Miałem
dziś pisać o czymś zupełnie innym, ale oto na portalu tvn24.pl trafiłem na
tekst, który mną autentycznie wstrząsnął i kazał mi spojrzeć na dokonania owego
medialnego projektu na nowo. Nie byłbym sobą, gdybym nie zacytował tu małego
fragmentu owych refleksji, tak bardzo nam w końcu potrzebnych. Proszę posłuchać
„Nigdy
nie myślałem, że bycie synem Beaty Szydło okaże się dla mnie łatwe, ale
sądziłem, że będę sprawiedliwie oceniany przez media, dlatego trudno mi
pogodzić się z tym, jak jestem traktowany" – powiedział ksiądz Tymoteusz
Szydło w wywiadzie dla jednego z internetowych portali, w którym opowiadał o
swojej bezowocnej walce z mediami. Przyznał także, że jego przyjaciele
przewidzieli to, gdy tylko postanowił zostac księdzem. Gdy szczęśliwy opowiadał
o swoim uczuciu, usłyszał: „Wierzymy ci, że służenie Kościołowi jest cudowne,
jeśli jednak zdecydujesz się zostać księdzem, oni cię zaszczują. Pamiętaj, co
zrobiono twojej matce”. Mówiąc o tym w wywiadzie, ksiądz Tymoteusz nie był w
stanie powstrzymać łez. Przyznał, że mieli rację. Widok kompletnie rozbitego
księdza, jego wyznanie i łzy, zrobiły wielkie wrażenie na Polakach.
Prawdopodobnie nie mieli pojęcia, że sprawy zaszły tak daleko. Wywiad
komentowany był na żywo w mediach społecznościowych. Pisarz Krzysztof Trompka
zatweetował: „Pęka mi serce, gdy słucham księdza Tymoteusza, podzielcie się
hashtagiem #KochamyKsiędzaTymoteusza, jeśli jak ja, wspieracie tego pięknego i
dobrego człowieka”. W ciągu następnych godzin setki tysięcy osób
zademonstrowały poparcie dla Księdza. Do wielkiego odzewu przyczynił się też
fakt, że kilka dni wcześniej wzburzona rodzina księdza Tymoteusza upubliczniła
pozwy, jakie złożyła przeciw różnym mediom. To, jak ważny jest dla Polaków
Kościół Katolicki, dowodzi fakt, iż następnego dnia po wywiadzie Księdza sprawa
była tematem numer jeden w czołowych polskich gazetach. Jego ogromne zdjęcie na
naszym portalu, krzyczące mocnym tytułem „Walczę o przetrwanie”, zepchnęło na
plan dalszy nawet materiał o kolejnej odsłonie awantur po zakończonych
właśnie wyborach do Parlamentu. Wśród obrońców księdza Tymoteusza są ludzie z
pierwszych stron gazet w całym świecie – choćby premier znany piosenkarz Elton John, czy
Hilary Clinton,
regularnie krytykująca tabloidy za zachowanie wobec księży, która powiedziała: „Tytuły,
które dopuszczają się jawnie zniesławiających komentarzy pod adresem księdza
Tymoteusza Szydło, powinny na zawsze zniknąć z rynku”. Znawcy tematu twierdzą
jednak, że choć Ksiądz ma szansę na wygranie bitwy, to rozpoczyna zarazem
wielką wojnę. A w tej ofiary są zawsze po obu stronach. Znany ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski zauważa, że jeśli rodzina Szydło zdecyduje się na
proces, Tymoteusz Szydło może być pierwszym duchownym Kościoła Katolickiego,
który pojawi się w sądzie osobiście. „Wyobraźcie sobie zasięg relacji z procesu
i to, w jaki sposób wykorzystają to tabloidy” – podkreśla. Trudno się z nim nie
zgodzić, ale i nie sposób dziwić się premier Szydło, że staje w obronie
prywatności syna. „Mój syn stał się jedną z nowych ofiar polskich mediów, które
prowadzą kampanię przeciwko ludziom bez zastanowienia się nad konsekwencjami” -
zauważa była premier. Sytuacja coraz bardziej zaczyna przypominać
najczarniejszy okres z najnowszej historii Polski, gdy presja wywierana na błogosławionego
księdza Popiełuszkę przez tabloidy doprowadziła do potwornej tragedii. Nic
dziwnego, że premier Szydło boi się o swojego syna”.
Ups!
Znów mi się coś pomyliło. To jest zupełnie inny tekst. Portal tvn24.pl pisał
nie o jakimś pedofilu, ale o księżnej Meghan, żonie księcia Harry’ego i jej
problemach z mediami, a mnie się tylko nazwiska pomyliły. Nie wiem, co się cholera jasna ze mną ostatnio dzieje.
Gdy byłem łebkiem i biegaliśmy w krótkich spodenkach po osiedlu, to wtedy obrażanie czyjeś rodziny to była oznaka najgorszego szmaciarstwa. Mimo, że sami wzajemnie różnie do siebie krzyczeliśmy.
OdpowiedzUsuńAle tu mamy samych inteligentów, którzy tylko się martwią, i niczym samarytanin udzieliliby pomocy. Niech się tylko przyzna.
@sm
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jest coś bardziej demoralizującego polityka. Może tylko dziennikarstwo.
Odnośnie dziennikarzy, to opowiadały koleżanki, które organizowały konferencje w Wawie. Po konferencji tradycyjny bufet, a państwo dziennikarstwo jak szarańcza. Co niektórzy, to potrafili szklanki pokraść.
Usuń