Ponieważ tak wyszło, że w ostatnich tygodniach właściwie co chwilę, a ostatnio od rana do wieczora codziennie, mam okazję oglądać jedniodniowe dzieci, oraz ich rodziców, moje uczucia, gdy chodzi o życie poczęte oscylują nieustannie w granicach najwyższego wzruszenia. Być może część z nas wie, jak wygląda korytarz w szpitalu na wydziale noworodków w tych dniach, ale i tak opowiem. Otóż tam wciąż, w jedną i druga stronę, krążą takie specjalne wózki, w których znajdują się owe mikroskopijne wręcz niemowlęta, właściwie nie słychac płaczu, większość z nich spokojnie sobie śpi, natomiast to co robi autentyczne wrażenie, to ojcowie, którzy te wózki pchają. Cała kupa maleńkich dzieci, których twarzy niemal spod tych kocyków nie widać, od czasu do czasu pojawi się jakiś najmniejszy na świecie nosek, czy paluszki, no i ci ojcowie. I podczas gdy owe dzieci są najczęściej takie same, ojcowie wyglądają najróżniej. To są albo jacyś młodzi chłopcy, którzy wyglądają jakby się właśnie urwali z matury, albo starsi intelektualiści z brodami, albo jacyś grunge’owcy z tatuażami na łydkach, ale wreszcie również tacy zwykli, zapuszczeni faceci z okolicznych blokowisk, którzy o wiele bardziej pasowaliby do flaszki z piwem na jakiejś ławeczce. I oni też pchają te wózki i z nabożeństwem wpatrują się w twarze swoich córeczek, czy synów. Czasem obok niech pojawi się kobieta w koszuli nocnej, czy szlafroku, tyle że one wszystkie, podobnie jak ich dzieci, wyglądają bardzo podobnie, nieuczesane, nieumalowane i takie właściwie niknące w tej szczególnej przestrzeni. Niekiedy ona i on zatrzymają się przy rzędzie krzesełek przysiądą na chwilę i trzymając się za ręce, oboje będą się wpatrywać w te czerwone noski ukryte gdzieś w fałdach tych zawiniątek.
Naprawdę, polecam wszystkim ten widok. A jeśli komuś pozostaje tylko sobie to wszystko wyobrazić, polecam i to. To jest coś co można porównać chyba tylko z gapieniem się w rozgwieżdżone nocne niebo. Lub w ogień. No a skoro w ogień, to chciałbym przypomnieć swój bardzo stary tekst, mniej więcej o tym samym. Mniej więcej. Nazwałem go „O szpiclach, katach i tchórzach, czyli honor urzędnika”.
Minister Ewa Kopacz oświadczyła właśnie, że ona osobiście, jeśli idzie o sprawę 14-latki z Lublina i jej zamordowanego przed urodzeniem dziecka, czuje się świetnie, bo postąpiła zgodnie z przepisami, jak porządny urzędnik.
Ponieważ tę wiadomość z lubością podają dzisiejsze media, domyślam się, że ten akt samozadowolenia pani minister jest związany z zarzutami skierowanymi przeciwko tej wybitnej kobiecie przez środowiska katolickie, a wynikających z tego, że jeśli ktoś się czuje związany z nauką Kościoła, nie powinien raczej brać udziału w morderstwie, a już szczególnie w morderstwie bezbronnego dziecka.
Pani minister Kopacz uznała, że skoro ona jest urzędnikiem państwowym, ministrem w rządzie, osobą odpowiedzialną za egzekucję przepisów konstytucyjnych, to jeśli te przepisy każą mordować, to ona powinna wykazać się tu odpowiednią dyscypliną. Toteż się wykazała.
Dla pani minister Ewy Kopacz, osoby pobożnej i - jak mówią - głęboko religijnej, sprawa jest prosta. Więc dla niej, jej decyzja urzędnika i ministra, jest decyzją prostą i głęboko słuszną. Trudno: jej serce, jej sumienie.
Z mojego jednak punktu widzenia, to, co się stało, z bardzo dużym udziałem pani minister, jest wyjątkowo brudne i nieprzyzwoite. Tak jak brudne i nieprzyzwoite jest zasłanianie się przez panią Kopacz swoim statusem urzędniczym.
Przypominam. Zachęceni przez cywilizacyjną, kulturową, a przy okazji – co ważne – państwową, promocję seksu i seksualnych zachowań, Agata i jej chłopak skorzystali z atmosfery i Agata zaszła w ciążę. Matka Agaty zażyczyła sobie aborcji, dziewczynka – według różnych relacji – albo się zgodziła chętnie, albo nie zgodziła, albo nie wiedziała, co zrobić. W efekcie, do akcji wkroczyły środowiska pro-aborcyjne i wspólnie z jej mamą, ostatecznie Agatę namówiły do zabójstwa dziecka.
I wtedy przyszła pani minister Ewa Kopacz i, jako odpowiedzialny i solidny urzędnik, pokazała dziewczynce drogę do osoby, która chętnie podejmie się wykonania mokrej roboty.
Gdyby dziś, minister Kopacz powiedziała, że nie ma mowy o jakimkolwiek dziecku, bo to jest tylko płód, albo, że może to i dziecko, ale przy osobistej życiowej wygodzie Agaty i jej mamy (ojciec dziecka , zdaje się, już od samego początku został ze sprawy wyłączony), jako osoba ludzka, mniej wartościowe, to dałbym jej spokój. Tak jak zupełnie nie mam nic do powiedzenia tym najróżniejszym paniom i panom strzelającym dziś korkami od szampana, że zacytuję red. Mazurka.
Oni mnie nie obchodzą. Natomiast pani minister Ewie Kopacz mam do powiedzenia tyle, że w moim odczuciu, swoim gestem urzędnika państwowego dołączyła do tych, o których pisał Herbert: “Oni wygrają”.
I jeszcze jedno. Ja, na jej miejscu, z tego zwycięstwa tak bardzo bym się nie cieszył.
Zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem basnjakniedzwiedz.pl, gdzie można kupić moje książki.
Zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem basnjakniedzwiedz.pl, gdzie można kupić moje książki.
I to lekarz. Pediatra. Trzeba mieć jakieś rozłączności w mózgu, żeby móc tak spokojnie o tym mówić.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
UsuńMoim zdaniem wystarczy być politykiem.
To chyba kwestia definicji słowa "polityk"
Usuń@Godny Ojciec
UsuńSłowo "polityk", podobnie, jak "lekarz", "nauczyciel", czy "piekarz" ma bardzo jasną definicję.
To jest chyba kompleks prowincjonalnego lekarza i polityka, gotowego na straszne rzeczy w imię władzy. Przykro wspominać o pracy " ramię w ramię " z rosyjskimi lekarzami "jak jedna rodzina " itd. Tak żałosna jest to postać... Żaden kornik już nie będzie w stanie uładzić jej życiorysu.
OdpowiedzUsuń@Ivy
UsuńZnajdą jej ruskiego kornika, to jej uładzi.
Ależ masz doła ostatnio :)
UsuńUśmiechnij się bo będzie gorzej
@Godny Ojciec
UsuńMasz rację, stary. To przez to, że moja córka urodziła mi wnuczkę. Ogarął mnie taki dół, że chyba się powieszę. Z Ciebie jednak prawdziwy psycholog. Powinieneś dostać Medal Guzika i Pętelki.
Patrzenie w gwiazdy... pieknie Pan opisal oddzial noworodkow
OdpowiedzUsuń@Tereska
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Już się bałem, że z tymi swoimi wzruszeniami zostanę sam.
Ja sie tu wzruszam od rana, tylko nie wiedzialam jak napisac. Naszla mnie tez refleksja, ze pewnie wielu z nas zareagowalo podobnie, stad dosc dlugo nie pojawiajace sie komentarze. Szkoda, ze latwiej nam artykulowac zlosc i narzekanie niz zachwyt. Pracuje nad tym:)
UsuńDziekuje bardzo za notke.
@jestnadzieja
UsuńI ja Ci dziękuje. To jest jedna z najmniej popularnych notek w ostatnich tygodniach, więc tym bardziej jestem poruszony.
Wcale się nie wzruszasz moim zdaniem.
UsuńTylko przekonujesz sam siebie, że powinieneś...
@Godny Ojciec
UsuńA moim zdaniem jesteś bezczelnym idiotą, tylko przekonujesz sam siebie, że nie.
W ogóle się tak zastanawiałem, dlaczego Bóg to tak wymyślił. Dlaczego musimy być zaimplementowani na tej łysej małpce, rodzić się, żyć, chorować, umierać. To musi być bardzo ważne. Odczuwamy podświadomie to piękno i dobro, ale nijak go nie rozumiemy. Przynajmniej ja nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńKlucz jest w użyciu słowa "zaimplementowani"
Usuń@Jarosław Zolopa
OdpowiedzUsuńPan Bóg wymyślił dla nas wolność. I moim zdaniem, to był bardzo dobry pomysł.
Wolność, to nie jest coś, co nas wyróżnia. Mają ją też aniołowie. I TenKtóry też ma. To co mamy wspólnego z Bogiem tylko my, to ciało.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
UsuńNigdy o tym nie pomyślałem.
Do mnie to jakoś też tak znienacka dotarło.
UsuńŻycie ludzkie jest cudem.
Przed Chrystusem nie mieliśmy z Nim nic wspólnego?
UsuńMieliśmy. Zwłaszcza, że nie ma "przed Chrystusem".
UsuńGratulacje.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego stanu" metafizycznego" narodzin.
Kopacz jest ładna kobieta, szkoda.
Proszę zdradzić, co znaczy ta domalowana grafika na okładce "Rock & roll" wobec oryginału M.K.
Chociaż nie znam połowy wykonawców to dobry Duch w książce rządzi!
@Ogrodnick
UsuńNie rozumiem. To jest obraz Marka Kamieńskiego. Całość. Nic nie jest domalowane.
:)
Usuń@Ogrodnick
Usuń"Kopacz jest ładna kobieta, szkoda"
Pewnie dlatego że jej uroda jest w podobnym typie co u żony Makarona
@Godny Ojciec
UsuńPonieważ zacząłeś niebezpiecznie ten blog trollować, a ja obawiam się, że będzie już tylko gorzej, każdy Twój następny komentarz usunę bez dyskusji.
Oryginał z zeszłego wieku:
Usuńhttp://myvimu.com/exhibit/47815617-marek-kamienski-motorhead
Okładka książki:
https://goo.gl/images/SNBQha
@Ogrodnick
UsuńJest parę wersji tego obrazu. Ta jest zrobiona specjalnie przy okazji tej książki i nazywa sie "Motur".
Do toyah - gratulacje z okazji zostania dziadkiem.
OdpowiedzUsuńA teraz w nawiązaniu do Ewy Kopacz.
Wczoraj, po mszy, długo dyskutowaliśmy ze znajomym na temat Boskiej Komedii Dantego i jakoś tak się złożyło, że zajęliśmy się nieco dokładniej kręgiem VI (heretycy i ci, którzy zaprzeczają istnieniu duszy) oraz VII (gwałtownicy przeciw Bogu, bliźnim, naturze, sztuce! (pan i Coryllus macie niezłe wyczucie w wychwytywaniu kandydatów do tego kręgu choćby w kontekście Unsound i oczywiście innych Bond i Twardochów), mordercy, lichwiarze, sodomici). Mieliśmy kłopot z zakwalifikowaniem aborcjonistów ale wyszło nam, że skoro widzą "płód" a nie człowieka, to prawdopodobnie jednak krąg VI. Natomiast dla wykonawców ani chybi krąg VII.
Tak więc dla Ewy Kopacz, która czynnie współdziałała przy egzekucji...
Gratuluję zostania dziadkiem ! Powoli nadrabiam zaległości blogowe i dopiero teraz się dowiedziałem. To piękne.
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobną refleksję odnośnie porodówek. Można się wpatrywać w tych dumnych ojców godzinami.
Sam zresztą całkiem niedawno sobie swoje tam odsiedziałem :-)
@yesfan
UsuńNo to trzymamy sztamę.
Pod nowym postem nie ma szans przejść weryfikacji - to wklejam tu.
OdpowiedzUsuńPrymitywna manipulacja.
Piszesz: "Natomiast możemy być równie pewni, ze nie przemogą go połączone siły polskich narodowców z polskimi satanistami", a wcześniej: "...sataniści, choćby w osobie znanego nam wszystkim Jana Hartmana, który oświadczył, że wreszcie powielu latach kompletnego zgnuśnienia Kościół stanął na wysokości zadania i powiedział, jak jest."
No to z kim trzyma Hartman: z KEP, czy ONR?
@Anonimowy
UsuńInni jakoś sobie radzą.
Oczywiście że z ONR-em. I on i oni traktują Kościół instrumentalnie.