Ze względu na Święta no i przeciągający się czas zarazy, redakcja "Polski Niepodległej" zażyczyła sobie, by kolejną tablicę wysłać z dużo większym niż zwykle wyprzedzeniem, co spowodowało, że to czym będziemy się dziś bawić, w kioskach pojawi się dopiero za dwa tygodnie. To z kolei powoduje, że to wszystko będzie wówczas zaledwie szarym wspomnieniem. Na szczęście my mamy ten blog, a więc bardzo proszę.
Dzięki
zarazie, jaka nami ostatnio zawładnęła, stało się rzeczą znacznie trudniejszą
niż kiedykolwiek wcześniej przewidywać, w jakim stopniu to co nam się dziś
wydaje i o czym próbujemy rozmawiać, będzie miało jakiekolwiek znaczenie już w
paru kolejnych dniach, a zatem tym bardziej Tablica, jaką od pewnego czasu
przedstawiam tu czytelnikom „Polski Niepodległej”, skażona jest chorobą
ciężkiej doraźności. Tekst ten piszę w
Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, a zatem do jego publikacji zostało nam
dobrych parę tygodni, myślę sobie jednak, że nawet jeśli nic z tego co już za
chwilę nastąpi nie wytrzyma próby czasu, zawsze będzie można się smutno uśmiechnąć
i powiedzieć sobie, że było warto. Weźmy choćby takiego Bartosza Jóźwiaka, a
więc kogoś kto dla większości z nas pozostaje kimś kompletnie anonimowym, a tu
tymczasem okazuje się, że mamy do czynienia z aktualnym prezesem Unii Polityki
Realnej, a więc człowiekiem, który święty ogień realności przejął po takich jej
bohaterach jak Janusz Korwin Mike, Stanisław Michalkiewicz, by nie zapominać o
znanym nam aż nazbyt dobrze Rafale Ziemkiewiczu. Otóż proszę sobie wyobrazić,
że ów dzielny człowiek zabrał głos na Twitterze i oświadczył co następuje:
„Minister Szumowski odważył się na największe
świństwo. Ukradł nam Święta Zmartwychwstania Pańskiego. Nawet stalinowcy nie
podnieśli ręki na takie świętości. Mam skrajny wstręt do takich osób. Im
szybciej pozbędziemy się tego człowieka z rządu tym lepiej”.
Ups!
***
Komentarz
Jóźwiaka spotkał się z dość jednoznacznymi recenzjami ze strony internautów,
mnie jednak najbardziej spodobała się ta, gdzie ktoś zwrócił uwagę na fakt, że
skoro przeciwnicy tego rządu uważają, że wystarczy zaledwie jeden z jego
ministrów, by postawić na nogi cały Kościół Rzymsko-Katolicki na świecie, na
Watykanie zaczynając, a Krasiczynie pod Przemyślem kończąc, to znaczy, że oni
się znaleźli w stanie, z którego jedynym wyjściem jest się albo zwyczajnie
powiesić, albo przy odrobinie wiary w przyszłość, poszukać dla siebie szansy w
uprawie pietruszki z nadzieją, że koronawirus spowoduje ciężki kryzys i jej
cena skoczy do 20 zł za kilogram.
***
Mało tego
jednak. Otóż wydaje się, że prezes Unii Polityki Realnej uważa – i to uważa
publicznie – że w momencie gdy Mateusz Morawiecki wyrzuci z rządu ministra
Szumowskiego, będziemy wszyscy mogli już od najbliższej niedzieli pójść
normalnie do kościoła i się pobożnie tam udzielać, jak gdyby nigdy nic. A skoro
tak, to znaczy, że z nimi – a mówiąc „z nimi” mam na myśli całą znaną nam
gromadkę reprezentowaną dziś w wielkiej polityce przez Konfederację i jej
kandydata na urząd Prezydenta III RP – jest naprawdę już bardzo słabo. Niemal
tak słabo jak z może z aż nazbyt intensywnie eksploatowaną ostatnio kandydatką
Małgorzatą Kidawą-Błońską.
Powiem
szczerze, że nie mam wiedzy na temat powodów dla których ta nieszczęsna kobieta
postanowiła ostatnio włączyć do swoich kampanijnych narracji Bitwę pod
Grunwaldem, stało się jednak tak, że ona to uczyniła i przy okazji wywiadu
udzielonego „Gazecie Wyborczej” podzieliła się z nami następująca refleksją:
„Przecież to też było piękne, że moi
pradziadkowie, socjalista Wojciechowski i endek Grabski, przyjaźnili się, a ich
dzieci się pobrały. Moja babcia, Zofia Wojciechowska nauczyła mnie, że jeśli ma
się spokój i stanowczość, to można wiele zrobić, a przy okazji przejść przez
życie tak, żeby nikogo nie zranić. Mojego ojca zawsze śmieszyło, że nasi krewni
walczyli po jednej i po drugiej stronie bitwy pod Grunwaldem. Tata to odkrył.
A do mnie mówił: ‘Ty jesteś bardziej Wojciechowska niż Grabska’. Czyli bardziej
prospołeczna. Odpowiadałam: ‘Dobrze, bo po babci’”.
***
Niedawno
trafiłem na czyjś komentarz, którego autor wyznał, że jest mu już nadzwyczaj
niezręcznie wyszydzać kolejne postępki Kidawy-Błońskiej, bo to się staje
zwyczajnie nieludzkie. I ja to oczywiście rozumiem, natomiast autentycznie nie
jestem w stanie pojąć, z jakiej to przyczyny przeprowadzający rozmowę redaktor
było nie było, gdzieniegdzie przynajmniej, szanowanego dziennika, w momencie
gdy ich kandydatka się aż tak odsłoniła, nie krzyknął: „Pani Małgosiu, to
wycinamy”. Czy jest możliwe, że stan o jakim wspomniałem chwilę wcześniej, przy
okazji komentowania wystąpienia prezesa Jóźwiaka, rozpanoszył się wśród tego towarzystwa
jak sam koronawirus?
***
A przecież
są jeszcze artyści. Otóż znani nam aż nazbyt dobrze aktorzy Jerzy oraz syn jego
Maciej Stuhrowie, udzielili wypowiedzi dla telewizji TVN24 i pochwalili się
następującymi przemyśleniami. Najpierw Stuhr senior:
„W związku z rozprzestrzenianiem się
pandemii nie potrafię myśleć o wyborach prezydenckich ani zainteresować
jakimkolwiek programem jakiegokolwiek kandydata. To jest ode mnie strasznie
daleko. Uważam, że większość obywateli tak myśli. Tylko dlaczego przedstawiciele
władzy nas w tym mamią, okłamują, mówią, że to ważne i potrzebne dla
stabilizacji politycznej kraju? Przecież jak nic się nie zmieni, to dalej
będzie jakaś stabilizacja. Te same władze będą u władzy. W stanie wojennym to
przynajmniej wiedziałem, że wzięli nas wszystkich za gardło. A tutaj jeszcze
się udaje, że to dla naszego dobra. A to nie jest dla naszego dobra”.
Po seniorze
zabrał głos junior i było wprawdzie krócej, ale za to jeszcze zabawniej:
„Naszła mnie taka groteskowa, humorystyczna
myśl, to taki śmiech rezygnacji. Pomyślałem sobie: a niechże oni sobie zrobią
te wybory, niech sobie wybiorą tego swojego Andrzeja. Niech nam dadzą święty
spokój. Nie pójdę na wybory, jeżeli odbędą się w maju, bo życie mi miłe. Nie
pozwolę mojej rodzinie iść. A oni niech sobie go wybiorą”.
I ja
oczywiście szalenie kibicuję panu Maćkowi i jego bliskim, by pod żadnym pozorem
nie ulegli temu kłamstwu i nie daj Boże do wyborów poszli, natomiast
zastanawiam się mocno, dlaczego jeszcze prezydent Duda razem z premierem Morawieckim
nie przyczepili sobie do nosa czerwonych kulek, na głowy nie założyli czapek
Świętego Mikołaja i nie wystąpili w telewizji, ostrzegając wszystkich wyborców
przed pójściem do wyborów ze względu na groźbę utraty życia. Tak zwany antypis
uznałby to za kolejny argument za bojkotem, zwolennicy obecnego prezydenta
natomiast wiedzieliby że to jest bardzo śmieszny żart i tym bardziej zrobiliby
to co do nich należy. W efekcie, Andrzej Duda wygrałby kolejną kadencję z
wynikiem 90 procent, a my moglibyśmy wreszcie przestać się zajmować tym
ciągnącym się już aż nazbyt długo nieszczęściem.
***
A trzeba
przyznać, że to się już naprawdę robi męczące. Oto jeden z nich, jedna z
głównych twarzy kiedyś stacji Polsat, a dziś Wirtualnej Polski, Marek Kacprzak
i jego refleksja zamieszczona na Twitterze, który ostatnio robi wrażenie
szafotu, na którym kończą swój publiczny żywot kolejne gwiazdy zarówno mediów
jak i polityki:
„181 zgonów na dziś. To prawie tyle co 96”.
My
oczywiście moglibyśmy natychmiast poinformować o aktualnej liczbie zmarłych w
wyniku koronawirusa Amerykanów i zestawić ją z wynikiem wciąż rok w rok
przeżywanego przez cały świat ataku na World Trade Center, nas jednak bardziej
interesuje to, co Kacprzak miał do powiedzenia, gdy za swoje zidiocenie został
zbesztany przez innych użytkowników Twittera. Oto wyjaśnienie, jakiego nam
udzielił:
„Tak. Zestawiłem liczbę ofiar Cividu i
tragedii. Nie miałem złych intencji. Widzę, że zbyt dużo osób źle go odebrało.
Jako prowokację, czy kpiny z tragedii. Absolutnie nigdy z tragedii nie kupiłem,
ani tym bardziej z jej ofiar. Przepraszam jeśli ktoś się poczuł urażony”.
Oczywiście
to jest wciąż ten sam rodzaj upadku, ja jednak widzę w tym tunelu pewne
światełko. Otóż pamiętam jak wiele lat temu prezydent Lech Kaczyński ogłosił
ogólnonarodową żałobę po śmierci 26 pielgrzymów, którzy wracali do Polski z
Sanktuarium Matki Boskiej w La Salette, i ich autokar runął
z mostu w 15-metrową przepaść doliny rzeki Romanche, a
następnie stanął w płomieniach. Wtedy to, niewykluczone że i sam redaktor
Kacprzak szydził z Prezydenta, że robi cyrk ze śmierci 26 osób, podczas gdy
znacznie więcej ginie w wypadkach na polskich drogach w zwykłych wypadkach
samochodowych. Wtedy akurat nikt za nic nie przepraszał. Dziś owszem. A to
wskazuje na pewien postęp.
I to jest
wiadomość bardzo optymistyczna.
@toyah
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że weszliśmy w stan wariactwa i zidiocenia nie do opisania. Tego, co wyprawiają i jak się wypowiadają politycy, już się nie da oglądać.
Kidawa zmieniła postawę z zagubienia i kokieterii na agresję. Tak jej pewnie poradzili ci wspaniali specjaliści od wizerunku. Tylko jak ona się wypowiada takim stanowczym głosem, to nie dodaje jej powagi ani autorytetu, a raczej odbiera jedyną pozytywną cechę, którą miała w opinii społecznej: sympatyczność.
Wypowiedzi aktorów to już się nie chce komentować, bo one mówią same za siebie.
Natomiast czymś absolutnie kuriozalnym, nawet jak na standardy TVN-u, była dla mnie skomasowana nagonka na J. Kaczyńskiego, prowadzona od Wielkiego Piątku aż po Poniedziałek Wielkanocny. Czy wierni widzowie tej stacji jeszcze to trawią? Przecież Kaczyńskiego i tak nie lubią, nie muszą się chyba w tym utwierdzać jeszcze w czasie świąt.
Na tle tego wszystkiego wypowiedzi ministra Szumowskiego, mimo że dotyczą spraw trudnych, brzmią jak balsam na skołatane serca, bo pokazują, że polityk może być wiarygodny, merytoryczny, może nikogo nie atakować, a wszyscy go słuchają. Mogą sobie niektórzy trochę poutyskiwać na ograniczanie swobód obywatelskich, ale za bardzo nosa nie wyściubiają w obawie przed zachorowaniem.
@Ginewra
UsuńMoim zdaniem nie trawią. Ostatnio zauważyłem że pewna bliska mi rodzina, gdzie wcześniej stacja TVN24 była włączona od rana do wieczora, zdecydowała się przerzucić na kanał Discovery i filmy. I to w stu procentach. TVN24 zniknął jak zły sen.
Proszę wierzyć ,że ten stan obłędu w jakim się znaleźli to nie jest jeszcze szczyt ich możliwości intelektualnych.
Usuń@Toyah
OdpowiedzUsuńNo, daleko to Pańska bliska rodzina nie poszła.
Cała grupa TVN jest w posiadaniu firmy Discovery Inc. a ta ma kanał Discovery oczywiście i dziesiątki innych.
Czyli jak w starym dowcipie "a my już tam czekamy".
Szefem Discovery Inc. jest David Zaslav z pierwszorzędnymi warszawskimi korzeniami.
Przyznać jednak należy, że wymowa kanału Discovery jest inna niż TVN24, chyba że dłużej popatrzeć...