerwie meczu
parokrotnie i dopiero za którymś razem zauważyłem, że tam gdzieś na ułamek
chwili pokazuje się też gwiazdka, a pod gwiazdką informacja, że przy krwawieniu
z dziąseł trzeba się koniecznie udać do dentysty, natomiast reklamowana pasta
jest wyłącznie suplementem. Przyznaję, że nie wiem, jak jest w pozostałych
przypadkach, czy tam, poza informacją, że należy się skonsultować z lekarzem
lub farmaceutą, są jakieś gwiazdki plus praktyczne przyznanie się, że wszystko
co słyszymy to bezczelne kłamstwo, wiem natomiast, że każdego dnia, na różnych
radiowych i telewizyjnych kanałach poleca się nam setki razy najprzeróżniejsze
środki na najprzeróżniejsze dolegliwości, w tym jak najbardziej na raka
prostaty, czy trzustki. I choć każdy z tych środków jest równie skuteczny, jak
wykałaczka inż. Zięby, tu akurat polskie państwo nie widzi najmniejszego
powodu, by naszych braci idiotów brać w obronę.
W tej sytuacji, dopóki i ten przekręt
nie zostanie odpowiednio potraktowany, po dłuższym namyśle trzymam sztamę z
inżynierem Ziębą. W ogólnym rozrachunku, tak naprawdę, jedyna szkoda jaka
płynie z jego geszeftu to to, że komuś się zatka ucho od wody utlenionej, a
grypa, skoro miała już nas dopaść, to i tak nas dopadnie. Co do wykałaczki, to,
choć moje zdanie na temat stanu świadomości wyborców Platformy Obywatelskiej
jest niezmiennie negatywne, nie wierzę, by nawet oni, kiedy już dostaną takiej
cholery na Dobrą Zmianę, że im się serce zadławi, w tej dramatycznej sytuacji
zamiast po swojego smartfona, sięgali po wykałaczkę.
A zatem, apeluję o wolność dla inżyniera
Jerzego Zięby.
Każdego, kto życzy sobie otrzymać
moją najnowszą książkę o języku angielskim, jako tajnej broni Brytyjskiego
Imperium, zachęcam do kontaktu pod adresem k.osiejuk@gmail.com.
Tak też przypuszczałem, że wykałaczki mają kluczowe znaczenie w zbiorowej hipnozie klinicznej.
OdpowiedzUsuńDr. Ziębę uwolnić!
MuremZaZiębą :)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo radują ustawy o przeciwdziałaniu lichwie. Pomimo tych ustaw przekaziory są pełne reklam o chwilówkach gdzie RRSO (co oznaczy chyba oprocentowanie) wynosi 50% w skali miesiąca. Zadaję sobie wtedy pytanie - a gdzie jest ustawa o przeciwdziałaniu lichwie i czy lichwa jest w Polsce dozwolona a jeżeli nie to gdzie jest państwo.
OdpowiedzUsuńPodobne refleksje mnie nachodzą w przypadku telefonów z propozycją odebrania darmowych podarunków z okazji 15, 20 czy wreszcie 1000 lecia urodzin jakiejś firmy. Czy to cholerne RODO działa czy też nie.
Bardzo lubię też porady głoszone przez polityków albo ekspertów o tym co robić w razie popdanięcia w spiralę kredytową albo jak się zachować w przypadku nagabywania przez sprzedawców przez telefon