Z autentyczną satysfakcją stwierdzam, że
kiedy pisałem swoją notkę o wpływie, jaki wystąpienie wówczas jeszcze
niejakiego Jażdżewskiego, a dziś już pełną gębą Leszka Jażdżewskiego we własnej
osobie, musi mieć na dalsze losy tak zwanej „europejskiej kontrofensywy”,
zdecydowana większość, jeśli wręcz nie całość, mediów zajmowała się
analizowaniem tego, co w swoim wykładzie powiedział, względnie czego nie
powiedział, Donald Tusk. Rzecz w tym, że ja, owszem, wysłuchałem jego
przemówienia uważnie od początku do końca i choć przyznaję, że byłem pod
wrażeniem niezwykłej wręcz spostrzegawczości mojej świętej pamięci cioci, która
wiele jeszcze lat temu, oglądając Tuska w telewizorze, powiedziała: „Popatrz na
niego. On stawia te oczy jak złodziej”, nie wiedziałem, że chwilę przedtem cały
ów przekręt został skutecznie unieważniony przez wystąpienie wspomnianego już
Jażdżewskiego.
Oczywiście,
w momencie gdy się dowiedziałem, w jaki sposób Donald Tusk został wprowadzony
na ring, natychmiast opublikowałem swoją notkę, jednak, wbrew pozorom, nie
potraktowałem jako kwestii najważniejszej tego, co ten cały Jażdżewski
wygadywał na temat Kościoła i Jego trzody, ale to, że to on właśnie, wraz ze z
reprezentowanym przez siebie towarzystwem, został wyznaczony jako główny
organizator owego eventu.
Przepraszam
bardzo za porównanie, ale proszę sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby trzy
tygodnie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, któraś z organizacji
narodowych zorganizowała Jarosławowi Kaczyńskiemu wykład na terenie toruńskiej
uczelni ojca Rydzyka, ten by owo zaproszenie, jak kompletny idiota, przyjął, a
jego wejście na scenę zostałoby przywitane przez odpowiednio hajlującą
patriotyczną młodzież wyposażoną we flagi z celtyckimi krzyżami i wykrzykującą
hasła w rodzaju „Polska dla białych”. Przede wszystkim, nawet gdyby Prezes swoje
wystąpienie poświęcił jedynie cytowaniu fragmentów z Nowego Testamentu, ów
dzień byłby i tak ostatnim dniem jego politycznej kariery.
Ja oczywiście mam świadomość wszelkich
istniejących tu proporcji, jednak z tego co widzę, pomijając pierwsze parę
godzin, dziś o tym, co miał do powiedzenia Donald Tusk, nikt już nawet nie
wspomina. Jego słowa, choćby te gdzie on się kompromitował w cytowaniu dawnych
filozofów, stały się nagle kompletnie bez znaczenia, wyparte przez fakt, że
całe to wydarzenie zostało sprokurowane przez bandę jakichś niedzielnych
masonów. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że owo wystąpienie Tuska, które miało
zwiastować wielką zmianę na polskiej scenie politycznej – a ja przyznaję, że
ono zostało wygłoszone w sposób niemal doskonały – dziś nie jest nawet cieniem
cienia. Wszyscy politycy i polityczni komentatorzy nie gadają dziś o niczym
innym, jak o tym, co powiedział Jażdżewski i o tym, w jaki sposób całe
polityczne spektrum kontestuje jego wystąpienie.
W
swoim poprzednim felietonie zasugerowałem, że problem z nimi wszystkimi sprowadza
się do tego, że oni są zwyczajnie głupi. Tymczasem wydaje się, że wcale
niekoniecznie. Istnieje bowiem bardzo silne prawdopodobieństwo, że to my
jesteśmy głupi, sądząc, że oni nie wiedzą co czynią. Jest bardzo prawdopodobne,
że to z czym mieliśmy właśnie do czynienia, to zaledwie element walki o władzę
między Grzegorzem Schetyną, a ludźmi Tuska. Jest, jak dziś sądzę, nadzwyczaj
możliwe, że wypuszczając Tuska na Jażdżewskiego, Schetyna zapewnił sobie
bezpieczną przyszłość jako lidera polskiej politycznej opozycji. Nie zdziwiłbym
się ani trochę, gdyby się okazało, że Schetyna doskonale zdaje sobie sprawę z
tego, że najbliższe pięć, a kto wie, czy nie więcej lat, to niczym niezagrożona
władza Prawa i Sprawiedliwości i w tej chwili jego walka ogranicza się
wyłącznie do utrzymania władzy wewnątrz własnego obozu. A jeśli moje
podejrzenia są słuszne, to pragnę poinformować, że Donald Tusk i całe to
gadanie o jego ewentualnym powrocie, to melodia przeszłości. Oto właśnie
Grzegorz Schetyna pokazał, kto tu jest pierwszym cwaniakiem.
A ja się tu już tylko zastanawiam, jak
się dziś czuje ta banda głupków, która najpierw zachwycała się każdym bon motem
Jażdżewskiego, by chwilę później wrzeszczeć z zachwytu nad kolejnymi
mądrymi minami Donalda Tuska, i by na samym końcu dowiedzieć się, że oni wszyscy
od początku do końca byli tylko narzędziem w walce o władzę.
A co z tego wszystkiego zostaje dla nas?
Oczywiście Schetyna i wszystkie jego projekty nie mają jakiegokolwiek
znaczenia, natomiast jest coś, na co moim zdaniem trzeba zwrócić uwagę. Otóż
okazało się chwilę temu, że Donald Tusk to, tak jak zresztą podejrzewaliśmy od
początku, zwykły głupek i że po raz kolejny potwierdza się stara mądrość, że
każdy ma to, na co zasługuje.
Jak zawsze zachęcam do kupowania
moich książek, w tym tej najnowszej, o języku angielskim jako o zabójczej broni
Brytyjskiego Imperium. Wszystkie są do kupienia w księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl, ale też
można się kontaktować bezpośrednio ze mną mailowo pod adresem
k.osiejuk@gmail.com.
@JK
OdpowiedzUsuńDziękuję za inspirację.
@toyah
OdpowiedzUsuńOczywiście jest też wersja konkurencyjna, niejako zaporowa dla podtrzymania gorączkowej apoteozy Tuska. Głosi ona, że Tusk specjalnie, z zimną krwią wystawił Jażdżewskiego jako swoje porte parole, bowiem, podobno:
a) Tusk właśnie tak myśli jak Jażdżewski, ale jemu nie wypada tak myśleć głośno, stąd ten porte parole i następne tuskowe stawianie oczu w słup i do góry po tym słupie posmarowanym "wicie-rozumicie";
b) Tusk tak nie myśli, ale odstawił cyrk na temat Paryż wart jest mszy.
Obie te wersje służą temu samemu, a to jakoby przemyślanemu celowi politycznemu, aby za pomocą tej świni wyjąć spod Biedronia elektorat antyklerykany, bo to już ostatnia nadzieja "koła i licji".
No, taka właśnie gadka tłumacząca odchodzi, ale choć formalnie jest nieźle poskładana, to jednak jest nieprawdziwa z dwóch powodów:
a) pierwszy powód jest taki jak go sam, Krzysztofie, napisałeś, że musiałby tu być współpraca ze Schetyną wiernym Tuskowi, niczym sam Graś, ALBO I* jeszcze bardziej wiernym.
b) drugi, to właściwie nie jest powód, a dowód. Gdyby bowiem było wg tych wersji, to nie bylibyśmy świadkami oszustwa dokonywanego teraz w biały dzień. Oto zamiast słów faktycznie wypowiedzianych przez tego rozgrzanego Jażdżewskiego podstawia się tekst pisemny, który miał on wygłosić. Oczywiście inny, złagodzony.
Właśnie podstawianie tego złagodzenia unieważnia obie powyżej określone wersje, bo do zapiekłych antyklerykałów nie można gorąco apelować apel jednocześnie studząc.
Na koniec pora przedstawić dowód merytorycznego niedouctwa Tuska, którego to niedouctwa prezentacja uchybiła powadze tej nieszczęsnej Alma Mater.
Otóż idzie o przeciwstawienie antagonizmu spójników ALBO oraz I, że to niby pora przejść od alternatywy wyłączającej (ALBO) do koniunkcji (I). Na tym ma polegać głębia donaldziej myśli i podstawa ważnej propozycji, na której wygłoszenie spędził on cały kwiat warszawskiej nauki uniwersyteckiej.
Jednak jest to głębia kałuży, a propozycja ma grubość podeszwy. ALBO jest bowiem spójnikiem tzw. alternatywy wyłączającej, której przeciwieństwem wcale nie jest koniunkcja ze spójnikiem I, lecz alternatywa zwykła ze spójnikiem LUB (my lub wy, ale razem).
Jeśli przyłożyć do populacyjnych zbiorów wyborców PO i PiS, to wytrawny koniunkturalista Tusk za pomocą koniunkcji zaproponował wyłonienie podzbioru "ambiwalentów", którym wszystko jedno PO, czy PiS, byle mieli coś z tego.
Zaiste, dać mu jeszcze trochę czasu na rozwój naukowy, a dogoni Komorowskiego.
===========
*/ jedyne sensowne zestawienie obu spójników
@orjan
UsuńTwoja czujność mnie onieśmiela.
Mnie się natomiast bardzo spodobało to, że jak przekonuje red. Janecki, rzekomo cytując Kanta Tusk pomylił Kanta, którego nie czytał, z Kołakowskim, którego przeglądał.
No "JaCieNieMogę"
OdpowiedzUsuńJa mozolnie wklepuję komentarze, a tymczasem:
https://www.salon24.pl/newsroom/953835,uniwersytet-warszawski-potepil-slowa-jazdzewskiego-naduzyl-zaufania-gospodarza
@orjan
Usuń"Osoby zainteresowane wydarzeniem rejestrowały się na wystąpienie przewodniczącego Rady Europejskiej, a nie na inne spotkanie".
Nie rozumiem problemu. Z tego co słyszałem, "osoby zainteresowane wydarzeniem" były wystąpieniem Jażdżewskiego co najmniej zachwycone.
Nosił wilk razy kilka... Ta wersja najbardziej mnie przekonuje bo bliższa ciału koszula. Tuska pompują kręgi zewnętrze a Schetyna to taki swojak miejscowy, który nie raz po łapach od Donalda zebrał. Teraz ma spokój w obejściu i po odpowiednim ustawieniu może nawet dogadywać się z PiSem na różne ustawki.
OdpowiedzUsuńJażdżewski to było memento dla opozycji. Przesłanie proste jak budowa cepa, raptem trzy elementy:
OdpowiedzUsuń1. Koniec harcerskich podchodów! Wzięliście forsę to do roboty!
2. Zaostrzyć retorykę, nie ma granic!
3. Jak się zawahacie, to was podmienimy!
Te Tuski, Schetyny, Kosiniaki i co tam jeszcze, to aktorzy i do tego marni. Libretto, a zwłaszcza partyturę pisze kto inny.
Było jeszcze CUŚ do soli ziemi, czyli intelektualistów uniwersyteckich. Do tej pory spaliście w słodkim grajdołku, koniec pieszczot, do ataku!
Te oburzone głosy i odcinanie się od Jażdżewskiego to takie popiskiwanie dziwki w noc poślubną, że jednak jest dziewicą.
Nie wiem tylko, choć czuję przez skórę, gdzie jest ośrodek decyzyjny. Myślę, że to europejscy uczniowie i wyznawcy marksizmu-trockizmu w wydaniu szkoły frankfurckiej.
Pozdrawiam.
@PrzeKaz
UsuńMasz na myśli, że fajnie się jedzie, a tu okazuje się, że to tygrys?
Ja zaś wierzę, że póki w mroku mysiej dziury, to interesy wychodzą oszołamiająco, ale wyjście na światło zawsze kończy się klęską. Jak każda bezczelność.
@orjan
UsuńRaczej pchli cyrk. Fajnie się skakało, a tu nagle dyrektor postraszył, że posypie DDT.
Przy okazji tego, pożal się Boże, eventu, usłyszałem, że Tusk to polityk wagi ciężkiej. Obśmiałem się jak norka!
Pozdrawiam
@PrzeKaz
UsuńNo właśnie! Pomyśleć, że jakimś skutkiem ciążenia wciąż ciąży przekonanie o przynależności osobników z tego środowiska do wyższego poziomu. Wyższego zwłaszcza w tzw. odróżnieniu.
Wyjątkowo uporczywy zapopon.