wtorek, 6 kwietnia 2021

Czy minister Niedzielski nosi maseczkę na czole?

 

      W swoim ostatnim tekście podzieliłem się pewną dość szczególną refleksją, gdzie wyraziłem obawę – nie nadzieję, lecz obawę – że cała ta gadka na temat pandemii i sposobów by z nią walczyć, ze szczególnym uwzględnieniem konieczności noszenia maseczek, to wynik z jednej strony jakiegoś nieznanego nam porozumienia, a z drugiej, samego charakteru pandemii, która tak naprawdę pozostaje dla nas niezgłębioną zagadką. Tak jak podejrzewałem, tekst mój spotkał się z bardzo emocjonalną reakcją, gdzie pewna część czytelników – w większości oczywiście składająca się z osób deklarujących przywiązanie do prawicowych wartości – uważająca wspomnianą pandemię za fikcję, uznała mnie za swojego sojusznika. I to jest oczywiście wydarzenie dość ponure, bo w istocie rzeczy czymś ponurym jest sytuacja, gdy próbujemy przedstawić pewien nadzwyczaj istotny dylemat, a na to otrzymujemy kartę wstępu do jakiegoś obłąkanego klubu, to jednak co w tych dniach mnie doprowadziło do rozpaczy autentycznej to słowa jakie w tych dniach wypowiedział – w pewnym, kompletnie oczywiście nie zamierzonym sensie, w odpowiedzi na mój tekst – nasz minister zdrowia Adam Niedzielski w wypowiedzi dla – a to nadaje całej sprawie dodatkowego kolorytu – stacji TVN24. Dla przypomnienia. Problem jaki przedstawiłem we wspomnianym tekście dotyczył tego, że gdy Polska z jednej strony stoi w obliczu kompletnego załamania systemu opieki zdrowotnej i niekontrolowanego wzrostu zgonów w wyniku epidemii wirusa, a z drugiej polskie państwo nie jest w stanie – a kto wie, czy nie w poczuciu potrzeby – egzekwować choćby obowiązku przestrzegania obowiązku noszenia maseczek, istnieje obawa, że tak naprawdę ów nieszczęsny COVID atakuje na chybił trafił, nikt z nas nie jest w stanie – czy to z maseczką czy bez – się przed nim ochronić, a wszelkie działania podejmowane przez rządy na całym świecie to strzelanie kompletnie na ślepo. A co najgorsze, znaczna część społeczeństwa, mająca w końcu swój rozum, umiejąca patrzeć słuchać i myśleć, stopniowo i coraz powszechniej dochodzi do przekonania, że cała ta historia z pandemią to zwykły humbug o nieznanym nikomu celu i pochodzeniu i jedyne sensowne rozwiązanie to machnąć na nią ręką i próbować żyć po swojemu.

       I oto w momencie gdy jedyne co wydaje się mieć sens to zapewnienie każdego z nas, a zwłaszcza tych wątpiących, że dziś nie ma nic ważniejszego niż przestrzeganie zasad chroniących nas przed zakażeniem i w ostateczności prowadzących nas do autentycznego wyzwolenia, minister zdrowia w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, Adam Niedzielski, idzie do telewizji TVN24 i mówi co następuje:

Nigdy! Nigdy już nie wrócimy do świata sprzed pandemii. Część z nas już zawsze będzie używała maseczek i będzie trzymała dystans w obawie przed zakażeniem. Jeśli chcą mnie państwo zapytać, czy pokolenie dzisiejszych 50- i 40-latków będzie do końca swoich dni żyło w stanie zagrożenia epidemicznego, to odpowiedź brzmi: absolutnie tak. Zagrożeń biologicznych będzie już tylko więcej. Mało tego: będą coraz bardziej niebezpieczne i świat będzie na nie reagował inaczej niż reagował do tej pory. Inspekcje sanitarne będą jednymi z lepiej wyposażonych instytucji we wszystkich krajach. Pora zacząć oswajać się z myślą, że to nie jest ostatnia pandemia w naszym życiu”.

      Powiem szczerze, że nie mam bladego pojęcia, czy to co mówi Niedzielski to prawda, czy wykwit jego przemęczonego od ministerialnej pracy umysłu. A jeśli to prawda, nie wiem też, skąd on ma takie akurat informacje i skąd ma co do ich prawdziwości aż taką pewność, że uważa za stosowne się z tą wiedzą dzielić publicznie. To jednak ma znaczenie drugorzędne. Zakładając bowiem nawet, że wszystko co on nam przekazuje stanowi absolutną prawdę i to prawdę potwierdzoną obiektywnie, ciekawy jestem jaki sens jest się nią dzielić akurat dziś gdy – jak już to wspominałem parokrotnie – ludzie umierają, a szpitale nie nadążają z przyjmowaniem kolejnych pacjentów, a jednocześnie – co w pewnym sensie najistotniejsze – coraz więcej osób uważa, że nie ma żadnego wirusa.

      Jaki jest więc sens, by przychodzić do tych właśnie ludzi i im mówić, że cokolwiek oni dziś wymyślą i zrobią, to i tak lepiej już nie będzie? Że nawet jeśli dadzą się przekonać i zaczną wreszcie nosić te maseczki, a następnie zapiszą się na szczepienie i gdy przyjdzie lato, pojadą na wymarzone wakacje, to chwilę później nadejdzie coś znacznie gorszego i przed tym nic już ich nie uchroni. I znów wrócą maseczki, zamknięte restauracje, zdalna praca i nauka, i tak już będzie aż do ich śmierci. Na co on liczy? Że oni wszyscy położą uszy po sobie i założą te maseczki?

       Jak mówię, nie mam pojęcia, co Niedzielski wie, a co takiego mu się jedynie w głowie wyrodziło i nad czym on nie ma żadnej kontroli. Zakładam jednak że on wie i faktycznie nigdy już nie wrócimy do świata sprzed pandemii, a część z nas już zawsze będzie używała maseczek i będzie trzymała dystans w obawie przed zakażeniem. Dziś jednak problem polega na tym, że liczba zakażonych utrzymuje się na poziomie wcześniej nie spotykanym, ludzie umierają, a coraz więcej osób zaczyna podejrzewać, że to wszystko to jakiś paskudny przekręt, a nie realna pandemia. Przepraszam bardzo, ale nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że słuchając słów ministra Niedzielskiego, że będzie już tylko gorzej, do owych wątpiących dołączą dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy,  i od tego momentu za punkt honoru policzą sobie pokazanie władzy – nie Niedzielskiemu, lecz władzy – że zarówno ją jak i jej apele mają w głębokiej dziurze.

       I uważam to za idealny wręcz argument za tym, by prezes Kaczyński kazał Niedzielskiego wywalić z rządu na zbity pysk. Natychmiast, zanim się odezwie po raz kolejny. Precz!



      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...