poniedziałek, 6 maja 2019

O tym jak Grzegorz Schetyna zadusił swojego starego kumpla Donalda Tuska


      Z autentyczną satysfakcją stwierdzam, że kiedy pisałem swoją notkę o wpływie, jaki wystąpienie wówczas jeszcze niejakiego Jażdżewskiego, a dziś już pełną gębą Leszka Jażdżewskiego we własnej osobie, musi mieć na dalsze losy tak zwanej „europejskiej kontrofensywy”, zdecydowana większość, jeśli wręcz nie całość, mediów zajmowała się analizowaniem tego, co w swoim wykładzie powiedział, względnie czego nie powiedział, Donald Tusk. Rzecz w tym, że ja, owszem, wysłuchałem jego przemówienia uważnie od początku do końca i choć przyznaję, że byłem pod wrażeniem niezwykłej wręcz spostrzegawczości mojej świętej pamięci cioci, która wiele jeszcze lat temu, oglądając Tuska w telewizorze, powiedziała: „Popatrz na niego. On stawia te oczy jak złodziej”, nie wiedziałem, że chwilę przedtem cały ów przekręt został skutecznie unieważniony przez wystąpienie wspomnianego już Jażdżewskiego.
      Oczywiście, w momencie gdy się dowiedziałem, w jaki sposób Donald Tusk został wprowadzony na ring, natychmiast opublikowałem swoją notkę, jednak, wbrew pozorom, nie potraktowałem jako kwestii najważniejszej tego, co ten cały Jażdżewski wygadywał na temat Kościoła i Jego trzody, ale to, że to on właśnie, wraz ze z reprezentowanym przez siebie towarzystwem, został wyznaczony jako główny organizator owego eventu.
      Przepraszam bardzo za porównanie, ale proszę sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby trzy tygodnie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, któraś z organizacji narodowych zorganizowała Jarosławowi Kaczyńskiemu wykład na terenie toruńskiej uczelni ojca Rydzyka, ten by owo zaproszenie, jak kompletny idiota, przyjął, a jego wejście na scenę zostałoby przywitane przez odpowiednio hajlującą patriotyczną młodzież wyposażoną we flagi z celtyckimi krzyżami i wykrzykującą hasła w rodzaju „Polska dla białych”. Przede wszystkim, nawet gdyby Prezes swoje wystąpienie poświęcił jedynie cytowaniu fragmentów z Nowego Testamentu, ów dzień byłby i tak ostatnim dniem jego politycznej kariery.
      Ja oczywiście mam świadomość wszelkich istniejących tu proporcji, jednak z tego co widzę, pomijając pierwsze parę godzin, dziś o tym, co miał do powiedzenia Donald Tusk, nikt już nawet nie wspomina. Jego słowa, choćby te gdzie on się kompromitował w cytowaniu dawnych filozofów, stały się nagle kompletnie bez znaczenia, wyparte przez fakt, że całe to wydarzenie zostało sprokurowane przez bandę jakichś niedzielnych masonów. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że owo wystąpienie Tuska, które miało zwiastować wielką zmianę na polskiej scenie politycznej – a ja przyznaję, że ono zostało wygłoszone w sposób niemal doskonały – dziś nie jest nawet cieniem cienia. Wszyscy politycy i polityczni komentatorzy nie gadają dziś o niczym innym, jak o tym, co powiedział Jażdżewski i o tym, w jaki sposób całe polityczne spektrum kontestuje jego wystąpienie.
W swoim poprzednim felietonie zasugerowałem, że problem z nimi wszystkimi sprowadza się do tego, że oni są zwyczajnie głupi. Tymczasem wydaje się, że wcale niekoniecznie. Istnieje bowiem bardzo silne prawdopodobieństwo, że to my jesteśmy głupi, sądząc, że oni nie wiedzą co czynią. Jest bardzo prawdopodobne, że to z czym mieliśmy właśnie do czynienia, to zaledwie element walki o władzę między Grzegorzem Schetyną, a ludźmi Tuska. Jest, jak dziś sądzę, nadzwyczaj możliwe, że wypuszczając Tuska na Jażdżewskiego, Schetyna zapewnił sobie bezpieczną przyszłość jako lidera polskiej politycznej opozycji. Nie zdziwiłbym się ani trochę, gdyby się okazało, że Schetyna doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że najbliższe pięć, a kto wie, czy nie więcej lat, to niczym niezagrożona władza Prawa i Sprawiedliwości i w tej chwili jego walka ogranicza się wyłącznie do utrzymania władzy wewnątrz własnego obozu. A jeśli moje podejrzenia są słuszne, to pragnę poinformować, że Donald Tusk i całe to gadanie o jego ewentualnym powrocie, to melodia przeszłości. Oto właśnie Grzegorz Schetyna pokazał, kto tu jest pierwszym cwaniakiem.
      A ja się tu już tylko zastanawiam, jak się dziś czuje ta banda głupków, która najpierw zachwycała się każdym bon motem Jażdżewskiego, by chwilę później wrzeszczeć z zachwytu nad kolejnymi mądrymi minami Donalda Tuska, i by na samym końcu dowiedzieć się, że oni wszyscy od początku do końca byli tylko narzędziem w walce o władzę.
      A co z tego wszystkiego zostaje dla nas? Oczywiście Schetyna i wszystkie jego projekty nie mają jakiegokolwiek znaczenia, natomiast jest coś, na co moim zdaniem trzeba zwrócić uwagę. Otóż okazało się chwilę temu, że Donald Tusk to, tak jak zresztą podejrzewaliśmy od początku, zwykły głupek i że po raz kolejny potwierdza się stara mądrość, że każdy ma to, na co zasługuje.

Jak zawsze zachęcam do kupowania moich książek, w tym tej najnowszej, o języku angielskim jako o zabójczej broni Brytyjskiego Imperium. Wszystkie są do kupienia w księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl, ale też można się kontaktować bezpośrednio ze mną mailowo pod adresem k.osiejuk@gmail.com.

10 komentarzy:

  1. @JK
    Dziękuję za inspirację.

    OdpowiedzUsuń
  2. @toyah

    Oczywiście jest też wersja konkurencyjna, niejako zaporowa dla podtrzymania gorączkowej apoteozy Tuska. Głosi ona, że Tusk specjalnie, z zimną krwią wystawił Jażdżewskiego jako swoje porte parole, bowiem, podobno:

    a) Tusk właśnie tak myśli jak Jażdżewski, ale jemu nie wypada tak myśleć głośno, stąd ten porte parole i następne tuskowe stawianie oczu w słup i do góry po tym słupie posmarowanym "wicie-rozumicie";

    b) Tusk tak nie myśli, ale odstawił cyrk na temat Paryż wart jest mszy.

    Obie te wersje służą temu samemu, a to jakoby przemyślanemu celowi politycznemu, aby za pomocą tej świni wyjąć spod Biedronia elektorat antyklerykany, bo to już ostatnia nadzieja "koła i licji".

    No, taka właśnie gadka tłumacząca odchodzi, ale choć formalnie jest nieźle poskładana, to jednak jest nieprawdziwa z dwóch powodów:

    a) pierwszy powód jest taki jak go sam, Krzysztofie, napisałeś, że musiałby tu być współpraca ze Schetyną wiernym Tuskowi, niczym sam Graś, ALBO I* jeszcze bardziej wiernym.

    b) drugi, to właściwie nie jest powód, a dowód. Gdyby bowiem było wg tych wersji, to nie bylibyśmy świadkami oszustwa dokonywanego teraz w biały dzień. Oto zamiast słów faktycznie wypowiedzianych przez tego rozgrzanego Jażdżewskiego podstawia się tekst pisemny, który miał on wygłosić. Oczywiście inny, złagodzony.
    Właśnie podstawianie tego złagodzenia unieważnia obie powyżej określone wersje, bo do zapiekłych antyklerykałów nie można gorąco apelować apel jednocześnie studząc.

    Na koniec pora przedstawić dowód merytorycznego niedouctwa Tuska, którego to niedouctwa prezentacja uchybiła powadze tej nieszczęsnej Alma Mater.

    Otóż idzie o przeciwstawienie antagonizmu spójników ALBO oraz I, że to niby pora przejść od alternatywy wyłączającej (ALBO) do koniunkcji (I). Na tym ma polegać głębia donaldziej myśli i podstawa ważnej propozycji, na której wygłoszenie spędził on cały kwiat warszawskiej nauki uniwersyteckiej.

    Jednak jest to głębia kałuży, a propozycja ma grubość podeszwy. ALBO jest bowiem spójnikiem tzw. alternatywy wyłączającej, której przeciwieństwem wcale nie jest koniunkcja ze spójnikiem I, lecz alternatywa zwykła ze spójnikiem LUB (my lub wy, ale razem).

    Jeśli przyłożyć do populacyjnych zbiorów wyborców PO i PiS, to wytrawny koniunkturalista Tusk za pomocą koniunkcji zaproponował wyłonienie podzbioru "ambiwalentów", którym wszystko jedno PO, czy PiS, byle mieli coś z tego.

    Zaiste, dać mu jeszcze trochę czasu na rozwój naukowy, a dogoni Komorowskiego.

    ===========
    */ jedyne sensowne zestawienie obu spójników

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @orjan
      Twoja czujność mnie onieśmiela.
      Mnie się natomiast bardzo spodobało to, że jak przekonuje red. Janecki, rzekomo cytując Kanta Tusk pomylił Kanta, którego nie czytał, z Kołakowskim, którego przeglądał.

      Usuń
  3. No "JaCieNieMogę"

    Ja mozolnie wklepuję komentarze, a tymczasem:

    https://www.salon24.pl/newsroom/953835,uniwersytet-warszawski-potepil-slowa-jazdzewskiego-naduzyl-zaufania-gospodarza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @orjan
      "Osoby zainteresowane wydarzeniem rejestrowały się na wystąpienie przewodniczącego Rady Europejskiej, a nie na inne spotkanie".
      Nie rozumiem problemu. Z tego co słyszałem, "osoby zainteresowane wydarzeniem" były wystąpieniem Jażdżewskiego co najmniej zachwycone.

      Usuń
  4. Nosił wilk razy kilka... Ta wersja najbardziej mnie przekonuje bo bliższa ciału koszula. Tuska pompują kręgi zewnętrze a Schetyna to taki swojak miejscowy, który nie raz po łapach od Donalda zebrał. Teraz ma spokój w obejściu i po odpowiednim ustawieniu może nawet dogadywać się z PiSem na różne ustawki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jażdżewski to było memento dla opozycji. Przesłanie proste jak budowa cepa, raptem trzy elementy:
    1. Koniec harcerskich podchodów! Wzięliście forsę to do roboty!
    2. Zaostrzyć retorykę, nie ma granic!
    3. Jak się zawahacie, to was podmienimy!
    Te Tuski, Schetyny, Kosiniaki i co tam jeszcze, to aktorzy i do tego marni. Libretto, a zwłaszcza partyturę pisze kto inny.
    Było jeszcze CUŚ do soli ziemi, czyli intelektualistów uniwersyteckich. Do tej pory spaliście w słodkim grajdołku, koniec pieszczot, do ataku!
    Te oburzone głosy i odcinanie się od Jażdżewskiego to takie popiskiwanie dziwki w noc poślubną, że jednak jest dziewicą.
    Nie wiem tylko, choć czuję przez skórę, gdzie jest ośrodek decyzyjny. Myślę, że to europejscy uczniowie i wyznawcy marksizmu-trockizmu w wydaniu szkoły frankfurckiej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @PrzeKaz

      Masz na myśli, że fajnie się jedzie, a tu okazuje się, że to tygrys?

      Ja zaś wierzę, że póki w mroku mysiej dziury, to interesy wychodzą oszołamiająco, ale wyjście na światło zawsze kończy się klęską. Jak każda bezczelność.




      Usuń
    2. @orjan

      Raczej pchli cyrk. Fajnie się skakało, a tu nagle dyrektor postraszył, że posypie DDT.

      Przy okazji tego, pożal się Boże, eventu, usłyszałem, że Tusk to polityk wagi ciężkiej. Obśmiałem się jak norka!
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. @PrzeKaz

      No właśnie! Pomyśleć, że jakimś skutkiem ciążenia wciąż ciąży przekonanie o przynależności osobników z tego środowiska do wyższego poziomu. Wyższego zwłaszcza w tzw. odróżnieniu.

      Wyjątkowo uporczywy zapopon.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...