Niedługo
zostanie zaprzysiężony nowy parlament, nowy rząd wznowi swoje prace, zapewne
rozpocznie się realizacja zapowiedzianych na pierwsze sto dni zmian i to oczywiście
tworzy wokół nas bardzo pozytywny nastrój. W międzyczasie dowiadujemy się, że
Platforma Obywatelska znalazła się na progu rozpadu i jest całkiem
niewykluczone, że już za chwilę Prawo i Sprawiedlwość nie tylko powiększy
swoje zdobycze sejmowe, ale również uzyska odpowiednią większość w Senacie. Z
Senatu też zresztą dochodzi nas nadzwyczaj ciekawa informacja, że senator Gawłowski
nie będzie musiał po raz drugi tracić immunitetu, ponieważ już go raz utracił i
to z punktu widzenia organów ścigania zupełnie wystarczy. A to tym bardziej
sprawia, że przyszłość rysuje się jak najbardziej pozytywnie.
Tymczasem jednak dzieją się rzeczy, które każą się nam obawiać, że choć to
wszystko jest oczywiście bardzo ciekawe, jeśli się nie załatwi pewnych kwestii
natychmiast, tego co przed nami możemy zwyczajnie nie wytrzymać. Oto ledwie
wczoraj grupa osób związanych z projektem o nazwie LGBT, rzekomo dla uczczenia
rocznicy ogłoszenia kardynała Wojtyły papieżem, pod słynnym papieskim oknem w
Krakowie zorganizowała – a ja rozumiem, że za zgodą prezydenta Majchrowskiego –
hałaśliwą dyskotekę. Księdza, który
wyszedł do tęczowych imprezowiczów potraktowano jak gówno, wyszydzono i
wyproszono. Policja nie interweniowała.
Również
wczoraj, pod budynkiem Sejmu zgromadziła się grupa agresywnych działaczy
protestujących przeciwko procedowanej przez posłów antypedofilskiej ustawie,
którzy w pewnym momencie zaatakowali wychodzącą z budynku posłankę Pawłowicz,
obrażając ją przy pomocy okrzyków i gestów, w taki sposób, że gdyby nie
towarzysząca jej ochrona policji, ona miałaby prawdopodobnie problem z
opuszczeniem terenu. Tu również działania policji ograniczyły się jedynie do osłonięcia
Pawłowicz przed atakiem wściekłego tłumu.
Dziś
czytam, że w jednej ze szkół podstawowych w Szczytnie, wśród dwunastoletnich
dzieci przeprowadzono obowiązkową ankietę, gdzie owe dzieci miały odpowiadać na
pytania typu: „Czego obawiasz się najbardziej podczas uprawiania seksu?”. Jak
się okazuje, ankieta została przygotowana przez niezidentyfikowaną firmę z
Krakowa, a przeprowadzona na polecenie Urzędu Miejskiego w Szczytnie. Z tego co
czytam wynika, że tu również policja nie interweniowała.
No i
wreszcie hit dnia. Oto w Szkole Podstawowej nr 7 w Poznaniu opiekująca się uczniowskim
samorządem mgr Monika Kasprowicz, zaordynowała, że w dniu 24 października w
szkole odbędzie się tak zwany „Dzień Spódniczki”, podczas którego wszystkie dzieci,
zarówno dziewczynki, jak i chłopcy, mają przyjść do szkoły w spódniczkach. Jednocześnie,
życząc wszystkim „miłej zabawy i pięknych spódniczek”, tych co sprzeciwiają się pomysłowi poinformowała,
że dziecko, które przyjdzie ubrane w spodnie, nie będzie brało udziału w
zabawie i zostanie potraktowane z całą surowością podczas regularnych lekcji.
Poproszona o wyjaśnienie sensu swojego pomysłu, mgr Kasprowicz poinformowała
lokalne media, że „akcja ze spódniczkami ma wnieść kolor,
luz i zabawę do szkoły. Jesteśmy szkołą otwartą. Jeśli uczniowie przychodzą do
nas z propozycją, która nikogo nie obraża, nie widzimy powodu, by się na nią
nie godzić”.
Tu, jak się zdaje, również nie doszło do
interwencji policji.
Ktoś mnie spyta, co ja tak z tą policją.
Czemu ja im nie pozwalam spokojnie ścigać złodziei, tylko każę się uganiać za
ludźmi, którzy nie chcą niczego więcej, jak odrobiny „koloru, luzu i zabawy”.
Otóż rzecz w tym, że gdy chodzi o luz i zabawę, to ja nie mam nic przeciwko,
zwłaszcza gdy chodzi o ludzi, którzy są w takim stanie histerii, że bez owej
chwili luzu, oni najprawdopodobniej już za chwilę eksplodują, porwą kuchenne noże,
wybiegną na ulicę i zaczną nimi machać bez opamiętania. Natomiast tu mi bardziej
chodzi o ów kolor. Ten kolor mi się bardzo nie podoba. To jest niby kolor
tęczy, tak naprawdę jednak wiele wskazuje na to, że spod owej tęczy coraz
częściej zaczyna wyłazić tło jak najbardziej brunatne i już niedługo może się
okazać, że ta cała gadka o luzie, zabawie i kolorach doprowadzi nas do tego, co
mogliśmy oglądać w popularnym niegdyś filmie „Kabaret”, gdzie na początku
również był luz i zabawa, a potem już tylko ów brąz.
"Jeśli uczniowie przychodzą do nas z propozycją, która nikogo nie obraża, nie widzimy powodu, by się na nią nie godzić”.
OdpowiedzUsuńHmm ciekawe, to jak to jest z tymi, którzy przyjdą normalnie ubrani (czyli chłopcy w spodniach)? Jasne się staje, że obrażą tym wszystkich, a na pewno kogoś.
Biedna pani mgr, może sama nie może na codzień tego robić, bo wygląda nie pozwala. A tak raz się uda. Jej bardzo brakuje miłości.
@marcin d.
UsuńTo już zostało wyjaśnione. Ci co przyjdą w spodniach będą pytani.
@toyah
OdpowiedzUsuńJa na to patrzę z drugiej strony: ci chłopcy mieli niepowtarzalną szansę, żeby się wykazać odwagą i zaznaczyć własną tożsamość. W końcu co im takiego wielkiego groziło? że będą odpytywani na lekcjach?
To już zresztą nieaktualne, bo szkoła się podobno wycofała z tej akcji.
Ciekawe jest to, jak ci wszyscy działacze LGBT się przyczaili przed wyborami. Nawet lewica się specjalnie nie afiszowała ze swoimi poglądami. Teraz całe to zło, przez kilka tygodni tłumione, uderzyło ze zdwojoną siłą.
@Ginewra
OdpowiedzUsuńNo właśnie to zrobiło na mnie takie wrażenie, że oni się z tak niebywałą agresją zaktywizowali.
To jest moim zdaniem [ta nagla aktywizacja] wstep do kampanii przed wyborami prezydenckimi.
OdpowiedzUsuńWiedzieli, że to w krótkim czasie odbiera wyborców, więc kazali aktywistom siedzieć cicho kilka tygodni. A teraz wracają i muszą wypluć z siebie to co trzymali. Przed wyborami prezydenckimi też pewnie się zamkną na chwilę. Ich działania są obliczone na efekty długoterminowe.
OdpowiedzUsuń@marcin d.
UsuńMoim zdaniem, ich działania są obliczone wyłącznie na to, by się nie udusić z wściekłej rozpaczy.