sobota, 10 kwietnia 2021

Bo nasze memy są czerwone

 

        Wśród wielu niespodzianek, jakie nam przyniosły lata 90 i początek tak zwanej „wolności”, było pojawienie się nowego fetysza dla ludu, tak celnie określonego przez kogoś słowami „duże kolorowe zdjęcie i celny podpis”. A ja dziś, kiedy zastanawiam się nad latami, które nam niepostrzeżenie minęły, myślę sobie, że owo wspomniane zdjęcie plus celny podpis stanowiły podstawę tak dobrze znanego nam dziś politycznego mema, który, jak już wszyscy się chyba zgadzamy, niszczy nas w sposób bezprzykładny. Gdy mówię o niszczeniu, mam przede wszystkim na myśli Internet, a tam na pierwszym oczywiście miejscu niesławny Sok z Buraka. Przez brak osobistych doświadczeń, moje kompetencje są tu mocno ograniczone, jednak  wydaje mi się, że dzięki samej obserwacji okolic, mogę śmiało stwierdzić, że absolutną podstawą działalności owego Soku z Buraka jest produkcja memów; nie hejtu, jak twierdzi część komentatorów, ale właśnie memów, czasem, owszem, przepełnionych nienawiścią, ale przede wszystkim kłamstwem. I to kłamstwem o tyle szczególnym, że często nie bezpośrednim, ale takim, które się dopiero ma narodzić. I to uważam za największe zło, jakie stworzyła sama koncepcja memu i sposób, w jaki on został wykorzystany w wojnie politycznej, ideologicznej i kulturowej.

        O co chodzi? O to mianowicie, że jeśli opublikuje się zdjęcie dajmy na to Magdy Ogórek oraz podpis „Pilne!!! Magdalena Ogórek współczuje księżom. Trauma księży w czasie seksu z dzieckiem jest większa niż ofiary. Bardzo często nie mają wytrysku i jest to ból psychiczny”, to w sposób oczywisty mamy do czynienia z nomen omen burackim żartem, ale w efekcie zwykłym kłamstwem, skierowanym do ludzi na tyle prymitywnych, by w ten absurd skutecznie uwierzyli. Ktoś powie, że nie, że ludzi tak głupich nie ma. Nieprawda. Niedawno na Facebooku opublikowano zdjęcie grupy biskupów w uroczystych strojach, do których bardzo profesjonalnie doklejono znaki firmowe Coca-Coli, TVP, Orlenu, czy PGE. I czy ktoś może myśli, że ów żart został potraktowany jako żart? Mowy nie ma. Ogromna większość komentatorów uznała, że Kościół w swojej pazerności rzeczywiście sprzedaje się wielkim koncernom.  

        Pora może na wyjaśnienie, po co ja w ogóle o tym piszę. Otóż z prawdziwym smutkiem obserwuję, że pomysł prowadzenia kampanii propagandowej przy pomocy memów, z dużym entuzjazmem został przyjęty również po prawej stronie Internetu. I powiem zupełnie szczerze, że zastosowane metody często niczym się nie różnią od tych, opisanych wcześniej. I choć tu też – w opinii twórców oraz sympatyków owej zabawy – nie mamy do czynienia ani z nienawiścią, ani z kłamstwem, ani z pogardą, ale wyłącznie z dobrym żartem, efektem jest wyłącznie kłamstwo, kłamstwo bezczelne i co najgorsze, nadzwyczaj skuteczne, bo żerujące na najniższych ludzkich instynktach oraz zwykłej ludzkiej głupocie. Wszędzie, i tu i tam, takiej samej. Dlatego mam apel do animatorów i sympatyków owej zabawy: bywa że wasz psikus ma kolor krwi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...