piątek, 26 lutego 2021

O władzy pierwszej i jedynej

 

Ponieważ jest piątek, do kiosków trafił kolejny numer „Warszawskiej Gazety”, a w nim i mój felieton. Tym razem o władzy pierwszej z wielu. Zapraszam.

 

Jak pewnie większość z nas wie, były prezydent Stanów Zjednoczonych został przez zarząd Twittera dożywotnio zablokowany, co – tu wyjaśnienie dla części mniej zorientowanych czytelników – oznacza, że on akurat od dziś do końca świata nie będzie mógł, jako Donald Trump, aktywnie korzystać z owego medium. Czy dotychczas ktokolwiek – a mam tu na myśli oczywiście wszelkie inne komunikatory – zdecydował się na tego typu gest w stosunku do kogokolwiek, nic mi nie wiadomo, podejrzewam jednak, że nawet jeśli, to nie mieliśmy do czynienia z kimś choćby w jednym procencie w randze byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jest dziś jednak tak, że oto właśnie Donald Trump dowiedział się, że w kwestii komunikowania się ze światem przy pomocy Twittera, będzie on mógł przekazywać swoje komunikaty wyłącznie jako Józef Nowak z Pułtuska. A wszystko przez to, że okazał się starym kłamcą, co w Internecie, jak wiemy, jest przestępstwem wręcz niewyobrażalnym.

       My tu oczywiście wiemy, dlaczego oni wzięli się akurat za Donalda Trumpa, zwłaszcza gdy jasne jest, że to właśnie on tak naprawdę wygrał ostatnie wybory i poparcie dla niego może już tylko z każdym rokiem rosnąć, nas natomiast interesuje dziś coś nie do końca związanego z Trumpem i sytuacją w jakiej się znalazły Stany Zjednoczone, a mianowicie to, jak bardzo, ni stąd ni z owąd, media stały się do tego stopnia pierwszą władzą, że ich właściciele doskonale zdają sobie sprawę z tego, że bez nich żadne, choćby najbardziej niewinne kłamstwo, się nie uchowa. W ostatnich latach widzą bardzo wyraźnie i oni, ale przy okazji również my, że bez wsparcia mediów, ani nie utrzyma się jakakolwiek władza, ani żadna nowa władza nie powstanie.

        Gdy chodzi o nas, dziś przez Polskę przewala się fala walki o tak zwane „wolne media”. Napięcie jakie się w związku z tą awanturą wytworzyło, wskazuje bardzo jasno i wyraźnie, że tak naprawdę nie ma znaczenia ani COVID, ani 500+, ani trzynasta czy czternasta emerytura, ani sukcesy polskiej gospodarki w dobie pandemii, ale jedynie to, kto będzie kontrolował ogólnopolskie media, które, jak wiemy dzielą się na RTV oraz całą resztę, i że jeśli ów podział zostanie zachowany, to nie ma takiej siły, by Polskie Państwo się choćby zachwiało.

       Osoby czytające ten felieton zdają sobie sprawę z nędzy oferty publicznej telewizji, a zwłaszcza jej propagandowego ramienia w postaci TVPInfo. Wielu z nas zapewne myśli też sobie, że tak dłużej ciągnąć się nie da i jeśli natychmiast nie wyrzucimy prezesa Kurskiego i nie zastąpimy go kimś bardziej stonowanym, to Polska na tym wyłącznie straci. Otóż nie. Polska nie dość że straci, ale przestanie istnieć, jeśli nie daj Boże stracimy publiczne media, bo wówczas okaże się, że zostanie nam naprawdę już tylko Twitter, no i oczywiście – z owych bardziej poważnych nadawców – Onet.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...