niedziela, 28 maja 2017

Powrót reportera bez granic, czyli o tym jak Bronio się sfajdał

Jak już miałem okazję tu informować, z powodu niespodziewanych technicznych komplikacji związanych z wklejaniem obrazków, najpierw nie udało mi się przesłać tekstu, który sobie na dziś zaplanowałem, a następnie, w całym tym zamieszaniu, jak ostatni kretyn usunąłem sobotnią notkę o hyclach z ulicy Czerskiej. W związku z tym oryginalne plany musiałem odłożyć na później i zamiast przygotowanego tekstu, przedstawić swój najświeższy felieton z „Warszawskiej Gazety”. Ponieważ jednak wszystko wskazuje na to, ze technika się odbiesiła, zrobię tak, że z wczorajszego oraz oryginalnego dzisiejszego tekstu uczynię jeden i go wrzucę tak, byśmy tę niedzielę mieli wypełnioną aż trzema notkami naraz. Proszę popatrzeć, co mi wyszło.


Jestem pewien, że przynajmniej część z czytelników tego bloga pamięta, jak to jeszcze w dawnych czasach, zanim w Smoleńsku doszło do pamiętnej rzezi, w Austrii odbywały się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Przy okazji meczu między naszą drużyną, a gospodarzami, który miał zdecydować o ewentualnym awansie polskich piłkarzy do kolejnej rundy, na stadionie pojawili się prezydenci Austrii i Polski i owa obecność została odpowiednio pokazana w telewizji. To co z owego wydarzenia zapisało się w publicznej świadomości, to dwie rzeczy. Przede wszystkim, podsumowując grę polskiej drużyny, prezydent Kaczyński powiedział „dobry był Boruc bardzo”, z czego antypisowska propaganda stworzyła frazę: „Dobry był Borubar” i rozpropagowała ją na tyle skutecznie, że nikt już nie miał wątpliwości, że Kaczyński to idiota, któremu nagle wydało się, że polski bramkarz ma na nazwisko Borubar, no i od tej chwili to co dziś powszechnie określamy przy pomocy słowa „Smoleńsk” zaczęło przybierać bardzo realnych kształtów. To był prawdziwy hit, natomiast nieco w cieniu owego kłamstwa pojawiło się inne, w postaci rozpowszechnionego w Sieci przez „Agencję Gazeta” zdjęcia, na którym prezydent Lech Kaczyński rozkłada zwykły kibicowski szalik z napisem „Polska”, tyle że ów napis jest prezentowany do góry nogami. Wprawdzie już po chwili okazało się, że owo zdjęcie to zaledwie jedno z całej serii, wykonanej w momencie, gdy Prezydent dopiero rozkładał ów szalik, który już w kolejnej sekundzie znajdował się we właściwej pozycji, jednak ci kłamcy uznali, że trzeba publiczności pokazać akurat to jedno, tak by każdy raz już na zawsze wiedział, co to za nieszczęście z tego Prezydenta. No i odpowiedni przekaz poszedł i konsekwentnie się rozwijał i umacniał, aż doszło do ostatecznego rozwiązania, kiedy to ktoś zdecydował, że trzeba jednak pokazać „temu durniowi”, gdzie jego miejsce i ów pomysł, jak wiemy, został zrealizowany nad wyraz skutecznie.
     I oto ledwo co wczoraj, z górą siedem lat po tamtej zbrodni, dokładnie ci sami ludzie, którzy wówczas tworzyli odpowiednie dla niej podstawy, opublikowali krótki film ze szczytu NATO w Brukseli, na którym, z użyciem doskonale już sprawdzonych metod, spróbowali ukazać prezydenta Andrzeja Dudę jako wiejskiego głupka. Przy pomocy serii wyrwanych z kontekstu ujęć, odpowiedniego montażu, oraz bardzo wyraźnego komentarza, wysłali w świat informację, że prezydent Duda podczas szczytu był albo pijany, albo znajdował się w stanie poważnego psychicznego kryzysu. Sam zresztą sposób, w jaki redaktorzy „Wyborczej” zdecydowali się ową prezentację zatytułować, nie pozostawiał jakichkolwiek wątpliwości, co do ich zbrodniczych wręcz intencji: „Dziwne gesty i śmiechy. Prezydent Andrzej Duda na szczycie NATO zachowywał się bardzo specyficznie”.
      Jak mówię, ów klip stanowi serię bardzo prymitywnych manipulacji, na omawianie których nie ma tu miejsca, natomiast warto zwrócić uwagę na zdjęcie, które całość zapowiada. Widać część brukselskiego towarzystwa, jak pozuje do wspólnego zdjęcia, Andrzej Duda natomiast, w geście zwycięstwa, zupełnie bez sensu, unosi do góry kciuki. I tu znów, jak się okazuje, reporter „Gazety Wyborczej” wykonał całą serię zdjęć, na których zebrani politycy przygotowują się do zajęcia swoich miejsc i przybrania odpowiednich pozycji, i każdy z nich albo się śmieje, albo gestykuluje, albo jeden drugiego poszturchuje, ewentualnie robi jakieś miny, a prezydent Duda akurat wykonuje owo klasyczne „thumbs up”. I to jest akurat ten ułamek sekundy, kiedy to stojący obok niego Macron i Merkel już skończyli, ewentualnie jeszcze nie zaczęli, Duda unosi te kciuki, a ów killer z „Wyborczej” uznał, że to jest moment, by nacisnąć spust. A więc, jak widzimy, wszystko tu stare, stare są hycle...
      Oczywiście, to wszystko jest bardzo smutne, czasem wręcz przerażające, ja jednak mam dla tego cwaniaka, który to wszystko sobie tak sprytnie obmyślił, wiadomość, która mu się raczej nie spodoba. Twój czas już minął. Na wszystko jest już za późno. Jeszcze chwila i nie pozostanie po tobie choćby i pierdnięcie. Już jest po tobie. Mieliście zabić obu i gdybyście się tylko odpowiednio spisali, dziś nie byłoby ani Dudy ani waszej nienawiści. A tak, tę robotę zwyczajnie spapraliście. Wszystko spieprzyliście, więc dziś możecie sobie te wasze grepsy wsadzić w swoje brązowe dziurki. Choćby i wzajemnie.
I tu bym mógł skończyć ten ponury dość tekst, gdyby nie coś co mnie samego zaskoczyło i wprawiło w zupełnie nie najgorszy humor. Oto właśnie znalazłem w sieci ujęcie, choć jeszcze z roku 2010, to już po tym jak władzę przejęły władzy gangi, jak to wówczas ani już Lech Kaczyński, ani jeszcze Andrzej Duda, lecz sam ledwo co upieczony prezydent Bronisław Komorowski zadaje szyku na szczycie NATO w Lizbonie.
Ja wiem, że to jest chwila. Zdaję sobie sprawę z tego, co może zrobić z człowiekiem współczesna technika. Ale czyż nie o tym właśnie w ten czy inny sposób rozmawiamy od lat? Tym bardziej jednak uważam, że powinniśmy dziś wszyscy rzucić okiem na to, do czego tam w owym mgnieniu oka doszło. Czy słyszymy ten rechot, że oto prezydent się nam posrał? Nie? Ciekawe. A cóż to się stało? Czyżby kogoś zatkało?







Z przyjemnością ponawiam apel o nawiedzanie naszej księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie sprzedajemy nasze książki. Polecam.

5 komentarzy:

  1. No przeciez on sie rycersko klania przed pania prezydent Litwy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Jestnadzieja
    No tak. Nie pomyślałem o tym. To jest ukłon w stylu Borata.

    OdpowiedzUsuń
  3. Były prezydent bardzo przypomina swoim zachowaniem detektywa Franka Drebina . Tyle ,że detektywa grał nieżyjący już aktor Lesslie Nielsen. Bronisław Komorowski taki jest jak na tych zdjęciach plus trochę czegoś co nazywamy chłopskim sprytem.

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba wynik zbytniego eksploatowania brązowej dziurki podczas odwiedzin redakcji GW.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...