Moja niesłowność mnie poraża, niemniej jednak, kiedy każdy dzień z jednej strony przynosi nowe informacje o kolejnych trumnach, wypełnionych fragmentami wymieszanych z nie wiadomo czym ludzkich ciał, mam wrażenie, że inne tematy zwyczajnie nie istnieją. Ja zdaje sobie sprawę z tego, że czasy są takie, że naprawdę trudno jest się nam skupić dłużej niż przez jeden dzień na jednej kwestii, a sprawa owych trumien – cokolwiek byśmy nie powiedzieli – jest zaledwie jedną z nich, mam wrażenie, którego nie potrafię zwalczyć, że oto doszło do autentycznego przełomu. Zaglądamy do wnętrza tych trumien i znajdujemy coś, czego z jednej strony nawet nie mogliśmy się spodziewać, a z drugiej to coś, co stanowi odpowiedź na wszystkie nasze dotychczasowe dylematy. To co się wydarzyło 10 kwietnia 2010 roku miało stanowić ostatni etap na drodze do Nowego Wspaniałego Świata. A ów gest, który się tak pięknie zamanifestował tym, co dziś dzień po dniu odkrywamy, miał stanowić uroczystą proklamację nowego porządku.
Oto fragment wywiadu, który się tu juz pojawił przed laty, a jakiego jeszcze jakiś czas przed Katastrofą, kiedy wszystko wydawało się zupełnie inne, niż w rzeczywistości było, udzieliła „Rzeczpospolitej” Zyta Gilowska:
„- Wracając do tych tajemnic polskiej polityki. Nie jest dla pani tajemnicza rezygnacja Tuska z kandydowania na prezydenta?
- Trochę tak. Można to tłumaczyć obawami przed przegraną, ale to mnie nie przekonuje. Można tłumaczyć zamiarem utrzymania władzy premiera, ale to też mnie nie przekonuje.
- Dlaczego to panią nie przekonuje?
- Przede wszystkim dlatego, że Donald Tusk przez minione cztery lata zachowywał się jak osoba, która otwarcie i bardzo konsekwentnie zmierza do prezydentury. Taka wolta, na dokładkę niezbyt serio objaśniana tymi żyrandolami, ma skrywany komponent, jakąś tajemnicę.
- Może więc to jakiś kaprys Donalda Tuska?
- Nie. Tego typu kaprysy mają tylko bardzo młode dziewczyny na pograniczu gimnazjum i liceum.
- Czyli na gruncie wiedzy istniejącej w domenie publicznej nie sposób tej rezygnacji wytłumaczyć?
- Tak. I odpowiadając wprost na pani pytanie: moim zdaniem jest w tym jakaś tajemnica.
- Tym, którzy przyczyny analizują, brakuje więc może jakiegoś elementu tej układanki, jakiejś wiedzy?
- Sądzę, że tak właśnie jest.
- A to kiedyś się wyda?
- Generalnie żywię takie XIX-wieczne i chyba naiwne przekonanie, że kiedyś wszystko się wyda. Myślę więc, że wyda się i to”.
„- Wracając do tych tajemnic polskiej polityki. Nie jest dla pani tajemnicza rezygnacja Tuska z kandydowania na prezydenta?
- Trochę tak. Można to tłumaczyć obawami przed przegraną, ale to mnie nie przekonuje. Można tłumaczyć zamiarem utrzymania władzy premiera, ale to też mnie nie przekonuje.
- Dlaczego to panią nie przekonuje?
- Przede wszystkim dlatego, że Donald Tusk przez minione cztery lata zachowywał się jak osoba, która otwarcie i bardzo konsekwentnie zmierza do prezydentury. Taka wolta, na dokładkę niezbyt serio objaśniana tymi żyrandolami, ma skrywany komponent, jakąś tajemnicę.
- Może więc to jakiś kaprys Donalda Tuska?
- Nie. Tego typu kaprysy mają tylko bardzo młode dziewczyny na pograniczu gimnazjum i liceum.
- Czyli na gruncie wiedzy istniejącej w domenie publicznej nie sposób tej rezygnacji wytłumaczyć?
- Tak. I odpowiadając wprost na pani pytanie: moim zdaniem jest w tym jakaś tajemnica.
- Tym, którzy przyczyny analizują, brakuje więc może jakiegoś elementu tej układanki, jakiejś wiedzy?
- Sądzę, że tak właśnie jest.
- A to kiedyś się wyda?
- Generalnie żywię takie XIX-wieczne i chyba naiwne przekonanie, że kiedyś wszystko się wyda. Myślę więc, że wyda się i to”.
Dręczyło mnie to już wtedy, kiedy wszystko nagle przyspieszyło, ale i tym bardziej dręczy dziś, że ta okropna tajemnica, którą wtedy w swej bezradności przedstawiła Zyta Gilowska, się nagle przejaśniła i że wcale nie trzeba było na tę chwilę czekać długo. Bo zaledwie do 10 kwietnia. Do 10 kwietnia, kiedy to dowiedzieliśmy się, że samolot wiozący na uroczystości katyńskie naszego prezydenta rozbił się przy lądowaniu, i że Prezydent nie żyje. A chwilę potem, dotarła do nas informacja, że tak się szczęśliwie złożyło, że na pokładzie nie było Jarosława Kaczyńskiego. Który też miał tam oryginalnie być, ale ostatecznie go zabrakło. I wtedy zrozumiałem. I to co zrozumiałem dręczy minie do dziś, z każdym dniem coraz bardziej.
Jak mówię, wspominałem już o tym przed laty, ale ten przekaz gdzieś się zagubił. A więc dziś powtórzę to bardzo dobitnie. Mam bardzo mocne podejrzenie, że jakiś czas przed tym, jak Donald Tusk ogłosił rezygnację z ubiegania się o fotel prezydenta, przyszedł ktoś – ktoś kogo ja oczywiście ani nie znam, ani znać nie chcę – i poinformował go, że musi pozostać premierem, bo tu się szykuje bal, na który on nie jest zaproszony. Że ma zapomnieć o prezydenturze, ma się zająć bieżącą polityką na poziomie rządu i partii, natomiast całą resztą już zajmą się ci, co wiedzą więcej. A jeśli ma jakieś obawy o przyszłość, to może być spokojny. Wszystko zostanie zorganizowane tak, by on i jego bliscy byli zadowoleni. I to bez względu na to, czy kandydatem w nadchodzących wyborach będzie Komorowski, Sikorski, czy nawet – jeśli komuś to pasuje – jakiś przedstawiciel świata kultury. Bo konkurencji się nie planuje.
Widzę te scenę. Jak Donald Tusk dowiaduje się, że jeszcze nie dziś. Że może nawet nigdy. Ale że nic nie może zrobić, bo ci którzy go wymyślili i dają mu żyć mają wobec niego i wobec całego tego interesu inne plany. Widzę tę scenę, widzę tego Tuska, i widzę też go parę tygodni później, już po tym, jak dowiedział się co się stało… i poszarzał ze strachu. Bo zrozumiał, że tu nie ma żartów. Że to nie jest piłeczka. I że to nawet nie jest jego ukochany Sopot i cała ta przygoda.
Tyle że, jak uczy mądrość ludowa, człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi. Ja wiem, co oni wszyscy muszą czuć dziś, kiedy się okazało, że może się bardzo szybko okazać, że to że ten plan nie do końca się udał, ma znaczenie podstawowe. Jak oni muszą się dziś okropnie bać. Zwłaszcza że mają autentycznie związane ręce. Nie mają już w tej chwili żadnego ruchu.
I tak trwają najpierw do roku 2015, a następnie przez lata kolejne do dnia dzisiejszego, kiedy – wśród wielu, wielu innych – otrzymujemy i tę informację:
„W wyniku ekshumacji w trumnie prawosławnego ordynariusza wojskowego śp. abp. Mirona Chodakowskiego ujawniono połowę ciała, od pasa w górę. Natomiast od pasa w dół znajduje się tam ciało śp. biskupa polowego WP Tadeusza Płoskiego – poinformował w czwartek zastępca prokuratora krajowego Marek Pasionek. Oba ordynariaty do czasu otrzymania oficjalnej dokumentacji nie chcą komentować doniesień prokuratury”.
Bardzo proszę, spróbujmy to objąć naszą myślą. 10 kwietnia 2010 roku nie doszło do jakiegoś głupiego zamachu, nie została zrealizowana jakaś brudna polityczna intryga, nie stało się nawet tak, że ktoś chciał sobie zrobić żart, no i ów żart się nie udał. 10 kwietnia 2010 roku to dzień uroczystej proklamacji ostatecznego zwycięstwa Szatana. A ta zabawa z trumnami, którą dziś tak przeżywamy, to zaledwie drobny element większego rytuału. Znacznie poważniejszego niż całe to gadanie o tym, czy PiS-owi uda się utrzymać władzę.
Zachęcam wszystkich do odwiedzania księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie można kupować moje, i nie tylko moje, książki.
Zachęcam wszystkich do odwiedzania księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie można kupować moje, i nie tylko moje, książki.
"że tak się szczęśliwie złożyło, że na pokładzie nie było Jarosława Kaczyńskiego"
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, że po spapranej robocie próbowali sugerować, że Jarosław Kaczyński wysłał brata na śmierć.
Pamięta Pan?
Były takie głosy. Kto je rozsiewał?
szara_komórka
@szara_komórka
UsuńNa pewno jednyym z pierwszych był Palikot, ale należy się domyslić, że i inni szatani byli tam aktywni.
Chciałoby się pomilczeć, wreszcie pomilczeć, ale się nie da. 7 lat a ciągle chce się krzyczeć.
OdpowiedzUsuńPo ekshumacjach sekcje. Jaka siła rozcięła ciała? Nóż sekcyjny?
A co do Tuska- jeżeli tak, tym gorzej dla niego
OdpowiedzUsuń@emi
UsuńTeraz tak. Teraz ma znacznie gorzej niż kiedyś. Oszukali go na czysto.
Sądzisz, że wyjdzie do ludzi kiedyś, powie jak było... Życzę Mu dobrze, ale też patrzę na Jego życie, te uniki, dotychczasowe milczenie.
OdpowiedzUsuńOby wyciągnął się z szatańskiego kłamstwa, w którym od niepamiętnych lat miesza sam, mieszają inni. Euro Landia została wydana nieposiadaczom przyszłości, nieposiadającym dzieci, bo ludziom Edomu jest wszystko jedno, co po nich. Przekonać niewierzącego nigdy w Zbawienie (Edomici tylko w jedno, w ziemskie życie wierzą) do zadbania o własny los po Jego ziemskim życiu, to niemożliwość. Nikomu z nas to się nie uda. Chyba że interwencja Nieba tu zadziała. Lub już zadziałała, skoro tak Mu ufasz.
Mówią też, że to Polska tak wpływa na wybranych Kananejczyjów — oby tak było. Sprawdzić tego nie potrafię. Dobrze życzyć Mu mogę. To jest graniczny przypadek, żadnego innego bym nie dopuścił, a tutaj, na słowo Toyaha zważę. Masz ogromny wpływ.
@L
UsuńNie powie. Najwyżej pod groźbą tortur.
Tajemnicze jest również ustanowienie niepodległości prokuratora generalnego od premiera, która całowicie zwolniła Tuska od odpowiedzialności za śledztwo smoleńskie.
OdpowiedzUsuńNagroda za udział w zbrodni doskonałej?
Dlaczego żaden dziennikarz nie zwrócił do tej pory uwagi na ten trop? Tylko raz wspomniał kiedyś o tym Macierewicz.
To była zbrodnia wyreżyserowana na wypadek,
czyli zbrodnia doskonała.
Kto był reżyserem?
Andrzej
@Andrzej Przytuła
UsuńDziennikarze to - jeśli wolno mi zacytować Haska - "bezczelne kurwy".
@Andrzej Przytuła
UsuńKiedy to było, przed katastrofą?
Gdy uslyszalem o katastrofie w Smoleńsku, w ten sobotni poranek, pierwsze, co pomyslalem, to to, ze jednak to zrobili. Dzisiaj jestesmy coraz blizej tego, ze to prawda.
UsuńNajlepsza notka odkąd pamiętam. To, że przeciwnicy i walczący od ponad 500 lat z Kościołem Katolickim są (mniej lub bardziej świadomie) sługami diabła, to jest logiczne i nawet oczywiste dla wszystkich przytomnych trzeźwo myślących ludzi. Natomiast mnie ciekawi co innego. Jaki wpływ na Jarosława Kaczyńskiego, szefostwo PiS i całą obecną władzę mają ci sami którzy wymyślili PO, Tuska i powiedzieli mu "sorry Winnetou, ale prezydentem już nie będziesz". Bo jeśli oni lub inni powiązani z nimi stoją za całą naszą historią od końca lat 70-tych (a pewnie i poprzednie 100 lat też), to może oni wcale się teraz nie boją. Boją się tylko przywódcy wystrugani z banana tacy jak Tusk i (to już chyba ze skórki bo bananie) Kopacz.
OdpowiedzUsuńDotykamy ważnych spraw tutaj. Ale pewnie i tak pozwolą nam zaledwie poskrobać po wierzchu.
Może Zyta Gilowska trochę za dużo wiedziała lub się dobrze domyślała - toteż leczyli ją tak, jak leczyli...Wśród lekarzy, też nie wszyscy to słudzy Aniołów.
OdpowiedzUsuń@Ogrodniczka
UsuńJedno jest pewne. Powinniśmy być zawsze podejrzliwi.
Matnia ale żeby w nią wpaść to trzeba mieć predyspozycje. Pamiętam w tym filmie " Nocna zmiana " te wybałuszone ze strach u oczy Tuska . Wiedzieli że się nada.
OdpowiedzUsuń@Marart
UsuńTo jest ten typ, który się zawsze nadaje.
ale brednie
OdpowiedzUsuńkolejny temat zastepczy
serialu dla kucharek "zamach smolenski"
iscie bolszewicka narracja
natomiast istotne sprawy wynikle z tej katastrofy
czyli slabosc aparatu sledczego i slabosc organizacyjna panstwa na wschodniej flance niemieckiej UE
jest konsekwentnie pomijana
a ma to skutki dla codziennego zycia polakow
patrz w(y)padki samochodowe kasujace auta po 3 miliony
mordy na komisaratach policyjnych
i ukrywanie sprawcow w iscie kiszczakowskim stylu
itd itp
ONI MUSZA ODEJSC