Gdy chodzi o panią poseł Joannę
Lichocką, to moje zdanie na jej temat jest niemal od pierwszej chwili, gdy
usłyszałem jej głos, pozostaje niezmienne i jednoznaczne, znacznie bardziej
skomplikowana sprawa jest z Janem Pospieszalskim, oryginalnie muzykiem do
wynajęcia, a od lat też telewizyjnym dziennikarzem oraz politycznym
komentatorem. Otóż, gdy chodzi o Pospieszalskiego, był czas gdy go szanowałem,
a dziś na swoje usprawiedliwienie mam to, że ów czas to były lata gdy wszyscy
byliśmy wręcz spragnieni tego, by poglądy, które sobie ceniliśmy i szanowali,
były podzielane również na tak zwanym „zewnątrz”. Od wielu już jednak lat – i
od razu zastrzegam się, że nie mam tu na myśli owego roku 2010, gdy ów Pospieszalski
zaprosił mnie do swojego programu, jako osobę która praktycznie stworzyła temat
tego akurat wydania, i ostatecznie potraktował mnie zaledwie jak klasyczny „głos
z publiczności” – nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Jan Pospieszalski to
zaledwie jedna z owych wielu dramatycznie płytkich i intelektualnie
nieciekawych medialnych osobowości, która jedyne co ma do zaoferowania to swoje
nabyte lata temu poglądy i przekonania, do których jest przywiązany tak jak
pewien rodzaj staruszków, którzy nie są w stanie pić z innego kubeczka, jak z
tego z napisem „cukier krzepi”, no i
jeszcze ów znany nam wszystkim publiczny sznyt.
Piszę dziś o Pospieszalskim, a wspominam
Lichocką, w związku z pewnym, głównie internetowym, zamieszaniem, związanym z
tym że Pospieszalski, jak to on, w swoim
nadawanym jeszcze od najbardziej ponurych czasów rzadów Platformy Obywatelskiej
telewizyjnym programie – swoją drogą, tradycyjnie emitowanym w porze gdy
przeciętny Polak kładzie się do snu –
zatytułowanym „Warto rozmawiać”, zaczął się zachowywać tak, jak gdyby
jedyną jego misją było propagowanie nadzwyczaj ekstrawaganckich poglądów swoich
i swoich kolegów. Gdy chodzi o mnie, audycji Pospieszalskiego z zasady od wielu
już lat – podobnie jak wielu innych telewizyjnych programów – nie oglądam,
podobnie też jak staram się nie zwracać uwagi na jego felietony w tak zwanej
„prawicowej prasie”, natomiast przyznaję – wspomniałem o tym zresztą już w
jednym z wcześniejszych felietonów tu na blogu – obejrzałem wydanie pewnego
„Warto rozmawiać”, które w całości było poświęcone egzorcyzmowaniu papieża Franciszka i nikt z
zaproszonych, pobożnych jak jasna cholera, gości ani jednym słowem nie
wspomniał o tym, że może jednak – skoro wszyscy zgromadzeni w studio to
przynajmniej zdeklarowani członkowie Kościoła Powszechnego – należało by
uszanować przekazaną nam przez Jezusa Zmartwychwstałego hierarchię. To wtedy po
raz pierwszy – a zaznaczam, że wcześniej okazji do tego parę również było –
pomyślałem sobie, że przydałoby się, by znalazł się ktoś, kto najpierw może
wyjaśni Pospieszalskiemu, że owa audycja to nie jego prywatny interes, ale
publiczna telewizja, ze swoimi zadaniami oraz misją, a jeśli nie zechce owego
wyjaśnienia wysłuchać, to mu ten, wydawałoby się że wieczny, projekt odbierze.
Jak pewnie większość z nas się
orientuje, gdy chodzi zarówno o samo zjawisko pandemii, jak i sposoby walki z
nią, ze szczególnym uwzględnieniem polityki Rządu RP, wywołują one reakcje
skrajne w tym sensie, że z jednej strony mamy „ciemną masę”, posłusznie
realizującą zalecenia przedstawiane przez państwowe instytucje, a z drugiej
wściekłą grupę „oświeconych”, przekonaną, że tak naprawdę o żadnej pandemii
mowy być nie może, wszystko to stanowi zaledwie globalne oszustwo, a wszystkie
związane z nią restrykcję tworzą wyłącznie albo demonstrację kompletnego
skretynienia, względnie fragment większego tajnego projektu mającego na celu
zredukowanie ludności świata o jedną trzecią. Gdy używam słowa „wściekła” nie
przesadzam w najmniejszym stopniu, bo w rzeczy samej poziom emocji po stronie
kwestionującej nawet jeśli nie samą pandemię – bo tu akurat sprawa nie jest aż
tak prosta – to sposoby walki z nią, niekiedy wykracza poza dostępną skalę.
Proszę spojrzeć na parę przykładów wziętych z, co by nie mówić, zdecydowanie
wpływowego nawet w skali globalnej Twittera:
„Powiem
Wam, że nic mi tak ostatnio nie daje radości jak widok Rodaków i Rodaczek,
omijających mnie bez szmaty, wielki łukiem”;
„Oglądacie
na żywo konfę rzecznika MZ ? Przecież to szmaciarz...pospolita kurwa , która
łże.....”;
„Nie mam
zdrowia do słuchania tego skurwysyna”;
„Ha, ha,
ha, przecież to są jakieś jaja.....A Wy dalej chodźcie w szmatach na ryju z
poczuciem , że ratujecie czyjeś życie.....Nawet mi was nie żal. Tak - to jest
wojna - gardzę wami idiotami”;
„Po 14
tygodniach 2021 roku pan Niedzielski i Morawicki z Horbanem, Sutkowskim,
Simonem i wieloma innymi, za przyzwoleniem pana Kaczyńskiego, wymordowali
prawie 40 tys. Polaków”.
I tak dalej, i tak dalej, i niech mi
nikt nie mówi, że to jest jakaś nisza. Mnie akurat wystarczy każdy spacer z
moim psem, gdzie dzień w dzień mijam dziesiątki osób bez maseczek, choćby i na
szyi, by się zorientować, że mamy do czynienia z autentyczną armią.
I na to wszystko przychodzi Jan
Pospieszalski, człowiek od pewnie już dwudziestu lat zatrudniany przez
publiczną telewizję, a więc w ten czy inny sposób medialny przedstawiciel
polskiego panstwa i decyduje się realizować przekaz, którego celem, jak by nie
patrzeć, jest utrzymywanie tego elementu w jego przekonaniu, że kiedy brytyjska
królowa na pogrzebie swojego męża występuje w maseczce, to albo z rozkazu Billa
Gatesa, albo co najmniej Henry’ego Kissingera, ewentualnie przez to, że zamiast
wysłuchać tego co na temat tak zwanej „pandemii” ma do powiedzenia Grzegorz
Braun, zdaje się na jakieś uzyskiwane z mainstreamu plotki.
W tej sytuacji nie mam innego wyjścia jak
zakomunikować, że – bez względu na to, jakie intencje kierowały posłanką Joanną
Lichocką, gdy pisała na Pospieszalskiego donos do Jacka Kurskiego, no i tym
bardziej niezależnie od tego co ów Jacek Kurski tak naprawdę, jeśli go w ogóle
to cokolwiek obchodzi, o tym wszystkim myśli – uważam, że nadszedł najwyższy
czas, by przywołać Jana Pospieszalskiego do porządku, a jeśli nie posłucha, to
skierować go na odcinek, gdzie, gdy chodzi o mnie, może się produkować nawet jako
Żorżyk – gitarzysta basowy.
Nagle nie przeszkadza też, że to Pospieszalski, że to TVPis; ważne jest tylko że wpisuje się, jest nasz, co się stało, nie wierzę że to puścili, itd . Nie oglądałem i nie zamierzam, ale ten zachwyt jest zabawny.
OdpowiedzUsuń