Od dwóch dni mamy wszyscy w głowie owe zdjęcia Ewy Kopacz z tymi ruskimi rzeźnikami, a gdy chodzi o mnie, to ten jeden szczegół, gdy ona się przytula do tych tatuaży. Patrzyłem na to zdjęcie wczoraj niemal przez cały dzień i nie mogłem nie pomyśleć, że ona zachowała się jak się zachowała, bo ich właściciel ją zwyczajnie uwiódł. Cała ta atmosfera siły i nieopisanej wręcz przemocy musiała ją tak podniecić, że ona uczepiła się tego ramienia wręcz odruchowo. Dziś też zajrzałem do komentarzy pod wczorajszym tekstem i tam, jakże celnie i na miejscu, czytelnik crimsonking jakimś cudem przypomniał sobie tekst jeszcze z roku 2011, zatytułowany „Mistrz i Małgorzata - wersja hardcore”, w którym opisałem tego typu opętanie po raz pierwszy. Gdyby ktoś nie pamiętał, to przypominam.
Wpis który w tym momencie powstaje, od
samego początku jest wynikiem pomyłki. Pomyłki błogosławionej, ale o tym na
koniec. O co poszło? Otóż kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że Małgorzata
Domagalik do kolejnego programu zaprosiła lidera czarno-metalowego zespołu o
dźwięcznej nazwie Behemoth, Adama Darskiego, uznałem że muszę
najpierw ten wywiad obejrzeć, a następnie skomentować go na tym blogu. Ktoś
mnie spyta, jak to możliwe, że jeszcze przed zapoznaniem się z wymianą między
Domagalikową a tym Darskim, wiedziałem że będę w ogóle miał powód, by o
czymkolwiek pisać? Tu właśnie tkwił ten błąd. Ja znam trochę Małgorzatę
Domagalik i równie trochę Darskiego, i to czym on się zajmuje. I z tej wiedzy
mogłem wnioskować, że zapowiadana rozmowa potoczy się w bardzo jednoznacznym
kierunku. Domagalik będzie go pytała o diabła, a on będzie ją sobie skutecznie
owijał wokół palca, i na koniec programu zostawi ją w takim stanie, że ona
będzie wiedziała tylko jedno. Żadnego diabła nie ma, jest tylko słońce i drzewo
i wieczna pustka, albo coś równie chorego, a sam Nergal – on sam na siebie tak
woła – jest przemiłym, oczytanym i wybitnie inteligentnym chłopcem o ujmującym
uśmiechu. A wiedząc że tak będzie – nawet nie dlatego że Domagalik jest
zwyczajnie głupia – ale z tej prostej przyczyny, że na kogoś takiego jak ten
Nergal można wyłącznie wysyłać doświadczonego egzorcystę, a jak egzorcysta nie
da rady, to po prostu snajpera, a nie jakąś telewizyjną gwiazdkę, pomyślałem sobie,
że będzie trzeba dać świadectwo. Żeby przynajmniej w ten sposób spróbować
zrównoważyć publiczne szkody, jakie niewątpliwie Domagalik swoją
blond-bezmyślnością narobi.
I
oto, od samego początku programu widać biło, że nic z tego nie będzie. Że nawet
ja – ze swoim naprawdę bardzo krytycznym poglądem na intelektualne możliwości
Małgorzaty Domagalik – nie doceniłem stanu w jakim ta nieszczęsna kobieta się
znajduje. Od samego początku, od pierwszego spojrzenia, od pierwszego słowa,
widać było że Domagalik jest w najbardziej przykry sposób w tym Nergalu
zakochana. Zakochana w taki sposób, jak pewien typ nauczycielek zakochuje się w
niektórych bardziej przebiegłych uczniach, czy panie psychoterapeutki w
psychopatach, których miały zbadać i już w pierwszym dniu okazało się, kto tu w
tym pojedynku jest intelektualnie sprawniejszy. Od momentu jak ona wybłagała,
żeby Darski pozwolił do siebie mówić „Adamie” i do niej zwracał się per
„Małgorzato”, przez prośbę, żeby pozwolił sobie zrobić z nią zdjęcie, po
finałowe „Fajnie z tobą rozmawiać”, to co Małgorzata Domagalik odstawiła na
oczach telewidzów było tak straszne, że w pewnym momencie zacząłem się
autentycznie obawiać, że ona za moment poprosi go nagle, żeby pozwolił jej
dotknąć swojego tatuażu, albo wręcz żeby ją pocałował. Teraz już wiem, dlaczego
program, który na samym początku był nadawany na żywo, od pewnego czasu jest
już nagrywany. Widocznie kierownictwo TVN-u zna Małgorzatę
Domagalik odpowiednio dobrze, a głupio zrywać umowę.
Skoro nie było o diable, to o czym było?
O wszystkim. O życiu, o muzyce, o dzieciństwie, o szkole, o ukochanej gitarze,
o miłości, o pięknie, o książkach. Domagalik mówiła mu o tym, jak jej się
podoba jego muzyka, jej intensywność i ta „ściana dźwięku” i te emocje, a sam
Darski przez cały czas był cudownie elokwentny, sympatyczny, uśmiechnięty,
elegancki… no i piękny. Przepiękny. Dlaczego? Skąd? W jaki sposób? Domagalik go
o to nie pytała. Nie miała ani siły, ani chęci, ani potrzeby. W końcu on sam,
widząc że traci czas, i zamiast mówić o sprawach ważnych, musi odpierać awanse
jakiejś pani, nie wytrzymał i parę razy powiedział nam, o co chodzi. Sam z
siebie. W końcu on tam też nie był po to żeby się polansować – jemu to jest
naprawdę niepotrzebne – ale żeby, tak jak my, dawać świadectwo. A więc
powiedział na przykład, że jego wszystkie piosenki są „o miłości i Jezusie”.
Czy o miłości do Szatana i nienawiści do Jezusa? On tego nie powiedział, a ona
oczywiście nie spytała. Ale z uśmiechu – jej i jego – widać było, że jest
dobrze. I cudownie. Ale wspomniał też i o samym Szatanie – bez pytania, bez
potrzeby. Że jest mądry i elegancki, i sympatyczny i wyszczekany. I że jego
bardzo bawi, kiedy widzi jak ludzie ulegają temu urokowi bardziej niż choćby
tej jakiejś Biblii.
Pod sam koniec rozmowy, Małgorzata
powiedziała, że to taki paradoks, że on swoją pierwszą gitarę kupił za
pieniądze, które otrzymał z okazji Pierwszej Komunii. A Mistrz jej na to z
miłym uśmiechem, że to rzeczywiście piękne. Naprawdę piękne. I na to mój syn, o
którym już tu wspominałem, że on z całą pewnością ma w sobie coś szczególnego,
zawołał wesoło: „O! To on jest ochrzczony! W ten sposób jest, jak my, Dzieckiem
Bożym. I już go nic nie uratuje”.
Przed chwilą pewien mój bardzo bliski
kolega powiedział mi, żebym się tak nie cieszył. Bo choć wszyscy należymy do
Boga, to jednocześnie jesteśmy doskonale wolni i możemy Bogu powiedzieć „nie”.
No tak. To jest prawdziwa tajemnica. To jest tajemnica naszej wiary, naszego
upadku i Jego miłości. Okazuje się, że jednak warto czasem oglądać ten TVN.
Dla takich refleksji? Jeśli chodzi o mnie, gotów byłbym nawet za to płacić.
Zdjęcie Kopacz z tym wytatuowanym czekistą można zestawić z fotką Tuska na którym on próbował wymusić "przybicie żółwika" z Putinem. Oni zobaczyli skalę i możliwości tego zła w działaniu i to ich uwiodło dokumentnie. Zapragnęli być częścią tej mocy i zrzucić z siebie odpowiedzialność na kogoś większego. Jak to wyszło widzieliśmy.
OdpowiedzUsuń