poniedziałek, 8 maja 2017

O wesołych Romkach z Platformy i żarcie, który nie wyszedł


I znów, po raz nie wiadomo już który, wraca problem Katastrofy Smoleńskiej i, również po raz nie wiadomo który, dochodzimy do wniosku, że, jak to swego czasu pięknie sformułował Bob Dylan, „coś się tu dzieje, a ty nie wiesz, co”. Gdy chodzi o mnie, to ja mam w tym temacie do powiedzenia dwie rzeczy. Pierwsza z nich, to ta, że dzięki pewnym naprawdę bardzo poważnym kontaktom, które zawdzięczam temu, że od wielu już lat siedzę tu i piszę wszystko, co mi chodzi po głowie, wiem, że mamy problem, który w pewnym momencie musi eksplodować i najprawdopodobniej owa eksplozja większości z nas się bardzo nie spodoba. Druga to moje głębokie przekonanie, że cokolwiek nam spadnie na głowę, fakt jest taki, że prezydent Kaczyński, a z nim już na zasadzie lawiny, cała reszta, zostali zamordowani przez ludzi gnuśnych i podłych. I Bóg mi świadkiem, że od samego początku jak ognia unikałem wchodzenia w szczegóły tego, co się dokładnie stało w Smoleńsku. Ani nie studiowałem tych wszystkich rysunków, ani nie śledziłem owych liczb, nie pisałem o mgle, brzozie, czy trotylu, nie cytowałem wypowiedzi ekspertów. Krótko mówiąc, nigdy nawet do głowy mi nie przyszło, by ze swoimi refleksjami wychodzić poza to, co i tak wiem bez niczyjej pomocy, a mianowicie to, że na początku tego wszystkiego stał zwykły sztubacki psikus. Niedawno na prośbę portalu papug.pl napisałem tekst zupełnie nowy, choć w pewnym wyraźnym bardzo sensie nawiązujący do pewnej refleksji sprzed lat. Myślę, że nie zaszkodzi go tu dziś zacytować.


Każdy z nas, kto interesuje się polityką, jako wydarzeniem przede wszystkim medialnym, od pierwszej już chwili mógł się spodziewać, że wygłoszona w Sejmie przez ministra Bartosza Kownackiego uwaga o krwi na rękach polityków Platformy Obywatelskiej musi się skończyć solidną awanturą. Nic tak bowiem nie jest w stanie doprowadzić ludzi złych i występnych do wściekłości, jak żywa prawda. No i stało się tak, że Kownacki powiedział to jedno zdanie o tym, że ktoś kto ma na rękach krew 96 osób zmarłych w katastrofie, którą sam, czy to przez swoje złe intencje, czy choćby przez swój parszywy charakter, sprokurował, powinien się nie odzywać, gdy chodzi o coś tak trywialnego, jak bezpieczeństwo na drodze, i podniósł się zgiełk, jakiego świat nie widział.
Powiem szczerze, że choć sam, podobnie zresztą, jak wielu z nas, ową teorię o krwi na rękach przynajmniej niektórych polityków Platformy Obywatelskiej od samego początku traktowałem z najwyższą powagą, zawsze też dopuszczałem tę oto ewentualność, że za katastrofą rządowego tupolewa w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku, nie koniecznie stoi czyjś brudny plan, ale że była ona wynikiem czegoś, co część mediów postanowiła określać mianem „przemysłu pogardy”, ja natomiast wolę nazywać „przemysłem nienawiści” i że to owa nienawiść połączona z czystą ludzka złośliwością doprowadziła do tego nieszczęścia. Pamiętam, że w tamtych dniach jeszcze, wspominając czas gdy politycy Platformy Obywatelskiej w ścisłej współpracy z reżimowymi mediami robili wszystko, co tylko im przyszło do głowy, by upokorzyć Lecha Kaczyńskiego w każdym możliwym wymiarze, jako prezydenta, polityka, czy wreszcie jako człowieka z krwi i kości. Nigdy nie zapomnę choćby sytuacji, kiedy Prezydent musiał odwołać któreś ze spotkań z powodu grypy żołądkowej, czy czegoś podobnego, a popularny rysownik Andrzej Mleczko narysował szalenie jego zdaniem zabawny obrazek, przedstawiający prezydencką limuzynę, ciągnącą za sobą budkę na kółkach z charakterystycznym napisem „toi toi”. Przepraszam bardzo, ale podobnie jak zastanawiam się, jak podły charakter musi stać za tego typu poczuciem humoru, nie mam też wątpliwości, że Andrzej Mleczko nie był tu żadnym wyjątkiem. No i nie mam wątpliwości, że od tego toi toia na kółkach droga do tego, co się w końcu zdarzyło w ów sobotni poranek bardzo prosta. Przyszła mi zresztą wówczas do głowy pewna przypowieść, którą pozwolę sobie tu przypomnieć.
Otóż wyobraźmy sobie, że mam znajomego, którego szczerze i w sposób jak najbardziej moim zdaniem uzasadniony nie znoszę, jednak przez to, że nic on sobie z moich odczuć nie robi, korzystam z każdej okazji, by mu dokuczyć. I wyobraźmy sobie, że ten mój znajomy zamierza zorganizować u siebie w domu przyjęcie z udziałem zaproszonych gości, do niego się przygotowuje i bardzo go wyczekuje. A ja wtedy sobie wymyślam, że będzie bardzo śmiesznie, jeśli ja mu włożę w zamek szpilkę i kiedy on będzie wracał do domu z tymi butelkami, chrupkami, serami i czym tam jeszcze, nie będzie mógł wejść do domu, będzie stał przed tymi drzwiami jak głupi z tym całym towarem, po pewnym czasie zaczną schodzić się goście i będą tak wszyscy stali w tych garniturach i sukniach, licząc na zabawę, której nie będzie, a on będzie się tak żałośnie szarpał z tymi drzwiami, wściekał i będzie w tej swojej bezradności taki beznadziejny. A ja będę stał w oknie i pokładał się ze śmiechu.
I wtedy, zupełnie niespodziewanie, kiedy oni wszyscy będą się tak bezradnie kręcić pod tym zamkniętym przy pomocy jednej malutkiej szpilki domem, obok będzie przejeżdżać ciężarówka, prowadzona nieszczęśliwie przez pijanego kierowcę, wiedzie w grupę niedoszłych balowiczów i wszyscy w jednej chwili zginą…
Przepraszam bardzo, ale czy ja może kogoś zabiłem? Czy może jestem winien zbrodni? Jak my w ogóle możemy mówić o zabójstwie? Czy to ja za dużo wypiłem i wjechałem w tych ludzi? O co więc do mnie pretensje? Że jestem człowiek wesoły, lubiący sobie zażartować?
Otóż ja nie mam najmniejszej wątpliwości co do tego, że nawet jeśli wszyscy ci ludzie, których stosunek do Lecha Kaczyńskiego tak znakomicie wyraził w swoim obrazku Andrzej Mleczko nie życzyli mu śmierci, mieli w ów sobotni ranek w głowie jedno tylko marzenie: żeby stało się coś, co doprowadzi do tego, że on tam w tym Smoleńsku będzie stał na tym lotnisku, albo gdzieś w lesie jak głupi, z tym swoim głupim przemówieniem, z tymi swoimi głupimi ambicjami i nawet nie będzie miał do dyspozycji tego toi toia, a ci jego głupi ministrowie będą nerwowo biegać po okolicy z komórkami w dłoniach, próbując się dodzwonić po jakąś pomoc, a my tu się będziemy pokładać ze śmiechu. I powtórzę raz jeszcze. Ta opcja to i tak dla nich rozwiązanie najbardziej łaskawe, zakładające, że żaden z nich coś tam przy tym samolocie nie postanowił podłubać.
A zatem załóżmy, że minister Kownacki rzeczywiście nie był tak do końca sprawiedliwy w swojej ocenie odpowiedzialności polityków Platformy Obywatelskiej, gdy chodzi o to co się zdarzyło siedem już lat temu – swoją drogą, ciekawe to bardzo, jak ten czas leci – w Smoleńsku i że oni mają jakieś tam prawo do tego, by się czuć dotknięci. Załóżmy, że tam akurat nikt z nich nie kiwnął palcem, by doprowadzić do tej katastrofy. Załóżmy, że oni się tylko modlili o ty, by się coś stało coś, przy czym się będzie można pośmiać. Tyle że nawet i wtedy nie da się nie zauważyć, że ten śmiech, który im zamarł w ustach, miał zdecydowanie kolor czerwony. A zatem to ich dzisiejsze oburzenie robi wrażenie co najmniej nieszczerego.


Zapraszam wszystkich do zaglądania do księgarni pod adresem www.coryllus.pl i do kupowania moich książek. To jest bardzo dobry wywór.

24 komentarze:

  1. Masz poczucie humoru, znaczy się- dobry żart Kaczyńskiego i jego gości wart!!
    Chyba jednak, ten "papug" coś ci źle podpowiedział :(
    ps
    W polityce kolego żartów nie ma- popytaj sie starszych, to ci powiedzą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @makmarpczy
      Jeszcze starszych? Niestety wszyscy pojechali na marsz wolności.

      Usuń
  2. @toyah

    Ten Dylan od razy skojarzył mi się z Ten Years After:

    https://www.youtube.com/watch?v=xmJmhta9jvw

    Gdzie to wszystko przepadło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @orjan
      Nawet moje dzieci nie znają odpowiedzi na to pytanie.

      Usuń
  3. Moim zdaniem, właściwe postawienie sprawy wygląda tak:

    Ktoś komuś i dotyczącej go prawdzie złorzeczył na wszystkie możliwe sposoby i nagle tego drugiego spotkała tragedia i to o drastycznie rozszerzonym zasięgu i głębokości skutków. Co teraz ma zrobić ten pierwszy zakładając, że nie może się zaszyć w mysiej dziurze i tam siedzieć cicho?

    Otóż ma dwie drogi: stanąć teraz w empatii dla ofiary i prawdy, albo dalej złorzeczyć przeciw ofierze i przeciw dążeniu do prawdy. W pierwszym przypadku być może ma krew na rękach. W drugim przypadku na pewno ją ma. Pozostaje tylko pytanie, od którego momentu.

    Krew na rękach ma nie tylko ten, który uczynił, ale także ten, do którego należało zapobiec, ale z obowiązku jaja sobie umyślnie robił, a teraz odmawia obowiązkowi prawdy.










    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @orjan
      Moim zdaniem ta krew tam była od pierwszego wypowiedzianego przez nich słowa. Wystarczyło to jedno słowo.

      Usuń
  4. Najpierw było słowo, a później trzeba było przejść do czynu- tako rzecze kamasutra, upsssssssss Zaratustra :)
    Stara zasada, znaną pod nazwą „matematyki przypadku”, prawi, że nigdy nie wiemy, jakiego rodzaju nieszczęście, i w jaki sposób, wpłynie na nasze życie.
    Nie ma przypadków, są znaki, które winne być odczytywane w prawidłowy sposób.
    Ex nihilo nihil fit!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Mcmurphy

      No, ale kiedy już określone nieszczęście wpłynęło na nasze życie, to powinny powstawać jakieś powinności nasze i innych.



      Usuń
    2. @makmarpczy
      To że cytujesz łacińskie sentencje sugeruje, że z Ciebie tęgi umysł. Nie sądzisz, że są w internecie miejsca gdzie mógłbyś się lepiej realizować? No wiesz, choćby wśród ludzi starszych. Na co Ci towarzystwo gówniarzy?

      Usuń
    3. @toyah,
      cytować może każdy głupek, bo internet pozwala na to:
      http://www.imperiumromanum.edu.pl/kultura/sentencje-lacinskie/

      Tutaj chodzi o zrozumienie i zacytowanie we właściwym momencie!
      Coś mi się zdaje, że... należysz do tych o których pisał St. Lem
      „a jak przeczytał to nie zrozumiał, a jak zrozumiał to już zapomniał”.
      Jak widzisz Lema też czytałem, ba uwielbiałem :)
      ps
      Przyznaję się bez picia, że nie napisałem żadnej książki... :)

      Usuń
    4. @makmarpczy
      ALe przynajmniej się nauczyłeś, że McMurphy pisze się przez h. Czy wciąż tego nie wiesz? Mówię Ci, powinieneś więcej czasu spędzać z młodzieżą. Oni by Cię nauczyli róznych ciekawych rzeczy.

      Usuń
    5. To powiadasz toyahu, że indywidualizm to urojenie, wszystko – zamiast ku wyjątkowości – zmierza ku przeciętności... :)
      Wiem jaksię pisze i wiem dlaczego mam taki a nie inny nick.
      Zauważyłem, że masz podły zwyczaj narzucania komuś... czegoś. Wychodzi z ciebie nauczyciel, który cały czas próbuje uczniowi pokazać czego nie umie zamiast.... zresztą, co ja będę pisał...

      Usuń
    6. @Makmarpczy
      Przychodzisz na mój blog i nie dość, że zwracasz sie do mnie per "kolego", to jeszcze mi mówisz, bym się radził "starszych". Ten internet to jednak straszne gówno.

      Usuń
    7. @toyah,
      internet to fajna rzecz, tylko, jak ktoś napisał na twoim blogu, że obaj dyskutanci muszą być miej więcej równi sobie pod względem erudycji i inteligencji. Jeżeli jednemu z nich brakuje pierwszej, to nie zrozumie wszystkiego, nie będzie au niveau. Brak inteligencji natomiast doprowadzi go do rozgoryczenia, które go skłoni do nieuczciwości i do podstępów, w końcu zaś do grubiaństwa. Kto jest nieuczciwy i grubiański?
      Popatrz co robisz- nie piszesz prawidłowo mojego nicka, a za chwilę z bezsilności wywalisz mój post i napiszesz kilka niemądrych rzeczy na mój temat, bez dania oczywiście mi możliwości na tzw ad vocem.
      Po co Ci kolego blog, jak nie znosisz krytycznych wypowiedzi?

      Usuń
    8. @Makmarpczy
      Twoje wypowiedzi nie są krytyczne. To co robisz to zwykły trolling.

      Usuń
    9. Proszę pamiętać, że jeśli garbatemu powiemy iż prosto się trzyma, to, choć wie, że tak nie jest, chętnie w to uwierzy. Jeśli szarej myszce ktoś powie, że wygląda jak hollywoodzka gwiazda też się nie oprze pokusie uwierzenia w tę oczywistą nieprawdę… i tak dalej...:)

      Usuń
  5. @orjan
    powinny ale żyjemy w takim a nie innym czasie, określonym miejscu.Nie sa znani ludzie pociągający za sznurki. Chcesz karać tego, który odkręcił śrubkę dla żartu?
    Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, że skutki zależą od przebiegu, przebieg zależy od decyzji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Mcmurpchy

      "taki a nie inny czas, określone miejsce" - ich treść i jakość zależy od ludzi, którzy dany czas i miejsce wypełniają. Od wolnych ludzi, bo od niewolników niekoniecznie.

      "Nie są znani ludzie pociągający za sznurki", ale są znani ludzie, którzy zasłaniają (wtedy i teraz) widok na tych pociągających i na te sznurki. Znani są też ludzie, których obowiązkiem było pilnować te sznurki.

      "karać tego, który odkręcił śrubkę dla żartu?" - oczywiście, że tak. Prawo sobie świetnie radzi z odpowiedzialnością za także nieumyślne czyny zabronione, lub nieumyślne zaniedbania obowiązków. Radzi sobie także także z odpowiedzialnością podżegaczy, pomocników i prowokatorów. Polityka niestety nie, a powinna. W tej jednak sprawie patrz punkt pierwszy.

      "skutki zależą od przebiegu, przebieg zależy od decyzji!" - jasne, tylko, że kolejność oceny jest dokładnie odwrotna. Odpowiedzialność za skutki obciąża tego, kto decydował, a nie ślepy "przebieg". Decydując (albo zaniedbując) powinien był bowiem brać pod uwagę każdy możliwy przebieg i każdy możliwy skutek.

      Usuń
    2. Nie ma winy, nie ma kary.No cóż,pozostaje wysłać kolejny samolot,może tez do Smoleńska.Dajmy szansę śmieszkom,niech sobie poodkręcają śrubki.W końcu dobry żart władzy wart,czy jakoś tak.

      Usuń
  6. I Smoleńsk musi siedzieć im w głowach ciągle, gdyż co który się nie odezwie - wychodzi ta sama podłość i pogarda. Dawniej awanturnikiem był chory Niesiołowski - okazał się być nieskuteczny, potem jazgoczący Budka, też nie dał rady - PiS wygrał wybory...
    Teraz pałeczkę przejął stary Szejnfeld i młodszy Neumann czy jeszcze młodsi Grabiec i Kierwiński. No po prostu gdy ich widzę w tv - wyłączam/przełączam natychmiast. Tyle obłudy spływa z nich, że dziwię się, iż jeszcze ktoś to może akceptować - chyba tylko bardzo stare lemingi i leminżyce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Ogrodniczka
      Nikt nie przejął żadnej pałeczki. Oni od początku ją sobie wyrywali z rąk.

      Usuń
    2. "I Smoleńsk musi siedzieć im w głowach ciągle" - na pewno siedzi, niestety nie jako wyrzut sumienia, ale wielki strach, że może spotkać ich to samo, ten strach wyzwala w nich najgorsze instynkty, jeśli nie wszyscy się sprzedali, to tylko dlatego, że nie dostali żadnej, nawet najparszywszej oferty, ale starają się o nią bardzo, oby jej nigdy nie dostali, bo urosną im rogi, ogon i kopyta, a tego chyba nie chcemy, jak ja się cieszę, że nie muszę spędzać z nimi uroczystości rodzinnych, ich mowa jest dla mnie jak brzęczenie much, natarczywych much

      Usuń
  7. Coś podejrzanie pisze mi ten misio (Mcmurpchy, 8 maja 2017, 12:27), jakby rozpierała go wiedza. Może on się tu nam przedstawi? Uzyskałby poważne potraktowanie (przeze mnie tak, ale nikomu tutaj nie sugeruję ufności wobec pana Murfiego) go, albo przynajmniej poważniejsze.
    Murfi, to jest cel, za jaki niektórzy pół pensji i pół flaszki na dodatek by oddali, więc rozumiesz. No triffle matter, not at all. Mów co wiesz o Panu Prezydencie i Jego specach od śrubek, bez owijania i zygzaków.

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie "lustereczko" tudzież "au niveau" - ctrl+v się Panu nie zagrzał?

    O Ameryce

    O Łodzi

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...