Od czasu gdy na zakończenie kampanii
władza postanowiła uraczyć nas tak zwanymi „Taśmami Neumanna”, z każdym
kolejnym dniem czekam aż tym razem druga strona spróbuje ową zagrywkę przebić
czymś naprawdę mocnym i nieoczekiwanym, i choć do ciszy wyborczej pozostały już
tylko dwa dni, plus sobota dla „Gazety Wyborczej”, obawiam się, że na Neumannie
ta zabawa się jednak skończy. Wprawdzie wczoraj stacja TVN24 próbowała coś
wspominać na temat, przyznaję, że dość zagadkowego pęknięcia balonika pod nazwą
„Podkomisja Macierewicza”, no ale niemal w tym samym momencie, zamiast trzymać
się tematu i go nieco podrążyć, panowie redaktorzy zaczęli przynudzać na temat
wraku tupolewa, którego Jarosław Kaczyński miał Rosjanom odebrać, a ten tymczasem
wciąż leży w tej podłej ziemi, i problem się zwyczajnie rozmył. Oczywiście jest
szansa, że oni dziś czy może jutro ujawnią jakieś materiały, z których
wyniknie, że owa podkomisja to od pewnego przynajmniej czasu zwykły humbug,
nakręcany przez ludzi, którzy gdzieś tam w pewnym momencie sami się zapędzili w
kozi róg, a potem już nie wypadało im się przyznawać do tej klapy, no ale nawet
jeżeli, to będzie to i tak dużo za późno, bo ludzie już zdążą podjąć wyborcze
decyzje. Poza tym, przepraszam bardzo, ale kogo dziś obchodzi ten samotny,
biedny, nagi wrak, gdy już nie tylko Bank Światowy chwali Polski sukces, ale
nawet niemiecki „Die Welt” informuje, że to czego się nie udało zrobić
Donaldowi Tuskowi, zrobił „nacjonalista”
Kaczyński?
A zatem to już chyba faktycznie koniec.
A świadczyć o tym paradoksalnie może fakt, że owa cisza nie jest tak do końca
ciszą, bo w rzeczy samej można usłyszeć to tu to tam jakieś pomruki, które by
świadczyły, że oni jeszcze próbują reagować. O co chodzi? Otóż mam tu na myśli
dość często ostatnio powtarzane narzekania, że Prawo i Sprawiedliwość chce
całkowicie zakazać stosowania metody in vitro, a tym samym zgotować prawdziwe
nieszczęście polskim rodzinom, które tak bardzo pragną mieć dziecko i tak
okropnie cierpią z tego powodu, że go mieć nie mogą. Temat ten pojawił się
podczas przedwyborczej debaty w studio TVN24, gdzie praktycznie wszyscy jej uczestnicy, z wyjątkiem przedstawiciela Prawa
i Sprawiedliwości, oraz Krzysztofa Bosaka, który jak sądzę bardziej tu
reprezentował siebie, niż choćby tego starego satyra, swojego szefa, rwali sobie włosy z głowy i
wylewali rzewne łzy nad sytuacją owych kobiet, które są tak strasznie
pokrzywdzone przez los i nieludzkie rządy PiS-u. Doszło wręcz do tego, że posłanka
Leszczyna wspomniała o „szacunku dla
ogromnej potrzeby posiadania dzieci”, a prezes Kosiniak-Kamysz ze
wzruszeniem ściskającym mu gardło opowiadał o swojej ledwo co narodzonej
córeczce Zosi.
Już w kolejnym dniu stacja TVN24
zaprosiła do siebie niesławną posłankę Muchę, która komentując słowa ojca
Prezydenta, kandydata Jana Dudy na temat „eksperymentalnego”
charakteru wspomnianej metody, łamiącym się ze wzruszenia głosem zawołała:
„To obraża ludzi, którzy zostali zmuszeni do
tego, żeby skorzystać z tej procedury. To jest dla wielu par jedyny sposób,
żeby mieć dziecko. Uważam, że to jest nieludzkie, żeby piętnować tych ludzi,
którzy dzięki procedurze in vitro mogą mieć dzieci, żeby, co gorsza, piętnować
te dzieci”.
W tej sytuacje pozwolę sobie na pewien
komentarz. Kiedy we wspomnianej wcześniej debacie pojawił się temat in vitro,
został on jednoznacznie połączony z kwestią dzietności, której poziom wciąż
jest w Polsce dramatycznie niski, z taką oto sugestią, że jedną z tego przyczyn
jest to, iż koszta owej procedury nie są finansowane z budżetu państwa. Zdaniem
kandydata Zandberga, jedna czwarta polskich par jest bezpłodna i – pomijając
już kwestie szacunku dla ludzkich pragnień – aby rodziło się więcej dzieci,
należy koniecznie umożliwić owym parom darmowe zabiegi in vitro. Bez tego,
Polska się już niedługo wyludni.
Otóż przepraszam bardzo, ale kiedy
słyszę, jak ludzie tacy jak Zandberg, Mucha, czy Leszczyna, że już nie wspomnę
o prowadzącej program Monice Olejnik i tym całym Kajdanowiczu, a więc ci sami,
którzy w zupełnie innych dekoracjach wznoszą hasła typu „Aborcja to nie zło”, „Pierdolę,
nie rodzę”, „Stop piekłu kobiet”,
„Aborcja dobra dla kobiecej psychiki”,
„Moja cipka nie wasz interes”, „Chcecie dzieci, rodźcie sami”, „Aborcja jest OK”, „Moje jajniki, wasze klęczniki”, „Podziemie aborcyjne dziękuje”, „Zakaz
aborcji to tortury”, „Zajmijcie się
ciałem Chrystusa”, nagle zaczynają załamywać ręce nad tym, że w Polsce
rodzi się za mało dzieci, a winę za to zrzucają na nasze „kościelne gusła”, to
ja się pytam, czy oni są tylko bezczelni, czy może zwyczajnie obłąkani. Od
kilku lat oni wszyscy stoją na czele krucjaty, której jedynym celem jest
doprowadzenie do tego, by można było zupełnie bezkarnie mordować dzieci, które
po to przyszły na świat, by w nim żyć, a teraz nagle chcą, byśmy uwierzyli, że
im bardzo zależy na tym, by tych dzieci było jak najwięcej? Oto ludzie, którzy
jeszcze niedawno biegali po ulicach polskich miast z wieszakami, jako rzekomym narzędziem
wyzwolenia polskiej kobiety, której „obłąkana” ideologia pro-life każe rodzić,
ludzie którzy jeszcze niedawno szydzili z par, których dzieci obsrywają wydmy
we Władysławowie, ludzie którzy jeszcze tak niedawno prowadzili kampanię na
rzecz tak zwanych wyzwolonych kobiet i mężczyzn, które zamiast życia w
tradycyjnej rodzinie wybierają związki homoseksualne i do życia w tych
związkach zachęcają nawet bardzo małe dzieci... i oni dziś nie stąd ni zowąd
krzyczą, jakie to nieludzkie, że niejaka „katoprawica” w tak nieludzki sposób
nie pozwala kobiecie rodzić?
Na to ja mam do nich wszystkich już
tylko jeden apel: odpieprzcie się może od nas raz na zawsze! Skoro już raz
uznaliście, że cywilizacja śmierci jest taka inspirująca, to trzymajcie się jej
do końca waszego zafajdanego życia i proszę, nie udawajcie, że we wspomnianym
życiu podoba się wam coś więcej niż życia tego atrakcje.
Za trzy dni wybory i jeśli ktokolwiek
liczy na to, że z tym wieszakiem w jednej ręce, a dziecięcymi bucikami w
drugiej, wzbudzi sympatię polskich rodzin, może równie dobrze te buciki wsadzić
sobie w gardło, a wieszak zacisnąć na szyi.
Zastanawiał się pan jaki numer wymysli opozycja na tasmy Noymana? Proszę. Nobel dla Tokarczuk. Teraz to się zacznie wycie. I co ciekawsze - cytowanie Noblistki nie będzie naruszac ciszy wyborczej
OdpowiedzUsuń@JK
UsuńJeśli TVP przez całą sobotę i niedzielę będzie puszczała film o LGBT, to też nie będzie naruszało wyborczej ciszy
Jako ojciec trójki i dziadek dwójki nie mogę słuchać, jak ktoś mówi o prawie do "posiadania" dzieci, bo całe moje doświadczenie życiowe mi mówi, że to dzieci posiadają nas, rodziców, dziadków i jest to posiadanie w sensie dosłownym.
OdpowiedzUsuń