poniedziałek, 19 czerwca 2017

Europa - reaktywacja

Premier Szydło wygłosiła swoje, dziś już historyczne, przemówienie odnośnie pamięci i wynikającego z niej obowiązku, jaki rządzący mają wobec swoich obywateli, ogólnie rozumiana Europa ustami jednego ze swoich urzędników zabrała natychmiast w tej sprawie głos, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że przeciwko Polsce rozpętała się prawdziwa akcja defamacyjna, a nam tu nie pozostaje nic innego, jak konsekwentnie, z dumnie podniesioną głową, głosić zwycięstwo życia nad śmiercią. Uważam, że jest to bardzo dobry moment, by przypomnieć swój tekst jeszcze z roku 2009, bardzo adekwatnie zatytułowany „Europa”.

Dla każdego z nas, kto żyje wystarczająco długo i z w miarę otwartym sercem, jest jasne, że grzebanie w języku i w znaczeniach, może postawić wiele spraw na głowie, a jeśli komuś szczególnie zależy na tym, żeby wszystko stało na głowie, to warto i o to czasem powalczyć. Najwybitniejsi specjaliści z Ministerstwa Kłamstwa i Propagandy (znanego inaczej pod nazwą Ministerstwa Prawdy i Edukacji) doskonale wiedzieli, że kontrolując przeszłość, kontrolują przyszłość, ale – być może nawet i lepiej – że kontrolując język, kontrolują człowieka.
Jeśli mamy wystarczająco dużo lat, by pamiętać czasy, które nam było przeżyć pod komunistycznym butem, doskonale wiemy, jak słowo potrafiło stać się ciałem. I wcale tu nie szydzę. Jestem jak najbardziej poważny, ponieważ nigdy nie miałem wątpliwości, że to co nam tu wprowadzono, to była prawdziwa religia, z prawdziwymi rytuałami, prawdziwymi mszami, w czasie których modlono się do autentycznego Dzieciątka, tyle że o nazwisku Lenin. Ci co pamiętają to zdjęcie, to je pamiętają. Oni tak to sobie właśnie zaplanowali. Dać nam coś w zamian. I jeśli dzisiaj głupi ludzie śmieją się z kościelnych rytuałów, tych pieśni, tych szat, to ani im do głowy nie przychodzi, że padli ofiarą najbardziej perfidnego kłamstwa. I że jeśli któregoś dnia będą kpić z Pierwszej Komunii, że to zupełnie jak pasowanie na młodzika, to są jeszcze tacy, którzy będą z nich autentycznie dumni.
Bo jest właśnie tak, że – czasem w większym, czasem w mniejszym stopniu – najbardziej liczą się słowa i znaczenia, jakie im nadamy. Proszę zwrócić uwagę, że najczęściej z manipulacją tego typu mamy do czynienia na poziomie ideologii, albo tego, co się ideologią stało. Od czasu jak ideologią stał się seks i generalnie robienie sobie dobrze, możemy zapomnieć o używaniu – we wszystkich językach świata – w tradycyjnym znaczeniu, słów takich jak gumka, impreza, trawa czy seks właśnie. A słowo miłość? Czy ono przypadkiem nie otrzymało nowego sensu? Jeśli któraś z moich czytelniczek myśli, że mi się pomieszało we łbie, niech spróbuje zwrócić się do swojego kolegi w pracy z pytaniem „czy masz gumkę?” Niedowiary! Tak jakby ktoś bardzo sprytny doszedł do wniosku, że wystarczą zaklęcia, a wszystko nabierze odpowiedniego kształtu.
Swój poprzedni wpis postanowiłem poświęcić tak zwanej Europie i tak zwanemu buractwu. Czyli w gruncie rzeczy jednemu słowu i jednemu znaczeniu. Pamiętam jak jeszcze wiele, wiele lat temu, mój wciąż dobry kolega opowiadał mi, że wracał pociągiem z Niemiec i w przedziale siedziała jedna pani, która relacjonowała swojemu towarzyszowi wrażenia z pobytu w wielkim świecie i w pewnym momencie krzyknęła: „A tych taksówek to tam tyle, że aż strach wyjść na szosę!” Pamiętam, że bardzośmy się wszyscy śmiali z tej pani, ale – z perspektywy lat – jeśli się dobrze zastanowić, to zobaczymy, że, jakkolwiek jej zachwyt nie był komiczny, ona przynajmniej nazywała rzeczy po imieniu. Ona zwyczajnie opisała stan faktyczny. Stwierdziła fakt – że w Niemczech jest bardzo dużo samochodów, i że dla kogoś nieprzyzwyczajonego, nie jest łatwo się w tym zgiełku poruszać. Jakkolwiek jednak byśmy byli rozbawieni zachwytem tej pani, jedno jej przyznać trzeba. Nie wrzasnęła: „Ależ tam jest Europa!”
Z punktu widzenia dzisiejszych czasów i emocji, jakie nam przyszło odczuwać, ta pani zachowała się jednak jak burak na widok tzw. cywilizacji. Dla niej ulica była szosą, a samochody taksówkami i wszystko działo się bardzo szybko. Ale ja bym bardzo chciał podkreślić raz jeszcze. Ona przynajmniej nie uznała, że własnie miała kontakt z Europą. A nawet, jeśli gdzieś w głębi swojej świadomości czuła, że była w Europie, to z pewnością słowo Europa rozpoznała w jego dosłownym, zgodnym z prawdą, znaczeniu. A nie zrobiła tego, co niestety robi notorycznie, dzień w dzień, aż do tak zwanego „porzygania” wielu z nas.
Pierwszy raz wyjechałem za granicę bardzo późno, kiedy już miałem 25 lat. I tak nie najgorzej. Wiele lat później, kiedy pracowałem w szkole, miałem kolegę polonistę, który – nawet dziś, w czasach, które nie dają człowiekowi za dużo szans – wyjechał służbowo do Francji i w ten sposób zainicjował swój kontakt ze światem. Jeśli przypadkiem to czyta – a nie jest to wykluczone – to go bardzo pozdrawiam. On wie. Więc wyjechałem do tego Frankfurtu (prawdziwego) i najpierw poczułem zapach, którego nigdy wcześniej nie czułem i nigdy nie zapomnę. Dziś wiem, że to był zapach towarów w sklepach. Ci którzy są zbyt młodzi, żeby wiedzieć, mogą nie uświadamiać sobie tego faktu – sklepy pachną. Więc poczułem najpierw zapach, a następnie zauważyłem, że ludzie są mili. Że sprzedawczynie w sklepach odzywają się do klientów śpiewnym tonem, Że na ulicach nie widać pijaków i tzw. hołoty. No i oczywiście te „taksówki”. Spodobała mi się Europa. Do tego stopnia mi się spodobała, ze w pewnym momencie postanowiłem się tam przenieść, ale dzięki Bogu (!!!) Jaruzelski wprowadził stan wojenny i jestem tu gdzie jestem.
Europa mi się spodobała, choć – muszę przyznać – nie potrafiłem ani na moment wyzbyć się pewnego napięcia. Na przykład bardzo byłem rozczarowany, że kiedy poszedłem do kina na film „Easy Rider”, który w Polsce z jakiegoś powodu był niedostępny, wszyscy na sali palili papierosy i gadali, a film oczywiście był zdubbingowany. Uznałem wówczas, że w Polsce podoba mi się lepiej. Nie podobało mi się też, że ludzie – owszem – byli bardzo sympatyczni, ale nie mogłem ani na chwilę przestać myśleć, że oni są jak automaty. Tutaj też Polska podobała mi się bardziej. Pamiętam, kiedy pewien kolega pokazał mi pewnego studenta medycyny, który z przepracowania najzwyczajniej w świecie stracił zmysły. Bo medycyna w takim świecie to nie byle co. Ale i tak mi się podobało. Bo to była Europa, a nie ruskie chamstwo.
Ponownie wyjechałem do Europy po 15 latach, do Anglii i do Walii. Było cudownie. Ale już – tym razem – do głowy mi nie przyszło, że chciałbym tam żyć. A przynajmniej nie tak do końca na poważnie. Później zdarzyło mi się być w Anglii parę razy, raz we Francji, i zawsze byłem zachwycony. Nie zmienia to faktu, że z pięknego Avignonu pamiętam głównie te bandę młodych Arabów, drących mordy w samym środku tego cudownego miasta, wściekłych, pełnych nienawiści. I pamiętam, jak patrzyłem na nich i nie mogłem pojąć, jak to możliwe, że los rzuca człowieka w takie miejsce, a ten odwraca się do tego losu plecami.
Dziś bardzo tęsknię za południem Francji, za Londynem, a nawet może i za tym Frankfurtem, a jednocześnie czytam na TVN-owskim pasku, że w Berlinie spalono kilkanaście eleganckich samochodów, a we Francji kilkadziesiąt. A oprócz tego oczywiście przyswajam wszelkie inne wiadomości. Wczoraj, pewien komentator, nie do końca chyba zrozumiawszy mój ‘anty-europejski’ wpis, przypomniał mi, że wielka Hiszpania zeszła do piekła. Ja to wszystko wiem. Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co z tą naszą Europą zrobiła ta banda, ten obślizgły gang barbarzyńców. Ja świetnie zdaję sobie sprawę, co tam się wyprawia. Ale jednocześnie wiem, że w momencie, jak przekroczymy naszą zachodnią granicę, pierwsze co spotkamy to przemili, grzeczni ludzi.
Syn mój spędził ponad miesiąc w Hiszpanii tego lata. Chciał znaleźć jakąś pracę. Byliśmy pewni, że nie będzie z tym najmniejszego kłopotu. On, według wszelkich, powszechnie obowiązujących standardów, wygląda bardzo dobrze. Jest mądry, grzeczny, wykształcony, no i zna świetnie hiszpański. Niestety, Hiszpania przeżywa ciężki kryzys i tam gdzie on akurat był, bezrobocie sięga ponad 20%. Gdy idzie o Hiszpanię, wiemy – jak już wspomniałem – coś znacznie więcej. To jest piekło. Mimo to, syn tęskni za Hiszpanią dzień w dzień. On tęskni za tymi ludźmi, za tą Europą. Za tym kosciołem, z tym niezwykłym księdzem. Za tą prawdziwą Europą, która – mimo wszystko – wciąż jakoś sobie radzi.
I teraz trzeba nam wrócić do języka i do tego kłamstwa. Otóż ja wiem, co to jest Europa. Ja wiem co to jest europejskość i co to jest dzicz. Jeśli dziś, po tych wszystkich latach moich doświadczeń, moich nadziei i moich zawodów, muszę słuchać z ust ludzi zakłamanych, fałszywych i złych jakieś niestworzone bzdury na temat Europy i buractwa, to ja bardzo dziękuję. Ja doskonale się orientuję, co jest wielkie w Europie i dlaczego należy do tej Europy niestrudzenie zmierzać. Ja doskonale wiem, jak nam bardzo ta Europa jest potrzebna. Ale ja też doskonale zdaję sobie sprawę z tego, do czego tę piękną Europę doprowadzili zwykli tandeciarze, najzwyklejsza sowiecka hołota. Jeśli ja dziś słyszę w mojej ulubionej telewizji o brytyjskich nożownikach, o tych rozbitych rodzinach, o tej wiecznie dostępnej aborcji, o tych bandach faszystów i zwykłych debili niszczących swoje piękne miasta, to ja doskonale wiem, co się w mojej Europie wyprawia. Jeśli ja dzień w dzień muszę słuchać, jak ta banda kretynów próbuje mnie naciągnąć na najbardziej tandetny numerek, to ja proszę, żeby mnie z tego wyłączyć. Bo ja wiem, czym jest Europa. I wiem, że to, co mi proponujecie, to nie jest żadna Europa. To zwykła ruska gra w trzy karty.
Na koniec, chciałbym – jeszcze raz – zwrócić uwagę na to towarzystwo, z którym mamy do czynienia. Oto ludzie, którzy nie mogą nam dać spokoju nawet na chwilę z tą swoją niby-Europą. Od rana do nocy, zawracają nam głowę, swoimi głupkowatymi uwagami na temat tego co europejskie, a co zaściankowe. No ale niech będzie. Może faktycznie im chodzi o Europę autentyczną, o Europę piękną, Europę szlachetną? Tyle że to akurat nie jest prawda. Wystarczy im się przyjrzeć. Wystarczy popatrzeć, jak się zachowują, posłuchać co mówią. Pozwolę sobie znów pokazać na nich palcem: Donald Tusk z tą swoja gumą do żucia i w piłkarskich gatkach, Kazimierz Kutz z tymi swoimi przekleństwami, ten Piotr Najsztub, czy Waldemar Kuczyński, którzy nie wiadomo, czy aż się nie umyli, czy zaledwie zapomnieli zmienić ubranie. A przecież mogę tak wymieniać jeszcze przez pół strony. Oni, kiedy nas ciągną do tej swojej ‘Europy’, mają na mysli coś bardzo szczególnego. Oni, uznawszy, że Wielki Sowiet zdechł, obstawili coś, co im akurat wydało się interesujące. Ta banda ruskich chamów nie ma na uwadze Europy naszych marzeń. Im chodzi o cos dokładnie przeciwnego.
Oni są jak ci bohaterowie sondy najnowszego „Wprostu”, kompletnie obojętne, bezmyślne, ogłupione dzieci, spędzające swoje życie między siłownią a lekcjami angielskiego, a na wakacje wyjażdzający wyłącznie do "Europy Zachodniej", o których „Wprost” spekuluje, że to oni są naszą przyszłością.
Otóż nie. Przyszłośc nie będzie taka. Bo ten 'europejski' wypadek, to był w rzeczywistości tylko epizod. I teraz wreszcie przychodzi czas na to, żeby dać świadectwo. Żeby pokazać, że się nie daliśmy nabrać na ten nowy język. Żeby pokazać, a przede wszystkim powiedzieć, że w tej sytuacji, przy tych akurat propozycjach, przy tym poziomie kłamstwa, my pozostaniemy wierni sobie. My postanawiamy zostać burakami.

Przypominam, że moje książki sa do kupienia w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl. Polecam serdecznie.

31 komentarzy:

  1. Bardzo dobry tekst...
    Wszędzie musi być duch, kiedy go nie ma - wszystko się stacza. Pojedynczy człowiek, kraj, cywilizacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. I tego ducha trzeba właściwie rozeznać.

      Usuń
  2. Tekst idealnie pasuje do dnia dzisiejszego. Jednakże 27 lat temu była to uprzejma obojętność, która dzisiaj zamienia się na nieuprzejmą. Ale może to perspektywa z Niemiec. Wtedy 5 lat tam wytrzymałem i decyzje o powrocie dzisiaj uważam za jedną z najlepszych w swoim życiu.
    Słabsi kierują się kompleksami, silniejsi z nich, lepiej nie wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Grek torba
      I moim zdaniem to był dobry wybór.

      Usuń
  3. Staram sie jak moge dalej widziec to, co zobaczyłem pierwszy raz prawie w tym samym czasie to, co ty zobaczyłes, a teraz tęsknisz. Nie jest to łatwe i publicznie o tym gadam od dobrych paru lat. I jak wtedy w Polsce, patrzyłem tutaj i w końcu wyjechałem na stałe, a że do Anglii, to naprawde przypadek, tak teraz stąd patrzę na Polskę i tęsknię. Kto wybrał właściwiej z nas? Ty juz odpowiedziałeś powyżej w notce, ze ty. Ja nie wiem ale może się jeszcze dowiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja też skierowałem się emocjami. Po prostu też tęskniłem, przede wszystkim. Wtedy z ekonomicznego punktu widzenia to była mała katastrofa.

      Usuń
  4. Tekst poniekąd proroczy. Dziś już wiemy z całą pewnością, że Europa nie będzie Europą tych dzieci ze Wprost. I że zostaniemy sobie burakami, jak Bóg da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nic nie jest pewne, ani tam, ani tu.

      Usuń
    2. @Grek torba
      Pewne jest, że siedzi tam te parę milionów, które nic/niewiele robi, płodzi dzieci i ma o wszystko pretensje. I nie bardzo wiadomo jak zmienić sytuację.

      Usuń
    3. Że dzieci z Wprost nie mają czego szukać to już pewne. A nasze buractwo w sumie też, tylko jeszcze negocjowane są warunki.

      Usuń
    4. Takich co nic albo niewiele robi jest tam dużo więcej i nie wszyscy są beżowi.
      Jestem pewien, że są tacy, którzy wiedzą co trzeba będzie zrobić.

      Usuń
    5. Nasze buractwo jest pewne niezmiennie. Dzięki Bogu.

      Usuń
  5. Chcący i niechcący przeinaczą wszystko i dla niepoznaki ustroją w cudze piórka. Nie mogłam się śmiać słysząc z ust jakiegoś bywszego, polskiego kacyka określenie Puszka z Pandorą a dzisiejsi oświeceni tyle wiedzą o Europie, co tamci o Pandorze. Przy takim oświeceniu buractwa trzeba się trzymać zębami i pazurami.

    OdpowiedzUsuń
  6. SzanPan litości- skrócić było o 4/5 i byłoby gites!
    Teraz już wiem czemuj to został pan "blagierem 2009"
    Please, przestań pan cię cofać... w pierod!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejter wyhodowany, własny — nobilituje blog. A dopiero taki, krzyczący rewolucyjnie "впериод!!"

      Usuń
    2. @sokram
      A proszę mi uprzejmie powiedzieć, jaki ja mam powód, by zaspokajać Pańskie pragnienia?

      Usuń
    3. @L
      Ja już od pewnego czasu mam podejrzenie, że część z nich nadaje z Rosji.

      Usuń
  7. Ostatnio byli u nas znajomi, koleżanka żony z rodziną. Ona Polka, on Amerykanin, poznali się i mieszkają oczywiście tam. Mają dwójkę dzieci, oboje pracują od rana do wieczora, kobieta ma 6 tyg macierzyńskiego, a potem dzieci są już w prywatnych żłobkach, potem przedszkolach, itd. Za kilkugodzinną wizytę na pogotowiu (kilka badań i recept) kolega dostał rachunek na 32 tys dolarów. Większość pokryło ubezpieczenie (na szczęście), ale i tak musiał zapłacić 1500 z własnej kieszeni. No i ta koleżanka powiedziała, że nie wyobraża sobie powrotu do Polski, bo tu jest tak strasznie. A dzieci w ogóle nie mówią po polsku. I jak tu gadać.

    OdpowiedzUsuń
  8. A jeszcze jedno, ostatnio w TVP Info wieczorem pojawia się dziennikarz z Superstacji i prezentuje poglądy prawie jak Gadowski z Karnowski razem. Ciekawe prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @marcin d.
      Znamy go, znamy. To jest były naczelny springerowskiego "Faktu", osobisty przyjaciel swojego niemieckiego szefa. Nic nie przesadzam.

      Usuń
  9. ruska to jest ruletka a nie gra w trzy karty, która wam nie wyszła w Bytomiu. Coś słabo kombinujecie w necie. Karate mistrz nie pomógł a Zasraniec wszystko spieprzył z wyjątkiem uroczych dziewczyn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem ze wy byście bardzo chcieli, jednak nic z tego. Nasze problemy zaczynają się na poziomie, którego wasza wyobraźnia nie sięga. Proponuje się jednak skupić na życzeniu śmierci.

      Usuń
  10. podwójne widzenie to poważny problem wysokiego poziomu alkoholu – faktycznie nieosiągalnego dla mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie tak. Jak mówię, pozostaje tylko voodoo. Wy to macie opanowane, nie?

      Usuń
  11. Naprawdę? Jestem rozczarowany. Myślałem, że macie jeszcze jakieś inne umiejętności, niż tylko snucie się po internecie i zaznaczanie miejsc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. snuję sie tylko za tobą, ale sam. Ciekawią mnie takie przypadki schizofrenii. Będę się habilitował na tobie.

      Usuń
    2. Super! Musicie mi przysłać egzemplarz. Pokażę swoim wnukom.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...