„Polska
Niepodległa” ukazała
się w majowo podwójnym wydaniu, więc następne kawałki będą
dopiero za tydzień, no ale my mamy o tyle dobrze, że nie musimy na
nic czekać, a więc zapraszam do owej „tablicy” już dziś. Mam
nadzieję, że będzie wesoło.
Ledwo
minęły święta, a tu telewizja TVN24 postanowiła nam wszystkim
pokazać, jak wygląda poważna, bezstronnie zorganizowana i
zrelacjonowana debata. W tym celu jedna z pierwszych gwiazd stacji
Anita Werner zaprosiła do studia satyryka Jacka Fedorowicza, aktora
Mariana Opanię, oraz pisarkę Krystynę Koftę. Gdyby ktoś nie
wiedział kto zacz, warto poinformować, że Jacek Fedorowicz to
człowiek, który niedawno zasłynął opinią, że tak źle jak jest
teraz w Polsce, nie było nawet za komuny, Opania z kolei to ten, co
odmówił zagrania roli Lecha Kaczyńskiego w filmie „Smoleńsk”,
natomiast Kofta to Kofta i tu już sobie nie warto nawet strzępić
języka. Debata w każdym razie się odbyła i wszyscyśmy otrzymali
swoją szansę wyrobienia sobie obiektywnej opinii na każdy
prawdziwie istotny temat.
*
Gdyby
ktoś myślał, że ani Fedorowicz, ani Opania, ani tym bardziej
Kofta, nie są w stanie nam powiedzieć niczego ponadto, co
słyszeliśmy już choćby od posła Szczerby, jest w dużym błędzie.
Weźmy takiego Jacka Fedorowicza. Poproszony przez Werner o opinię
na temat „poziomu szczęścia w Polsce”, ogłosił ów, co
następuje: „Kraj stacza się w
przepaść i żadne święta nie pozwolą o tym zapomnieć. Zwykło
się uważać Jarosława Kaczyńskiego za człowieka
niezrównoważonego. Jestem głęboko przekonany, a chciałbym się
mylić, że wszystko co on robi jest głęboko przemyślane. To jest
wszystko według planu”. Przykro
mi bardzo, ale satyryk Fedorowicz się nie myli. Jego przekonanie
jest równie głębokie co słuszne: Jarosław Kaczyński z całą
pewnością działa wedle ściśle określonego planu. Co gorsza,
Jacek Fedorowicz w tym planie jest z całą pewnością uwzględniony.
*
Niestety
wiadomość ta również nie pocieszy pisarki Kofty. Ona wprawdzie,
jak to pisarka, otwarcie deklaruje, że z jej punktu widzenia
sytuacja jest na tyle poważna, że ona już tylko liczy na czary, a
ponieważ dotychczas owa wiara jej nie zawiodła, generalnie
zachowuje dobry humor. „Uważam, że
to, że Jarosław Kaczyński chce wyprowadzić Polskę z Unii, stara
się kroczek po kroczku, ludzie w większości – przeszło 80
procent – którzy są za pozostaniem w Unii, wreszcie się ruszą.
Wiem, że to myślenie życzeniowe. Owszem, myślę życzeniowo,
chciałabym, żeby wszyscy myśleli życzeniowo. W psychologii jest
jeszcze coś takiego jak samospełniająca się przepowiednia”.
A ja tu jednak niestety muszę Koftę zasmucić. Ona wprawdzie
jeszcze tego nie wie, ale z tą psychologią to już jest sprawa
nieaktualna. Podobno Zbigniew Ziobro specjalnym pismem poinformował
psychologię, że samospełnianie się przepowiedni zostało
zdelegalizowane.
*
Skarżyłem
się tu ostatnio, że tak zwani celebryci jakby popadli w sen zimowy
i ta rubryka zaczyna niebezpiecznie cierpieć na brak inspiracji, a
tu nagle się okazuje, że wystarczył jeden wieczór, a oni się
zaczęli mnożyć jak króliki. No bo kto by jeszcze tydzień temu
się spodziewał, że będziemy musieli wysłuchiwać opinii kogoś
tak bez znaczenia, jak Marian Opania, a tu proszę. Anita Werner
zapytała Opanię, kogo on lubi, a ten odpowiedział następująco:
„Na pewno moim bohaterem jest
profesor Rzepliński. Inni niestety pomarli. Mam ukrytych bohaterów,
ale niektórzy im nie dają dojść do głosu. Co ‘niektórzy’
powinni zniknąć, żebyśmy mieli jakiekolwiek szanse wyjścia znowu
na prostą, znowu na ścieżki europejskie, nie to średniowiecze.
Jestem katolikiem praktykującym, ale to wpychanie Polski w
zaścianek… Może niektórym dobrze jest w tym zaścianku, ale nie
wszystkim i trzeba to zrozumieć”.
Słucham tej wypowiedzi po raz trzeci już czy czwarty i myślę, że
ten Opania to jest jednak prawdziwy as. Mogę się mylić, ale chyba
nawet mistrz Olbrychski by tak nie potrafił. Czyżby to Opania
właśnie był jednym z owych „ukrytych bohaterów”, o których
sam tak skromnie wspomniał? To by naprawdę wiele wyjaśniało.
*
A
może to jednak nie chodziło o Opanię? Może jednym z owych
bohaterów, którym Jarosław Kaczyński nie pozwala dojść do głosu
jest sam Donald Tusk? On wprawdzie wpadł tu na chwilę, ale, patrząc
zupełnie obiektywnie, za wiele nie mówił. Wspomniał tylko coś o
„kochanej ojczyźnie”, ponarzekał, że mu w prokuraturze przez
osiem godzin nie dali nic do jedzenia, a potem już tylko oddał się
grze w piłkę. A przecież ten człowiek naprawdę zasługuje na
więcej. Taki dajmy na to ksiądz Kazimierz Sowa uczcił ową wizytę,
wrzucając na swój fejsbukowy profil zdjęcie Tuska z czasów kiedy
ten był jeszcze dzieckiem i napisał co następuje: „Zawsze
mnie ciekawiło, co sobie wtedy myślał siedząc nad morzem pewien
mały chłopak z Gdańska. Jedno jest pewne – patrzył przed siebie
i głowę trzymał dumnie”. Swoją
drogą, w tym też jest jakiś niewyobrażalne szaleństwo – obraz
księdza Sowy, jak siedzi sobie w fotelu i od rana do wieczora, dzień
za dniem, od wielu już lat, zastanawia się, co 7-letni Donald Tusk
sobie myślał, siedząc na słupku falochronu i gapiąc się w
morze.
*
Tak
czy inaczej, tego, o czym wówczas myślał Donald Tusk wiedzieć ani
nie możemy, ani też, w odróżnieniu od księdza Sowy, wiedzieć
nie chcemy. Natomiast, owszem, wiemy już, o czym sobie myśli
polityczny kompan Tuska, Stefan Niesiołowski, kiedy jest już
starszym panem, któremu powoli zaczyna się mylić łokieć z
tyłkiem. Niedawno on sam w wywiadzie dla „Super Expressu”
ujawnił nam część tej zagadki : „Kaczyński
jest jak Kaddafi, który też przecież formalnie nie miał żadnych
funkcji. I kiedy chcieli go obalić, mówił, że nie jest
prezydentem ani premierem. I skończył w rurze kanalizacyjnej.
Zobaczymy, w czym skończy Kaczyński”.
Wypowiedź ta naturalnie wywołała gdzieniegdzie pewien szok,
ponieważ my jednak łaskawie traktujemy pana Stefka z należną mu
wyrozumiałością, możemy tylko wyrazić podejrzenie graniczące z
pewnością, że on akurat skończy w szpitalu dla osób nerwowo
chorych.
*
Jest
też nadzwyczaj prawdopodobne, że kiedy pana Stefka tam już
ostatecznie wywiozą, na miejscu czekać na niego będzie sam
Waldemar Kuczyński. On bowiem ostatnio również zaczyna wykazywać
objawy bardzo poważnego obłędu. Oto komentując najnowsze
doniesienia na temat tego, że w jednej ze smoleńskich trumien
znaleziono dwie głowy, trzy nogi, oraz cztery miednice, natomiast w
nodze Zbigniewa Wassermana Rosjanie zaszyli jego serce, Kuczyński
wygłosił następującą opinię: „tych
pomyłek, na takie rozczłonkowanie ofiar i nacisk, by jak
najszybciej wrócili, jest wyjątkowo mało, a robienie z tego sprawy
jest podłe”. Inna
sprawa, że może jednak, zamiast zamykać Kuczyńskiego w zakładzie,
o wiele zabawniej byłoby nasłać na niego jednego, czy może lepiej
dwóch egzorcystów, a następnie na podstawie ich relacji nakręcić
porządny hollywoodzki horror z happy endem. Oscar murowany.
*
Nawet
się nie zorientowałem, kiedy dzisiejsze refleksje zaczęły skręcać
w stronę klasycznego psychiatryka. A w dodatku wygląda na to, że
już do końca nie uda nam się zwyczajnie pośmiać, jak to mamy w
zwyczaju. No bo jak tu żartować, kiedy nagle na scenę wchodzi
pierwszy intelektualista Platformy Obywatelskiej, Rafał Trzaskowski,
i jak najbardziej publicznie, bo podczas sejmowej debaty, zarzuca
ministrowi Błaszczakowi, że ten „reprezentuje
podobną mentalność do banderowców – tępy nacjonalizm, który
nie rozumie prawa innych do samostanowienia”.
Inna sprawa, że z Trzaskowskim akurat mam kłopot. On ma dopiero 45
lat, więc trudno go podejrzewać o starczą demencję. Z drugiej
strony, ostatnio jakby zmarniał, a z twarzy zaczął przypominać
naszego Witolda Gadowskiego. Czyżby jednak szkodziło mu towarzystwo
posła Nitrasa?
*
Swoją
drogą, ciekawa sprawa z tym Nitrasem. Był czas kiedy jego pozycja w
Platformie spadła poniżej granic wyznaczanych przez… ja wiem?
Posłankę z Katowic, Ewę Kołodziej? No a tu nagle okazuje się, że
z niego prawdziwy lider. Czyżby chodziło o to, że on ma z nich
wszystkich najbliżej do Hamburga?
Polecam
wszystkim moje książki, które są do kupienia w księgarni na
stronie www.coryllus.pl i
jeszcze w paru miejscach, do których nie mam pamięci, ale tam u
Coryllusa wszystko jest ładnie przedstawione.
Oczywiście to jest tak, ze oni tak muszą i juz. Jak się zapisało do PZPR (tak, tak, to nie pomylka, ja ich wszystkich zacząłem tak traktowac z każdej strony tego politycznego cyrku), to choćby nie wiem co, trzeba być na linii i na bazie, do usranej (ich) śmierci. Ale oczywiście to jest opętanie. Tam juz rozum śpi.
OdpowiedzUsuń@krzysztof bekiersz
UsuńJa ani nie należałem do partii, ani też nie pozwoliłem nikomu choćby przez chwilę sądzić, że mógłbym być tu dobrym kandydatem, natomiast do ludzi, których jedyna winą było to, że się do PZPR zapisali nie mam pretensji. I kropka.
...ponieważ my jednak łaskawie traktujemy pana Stefka z należną mu...
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że podczas jego badań nad owadami, został przez jakiegoś insekta pogryziony. Insekt, jak to insekt, miał trujący, nieprzebadany jeszcze jad, rzucił mu się ten jad na mózg - i stąd te szaleństwa. Innego wyjaśnienia nie widzę...Oczywiście nie usprawiedliwiam go ale w takiej sytuacji - jakie jest wyjście?
@Ogrodniczka
UsuńMyslę, ze to niekoniecznie musi być powód. Są od niego jeszcze gorsi, a z owadami nie mieli nigdy nic wspólnego.
Stawiam na żuka gnojarza.
UsuńDariusz
UsuńOdpieprzcie się od żuczka gnojarza.
Sądzę,że należy mu współczuć,żuczkowi oczywiście.
Usuń@Dariusz
UsuńTo też mu współczujemy.
A Krystyna Kofta to ta, która porównywała (9 maja 2007 w Super Stacji - "Super Woman") ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Hitlera, dodając, że to porównanie jest o tyle nie do końca słuszne, ponieważ Hitler miał większe poparcie w narodzie.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy
UsuńKomentując tu proszę się podpisywać. Nazwa "Anonimowy" została już zarezerwowana dla licznej kolonii internetowych trolli.
Kiedyś oglądałem program o Korei Północnej, był tam motyw 7 letniego Kim Ir Sena który wpatrywał się w morze myśląc jak pokonać japońskich imperialistów. Jak ci ubecy z różnych krajów są do siebie podobni.
OdpowiedzUsuń@Artur
OdpowiedzUsuńCzasem mam wrażenie, że są identyczni.
Ale Kim Ir Sen miał jednak rys indywidualny.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
UsuńMiałem na myśli ubeków.
Vere scire est per causas scire
OdpowiedzUsuńA to sokra to też w obcym języku?
Usuń