czwartek, 30 maja 2019

Pięć milionów od morza do Tatr, czyli Problem


     W minioną niedzielę przed południem wychodziłem z żoną z budynku szkoły, gdzie właśnie załatwiliśmy kilka formalnych kwestii związanych ze sprawdzaniem tegorocznych matur, i natrafiliśmy na bardzo znamienną rozmowę między pewną starszą parą, która dopiero co wzięła udział w odbywającym się w owej szkole głosowaniu, a ich znajomym, również starszym już panem, który właśnie na głosowanie się wybierał. Pan który był już po głosowaniu zapytał swojego zmierzającego do budynku znajomego: „Idziecie na wybory?”, na co tamten odpowiedział mu ni mniej ni więcej jak: „No ida. Dostołech 800 złotych, to co mom nie iść?”
     Tak to słowo w słowo się odbyło, a ja sobie myślę, że tu, w tej właśnie wymianie, leży cała odpowiedź na wszelkie nasze polityczne rozważania, które towarzyszą nam w tych powyborczych dniach. Starszy pan, który poszedł głosować – jak rozumiem, głosować na Prawo i Sprawiedliwość – zrobił to z dwóch względów, z których jeden jest dla mnie oczywisty, a drugi nadzwyczaj istotny. Otóż on zagłosował na Prawo i Sprawiedliwość przede wszystkim przez to, że bardzo przytomnie się zorientował, że ten właśnie wybór jest z jego punktu widzenia wyborem jedynym rozsądnym, a po drugie dlatego, że on w najgorszym wypadku do polityki, a tym samym do Prawa i Sprawiedliwości, ma stosunek rozsądnie obojętny. On z całą pewnością nie należy to tej części naszego społeczeństwa, która PiS-u pasjami nienawidzi, która na wspomnienie nazwiska Jarosława Kaczyńskiego, Mateusza Morawieckiego, Beaty Szydło – można wymieniać – zaczyna się pienić, która każdego wieczoru wpatruje się w błękit TVN-owskich „Faktów”, zaciskając pięści w bolesnej bezsilności. Gdyby on w ten sposób przeżywał politykę, jestem głęboko przekonany, że nie zagłosowałby na Prawo i Sprawiedliwość nawet gdyby on mu jednym krótkim gestem nie tylko dali 800 zł, ale w ogóle zwiększyli jego emeryturę, i to choćby dwukrotnie. I myślę, że dla większości z nas to moje przekonanie jest jasne i oczywiste.
        Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory dzięki takim właśnie ludziom jak ten pan, który w utrzymaniu rządów Prawa i Sprawiedliwości widzi swój najlepiej pojęty interes, ale też – i na to chciałbym zwrócić uwagę – nie przegrało owych wyborów z tego względu, że ci wszyscy, którzy uznali, że cały ten cyrk z wyborami, to nie jest ich problem i głosować zwyczajnie nie poszli. Doprawdy bowiem nie możemy mieć żadnej pewności, co by im przyszło do głowy, gdyby, mając tę całą politykę głęboko w nosie, nie znając się na niej i nie widząc najmniejszego w sensu w zastanawianiu się nad jakimiś obcymi sobie nazwiskami, zaczęli coś po tej wielkiej płachcie mazać. Ale ja przynajmniej wiem na pewno, że oni również, te ponad 50% społeczeństwa, podobnie jak ów starszy pan, który zagłosował na PiS, bo ten dał mu całkiem lekką ręką osiem stów, nie zaciskają pięści i zębów z wściekłości, kiedy ktoś im coś tam wspomni na temat Kaczyńskiego, Brudzińskiego, czy Ziobry. Krótko mówiąc, jeśli oni żyją nienawiścią, to najwyżej do swojego sąsiada, zięcia, czy kierownika w pracy. I z całą pewnością nie są tak głupi, żeby się zapluwać z wściekłości na myśl o kompletnie obcym sobie człowieku w telewizji, ani też nastawiać ucha, gdy jakiś inny, równie im nieznany człowiek, próbuje ich w tej samej telewizji na tego pierwszego napuścić. A więc, powtórzę: to również dzięki nim Prawo i Sprawiedliwość w tych wyborach odniosło tak spektakularne zwycięstwo.
      Ale Prawo i Sprawiedliwość zwyciężyło również dlatego, że ludzi żyjących od rana do nocy wspomnianą nienawiścią, okazało się za mało. Nie dużo za mało, ale na tyle, żeby się nie dać pokonać. Tu jednak pojawia się pewien problem, z którym będziemy musieli się jakoś w przyszłości zmierzyć. Otóż jakkolwiek byśmy się cieszyli z tego zwycięstwa, nie możemy wymazać z naszej świadomości tej prawdy, że ponad pięć milionów obywateli żywi do rządu Dobrej Zmiany czystą, niczym nie zmąconą nienawiść. A pięć milionów to nie w kij dmuchał. Proszę spojrzeć na liczby. W Polsce uprawnionych do głosowania jest niespełna 30 milionów ludzi, z czego nieco powyżej połowa ma to, o czym ja tu dzisiaj piszę, głęboko w nosie i póki co, nie ma takiej siły, która by była w stanie tę ich obojętność naruszyć. Z pozostałej części, ponad sześć milionów Dobrą Zmianę z różnych przyczyn popiera i prawdopodobnie popierać już będzie, a wspomniane pięć, jak sądzę, jest równie, a kto wie, czy nie bardziej jeszcze, zdeterminowane, by utrzymać swoje dotychczasowe stanowisko. Pozostaje jeszcze parę milionów tych, którzy coś tam sobie w głowach kombinują i głosują na tak zwany „antysystem”, ale to jest, jak wiemy socjologiczny drobiazg. Jednak, jak mówię, owe pięć milionów to problem, którego lekceważyć nie wolno. Pięć milionów ludzi bardzo mocno zainteresowanych polityką i jednocześnie wypełnionych czystą, bezwarunkową nienawiścią, która lekceważy nawet coś tak wydawałoby się naturalnego, jak osobisty interes, to coś prawdziwie niebezpiecznego. W obecnej dyskusji na temat wyniku wyborów to jest to coś, czego mi naprawdę brakuje. Cisza jaka panuje na temat tej części społeczeństwa, przetykana jakimiś głupkowatymi szyderstwami, jest moim zdaniem wyjątkowo nieroztropna.
        Czy jest zatem coś, co mógłbym uznać za szansę na to, że nie stanie się nic złego? Owszem. Otóż, moim zdaniem, liczba osób głosujących będzie się stopniowo zwiększać. Wydaje się, że w końcu coraz więcej z tych, którzy się wyborami dziś nie interesują, zrozumie, że w swoim własnym interesie powinni się jednak nieco otworzyć. A jeśli ich będzie odpowiednio dużo, to, mam nadzieję, że te nieszczęsne pięć milionów najzwyczajniej w świecie straci swoją ponurą zawziętość i pozostanie im już tylko zgorzkniałość, którą będą mogli demonstrować co najwyżej w stosunku do spotkanych na swej drodze ludzi, czy to w sklepie, czy też w pracy, czy zwyczajnie na ulicy. I w ten sposób oni zwyczajnie zamienią się miejscami z dzisiejszą obojętną większością. I to będzie moment, kiedy będziemy mogli powiedzieć, że, owszem, jest w Polsce jakieś 15 procent ludzi, którzy nigdy nie chodzą na wybory, ale to jest norma, którą da się bez problemu zaakceptować.
      Póki co jednak, powtórzę to raz jeszcze: miejmy na oku te pięć milionów.



Moje książki można kupować albo klikając w wybrane okładki tuż obok, albo ewentualnie przez kontakt bezpośredni pod adresem k.osiejuk@gmail.com. Serdecznie zapraszam i oczywiście zachęcam.
     


13 komentarzy:

  1. Ja nie nienawidzę PiSu, nie są mi też obojętni, bo w końcu dzierżą stery władzy i trzeba się interesować tym co robią. Po prostu boję się o przyszłość Polski. Wciąż nie wiem jaki jest ich plan na wypadek pogorszenia się koniunktury w gospodarce, bo z czegoś ten socjal trzeba wypłacać. W najgorszym razie czeka nas scenariusz gierkowski, co nie jest ani ich zmartwieniem, ani póki co naszym. Twoje wnuki będą spłacały wariactwa tej ekipy. O to się powinieneś martwić, a nie o to jaki jest "hejt" w stosunku do zwyczajnej partii politycznej, która podlega takiemu samemu prawu krytyki co każda inna. To nie są święte krowy, zresztą PiS jest odporne na krytykę 10 razy bardziej niż PO. Można wręcz stwierdzić, że bardzo dobrze czuje się w defensywie i potrafi to przekuć na sukces. Jako zwolennik PiSu powinieneś się cieszyć, że macie takich hejterów jak "prawdziwi europejczycy", których PiS -i słusznie we własnym interesie- nie zwalcza. Oni bowiem są niezdolni do sformułowania nie tylko żadnego sensownego programu dla Polski, ale nawet narzucenia narracji, która mogłaby pogrążyć PiS. Skuteczniej narrację narzuciła niewielka Konfederacja, tak zaciekle atakowana przez pisowskich trolli. Bo o to właśnie chodzi, poważne tematy mają być schowane głęboko w szafie i niewyciągane. Nie chodzi tylko o 447, ale przede wszystkim o plan na finanse państwa na kolejne lata. I o tym powinieneś myśleć. Zajmowanie się demoliberalnymi hejterami , to chyba tylko dla dobrego samopoczucia, patrząc jak się przewracają o własne nogi. Ja wiem, że to może podbudować na duchu, ale to nie jest problem Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Diz

      Już pędzę na ratunek, bo jeszcze ta trauma Ci zaszkodzi. Moje lekarstwa są takie:

      1) Najpierw wnuki będą spłacać te ćwierć biliona ukradzionego VAT. Dlaczego nikt się tym nie przejmuje?
      Ja się nie przejmuję, bo mam swoje lata, a wykształcenie i doświadczenie własne szersze i głębsze niż razem wzięte trzy kwartyle parlamentarzystów PO z ich koalami. Dlatego dobrze wiem, że Polska jest bezlitośnie rabowana już od jakichś 400 lat z okładem minus ostatnie 4 lata. Od Szwedów, aż po te ostatnie mega-waty.
      I popatrz: Jaki to potwornie bogaty kraj ta nasza Polska! Nadal jest co kraść!!! i nadal nikt z głodu nie umiera! To jakim cudem ma tu kryzys wywołać rozdanie paru złotych polskim dzieciom (niektórzy mówią, że to dopiero kradzież)? Jest jednak warunek marszałkowski: innych złodziei i k**rwy bić!

      2) Te 447 czy inne 6x9 ... Toż ja nie słyszałem większej obrazy dla UCZCIWEGO rozumu. To, że wilka ciągnie do lasu, to rzecz zwykła. Tak samo zwykłą rzeczą jest, że na pochyłe drzewo każda koza skacze. Skąd jednak popularność przekonania, że to akurat Jarosław K. dyszy żądzą okraść Polskę i skitrać diengi u żydowskich, hmm..., spadkozabierców? Że akurat to on jest tym pochyłym drzewem?
      Albo są w tym kierunku jakieś fakty, które przecież moskiewscy badacze na pewno znaleźliby, albo to wszystko jest chamski przekręt propagandowy, na który ja nie potrafiłbym się nabrać nawet po wejściu w konfederację ze skrzynką gorzały.
      Gdzie jest więc podstawa tego bezczelnie chamskiego przekonania i dlaczego ta szczególna troska o Polskę równomiernie nie obejmuje np. Sikorskiego, Arłukowicza, czy jakiejś Kopacz razem z tym K. Mikke? Czyżby ci, w odróżnieniu zdeponowali u kogoś gwarancje, że żydowskim przewalaczom oprą się skutecznie?

      Jak z ostatniego widać, hejt jednak jest problemem Polski. Tylko, że sam w sobie jest do niczego. Potrzebuje idiotów do pary. Idiota bowiem potrafi z samego hejtu stworzyć kompletny świat własny, którego zmierzch właśnie zarysował się 26 maja.

      Usuń
    2. Późno jest, ale nie chce mi się spać. Twój komentarz puszczam dalej, bo tak. Nie chcę kadzić. W mojej najbliższej rodzinie młodzi JKM-owcy zrezygnowali. Jakoś tak im wyszło, na moje i ich szczęście. Ale to Grzegorz Braun zaczął był ich idolem, nie JKM. Już w 2015 roku śmieli się (różnica w wieku +_ 4 Lata), z sympatią, ale się śmieli, tak jak z SLD i PO, z Pawła Kukiza. Nie traktowali go poważnie. Przykro mi panie Pawle. Nie będzie inaczej. My, bardzo dorośli, w pierwszej turze wyborów prezydenckich głosowaliśmy tak, jak sobie zażyczyli nasi najmłodsi. Pod jednym warunkiem. Druga tura jest nasza. To było najuczciwsze wyjście i do dziś nie mamy do siebie o to pretensji.

      Usuń
  2. @Diz
    Rozumiem. Boisz się o przyszłość Polski i dlatego głosujesz na Koalicję Europejską.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On głosuje na Konfederację, bo mu się wydaje że oni są antysyatemową trzecią drogą. Siedziałem parę godzin w pracy obserwując ludzi wchodzących do lokali wyborczych w tą niedzielę. Było bardzo dużo starszych ludzi. Nie mogę do końca rozgryźć czy to emerytowany aktyw resortowy czy tzw. reszta klepiąca biedę bo miasto jest zarządzane przez PO. Ale jedna pani idąc o lasce na pytanie znajomej na kogo głosuje odpowiedziała że na PiS i dodała z dużym wzruszeniem "bo oni dają na dzieci". Jak mniemam ma wnuki, które się załapały na 500+ Zrobiło mi się cieplej na duszy bo to był głos kogoś kto pamięta biedę wojny i zna na wyrywki cały ten syf jaki tu mieliśmy po niej. Władza, która daje kasę na dzieci, na przyszłe pokolenia. Tylko tyle a zarazem jaki to kosmos w porównaniu do reszty.

      Usuń
    2. @crimsonking
      Skoro na Konfederację, to nie wiem czemu on mój tekst wziął do siebie. To nie było do niego

      Usuń
    3. Oni się bardzo uaktywniają kiedy słyszą o programach socjalnych PiSu. Na drugą nogę wtedy dokładładają to słynne 447.Tak mi przyszło do głowy, że oni może podświadomie się boją, że kiedy już Żydzi będą odbierać te "swoje" pieniądze to przez tą rozrzutną politykę PiSu normalnie zabraknie kasy? Wstyd na cały świat.

      Usuń
  3. Mój ojciec już by chciał chociaż 20% przewagę. Ja mu na to, że tak będzie, ale jeszcze nie teraz. Nie zadowolił się tym, bo ma 76 lat, a czas ucieka. Osobiście nigdy nie poznałam zwolennika PiS oszalałego z nienawiści do PO. To dużo mówi o niejednym z tych 5 milionów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jola Plucińska

      To bezsporny fakt! Nasilenie tej nienawiści nie rozkłada się symetrycznie.

      Szanowny Ojciec jeszcze zdąży. Ja też.

      Usuń
    2. Bo nie było takiej machiny propagandy wymierzonej czysto w PO i sianie nienawiści do niej. Medialnej i popularnej. Jak np. programy typu szkło kontaktowe, które miały wręcz formatować część emocji człowieka, który na dźwięk słowa PiS, ksiądz albo kościół miał krzywić twarz i zaciskać dłonie.

      Usuń
  4. Mam sąsiadów. Małzenstwo nauczycieli. Ludzi uczciwych, skromnych, pomocnych. Wg mnie zero powiązań z PO itp. I oni są po prostu obłąkani na punkcie PO, Tuska, UE. Jak Rudy przyjezdza do kraju, wywieszaja flage UE na balkonie. Nie opuscili zadnego marszu KOD i czy POKO. To jest przyklad zwyklych Polaków zaczadzonych TVN24. Z naszgo balkonu widac ich duzy pokoj. Oni ogladaja TVN24 non-stop.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @TCL
      Ja z kolei znam rodzinę. Młodzi, nadzwyczaj sympatyczni. Czworo dzieci. Facet jeździ wysłużonym terenowym samochodem z wielką nalepką ACDC. Bardzo pobożni, weseli, grzeczni. I jest dokładnie to samo. Wprawdzie nie wiem, co oni oglądają, a le flaga jest zawsze.

      Usuń
    2. Ha ha ha, a z mojego balkonu od kilku lat nic nie widać. No patrz pan, samosiejki się zapuściły. Trza znaleźć właściciela terenu i go prewencyjnie wybatożyć. Ale na to muszę poczekać do kolejnych wyborów.








      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...