niedziela, 22 stycznia 2017

Co zrobić z kimś, kto lubi papieża Franciszka i Beatę Szydło?

      Ostatni dzień naszego pobytu w Zakopanem postanowiłem przypieczętować tekstem, jaki zamieściłem w najnowszym numerze „Warszawskiej Gazecie”. Bardzo liczę na to, że przynajmniej część z czytelników uda mi się zainspirować na tyle, że zechcą się odezwać.

      Sytuacja, o której dziś chciałbym pisać, powraca do mnie jak fala i przyznaję, że za każdym razem angażuje mnie emocjonalnie bardziej, niż by wypadało, a rzecz w tym, że pojawiają się wobec mnie zarzuty, że jestem niewystarczająco konserwatywnie, czy choćby tylko patriotycznie, nastawiony do rzeczywistości, która nas otacza. Ostatnio doszło wręcz do tego, że paru czytelników wyraziło rozczarowanie moimi życzliwymi słowami pod adresem papieża Franciszka i jego nauk i poradziło mi, bym się może zapoznał z tradycyjnym nauczaniem Kościoła.
      W tej sytuacji uznałem, że skorzystam z okazji, jaką mi daje ów felieton i bardzo krótko przedstawię swój stosunek do wspomnianej rzeczywistości, no a przy okazji do krytyki, jaka jest wobec mnie formułowana. Otóż tak jak zdecydowanie zamierzam bronić wartości, które uważam za tradycyjne i naturalne człowiekowi, jak zamierzam deklarować swoje przywiązanie do Kościoła Powszechnego, tak samo też zdecydowanie i otwarcie deklaruję swoją niechęć do wszelkich ekstremizmów, które charakteryzują wielu z nas, a które osobiście uważam za wyjątkowy objaw niedojrzałości, na każdym możliwym poziomie.
      I teraz powiem coś, czego chyba dotychczas nie zdarzyło mi się powiedzieć. Otóż prawica krytykująca dziś papieża Franciszka za to, że prowadzi Kościół na modernistyczną zgubę, rząd premier Szydło za to, że jest socjalistyczny i antypolski, wreszcie prezydenta Dudę za to, że sprzedaje Polskę nowojorskim Żydom, nie jest moją prawicą i ja faktycznie już wolę być nazywany „starozakonnym szambonurkiem”, jak to ostatnio czyni w słanych do mnie mailach pewien polski patriota.
     Bo ja znam aż zbyt dobrze ową polską prawicę, prawdziwą, wierną i bezkompromisową. Jeszcze przed laty mogłem oglądać ją w akcji każdego dnia, jak krzątała się po salonach i obracała w swoich wycwanionych głowach nowe plany. Pamiętam ich choćby z czasów, gdy obalali rząd Jana Olszewskiego, pamiętam, jak w każdym momencie, gdy tylko dojrzeli nową dla siebie szansę, natychmiast zaczynali poważną „polityczną grę”.  Pojawiało się gdzieś dwóch młodzieńców z krzyżami na piersiach, informowali, że właśnie założyli partię o nazwie Ojczyzna Wolna – Ruch Patriotyczno-Konserwatywny ‘Szaniec’, a III RP oczywiście zapraszała ich do środka.
       No i patrzę na nich teraz, kiedy próbują rozwalić pierwszy naprawdę polski rząd, bo on nie jest wystarczająco polski, albo tłuką bez opamiętania w papieża i biskupów, bo właśnie się okazało, że ci wystąpili przeciwko Katechizmowi Kościoła. I pokazują wszystkim, jacy to z nich mistrzowie politycznej debaty. No i wreszcie, kiedy już nikt ich nigdzie nie chce, nawet jeśli tylko po to, by się z nich pośmiać, widzą nagle całą tę niezwykłą przestrzeń, której na imię Internet i tam dopiero zaprowadzają swoje porządki. Skoro nie udało się zapanować nad realem, to czemu nie spróbować w Sieci?
       Do nich więc się dziś zwracam. Możecie mnie od dziś traktować, jak sobie chcecie, byle nie jak kogoś, kogo uważacie za swojego.


Przypominam, że księgarnia pod adresem www.coryllus.pl jest jak zawsze czynna 24 godziny na dobę, a w niej, poza moimi książkami, druga część wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego. Lektura obowiązkowa.

31 komentarzy:

  1. Papież Franciszek jest człowiekiem pokroju Jana Pawła II i każdego kto go krytykuje należy traktować jak kogoś kto krytykuje JPII. Jestem wręcz przekonany, że jego kanonizacja to kwestia czasu.

    "Otóż tak jak zdecydowanie zamierzam bronić wartości, które uważam za tradycyjne i naturalne człowiekowi, jak zamierzam deklarować swoje przywiązanie do Kościoła Powszechnego, tak samo też zdecydowanie i otwarcie deklaruję swoją niechęć do wszelkich ekstremizmów, które charakteryzują wielu z nas, a które osobiście uważam za wyjątkowy objaw niedojrzałości, na każdym możliwym poziomie."

    Amen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @tpraw
      Dla tych, którzy wierzą, że Watykan został przejęty przez Żydów nawet kanonizacja nie będzie argumentem.

      Usuń
  2. Zadziwiające jest jak wiele słów wyszło przez ostatnie ćwierćwiecze z częstego użytku, a przez to odpadły ze świadomości kształtującej oceny, postawy, a w rezultacie także wymagania.

    Na przykład: optymalizacja.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Orjan
      Spokojna głowa. Wciąż się optymalizuje, tyle że pokątnie.

      Usuń
  3. Dzień dobry. Dzisiaj mam nieco mieszane uczucia.

    Z jednej strony absoutnie się zgadzam, że ektremizm i fanatyzm (szczególnie podszyty niecnymi zamiarami zniszczenia czegoś stosując manipulację) jest objawem delikatnie mówiąc niedojrzałości. I zasługuje na zdecydowany sprzeciw. Bo wszystkim nam przydałoby się po prostu więcej pokory, a mniej wymądrzania się.

    Z drugiej strony z tymi nowojorskimi żydami (a pewnie bardziej ogólnie z pewnym globalnymi organizacjami o charakterze głównie finansowym, które mają swoje centra w NY, ale też w City, Frankfurcie, Paryżu i jeszcze wielu miejscach) mamy wszyscy problem. I pewne decyzje czy to naszego prezydenta czy naszego rządu jednak mnie martwią (w sensie chciałbym, żeby były inne).

    Więc taki mam jednak pewien dysonans. Ale absolutnie nie na zasadzie, żeby w coś uderzać celem zniszczenia. Ja ich krytykuję, jeśli coś mi się nie podoba, ale ich popieram, bo po prostu nie widzę nikogo lepszego (cała reszta w ogóle nie ma o czym gadać jak na razie). Mam też świadomość globalnych zależności i obecnego statusu oraz miejsca, a którym nasz kraj teraz jest i co może a czego pewnie nie. Więc znowu - trzeba nam patrzeć, słuchać i mieć więcej pokory, szczególnie wobec naszego Kościoła Katolickiego. Tak ja sobie teraz myślę.

    Choć czytając wczoraj końcówkę wspomnień Hipolita Korwin-Milewwskiego na blogu Coryllusa ogarnia żal, że dzisiaj takich mężów u nas nie ma. Ale mam nadzieję, ze już jesteśmy w końcu na drodze w dobrą stronę. Tylko trzeba czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @marcin d.
      Wartość takich ludzi jak Hipolit jest czysto symboliczna i to tylko dla bardzo zamkniętej grupy, takiej jak my. Mówisz że to wielki żal, że nie mamy kogoś takiego jak Hipolit. A gdyby on żył teraz, to co by to zmieniło? A gdyby Polska nie miała go wtedy, to co by to Polsce zaszkodziło?

      Usuń
    2. symboliczny, to fakt

      Usuń
    3. Jeden by zapewne nic nie zmienił, to jasne. Ale gdyby polskie elity prezentowały podobny poziom, to by już coś zmieniło. Ale fakt, że to tylko takie gadanie teraz. Jest jak jest i w tym się trzeba jakoś odnaleźć i najlepiej zaczynać od siebie każdego dnia.

      Usuń
    4. @Anonimowy
      A nie byłoby dobrze się podpisywac jakoś inaczej niż "Anonimowy"?

      Usuń
    5. @marcin d. Elity to mit. Nie ma czegoś takiego.

      Usuń
  4. wspomniałem o tej optymalizacji dlatego, że trzeba jakoś określić swój aparat oceny względem tych niezrozumień i nieporozumień podniesionych w felietonie. Każdy zwolennik i krytyk musi, bo inaczej wyjdzie tylko jazgot.

    Ocenianie temperatury czyjejś wiary nie wydaje mi się stosowne w ogóle. Kimże jesteśmy? - jak w tej sprawie pyta Franciszek. Co innego jednak oceniać czyjeś postępowanie również wtedy, gdy według nas może wpływać na wiarę i/lub na życie innych.

    W tym jednak momencie jesteśmy już na gruncie ocen dotyczących kryteriów nie wiary, lecz postępowania i doboru środków postępowania. Stąd ten postulat związany z zapomnianym słowem: "optymalizacja".

    Skoro zaś Krzysztof wskazał na Franciszka, to wypada mieć na myśli optymalizację jednokryterialną. Gdy jednak Krzysztof wskazał na tych, którzy - tu miejmy ufność - z wiarą w sercu podjęli misję władzy dla wydźwignięcia Polski, to wymagać należy optymalizacji wielokryterialnej.

    Franciszka ocenimy nie według zelockich (a może faryzejskich?)kryteriów maksymalizacyjnych, lecz po skutku dla powszechności Kościoła (Katolicki = powszechny). Pan nakazał szukać pogubione owce, a nie czekać, aż się same odnajdą.

    Natomiast w przypadku polskiego rządu, to poziom będzie, jaki będzie, a ich poznamy po równomierności i wielostronności rozwoju, a nie po wodotryskach. Te należały do Tuska Obamy, et cons.






    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja jeszcze małe świadectwo. Trochę nie na temat, ale chyba nie zaszkodzi podzielić się czymś dobrym. Dzisiaj u nas na mszy był koncert kolęd w wykonaniu dzieci z klas 0-3. Śpiewały i czytały swoje listy do małego Jezusa. Fragment jednego "dziękuję Ci za rodziców, że są dobrzy i uczciwi, ze cud że mama ma w brzuchu dzidziusia i za pokój w naszym kraju, oby każdy na ziemi mógł za to dziękować". Kościół pełen ludzi, wszyscy wzruszeni bili brawo. Pomyślałem sobie nie pierwszy raz, że KK tworzy taką cywilizację, o której inni mogą tylko pomarzyć.

      Usuń
    2. @marcin d. Ladny jest ten liścik. Pozostaje kwestia, na ile on jest oryginalny.

      Usuń
  5. A w piątek papież "skrytykował populizm". Ponieważ wywiad był po hiszpańsku, nikt raczej do oryginału nie sięgnie i będziemy mieli do jutra festiwal oburzonej prawicy i wiwatującej lewicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydaje, że populizm to raczej domena lewicy...
      Ogrodniczka

      Usuń
    2. "skrytykował prawicowy populizm"

      Usuń
    3. @Jarosław Zolopa
      I o to właśnie chodzi.

      Usuń
    4. @Jarosław Zalopa 15.13
      Teraz już jasne :-)
      Ogrodniczka

      Usuń
    5. @Ogrodniczka
      Prawie jasne. Pozostaje wyjaśnić, co tak naprawdę skrytykował i jak.

      Usuń
    6. No właśnie. Ale to trzeba wywiad w El Pais przeczytać.

      Usuń
  6. Nieraz po latach wyjaśniają się pewne rzeczy. Przynajmniej dla mnie. Ktoś inny może wiedział wcześniej...
    W ostatnich dniach było sporo audycji i wywiadów z udziałem Kardynała Dziwisza, z okazji zakończenia Jego posługi. W jednym z wywiadów usłyszałam, jak to było kiedyś z zaproszeniem Kwaśniewskiego do papieskiego samochodu, na lotnisku w Krakowie, przed odjazdem JP II do Watykanu. To właśnie Kardynał Dziwisz zaprosił Kwaśniewskiego do samochodu (nie JP II), a było to spowodowane dużym opóźnieniem ceremonii i groziło jeszcze większym.
    To wprawdzie był tylko gest, ale gesty też są interpretowane, zarówno prze zwolenników jak i przeciwników... Gest ostatnio wyjaśniony!
    Ogrodniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przed papieżycą też Pan uklęknie niebawem Panie Krzysztofie? Chyba nie, bo wtedy już sie nie będzie klękać. Jak już dziś w Archidiecezji Warszawskiej
      w kościele na Łazienkowskiej 14 (gdzie krwią Chrystusa poją wiernych(?) zakonnice
      i w innych, gdzie wierni(?)
      z Drogi Neokatechumenalnej
      dzielą się chlebem i winem
      na siedząco, a Przeistoczenie uznają tylko za symbol.
      To lewactwo lewicą podsuwa,
      a pseudoprawicą wściekle atakuje to co podsunęło.
      Byle mieszać. Ale ma sukcesy. Ma Pan zamiar udawać poczciwego konformistę? Są granice ślepej lojalności.

      Usuń
    2. @Ogrodniczka
      Nie widziałem. Inna sprawa że ja tego gestu nigdy nie traktowałem jako czegoś istotnego.

      Usuń
    3. @Ogrodniczka
      W końcu gdyby zamiast Kwaśniewskiego on by tam zapanował Wałęsę lub Tuska, to by było lepiej?

      Usuń
    4. @Anonimowy
      Nie. Przed papieżycą nie. A gdyby Pan miał jeszcze jakieś pytania, to przed rabinem Nowego Jorku też nie. Aha, i też bym nie klękał przed Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu. Zadowolony Pan?

      Usuń
    5. @toyah 16.45
      W końcu matecznik Kwaśniewskiego był wtedy antykościelny. Wałęsa był jeszcze nasz. Więc może byłoby lepiej. W każdym razie mniej dziwnie...
      Ogrodniczka

      Usuń
  7. @Ogrodniczka
    Niestety nie. Wałęsa wtedy już dawno nie był nasz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tochę OT, ale jednak nie do końca. Dzisiaj obejrzałem Fakty TVN, a potem Wiadomości TVP. W obu mówili o pierwszych demonstracjach przeciwko Trumpowi, tylko jak zabawnie inaczej. w TVN oczywiście żałoba. W TVP no cóż, jakoś bardziej informacyjnie to zabrzmiało.

    W kazdym razie w USA się zaczyna to samo, co ma miejsce u nas odkąd rządzi PiS. Na ulice wyszły kobiety, żeby zaprotestować przeciwko.. no właśnie czemu właściwie? Okazuje się, że jeszcze niczemu konkretnemu, ale już wszystkiemu. Przeciwko nowemu prezydentowi po prostu. Pacyfki, kolorowe włosy, kolczyki w nosie, taki czarny marsz pomieszany z marszem KOD. Widać jak oni działają, nie ma zmiłuj się i od pierwszego dnia zaczyna się nowa walka. Przegrali wybory po latach, to od razu ulica. Ponoć zawodowi protestujący dostają sumienne wynagrodzenie za swoje trudy. Rewolucja nigdy się nie kończy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @marcin d.
      To tylko świadczy o tym, że Centrala jest wspólna.

      Usuń
    2. Jak dla mnie to ludzie ,którzy biorą udział w takich demonstracjach poza tymi opłacanymi to zwyczajni tchórze i prowadzący nudny tryb życia. Co to za odwaga zaprotestować gdy się wie ,że nic złego in się nie stanie?

      Usuń
    3. Otóż to, centrala jest wspólna.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...