Dziś przedstawiam swój najnowszy felieton do "Warszawskiej Gazety". Powinno być dobrze.
Mimo że do Lecha Wałęsy mam stosunek z
jednej strony pełen pogardy, a z drugiej zwykłego, ludzkiego współczucia, muszę
mu oddać sprawiedliwość, bo gdyby nie on, nigdy bym się nie dowiedział o
istnieniu portalu działającego w Internecie pod nazwą flexi.pl. Od razu jednak
muszę zaznaczyć, że nie mam bladego pojęcia, czym się ów flexi.pl zajmuje, ani
też nie mam najmniejszego zamiaru by się tu próbować czegokolwiek dowiedzieć,
natomiast dzięki aktywności prowadzonej w Internecie przez wspomnianego Lecha
Wałęsy dowiedziałem się, że na wspomnianym profilu zdecydował się on zamieścić
następujący anons:
Doświadczony przywódca,
świetny mówca, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, prezydent RP 1990 – 1995,
współzałożyciel i pierwszy przewodniczący NSZZ Solidarność, poprowadzi
spotkania i szkolenia z leadership, przyjmie zaproszenia na spotkania
motywacyjne w firmach, ale też w rodzinach, możliwe dodatkowe usługi
promocyjne, wspólne zdjęcia autografy.
Mimo, że mam emeryturę
prezydencką, ale też czuję, że chcę się dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem w
budowaniu dobreprzywódcami państw, z królami, z Papieżem, chętnie przekażę
doświadczenia i wiedzę w polskich firmach, wezmę udział w ich promocji na
świecie, by budować realną wartość polskiej gospodarki.
Spotkanie 1-2 godz. cena od
20 tys. zł ( cena do ustalenia).
W sprawach rezerwacji terminów
oraz zakresu praw do wizerunku prosimy o kontakt. Możliwe również ustalenie
innych warunków promocji dla firm w ramach wspierania polskiej gospodarki za
granicą”.
Gdy tu i ówdzie, w tym również w
Internecie,
śledzę rozwój zdarzeń, nie mogę nie zauważyć, że gdy chodzi akurat o Lecha
Wałęsę, znaleźliśmy się na granicy, co oznacza, że jeszcze chwila, a to
nazwisko zniknie z naszej pamięci, tu jednak poczułem, że są rzeczy, których
zapomnieć nie będą w stanie nawet pokolenia. Oto Lech Wałęsa – ten Lech Wałęsa
– szuka frajera, który za głupie 20 tys. zł. zechce wysłuchać historii o tym,
jak jego żona wydaje więcej niż on jest w stanie przynieść, podczas gdy on słynne
tysiące tysięcy dolarów uzyskanych z tak zwanych motywacyjnych wykładów zdążył
już wydać .
Ale mało tego. Otóż gdyby tu tylko
chodziło o Wałęsę, moglibyśmy na tę żenadę machnąć ręką, tu jednak trzeba reakcji
poważniejszej. Otóż jeśli wczytamy się uważnie
w zamieszczony na portalu flexi.pl pod nazwiskiem Lecha Wałęsy apel o finansowe
wsparcie, nie możemy nie zauważyć, że to nie Lech Wałęsa jest faktycznym
autorem tego anonsu, lecz któraś z osób czuwających od lat, by tak długo jak to
tylko możliwe nic mu się złego nie stało. Ów apel musiał zredagować któryś z
Lecha Wałęsy opiekunów, i to on, jako przedstawiciel znacznie większego
projektu, wrzucił owe 20 tysięcy za godzinę gadki, licząc na to, że w ten
sposób uda się jeszcze trochę z tego nieszczęśnika wydusić.
A na horyzoncie jeszcze pojawia się klasyczna
pralnia. W końcu 20 patyków za nic to nie żart.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.