Wczoraj na Facebooku pewien
nasz wspólny kolega zamieścił nadzwyczaj głęboką refleksję, której ze względu
na brak miejsca, no i tak naprawdę potrzeby, nie będę tu powtarzał, natomiast
powiem, że spotkała się ona z tak dramatycznym niezrozumieniem, że jedyne, co
mi pozostało, to złożyć mu wyrazy współczucia, a jednocześnie pocieszenia, że
ja tu na moim blogu mam znacznie gorzej.
Skąd tak niedobre myśli? Otóż,
jak mi się zdaje, mimo że ja od dziesięciu już ponad lat trzymam właściwie
wciąż tę samą postawę, chyba nigdy wcześniej tak jak ostatnio nie zostałem
zbanowany przez tyle osób, które, wydawałoby się, pochodzą z bliskich mi
ideologicznych stron, a mimo to uznały mnie nawet nie tyle za wroga, bo, jak
wiemy, z wrogami każdy z nas sobie radzi znakomicie, ale za kogoś, na kogo się
nawet nie podnosi wzroku.
Bezpośrednim powodem do pisania
mojej dzisiejszej notki jest zachowanie blogera podpisującego się imieniem
„Genezy”, który – co nadzwyczaj ciekawe – najpierw uniemożliwił mi komentowanie
swoich wypowiedzi, a następnie zaadresował do mnie następujące, swoją drogą
wyciągnięte kompletnie z tak zwanej „dupy”, pytanie:
„Jak to się stało, że wszyscy uwierzyli w to, że to ty zatrzymałeś
festiwal unsound w kościołach? Przecież ani nie ty zauważyłeś ten
festiwal jako pierwszy, ani nie ty zadzwoniłeś do księdza z tą informacją
i to właśnie ten ksiądz zatrzymał te wygłupy, a nie ty. Jak to się robi
że oni wszyscy w to kłamstwo uwierzyli?”
Oczywiście najprościej byłoby
udzielić odpowiedniej odpowiedzi bezpośrednio na blogu Genezego, ponieważ
jednak, jak mówię, nie mam takiej możliwości, natomiast, owszem, mam
świadomość, że za słowo nie trzeba płacić zbyt wiele, by ono zafunkcjonowało
publicznie, jestem zmuszony do przypomnienia, że dnia 6 października 2015 roku
dowiedziałem się od mojej córki o organizowanym od lat w Krakowie muzycznym
festiwalu Unsound i o tym, że parę z koncertow kolejnej edycji festiwalu już w
najbliższym czasie będzie miało miejsce w krakowskich kościołach. Był to
wtorek, czyli czas, kiedy co tydzień wysyłam swój kolejny felieton do
„Warszawskiej Gazety”, tak by zdążył się on ukazać w piątek, a już w niedzielę
rozpoczynał się ów festiwal, a zatem natychmiast napisałem i wysłałem do Piotra
Bachurskiego następujący tekst:
„Siadając do pisania dzisiejszego felietonu, czuję pewien niepokój,
ponieważ mam świadomość, że dla wielu czytelników ‘Gazety Warszawskiej’ kwestia
organizowanych w Polsce od okazji do okazji muzycznych festiwali stanowi coś na
tyle egzotycznego, że każda próba poruszenia tematu może się skończyć kompletną
porażką. A mimo to, jestem przekonany, że sprawa, którą się postanowiłem dziś
zająć, jeśli spojrzymy na nią z pewnego szczególnego punktu widzenia, nie
pozwala choćby na chwilę zwłoki.
Oto proszę sobie wyobrazić, że w
najbliższych dniach w Krakowie odbędzie się wielodniowy festiwal muzyczny o
nazwie ‘Unsound’, którego charakter i podstawowy sens sprowadza się do
propagowania najbardziej otwartego i jednoznacznego satanizmu. I od razu chcę
się zwrócić do tych czytelników, którzy właśnie zaczynają się ironicznie
uśmiechać i mruczeć coś na temat obsesji, którymi część z nas zdecydowała się
żyć, podczas gdy jest tyle rzeczy ważniejszych, niż jakieś piosenki, i prosić
ich, by się przez chwilę zechcieli zastanowić. Otóż ja akurat jestem naprawdę
znakomicie zorientowany w dzisiejszej pop-kulturze i świetnie wiem, co się tam
dzieje naprawdę, a co jest wyłącznie elementem taniego lansu pod hasłem ‘jesteśmy
źli’. A zatem pragnę stwierdzić bez cienia wątpliwości, że w tym wypadku mamy
do czynienia z autentycznym, celowym i bardzo przemyślanym satanizmem. W tym
wypadku należy stwierdzić, że do Krakowa zawitało czyste zło i wiele wskazuje
na to, że nikt się tym szczególnie nie przejął.
A sytuacja jest jeszcze bardziej
wstrząsająca, niż możnaby się było spodziewać. Oto biorący udział w festiwalu
artyści – powtórzę raz jeszcze, reprezentujący niemal wyłącznie i całkowicie
jednoznacznie satanistyczny nurt we współczesnej sztuce muzycznej – planują
występować w krakowskich kościołach. Z tego, co już dążyłem zauważyć, część
koncertów ma mieć miejsce w kościołach pod wezwaniem Świętej Katarzyny, oraz
Świętych Apostołów Piotra i Pawła. 16 października, u Św. Katarzyny, ma dojść
do koncertu słynnego satanistycznego zespołu Current 93, którego logo stanowi
ukrzyżowany Chrystus przyozdobiony odwróconym pentagramem. Jak ogłasza strona
festiwalu na Facebooku, również jeden z festiwalowych występów odbędzie się w
kopalni soli w Wieliczce, tuż pod słynną solną rzeźbą Ostatniej Wieczerzy.
Moja Hanka, która jako pierwsza
zorientowała się w tym, do czego doszło i która sprawę dogłębnie zbadała,
zadzwoniła do kościoła Św. Katarzyny. Jak się okazało, organizatorem przedsięwzięcia
z kościelnej strony jest pan organista, który w rozmowie telefonicznej córkę
moją poinformował, że ona niepotrzebnie histeryzuje, ponieważ wszyscy
uczestnicy festiwalu zostali przez Kościół odpowiednio sprawdzeni i nie ma
żadnych powodów, by się niepokoić. Ksiądz proboszcz do telefonu nie mógł
podejść, bo akurat jadł obiad.
Ja wiem, że jest Skała, na tej Skale
stoi nasz Kościół, a moc piekieł Go nie pokona. Niech jednak nikomu z nas nie
przyjdzie do głowy się pocieszać, że my wobec tej błogosławionej sytuacji nie
mamy nic do roboty. On bowiem nie przepuszcza żadnej okazji”.
W piątek, wiedząc, że został
nam zaledwie tydzień, opublikowałem ten tekst również na blogu, no i z tego co
wiem, część Czytelników postanowiła zareagować, po czym ostatecznie wszystkie
kościelne występy zostały przez Kurię odwołane, moje nazwisko w setkach artykułów
prasowych na całym świecie, włącznie z „Guardianem”, „New York Timesem”, czy
kalifornijskim „Los Angeles Times”, zostało zrównane z ziemią, a organizatorzy
Festiwalu zagrozili mi, powtarzając swoje pretensje jeszcze parokrotnie,
pozwem, w zwiazku z tym, że moje religijne obsesje naraziły ich na oczywiste
straty finansowe.
Sprawa przez te wszystkie lata powoli
trafiła to piwnic Internetu, zwłaszcza że polskie media, kiedy był jeszcze na
to czas, albo sprawę zamilczały, albo wykorzystywały do wyszydzania mojego
nazwiska, kiedy to dziś bloger Genezy ni stąd ni z owąd zadaje mi pytanie, jak
to się stało, że głupi ludzie uwierzyli w to, że to ja zatrzymałem festiwal
Unsound, a w momencie gdy ja na to kłamstwo chcę odpowiedzieć, informuje mnie,
ze moich wyjasnień on słyszeć nie ma ochoty. I, przypominam, że nie mówimy o
którymś z redaktorów tygodnika „Newswek”, czy ze stacji TVN24, ale o jednym z
nas, blogerów udzielających się na portalu szkolanawigatorow.pl.
Jakby tego było mało, w którymś
z kolejnych swoich komentarzy ów Genezy dzieli się ze swoimi czytelnikami kolejną
dotycząca mnie uwagą: „Zwróć uwagę, że on
nie argumentuje, to są tylko insynuacje”.
Nie planowałem tego robić, ale
ostatecznie zmieniłem zdanie. Otóż wspomniany na początku kolega zamieścił na
Facebooku historię, w której opowiedział o pewnym staruszku, prostym, zwykłym,
z pozoru byle jakim człowieku, który bezskutecznie próbował załatwić jakąś
sprawę w oddziale firmy ubezpieczeniowej Daewoo. Ponieważ jednak pracownicy
firmy, sugerując się najwidoczniej jego prezencją, traktowali go jak szmatę, on
w pewnym momencie nie wytrzymał i powiedział: „Przecież wy jesteście od tego jak dupa od srania”. W tym momencie
nasz kolega otrzymał kilka bardzo interesujących komentarzy, z których ja
akurat szczególnie zapamiętałem jeden: „Zawsze
uważałem, że robienie kupy to jedna z niewielu analnych przyjemności, które
może mieć heteroseksualny mężczyzna”.
I dziś, z przykrością, ale
bardzo szczerze, muszę się podzielić tą ponurą refleksją. Poruszamy się
naprawdę na granicy i trzeba bardzo uważać, by nie wpaść w to, co ktoś nam
zwyczajnie nasrał.
Na zakończenie link do jednego
z naprawdę nielicznych tekstów na ten temat jakie się ukazały w polskich
mediach: https://www.antyradio.pl/Muzyka/Rock-News/Kuria-odwolala-koncert-w-Krakowie-bo-mial-promowac-satanizm-4569
Zachęcam
wszystkich do odwiedzania naszej księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl i do kupowania również moich książek. Jeśli ktoś
sobie życzy dedykację, zapraszam do siebie przez kontakt mailowy na adres
k.osiejuk@gmail.com. Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.