Gdy mijała kolejna niedziela owego
trąbienia pod wezwaniem Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy, do studia Radia
Zet zaproszony został Stanisław Karczewski, i prowadząca rozmowę dziennikarka
zapytała Marszałka, czy już „dał na Orkiestrę”. Nie zapamiętałem dokładnie, co
Karczewski na ową bezczelność odpowiedział, ale było to jakieś żałosne
wykręcanie się, że chciał, ale nie miał okazji, czy że da później, czy jeszcze
coś innego. A ja sobie pomyślałem, że on akurat, czyli było nie było osoba
publiczna, miał naprawdę dużo czasu, by przygotować sobie na tę okoliczność
odpowiednią odpowiedź i odpowiedzieć tej dziwnej kobiecie cytatem z Ewangelii: „Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą,
jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili” i ewentualnie
dołożyć do tego jakiś krótki komentarz. Tymczasem on nie powiedział nic i również
tym razem zło odniosło swoje kolejne zwycięstwo.
Przeżywamy dziś dzień Środy Popielcowej
i po raz kolejny możemy usłyszeć całość owej niezwykłej nauki Pana Jezusa, a ja
sobie myślę, że to naprawdę nieczęsto się zdarza, byśmy mieli okazję stanąć
wobec zjawiska w sposób tak oczywisty złego, jakim jest Jerzy Owsiak ze swoim
projektem, zjawiska tak w gruncie rzeczy kompletnie bezradnego wobec słów tak
jednoznacznych i oczywistych, i pozostawać wobec tego wszystkiego w stanie aż
takiej bezradności. Mówi do nas Jezus byśmy „nie trąbili”, a kiedy nas atakują
owe trąby, w dodatku występujące pod w sposób oczywiście szyderczy nazwą „wielkiej
orkiestry”, my nie jesteśmy w stanie stanąć w prawdzie i przynajmniej wzruszyć
ramionami.
Kiedy jeszcze widziałem sens dzielenia
się takimi czy innymi refleksjami na temat Jerzego Owsiaka i owego corocznego
szaleństwa, przedstawiłem tu tekst zatytułowany "O Jurku, któremu zabrakło
atomów”, gdzie wspomniałem o pewnej matematyczno-fizycznej zabawie. Krótko
mówiąc chodziło o to, żeby zgadnąć jak gruba będzie zwykła chusteczka
higieniczna jeśli złożymy ją 50 razy i dowiedzieć się, że nie wolno mieszać
fizyki z matematyką, z tego choćby względu, że w chusteczce nie ma
wystarczającej liczby atomów, by były one w stanie utworzyć ciąg od Ziemi do
Słońca. Opowiedziałem tę historię, ponieważ wydało mi się, że ona doskonale
pokazuje kłopot, jaki mamy kiedy z jednej strony wiemy, że nie należy „trąbić”,
„rozdzierać szat”, „wystawać na rogach ulic”, czy wreszcie „przyjmować posępnej
miny”, a z drugiej, gdy ktoś nas pyta, czemu tego nie robimy, nie jesteśmy w
stanie wydusić z siebie słowa w obawie, że ktoś nam pokaże dziecko, które już
miało umrzeć, ale nie umarło, bo ów dźwięk trąb je uzdrowił.
Mamy dziś początek Wielkiego Postu i ową
naukę, którą zostawił nam Jezus. On tego wprawdzie nie powiedział, ale myślę,
że nie zaszkodzi, jeśli zapamiętamy tę prawdę, że mieszanie matematyki z fizyką
nie ma najmniejszego sensu. I właściwie to by wystarczyło. Czuję dreszcz
podniecenia, kiedy sobie wyobrażam jak któryś z dziennikarzy pyta marszałka
Karczewskiego, czy kogokolwiek innego, o to, czemu nie przykleił sobie do klapy
czerwonego serduszka, a on odpowiada, że nie chciał mieszać matematyki z
fizyką. I już słyszę słowa: „Przepraszam, nie zrozumiałam” i kolejne: „To już
nie mój problem”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.