Kto miał okazję czytać książkę z listami od
Zyty, zapewne pamięta, że pewna ich część dotyczyła poruszanych na tym blogu
wcześniej kwestii związanych z tak zwanym „przemysłem farmaceutycznym” i że przesłanie
owej wymiany świadczyło jednoznacznie i bezwzględnie przeciwko owemu
przekrętowi. Powiedziałbym nawet, że Pani Profesor w tym temacie utrzymywała
się na pozycji znacznie bardziej radykalnej niż ja, a która, co należy
podkreslić, zawsze była wysoce krytyczna.
Każdy kto zna treść książki „O
samotnej wyspie, zapomnianej łodzi i oceanie bez kresu”, czy choćby miał wcześniej
okazję czytać ten blog, ten wie, że od wielu już lat, ze względu i na wiek, ale
też na różne życiowe zaniedbania, zmuszony jestem dożywać swoich dni, zażywając
szereg tabletek, które w ten czy inny sposób podtrzymują mnie przy życiu. Czy to mi przeszkadza? Nie. W końcu nie do
takich rzeczy musimy się stale przyzwyczajać. Stało się jednak ostatnio tak, że
mój lekarz, z czystej dbałości o zdrowie swojego pacjenta, zapisał mi kolejny
lek, który mam brać codziennie rano, a który nosi dość zabawną nazwą Amlozek.
Biorę więc ów Amlozek od kilku miesięcy, a ponieważ od pewnego czasu
zaobserwowałem, że niebezpiecznie zaczęły mi puchnąć kostki, pomyślałem sobie,
że nie byłoby źle sprawdzić, czy przypadkiem owo puchnięcie kostek nie jest
jednym z tak zwanych „niepożądanych działań” stosowania owego leku. Sprawdziłem
i proszę sobie wyobrazić, że w obliczu listy, która się przed nami otwiera, owe
kostki stają się nagle równie trywialne jak na przykład chroniczne ziewanie. A
więc po kolei:
- obrzęk powiek, twarzy, lub warg
- obrzęk języka oraz gardła powodujący znaczne trudności w oddychaniu
- zawał serca (tu producent, trzeba przyznać, stanowczo zaleca wizytę u
lekarza)
- zapalenie trzustki
- lęk, depresja, bezsenność
- drżenie, zaburzenia smaku,omdlenie, osłabienie
- zaburzenia widzenia, podwójne widzenie
- wymioty
- utrata włosów
- zaburzenia oddawania moczu
- powiększenie piersi u mężczyzn
A jeśli ktoś spyta, co o z tymi
spuchniętymi kostkami, już odpowiadam: też są, jak najbardziej, wśród wielu
innych, niewymienionych tu zdarzeń. Kostki mi spuchły z powodu dbałości o
ciśnienie. A więc to już wiemy na sto procent: zażywamy lek pod nazwą Amlozek i
musimy być przygotowani na to, że spuchną nam kostki. W tej sytuacji jednak,
módlmy się zatem już tylko o to, byśmy z dbałości o nasze serce nie dostali przy
okazji owego serca zawału, ani choćby głupiego zapalenia trzustki, bo jak
wiemy, z trzustką nie ma żartów jeszcze bardziej, niż z sercem.
Ponieważ, jak się domyślam,
zrobiła nam się tu atmosfera lekko zabawowa, chciałbym ją nieco zepsuć. Rzecz
bowiem w tym, że zostaliśmy złapani w sieć i nie wydaje mi się, byśmy dali radę
się z niej wyplątać, a to w żaden sposób nie jest powód do śmiechu. Cierpimy na
nadciśnienie, idziemy do lekarza, lekarz przepisuje nam lekarstwo o nazwie
Amlozek, my je zaczynamy grzecznie zażywać i nagle się okazuje, że umieramy na
zawał serca, lub raka trzustki, ewentualnie przeżywamy, tyle że z nieco powiększonymi
piersiami. Bo taki mamy klimat.
Jestem pewien, że czytelnicy
tego bloga mają swój rozum i nie potrzebują ani jednego słowa więcej, ja jednak
nie mogę się powstrzymać przed odpowiednim zamknięciem tematu. Proszę się
zastanowić, co byśmy powiedzieli, gdybyśmy zaszli nie do sieci
aptek „Ziko”, by kupić lek na nadciśnienie, ale do sklepu sieci „Media Markt” w celu zakupienia telewizora, i podczas zakupu otrzymalibyśmy
informację, że wybrany przez nas telewizor jest wprawdzie naprawdę bardzo
dobry, tyle że może się zdarzyć, że podczas oglądania programu „Jaka to
melodia” on wybuchnie i nas zabije, albo wcześniej jeszcze spowoduje u nas raka
trzustki. Chyba byśmy się zadumali na figlami, jakie nam płata Nowy Wspaniały
Świat, czyż nie? Ciekawe, prawda?
Gdyby ktoś był
zainteresowany, moje książki są do kupienia w ksiegarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl. Szczerze zachęcam.
Jesienią miałem problem z zatokami. Poszedłem do lekarza, który wypisał mi jakieś cuda na recepcie, które w dobrej wierze zakupiłem. Po zapoznaniu się z ulotką uczciwie informującą o możliwości zgonu odmówiłem sobie tej przyjemności i zastosowałem klasyczne napary i ziółka. Wygląda na to że spora część aptecznego syfu jest poza jakąkolwiek kontrolą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń@BINOKLE
OdpowiedzUsuńNo tak. Głupio byłoby umierać ze zdrowymi zatokami.
No dobra - świadoma farmaceutycznych przekrętów jednostka, dociera do takiej prawdy i co?
OdpowiedzUsuńPiguły do kosza, czy nadal je łyka monitorując kostki i trzustkę?
Temat rzeka. I bliski mi od lat z różnych względów. My z żoną jesteśmy jeszcze bardziej radykalni w swojej ocenie niż ś.p. pani Zyta Gilowska. Ale żeby nie pisać książki o swoich przemyśleniach i wnioskach przypomnę tylko, jaką rolę wg mojej wiedzy pełnili lekarze w starożytnych Chinach. Otóż nie byli w ogóle lekarzami, tzn. ich zadaniem nie było leczenie tylko utrzymywanie ludzi w dobrym zdrowiu. I dopóki tak było, dostawali za to pieniądze. Jak musieli leczyć, nie dostawali dopóki człowiek znowu nie był zdrowy. I tyle w temacie.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim trzeba wiedzieć jak pisane są ulotki, i co to znaczy, że jakieś działanie niepożądane jest częste (albo rzadkie). Inaczej będziemy wyglądać jak ci antyszyszkowcy, co na tle monokulturowej uprawy leśnej krzyczą: "stop wycince pierwotnej puszczy".
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
UsuńJa świetnie wiem co i jak. Stąd mój przykład z telewizorem.
No właśnie nie, stąd przykład nieadekwatny. W kwestii leków nie masz wolnego wyboru, nie jesteś też w stanie ocenić, jaka jest per saldo korzyść z ich przyjmowania. Telewizor kupujesz nie tylko w sposób bardziej swiadomy, ale i nikt ci nie każe w ogóle go kupować, ani nie mówi, który model masz kupić, a którego kupować Ci nie wolno.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
OdpowiedzUsuńOwszem, to jest przykład nieadekwatny choćby z tego względu, że tam działań niepożądanych, częstych, rzadkich i bardzo rzadkich sa dziesiątki. Gdy chodzi o telewizor podałem zaledwie jeden.
A co do korzyści per saldo, to sytuacja jest podobna. Tu i tu nie mamy wiedzy.
Gdyby telewizor byl w adekwatnej sytuacji handlowej do leku, miałbyś w instrukcji, że może porazić prądem, zepsuć słuch i wzrok, negatywnie wpływać na kondycję i płodność, itp.,itd. Generalnie odpowiadać za mnóstwo stanów prowadzących do śmierci lub trwałego kalectwa. Ale ponieważ kupujeszbgo sobie sam, na własną wyłączną odpowiedzialność (czyli jak leki w Indiach) nikt nie ma powodu, żeby takie rzeczy pisać.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
UsuńAle tym co mnie zastanawia nie jest to, że oni piszą, albo nie piszą, ale to, że coś co ma Cię leczyć, równie dobrze może zabić. A może Ty uważasz, że to nie jest w ogóle problem?
Nie jest, bo to dla mnie oczywistość. Różnica między lekiem, a trucizną jest wyłącznie ilościowa. Inaczej mówiąc: coś, co nie może Cię zabić, nie ma prawa wyleczyć. Leczenie polega na przerywaniu lub modyfikowaniu całkowicie naturalnych mechanizmów, które inaczej prowadzą do śmierci lub uszkodzeń organów. Oczywiście można tu używać sposobów mniej lub bardziej brutalnych. Jakbyś np.zarządził sobie post Daniela (czyli dietę dr.Dąbrowskiej) a potem pozostał wegetarianinem, to pewnie nie musiałbyś brać Amlozeku.
Usuń@Jarosław Zolopa
UsuńPost Daniela, czyli dieta dr Dąbrowskiej? Jestem pod wrażeniem.
Post Daniela to jest dieta Dąbrowskiej plus modlitwa. Ja bym wolał.
UsuńGeneralnie to jesteśmy tak skonstruowani, że starzejemy się i umieramy. Mniej więcej połowa z nas umrze przed 75 r.ż. Leki pozwalają zwiększyć szansę na przesunięcie tego nieco nieprzyjemnego momentu na lata późniejsze. Zdrowy tryb życia też, ale to droga zdecydowanie trudniejsza. Zarówno dieta, jak i leki mogą zabić jeśli stosuje się je nieprawidłowo, ale leki są szybsze w tej kwestii (podobnie jak w leczeniu).
Zgadzam się z p. Jarkiem w 100%. Polecam spróbować diety dr Dąbrowskiej. W wersji z modlitwą jeszcze lepiej. Generalnie nadciśnienie można się pozbyć na kilka naturalnych sposobów, nie trzeba brać tabletek do końca życia. Polecam też poczytać o protokołach witaminowych, głównie wit. C i D. Np w Ukrytych Terapiach albo na kilku sensownych blogach w internecie, jak Akademia Witalności.
UsuńNie ma żadnej gwarancji, że tzw.zmiana stylu życia pozwoli odstawić wszystkie leki (to zależy od tego, jak zaawansowane są zmiany w naczyniach np.). Ale często tak jest, a zmniejszenie koniecznych dawek i ilości potrzebnych leków da się uzyskać prawie zawsze. I nie ma żadnych "cudownych" metod, tu działa tylko czas i konsekwencja - można, oczywiście łykać końskie suplementy diety, ale to gorzej i drożej. A najprostszą i "ortodoksyjnie" poprawną wersją postu jest copiątkowy post o chlebie i wodzie (ew. wersja light, to znaczy każdy piątek jak Wielki Piątek).
Usuń@Jarosław Zolopa
UsuńPost i modlitwa brzmią przekonująco.
@toyah
UsuńA przy okazji niezłe rekolekcje. Pallotyni to organizują.
Na stronie Ziko jest "ZIKO APTEKI
OdpowiedzUsuńZnajdź Aptekę ZIKO APTEKIOpowieść o ZIKO
Ziko Apteka
ZIKO Apteka jest polską firmą rodzinną. Pochodzimy z Krakowa i tutaj w 2005 roku powstała pierwsza nasza apteka. Na polskim rynku aptecznym jesteśmy dziś największą niezależną od hurtowni, funduszy inwestycyjnych i obcego kapitału, siecią apteczną. Naszym hasłem przewodnim jest motto ” Pacjent jest najważniejszy”."
A Pan napisal, ze to niemiecka siec aptek.
To jak to jest?
@Krzysztof
UsuńMożliwe, że byłem niedoinformowany. Pewien znajomy lekarz powiedział mi, że to jest sieć niemiecka.
Ponieważ, jak widać, jest możliwość, że apteki Ziko są przedsięwzięciem czysto polskim, dopóki tego nie sprawdzę, postanowiłem usunąć z powyższego tekstu informację o narodowości obu wspomnianych sieci, swoją droga informacji dla głównego przesłania mojej notki zupełnie nieistotnej .
OdpowiedzUsuńPanowie są naprawdę zbyt uprzejmi. Po pierwsze nie wiemy wcale czy telewizor nam szkodzi i jak bardzo. Wiemy, że można na nim oglądać obrazy i słuchać dźwięków i to właściwie chyba wszystko. Także nie kupujemy go tak w pełni świadomie moim zdaniem. A co do leków to per saldo wygrywa zawsze jedna strona i nie jesteśmy to my. Bo leki chemiczne nawet jeśli leczą jedną chorobę, wpływają na organizm w negatywny sposób na 3 inne sposoby. Ja się zgadzam z opinią, że nowoczesnej medycyny potrzebujemy głównie a może i wyłącznie do chirurgii. I to faktycznie jest zmiana, teraz można dzięki temu ludziom przedłużyć/poprawić życie w stosunku do 200-500-1000 lat temu.
OdpowiedzUsuńMyślę że kiedyś ktoś wpadł na pomysł, że jeśli przejmie kontrolę nad naszymi finansami a potem naszym zdrowiem, to już nas ma.
Ale chirurgia też potrzebuje leków. Jest okrutnym trywializowaniem problemu sugerować, że leki jako takie są zbędne. Ok, część z nich jest zbędna (lista leków niezbędnych WHO liczy jakieś 40 pozycji), część efektów ich stosowania da się uzyskać w inny sposób (np.ruchem), ale bez nich wrócilibysmy do średniej długości zycia na poziomie 50 lat. Dochodzi jeszcze kwestia, że ludzie są leniwi (ja też) i wolą łykać tabletki niż ćwiczyć i trzymać dietę.
Usuń@Jarosław Zolopa
UsuńMoże Ty mi wytłumaczysz, w jaki sposób trzymanie diety jest obiektywnie korzystniejsze od brania leków? Żyje się dłużej? Odnosi się większe sukcesy w pracy? Twoje dzieci są grzeczniejsze? Życie jest weselsze? O co w tym chodzi?
Efekt jest trwalszy. I mniej działań niepożądanych. Zwyczajnie masz wybór - trzymać dietę, albo brać leki. Większość woli brać leki. Żadna z metod nie daje nieśmiertelności i nie chroni przed starzeniem się. Ale jeśli nie zastosujesz któreś z nich, umrzesz szybciej.
Usuń@Jarosław Zolopa
UsuńBiorąc pod uwagę fakt, że tych diet jest prawie tak samo dużo jak lekarstw, a większość z nich się wzajemnie wyklucza, jedynym ich praktycznym skutkiem jest to, że sobie nie popijesz i nie pojesz.
Dieta mądra jest tylko jedna, ale szkopuł w tym, że dla każdego człowieka musi być trochę inna (po prostu mamy różne geny i rożne bakterie w jelicie). Ale ogólne zasady są z grubsza takie same dla każdego (mało mięsa, mało cukrów, dużo warzyw).
Usuń@Jarosław Zolopa
UsuńA propos warzyw, zauważyłeś, że od wielu już lat rzodkiewka nie parzy w pysk?
Nie parzy. A rabarbar nie ma smaku. Ale to kwestia odmian - te handlowe są wysoko wydajne, ale bez smaku. Te z ogródka albo wiejskiego targu smakują jak dawniej.
UsuńPanie Krzysztofie, jeszcze jedno dopiszę dzisiaj. Pamięta Pan jednego z ostatnich trolli tego bloga pod nazwą "Maciej Aleksander Nowakowski". Ten człowiek wpisuje rewolucyjne i antykatolickie opinie pod wieloma różnymi filmami na YT, takimi które pokazują trochę prawdy o świecie. Zatruwa je gdzie się da. Także ja bym go stąd usunął trwale.
OdpowiedzUsuń@marcin d.
UsuńMuszę jednak przyznać, że jego film na youtubie "Za czym kolejka ta stoi" poraża. Zwłaszcza z tą satanistyczną muzyką:
https://www.youtube.com/watch?v=Wb-ZAQO9cl4
@marcin d.
OdpowiedzUsuńOczywiście że go pamiętam. On od lat zalewa mnie mailami. Blogger nie pozwala na usuwanie komentatorów. Freedom of speech.
A to ciekawe. No cóż, pozostaje dać mu odpowiedni odpór i żeby było jasne o co tu chodzi.
Usuń@marcin d.
UsuńMoim zdaniem to jest wariat. Politycznie gdzieś w okolicach Leszka Bubla.
To też jest możliwe. W końcu wariatów nie brakuje.
UsuńZ nadciśnieniem tak właśnie jest. Leki obniżające ciśnienie zwalczają tylko objawy, a często pogarszają stan chorego, stąd tyle groźnych skutków ubocznych. Przyczyny nadciśnienia to w pierwszej kolejności nadwaga, która powoduje, że układ krwionośny jest przeciążony, wysokie ciśnienie jest niezbędne do prawidłowego ukrwienia ponadnormatywnej masy ciała. Jeśli to ciśnienie farmakologicznie się obniży, wóączas będzie niedokrwienie i powikłania. Druga przyczyna, to tryb życia, emocje i używki, przede wszystkim alkohol.
OdpowiedzUsuńLeki na nadciśnienie mają jeszcze taką wadę, że jak się je odstawi, to ciśnienie od razu wraca do wcześniejszego poziomu i idzie w górę dalej, po kuracji z reguły jest gorzej, niż przed nią. Jak się zaczęło brać, to w zasadzie nie ma odwrotu.
W Twojej sytuacji poszukałbym prędzej mądrzejszego lekarza, a i bez niego wiadomo, co robić, zadbać o prawidłową wagę, o dietę, odstawić używki i zbędne emocje. Wiadomo, łatwiej brać tabletki, ale już wiesz, czym to grozi.
No dobra, nie szkodzi, w każdym razie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńrp
No i to jest bardzo dobry przykład na to, jak działa opcja "Anonimowy". Skąd ja do ciężkiej cholery mogę wiedzieć kto, co i w związku z czym?
UsuńNo ja, w związku z tym wywalonym komentarzem.
Usuń@redpill
UsuńNie wygłupiaj się. Ja nic Ci nie wywaliłem.