sobota, 13 lutego 2021

Czy Zenek Martyniuk okaże się polskim Tomem Jonesem?

         Wspominany tu niejednokrotnie Bob Greene opisał swego czasu historię pewnej starszej pani nazwiskiem Charlotte Hybl z Illinois, której numer telefonu nieszczęśliwie był identyczny z numerem agencji świadczącej tak zwany „seks przez telefon”, z tą różnicą, że owa agencja miała siedzibę w Kalifornii  i od pierwszego dnia, gdy rozpoczęła swoją działalność, na numer pani Hybl, głównie porach nocnych, zaczęła wydzwaniać banda zboczeńców, dla których nie było żadnej różnicy między sekwencją „213” i „312”, gdy ich naczelnym pragnieniem było się – pardon me french – spuścić. Pani Hybl, chcąc się dowiedzieć kim jest agencja, która przyczyniła się do jej kłopotów, i podjąć odpowiednie kroki, przeprowadziła odpowiednie śledztwo, w wyniku którego dowiedziała się, że ów nieszczęsny numer telefonu jest zamieszczany w magazynie „Hustler”. Udała się więc do najbliższego kiosku, wzięła z półki egzemplarz pisma, otworzyła, ale, jak pisze Greene, natychmiast musiała go zamknąć, ponieważ nie była w stanie znieść tego, co tam zobaczyła.

       Co było dalej, jest oczywiście szalenie ciekawe, ale ponieważ dla tematu dzisiejszej notki nie ma najmniejszego znaczenia, powiem tylko , że kiedy wczoraj chciałem włączyć sobie mecz Igi Świątek, z nieznanego mi powodu przed moimi oczyma pojawił się aktualnie nadawany program telewizji TVN24, a ja po zaledwie minucie wsłuchiwania się w to co mnie z tamtej strony zaatakowało, musiałem, podobnie jak pani Hybl przed laty, natychmiast przełączyć ów kanał na teraz już nie pamiętam co, ale daję słowo, że to mógł być nawet któryś z oferowanych przez NC+ kanałów pornograficznych. A teraz mogę jedynie zapewnić wszystkich, że nawet wtedy gorzej by nie było.

         Czemu w ów dziwny sposób zaczynam dzisiejszy felieton? Rzecz mianowicie w tym, że to co ujrzałem i usłyszałem, gdy na moim ekranie pojawiła się telewizja TVN24, w jednej chwili kazało mi się zadumać nad tym, co nam dziś daje publiczna telewizja oraz prezes Kurski osobiście, a już w następnej chwili uznać za stosowne, by powrócić do spraw poruszonych w notce wczorajszej i problem tam ledwie skromnie zaznaczony, nieco poszerzyć. A sprawa, co powinniśmy w tym momencie przyjąć do wiadomości, jest nadzwyczaj poważna. Otóż chodzi o to, że w takim roku 2007, wspomniana telewizja publiczna, rządzona przez śp. Andrzeja Urbańskiego, człowieka jak najbardziej związanego z PiS-em oraz przede wszystkim z jeszcze żyjącym prezydentem Kaczyńskim, nie miała żadnej praktycznej możliwości by nie wziąć udziału w akcji „Schowaj babci dowód”, która w ciągu zaledwie kilku tygodni doprowadziła do upadku rządu Prawa i Sprawiedliwości. Dziś, jak czytam tu i ówdzie, owa czarna akcja była indywidualną inicjatywą pewnego skromnego człowieka, który tak naprawdę miał na sercu wyłącznie zachęcenie nas wszystkich do tego byśmy porozmawiali z naszymi babciami, opowiedzieli im kto jest kim na politycznej scenie i namówił je do udziału w wyborach, i w związku z tym rozesłał on drogą esemesową owo hasło, powodując, że ono stało się bardzo popularne i doprowadziło do społecznego przebudzenia i odsunięcia PiS-u od władzy. Rzecz jednak ma się zupełnie inaczej, a ja, jeśli twierdzę, że to wiem, to dlatego, że byłem wówczas na miejscu i doskonale pamiętam co się wówczas działo.

      Otóż w momencie gdy Jarosław Kaczyński złożył dymisję swojego rządu, a prezydent rozpisał przyspieszone wybory, pozycja Prawa i Sprawiedliwości jako zwycięzcy była niekwestionowana. Wedle wszystkich sondaży, Platforma Obywatelska nie miała najmniejszych szans, by przejąć władzę, no i w tym momencie do akcji wkroczył Leszek Balcerowicz z projektem Forum Obywatelskiego Rozwoju – jak dziś już wiemy, o oryginalnej nazwie Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau – i w ciągu wspomnianych paru tygodni uruchomił ruch, który w sposób absolutnie bezprecedensowy zmienił kształt polskiej sceny politycznej. Na czym owa akcja polegała? Otóż plan był taki, by w obliczu nadchodzącej nieuchronnie kompromitującej porażki Platformy Obywatelskiej, niemal rzutem na taśmę, zachęcić do udziału w wyborach ludzi młodych, polityką kompletnie niezainteresowanych, nie mających pojęcia kto jest kim, ale za to lubiących Internet i dobrą zabawę, i namówić ich do głosowania przeciwko PiS-owi.

       Dziś czytam tu i ówdzie, że ani Leszek Balcerowicz, ani jego Forum, ani tym bardziej ogólnopolskie media, w tym publiczna telewizja, nie miały z tym nic wspólnego, ale ja doskonale pamiętam – bo byłem tam i wszystko z dużą uwagą obserwowałem – jak w październiku roku 2007 ruszyła akcja „Zmień kraj – idź na wybory” i przez kolejne tygodnie, gdy chodzi o tak zwaną kampanię wyborczą, nie istniało nic innego. Owa akcja – zachowując wszelkie pozory wyłącznie profrekwencyjnej – zdominowała cała przestrzeń publiczną, włącznie z Internetem oraz jak najbardziej wszelkimi innymi mediami, do tego stopnia, że nawet w czasie ciszy wyborczej każdy zainteresowany mógł usłyszeć wezwanie „Schowaj babci dowód”.

       Jak mówię, dziś prawie nikt już tego nie pamięta, ale ja mam wciąż mam przed oczyma choćby ową internetową stronę koalicja21pazdziernika.pl – po której dziś już wyłącznie pozostał link do firmy, którą ja wyprodukowała, o nazwie pzl.pl – która wedle wszelkich znanych nam estetycznych wzorów dostarczanych przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, przy wsparciu wszelkich możliwych organizacji, w tym jak najbardziej Forum Obywatelskiego Rozwoju, prowadziła nie tylko akcję „Zmień kraj, idź na wybory”, „Parlament – zrób to sam”, ale jak najbardziej również „Schowaj babci dowód”. Gdy chodzi o Internet, wówczas nie było nic innego. Owa strona – ta pstrokacizna, te kolory, ta zabawa, te jaja wreszcie – to był hit, którego nie było w stanie przebić nic.

         Córka moja, wówczas jeszcze studentka, powiedziała mi, że jej koleżanki i koledzy nie mówią o niczym innych jak o wyborach, a ich zainteresowanie ogranicza się jedynie do dwóch kwestii: trzeba iść na wybory i trzeba głosować na wszystkich tylko nie na PiS, bo to są jacyś komuniści, ewentualnie faszyści, albo po prostu banda wariatów. No i w końcu doszło do owych wyborów, w których, jak się następnie dowiedzieliśmy z tych czy innych sondaży, wzięło udział o trzy czy cztery miliony więcej osób poniżej trzydziestego roku życia niż zwykle, i Prawo i Sprawiedliwość sromotnie owo starcie przegrało.

         W tym momencie proponuję, już na zakończenie, wrócić do kwestii owego hasła „Schowaj babci dowód”. Dziś słyszę, że z tym nic do czynienia nie miał ani Leszek Balcerowicz, ani ogólnopolskie media, w tym publiczna telewizja, ale był to zaledwie projekt jednego skromnego internauty, który je wymyślił i uruchomił całą akcję. Otóż, przepraszam bardzo ale trzeba być kompletnym idiotą, by uwierzyć, że takie rzeczy się dzieją. Owo hasło dziś pozostaje praktycznie jedynym wspomnieniem po tamtym przekręcie. Dziś nikt z nas nie pamięta ani hasła „Zmień kraj idź na wybory”, ani „Parlament – zrób to sam”, ani nawet owej nazwy „Koalicja 21 października”, natomiast chowanie dowodu osobistego babci jak najbardziej. I czy naprawdę jest tu jeszcze ktoś, kto uwierzy, że za tym stał jakiś jeden biedaczek, który tylko chciał sobie zażartować?

       Telewizja. Staram się dziś znaleźć jakieś ślady owej akcji sprzed lat i przyznaję, że jest ciężko. Wszystko na co udało mi się trafić, już jakoś tam przedstawiłem, natomiast faktycznie pozostaje telewizja – telewzja państwowa jak najbardziej. Otóż, jak dziś czytam tam gdzie jeszcze cokolwiek przeczytać można, pojawiła się wówczas kwestia ukarania owej telewizji za to, że do samego końca kampanii, a nawet o dwa dni dłużej, zachęcała ona nie tyle do samego uczestnictwa wyborach, ale do odsunięcia od władzy Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście, nic z tego nie wyszło, wszyscy zainteresowani poza nie liczącym sie już PiS-em ogłosili, że żadnych zakłóceń nie było i na kolejne osiem lat Polska wpadła w łapy mafii.

         Telewzja. Oglądałem wczoraj Wiadomości TVP i przyznaję, że gdy idzie o propagandę, było to już mistrzostwo świata. Szczególnie podobał mi się fragment gdy wyszydzono jakąś bidulę z TVN24, która swego czasu informowała widzów, że piłkarz Ronaldo strzelił dwa gole i w ten sposób jako jedyny piłkarz w historii zdobył dwa „tak zwane hat-tricki”, zwłaszcza gdy ja wciąż pamiętam tekst z portalu wpolityce.pl braci Karnowskich, gdzie wciąż jak najbardziej aktywny dziennikarz portalu, Aleksander Majewski podał co następuje:

Znany portorykański śpiewak, gitarzysta i kompozytor, Jose Feliciano nie żyje. Jak poinformowała policja i lokalne media, w czwartek w wypadku samochodowym . Muzyk miał 78 lat. Pozostawił żonę i czterech synów. Według informacji podanych przez policję i prasę do wypadku doszło przed świtem w czwartek. Samochód, którym Feliciano jechał sam, uderzył w słup wysokiego napięcia. Jose Feliciano urodził się w 1945 roku. Ociemniały od urodzenia, już od najmłodszych lat grał i śpiewał w klubach Harlemu i Greenwich Village. Jego właściwa kariera rozpoczęła się występem na Newport Folk Festival w 1964 r. Tam został po raz pierwszy zauważony przez szeroką publiczność, krytyków i wydawnictwa płytowe. Jego bogaty repertuar tworzyły piosenki…”.

         A zatem, jak widzimy, tak zwane zidiocenie rozkłada się zasadniczo równo. Ja jednak chciałbym dziś zadeklarować, że w obliczu tego z czym mamy do czynienia dziś, oraz w związku z zagrożeniami jakie przed nami, chciałbym oświadczyć, że w moim przekonaniu, jedyna nadzieja jaka obecnej chwili stoi przed Polską leży w publicznej telewizji. Jeśli ją stracimy, stracimy wszystko i nikt tego nie wie lepiej niż choćby Leszek Balcerowicz ze swoim FOR-em. Przyszedł czas gdy media są wszystkim, a poza nimi nie ma nic, o czym znakomicie świadczy choćby fakt dożywotniego zakazu zamieszczania przez Donalda Trumpa jakichkolwiek komentarzy na Twitterze. Powiem zupełnie szczerze, że dziś jestem w takim nastroju, że gotów jestem uznać, że TVP to dziś jest już ów Ostatni Kowboj. Z Kirkiem Douglasem jak najbardziej.

         A ja sobie już na sam koniec przypominam przepiękny film „Marsjanie atakują”, gdzie na sam koniec okazuje się że ostatnią bronią ludzkości przed ową dziczą jest Tom Jones i jego piosenki. My wprawdzie Toma Jonesa nie mamy i mieć nie będziemy, ale mam nadzieję, że Zenek na to akurat wyzwanie nam wystarczy. Bo jeśli nie, to jesteśmy w czarnej dupie.



 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...