Kiedy Piotr Bachurski zaproponował mi
prowadzenie w tygodniku „Polska Niepodległa” rubryki pod tytułem „Wezwani do
tablicy”, postawił sprawę jasno. Chodzi o to, by przedstawić format już
wielokrotnie sprawdzony, a więc serię krótkich, często zabawnych komentarzy na
tematy bieżące, takie jakie znamy, z jednej strony, z tygodnika „W Sieci”, czy
„Do Rzeczy”, a z drugiej, choćby z „Polityki”, tyle żeby to było znacznie,
znacznie lepsze. Jak wiemy, podjąłem się tego zadania i jakoś tam udaje mi się
je realizować, jednak od samego początku do wczoraj jeszcze miałem obawę, że
jakkolwiek bym się starał, nie będzie mi łatwo przebić dotychczasowych
mistrzów, czyli choćby „wsieciowych” Mazurka i Zalewskiego.
I oto proszę sobie wyobrazić,
że po dość długiej przerwie kupiłem kolejny numer wspomnianego tygodnika i jak
za dobrych dawnych czasów, w pierwszej kolejności zajrzałem do kultowej wręcz
na prawicowej scenie rubryki „Z życia koalicji i opozycji”… i okazało się, że
jest dobrze. Upadek, jaki zarejestrowali obaj redaktorzy otwiera przed nami
pole do działania wręcz nieograniczone. Oto pierwsza część owej rubryki, czyli
„Z życia koalicji” i pierwsy news. Okazuje się, że w Kacelarii Prezydenta
doszło do wymiany Małgorzaty Sadurskiej na niejaką Halinę Szymańską i nasi
redaktorzy zastanawiają się, kto zacz. Odpowiedź jest jedna: nie wiadomo, ale
jest „cwana”. Koniec.
Druga notka dotyczy tej samej
Szymańskiej, tyle że tym razem już dowiadujemy się, że ją do Pałacu
Prezydenckiego skierował Joachim Brudziński wbrew Prezesowi.
Kiedy wydaje się, że coś wiemy,
pojawia się kolejny „króciak”, a wraz z nim informacja, że podobno to nie
Brudziński, lecz Artur Balazs, co może świadczyć, że Szymańska, podobnie jak
inni jego znajomi, jest osobą bardzo zamożną, co oczywiście nas pozostawia w
sytuacji, w jakiej byliśmy na początku, a jednocześnie dowodzi, że trzech
pierwszych kawałków owej parki wybitnych redaktorów mogłoby równie dobrze nie
być.
I tu jest wreszcie pora na żart
w postaci informacji, że mimo iż Sadurska już nie pracuje dla prezydenta, jej
zdjęcie wciąż widniej w tak zwanym „entranecie”, co oznacza, że – tu cytat –
„biedny Duda nie może się jej pozbyć”. Oto żart i jego koniec.
W kolejnym „króciaku” w dalszym
ciągu pozostajemy w temacie Sadurskiej i dowiadujemy się, że wszelkie pretensje
o to, że ona otrzymała intratne stanowisko w zarządzie PZU są pełne fałszu, bo
oto były wiceminister Platformy Obywatelskiej Michał Chyczewski dostał fuchę w
Alior Banku, a media o tym awansie solidarnie milczą. Koniec.
Następna notka podtrzymuje
temat Chyczewskiego, a pointa jest taka, że to wstyd, że PiS nie ma własnych
kadr i musi sięgać po zasoby Platformy Obywatelskiej. I to tyle. Naprawdę. Tam
nie ma nic więcej.
Pora na informację kolejną.
Oto jesteśmy świadkami „kryzysu przywództwa” Beaty Szydło, niemniej pozycja
pani premier jest wciąż dość pewna, a to wszystko zasługa jej krytyków z
Parlamentu Europejskiego. Gdyby nie oni, już by było po Szydło. I to jest drugi
żart. Rozumiemy, prawda? Szydło swoja pozycję zawdzięcza Tuskowi i temu
drugiemu.
Fakt jednak jest faktem, że
pozycja Szydło drży w posadach, bo Prezes stracił do niej zaufanie, ale
ponieważ jemu się ciągle zmienia, może się zdarzyć, że i tym razem wszystko
będzie inaczej, niż się wydaje i to wcale nie dlatego, że redaktorzy tygodnika
„W Sieci” dotrą do kolejnych plotek. I tu też nie ma nic więcej. Oto początek i
koniec owej refleksji: Szydło jest na odstawce, ale Kaczyńskiemu jak zawsze
może się odmienić.
Na sam koniec pojawia się Jacek
Sariusz-Wolski oraz pretensje, że ten się podlizuje PiS-owi w sposób nadmiernie
bezczelny i powinien przestać. Koniec. Tyle.
Ktoś powie, że to jest żywa
demonstracja problemu, przed jakim stoją tacy redaktorzy jak Mazurek z
Zalewskim, którzy od początku założyli sobie, że będą siedzieć w rozkroku na
owym przysłowiowym płocie i, nasi, czy nie nasi, ciąć po równo, gdy tymczasem pojawia
się kwestia, z czego można szydzić, jeśli idzie o tak zwany „rząd dobrej
zmiany”, który czego się tknie, zmienia w złoto? Zobaczmy więc, jak się
prezentuje profesjonalny humor Mazurka z Zalewskim, gdy chodzi o opozycję. Może
tam udało im się wygrzebać coś naprawdę ciekawego? I proszę sobie wyobrazić, że
tu jest znacznie, znacznie gorzej, a żeby zaprezentować ów upadek, proponuję
rzucić okiem na wybraną całość:
„Ostatnio przy całkiem akademickiej okoliczności (przechodziliśmy obok z tragarzami i nas wpuszczono) spotkaliśmy Zbyńka Siemiątkowskiego, dawnego rzecznika SLD. Ale czasy się zmieniają, to już nie ten umiarkowanie rozgarnięty Zbyniek, który uważał, że tamerlan był władcą starożytnym, a kóremu Izabella Sierakowska obiecywała, cytujemy ‘obciąć jaja’”. Teraz to poważny profesor UW, dr hab. Zbigniew Siemiątkowski. Zbyniek był jednak przez profesurę traktowany tak obcesowo, że zrobiło nam się przykro. Nikt, poza jubilatem, nie chciał z nim gadać”.
„Ostatnio przy całkiem akademickiej okoliczności (przechodziliśmy obok z tragarzami i nas wpuszczono) spotkaliśmy Zbyńka Siemiątkowskiego, dawnego rzecznika SLD. Ale czasy się zmieniają, to już nie ten umiarkowanie rozgarnięty Zbyniek, który uważał, że tamerlan był władcą starożytnym, a kóremu Izabella Sierakowska obiecywała, cytujemy ‘obciąć jaja’”. Teraz to poważny profesor UW, dr hab. Zbigniew Siemiątkowski. Zbyniek był jednak przez profesurę traktowany tak obcesowo, że zrobiło nam się przykro. Nikt, poza jubilatem, nie chciał z nim gadać”.
I jeśli ktoś myśli, że ja
złośliwie wybrałem coś najmniej udanego, jest w dużym w błędzie. Jest wręcz
odwrotnie. To jest coś z tego całego zestawu zdecydowanie najlepszego. Owszem,
kompletnie bełkotliwego, ale przynajmniej robiącego wrażenie czegoś
przynajmniej przemyślanego. Reszta, to jakieś kompletne bzdury na temat Kukiza
i Liroya. Bez sensu, celu, a przede wszystkim humoru.
W ten zatem sposób dochodzimy
do sedna rzeczy, czyli konkluzji. Oto mamy dwóch wybitnych prawicowych
dziennikarzy III RP, którzy odstawiają coś na poziomie, którego normalny
czytelnik tolerować nie ma sposobu. To jest najbardziej pusta pustka i
praktyczny koniec czegoś, co przywykliśmy nazywać profesjonalnym
dziennikarstwem. Pozostaje pytanie, dlaczego do tego doszło. Jak to się stało,
że owi dwaj, jak by nie było, profesjonaliści, mogli osiągnąć poziom tak niski?
Otóż sądzę, że na to pytanie znam odpowiedź. Rzecz w tym przede wszystkim, że
tak naprawdę, poza dostępem do zawodowych plotek, które kiedyś sięgały poziomu
Rywina, a dziś nie wychodzą poza rappera Liroya, oraz poczuciem humoru, które się
ogranicza do kpienia z imion, oni nigdy nie mieli nic. Do tego jednak doszło jeszcze
owo zepsucie, a wraz z nim przekonanie, że oni praktycznie nie muszą się już starać
– ciemny lud kupi wszystko, co mu się zaoferuje, nawet jeśli nie będzie miał
pojęcia, co w tym worku jest. Niektórzy czytelnicy tego bloga pamiętają, jak
opisałem swoje spotkanie z jednym ze wspomnianych profesjonalistów, kiedy to
spytałem go, czemu wspomniana rubryka jest tak słaba – a wówczas jeszcze, jak
się okazuje, była całkiem na poziomie – i czemu on to robi. Odpowiedź była:
„Karnowscy dobrze płacą”. Wygląda na to, że Karnowscy nie dość, że dobrze
płacą, to w dodatku gwarantują długowieczność. A skoro tak, to wspomniany
„ciemny lud” wystarczy, by się utrzymać na powierzchni do emerytury.
Ale tak naprawdę chodzi o coś
znacznie więcej, niż dwóch zepsutych prawicowych dzienikarzy. W końcu, nie oni
jedni. Kiedy Piotr Bachurski prosił mnie, bym zaczął raz na tydzień pisać te
kawałki, wiedziałem, że mnie absolutnie nie stać na to, by zejść poniżej
pewnego poziomu. Z dwóch względów. Po pierwsze, ja nie mogę zawieść
czytelników, a po drugie, jeśli tylko obniżę poziom, to Bachurski mi powie, że
albo się wezmę w garść, albo on mi podziękuje i poszuka kogoś lepszego. Czy on
by tak zrobił faktycznie, co do tego pewności nie mam, ale wolę dmuchać na
zimne i staram się jak jasna cholera, żeby każdy kolejny tekst był lepszy od
poprzedniego. No i mamy, co mamy.
Tymczaem, z drugiej strony,
jest tak zwane zawodowe dziennikarstwo, które na całego korzysta z owej
patologii i jeszcze ma czelność coś tam nam opowiadać na temat różnicy między
amatorami i zawodowcami. Przepraszam bardzo, ale do nich mam tylko jednen apel:
proszę się łaskawie zamknąć. Co do nas natomiast, zachęcam do czytania „Polski
Niepodległej”. W każdą środę nowy numer, a w nim wszystko co najważniejsze.
Przypominam, że
w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl
mamy nasze książki, a jest ich bez liku. Polecam każdą i wszystkie.
.
No i okazuje się, że tzw "ciemny lud" nie kupuje pana wywodów.
OdpowiedzUsuńMoże i Pana Bachurskiego stać na płacenie panu za te "kruciaki" ale proszę mi wierzyć, ja nie kupię tej gazety z panem i tymi "kruciakami"
@emiloon
UsuńA kiedyż to się "okazało"? Nie zauważyłem.
skoro piszesz za pieniądze to jesteś już zawodowcem, więc nie sraj do gniazda, Pantojahu
Usuń@Nowakowski
UsuńNie mogę uwierzyć, że jesteś aż tak nieinteligentny. Przecież ja piszę bardzo jasno, że uważam siebie za zawodowca, podczas gdy oni są zaledwie wynajętymi amatorami.
A ty sam się wynająłeś oczywiście. Taka Krzysia Samosia
Usuń@Nowakowski
UsuńNie. Też zostałem wynajęty. Próbowałem ci tylko wytłumaczyć, że jeśli ja pluję do twojego gniazda, to kalam gniazdo cudze, a nie swoje.
mojego gniazda nie znasza a nasrałeś do waszego – wynajętych płatnych pismaków szmaciaków
Usuń@Nowakowski
UsuńNie znam twojego gniazda??? Ty chyba żartujesz. Ja o tobie wiem wszystko.
Wiem, że nosi pan okulary. Widzi pan komentarze pod postem- oprócz mojego?
OdpowiedzUsuńGratuluję samopoczucia!
Zniżę się to twojego poziomu i napiszę, że ten blog istnieje dłużej i ma więcej fanów niż jest pan w stanie wyobrazić. No i co? Łyso?
Usuń@emilon
UsuńProszę mi uwierzyć, że ja naprawdę sobie radzę. Naprawdę.
@tpraw
OdpowiedzUsuńFanów, to może mieć piosenkarka lub inny gwiazdor np rocka.
Blog ma komentatorów, aktywnych zresztą których tutaj ani śladów.
Ja i ty to troszku mało... nie uważasz?
ps
PO było u władzy 8 lat i już nie jest!
emilon emilon w głowie czy w d.. się pop... lilo :)
UsuńJa przepraszam Gospodarza, że tak czasami nietypowo dla siebie i po prostacku jakby nie patrzyć. Ale tak sobie myślę, że do każdego trafia co innego :)
No więc Panie/Pani emilon. Dobranoc i proszę tu już nie wracać :)
@marcin d.
UsuńOn cierpi na bardzo popularny w internecie kompleks, który objawia się w przekonaniu, że my tu tworzymy pewną społeczność i powinniśmy jako tzw. Internauci się wspierać. Cierpiący na ów kompleks dostają ciężkiej cholery, kiedy widzą, że ten blog służy przede wszystkim całej masie anonimowych czytelników, którzy go traktują wyłącznie jako, owszem, przyjemny, ale tylko dodatek, do kawy czy papierosa. Oni pragną być częścią klubu, a tymczasem tu nie ma żadnego klubu i to wywołuje taką złość
Powiem szczerze. Kilka razy czytałem te krótkie notki wspomnianych dwóch panów. I owszem zdarzyło mi się uśmiechnąć czasem. Ale generalnie czułem zawsze pewien niedosyt. Pana natomiast są naprawdę prawie wszystkie na wysokim poziomie. Co jest niełatwo utrzymać, jeśli naraz mamy prawie 10 tematów. Może dlatego się udaje, że po prostu nazywa Pan rzeczy po imieniu, stawia sprawy na nogach nie na głowie i w końcu do cholery wierzy w to co pisze? Nie ma sensu tego porównywać z aspirującymi nominantami. Im po prostu "dobrze płacą" - oczywiście dopóki są grzeczni.
OdpowiedzUsuń@marcin d.
UsuńA ja przyznaję, że ich kiedyś z przyjemnością czytałem. Wprawdzie zawsze miałem wrażenie, że jeden jest lepszy od drugiego, ale i tak, czytac ich lubiłem. Dziś to jest zwykły przekręt.
@marcinku
OdpowiedzUsuńJaka wartość poznawczą, siłę argumentu i intersubiektywizm (i jaki poziom kultury, i savoir vivre) posiada twoja wypowiedź?
Szkoły jakieś kończyłeś młodzieńcze?
@emilon
Usuń"Młodzieńcze"??? Czyżby kolejny staruszek, który rozum stracił?
Ach to pan. Przepraszam, nie poznałem. To jak to z tą żabą było co ją gotują?
OdpowiedzUsuń@tpraw
UsuńFaktycznie, styl ten sam co amatora gotowania żab...
Emilon, skąd on się wziął? Jestem po dwóch ciężkich dniach, napisałam komentarz pod ostatnią notką, ze szczególną dedykacją dla pana E. ale chyba nie kliknęłam tam, gdzie trzeba. Nic to. A te króciaki proszę kontynuować, są bardzo dobre. Idę spać, dobranoc wszystkim.
OdpowiedzUsuń@Jola Plucińska
UsuńJak to mówią, lezą z dworu.
Lezą z dworu do odoru, takie Muchniki jedne
UsuńW tym tygodniu takich mrówek (nie faraonek, takich naszych, małych, czarnych) nawłaziło mi z dworu sporo, do kuchni i do kotłowni, walczyłam z nimi całe popołudnie, musiałam dokupić proszek do pieczenia , nie było z tego ciasta, ale mrówki zrezygnowały z ponownej inwazji, a z myszami i kretami moje dwa koty sobie świetnie poradziły, dodam, że koty wzięte prosto z bloku, z trzeciego piętra. Często zaglądam do Karnowskich, od paru ładnych lat, ale od dłuższego już czasu czytam nagłówki i pasuję, znudziła mnie sztampowa i nic nie wnosząca treść. Tytuł jest ważny, treść jeszcze bardziej, ale żeby dobre wejście na rynek tak szybo zmarnować? Tak samo niezalezna.pl, ja tylko wymagam poważnego traktowania czytelnika, jestem całym sercem za dobrymi zmianami, ale szanujmy się nawzajem.
OdpowiedzUsuńniezmiennie pozdrawiam i mnóstwo zdrowia życzę
Pani Jolu toż to prawdziwa literatura nadaje się do Kliniki
Usuń