Pewnie, nawet jeśli tylko
kącikiem lewego oka, lub prawego ucha, większości z nas udało się zaobserwować,
jak to najprzeróżniejsze mainstreamowe media, czy wręcz rządowe agencje,
próbują propagować projekty, którym celem jest tak zwana walka z internetowym
hejtem, oraz fake newsami. Kluczowym jednak słowem, jakie tu się pojawia, nie
jest akurat ani ów hejt, ani tym bardziej fake newsy, lecz Internet właśnie. To
Internet bowiem, zdaniem owych dobrodziejów, stanowi dziś największe zagrożenie
dla publicznego porządku.
A ja pewnie byłbym się nawet w
stanie zgodzić z tym, że Internet to śmietnik, po którym trzeba stąpać
nadzwyczaj ostrożnie, by nie wdepnąć w coś mocno parszywego, zwłaszcza że od
czasu do czasu zaglądam na Twittera i widzę, co się tam wyprawia po jednej i
drugiej stronie publicznej sceny, ale też będąc z niewyjaśnionego powodu zasypywany
wysyłanymi do mnie kilka razy dziennie powiadomieniami z portalu pikio.pl,
gdzie informacje nigdy nie schodzą poniżej poziomu wyznaczanego przez tytuł:
„Agata Duda dostanie zawału serca”, gdyby nie wybryk było nie było towarzystwa będącego
wręcz w centrum owej akcji „Stop fake news!”, a mianowicie wydawnictwa
literackiego „Znak”. Oto, jak się dowiaduję z artykułu pomieszczonego, jak
najbardziej na internetowym portalu wirtualnapolska.pl, a zatytułowanego „’Jesteś
mi obcym człowiekiem’. Tak SB podsłuchiwała kłótnie Macierewicza z żoną”,
wspomniane wydawnictwo wydało właśnie książkę o Antonim Macierewiczu, gdzie to
wynajęci przez „Znak” autorzy, Anna Gielewska i Marcin Dzierżanowski, publikują,
uzyskane z jak rozumiem tak zwanych „źródeł”, treści podsłuchów, jakie
komunistyczne służby swego czasu założyły w domu państwa Macierewiczów.
Ponieważ nie czytałem wspomnianej książki, ani tym bardziej czytać jej nie
zamierzam, i zdaję się tu wyłącznie na relację Wirtualnej Polski, nie wiem, w
jakim stopniu wspomniana bografia Antoniego Macierewicza oparta jest na
esbeckich podsłuchach, natomiast to, o czym nas informuje wspomniany portal, to
wyłącznie zapis jednej dosłownie małżeńskiej awantury, jaką Macierewiczowi
urządziła jego żona, kiedy już nie mogła wytrzymać jego ciągłego zaangażania w
sprawy narodowe. Jak donoszą wspomniani autorzy, a za nimi portal wp.pl, pani
Macierewiczowa ponad czterdzieści lat temu odezwała się do niego następującymi
słowami:
„Mam tego wszystkiego dosyć. Z obecnego układu między nami mam tylko
same czarne strony. Ja na razie znoszę to, że ciebie zamykają. Bądź
sprawiedliwy. Choć zamykają ciebie, a nie mnie, to skutki twojej działalności
widoczne są na mojej osobie. A nie mam tego, czego można się spodziewać po
drugim człowieku. Chętnie zamieniłabym ciebie na kogoś innego, ale to wiązałoby
się ze zmianą teściowej, a tego wolałabym uniknąć. Jesteś mi obcym człowiekiem,
nie ma ciebie 48 godzin, a ja sprawuję wszystkie obowiązki pani domu. Wpuszczam
i wypuszczam znajomych, tłumaczę, a ty przychodzisz i stwierdzasz, że zaraz
musisz wyjść. Ile razy mam mówić, że to sobie wypraszam? Chciałabym, żebyś nie
miał, Antku, do mnie pretensji, ale przy twoim stosunku do mojej osoby ja nie
widzę powodu, żebym to nadal znosiła. Gryzę się tym, że między nami jest taki
stosunek, jaki jest, i mój stosunek w tej kwestii nie ulegnie zmianie. Znoszę
twoje różne gesty i chamskie zachowanie, które ludzie w tej chwili widzą. Moi
znajomi mi mówili, żebym o kulturze swojego męża nie wspominała i żebyśmy do
nich z tego powodu nie przychodzili. Więc widzisz, mocniejszego stwierdzenia
nie mogłam usłyszeć”.
Kiedy czytam ów fragment
wydanej przez „Znak” książki, mam dwie refleksje. Pierwsza to taka, że to w
sumie nienajgorzej się ułożyło, że ja i moja rodzina pozostajemy poza celownikiem
„Znaku”, czy Wirtualnej Polski, czy jeszcze wcześniej komunistycznych służb, bo
gdyby oni nagle nas zauważyli i wspólnie z owym kiszczakowym towarzystwem
postanowili nas zaatakować, to tego typu wypowiedzi mojej żony znaleźliby tyle,
że musieliby poprosić ministra Glińskiego o dodatkową dotację.
Druga jest już bardzo krótka i
odpowiednio dosadna. Nachalne są te kurwy i zuchwałe. Naprawdę: nachalne i
zuchwałe i kurwy. A teraz niech mnie tylko spróbują oskarżyć o internetowy
hejt.
Serdecznie
zachęcam do odwiedzania księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są
do kupienia nie tylko moje książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.