I ani się obejrzeliśmy, a tu już
kolejny miesiąc puka do drzwi, a wraz z nim kolejna seria moich krótkich
kawałków dla „Polski Niepodległej”. Bardzo więc proszę i życzę dobrej zabawy.
Jesienne
wybory zbliżają się wielkimi krokami, owe kroki coraz głośniej wystukują rytm bę-dzie-lanie, bę-dzie-lanie,
bę-dzie-lanie i wygląda na to, że ów dźwięk oraz przesłanie tego stukotu
dotarły wreszcie do wszystkich walczących o powrót do władzy stron, co w
pierwszej kolejności doprowadziło do tego, że tak zwana Koalicja Europejska z
tego zdenerwowania się najzwyczajniej w świecie rozpadła na drobne kawałki,
Schetyna przytulił się do Nowackiej, Czarzasty popędził do Biedronia, a Kukiz
do Kamysza. Ci ostatni robię zresztą wrażenie szczególnie zabawne, bo choć są
już najprawdopodobniej po zapowiedziach, to wciąż nie mogą się dogadać, kto się
łączy przeciwko PiS-owi z kim, czy PSL z Kukizem, czy Kukiz z PSL-em. Tyle
dobrego, że pierwszy punkt wspólnego programu mają już ustalony: tęcza jednak
nie jest symbolem spółdzielczości, ale normalnie – pedałów.
***
Oczywiście
owemu politycznemu wzmożeniu towarzyszy odpowiednia propaganda. Tak jak wiosną,
czarna władza PiS-u miała upaść pod ciężarem protestu nauczycieli i
wspierających ich uczniów, na początku lata faszystowski rząd miał zostać
obalony przez kartofle, które zdaniem pewnego czołowego stratega Platformy
Obywatelskiej stały się rarytasem porównywalnym już tylko z truflami, tak
teraz, dzięki krwi, która się polała w Białymstoku, już po jesiennych wyborach
Jarosław Kaczyński wyląduje w więzieniu, a Kościół Katolicki stanie się
niszową, nikomu nieznaną sektą. Żartuję? Ależ skąd! To żyje i nawet wydaje
dźwięki.
***
Proszę tylko posłuchać. Oto przed nami Piotr
Stasiński, jeden z głównych cyngli „Gazety Wyborczej”:
„’Faszole’, ‘naziole’, kibole – ośmielani przez władzę
i księży – są niemal bezkarni. Władza dba, żeby za nienawiść
i przemoc nie spotykały ich dotkliwe sankcje. Prokuratura umarza śledztwa
albo udaje, że je prowadzi. Władza zaprojektowała
i prowadzi kampanię nienawiści wobec ludzi o innej niż
heteroseksualna orientacji. Minister edukacji (niech jego nazwisko będzie
zapamiętane – Dariusz Piontkowski) uważa, że ‘marsze środowisk forsujących
niestandardowe zachowania seksualne budzą ogromny opór’, więc nie powinny
być organizowane. To się dzieje w Polsce. Faszyzacja kraju pod
troskliwą opieką władzy. Za mocne słowa? Macie
wątpliwości? Ja nie”.
Oczywiście każde słowo z tej erupcji obłędu robi wrażenie, mnie natomiast
bardzo interesuje pewien pozorny drobiazg. Otóż chciałbym wiedzieć, czemu
Stasiński uznał za stosowne umieścić w cudzysłowie faszoli i nazioli, natomiast
już nie kiboli. Czy ja jako znany faszol
mam się przez ten cudzysłów czuć zdegradowany wobec kibola, czy wręcz
przeciwnie, wyróżniony? No a kiedy to już zostanie wyjaśnione, to pozostając na
poziomie nowoczesnego językoznawstwa, bardzo jestem ciekawy, jak dziś
powinniśmy mówić na dziewczynę faszola, naziola, czy kibola. Faszola, naziola,
kibola?
***
A wbrew pozorom, nie jest to taki sobie problem. Oto ledwie co
rozpłynęła się we mgle doraźności słynna „nurczyni” (gdyby ktoś nie wiedział,
chodzi tu o koleżankę po fachu nurka), głos zabrała znana nam tu aż nazbyt
dobrze pisarka Manuela Gretkowska i ogłosiła, że jest „wroginią polskiego
narodu”. Żeby dowieść, że jest wroginią prawdziwą, przedstawiła na to dowód
bezpośredni:
„Nie podaję ręki pisowcom. Niszczą mój
kraj, udając przy tym, że nie wiedzą, co robią. Mogę
się założyć, że oni sami nie wiedzą, czym jest wagina, bo to, czym
jest ginekologia, wyznacza Kościół, a nie medycyna. Nie możesz zamrozić jajeczek
w klinice, bo przecież Watykan zakazuje. Krzyż nad kaplicą
i apteką, więc niektórym polskim farmaceutom myli się, dla kogo pracują –
dla ludzi czy dla Ducha Świętego alergicznego na antykoncepcję. Mam
znajomych, którzy po przebudzeniu biegną do internetu sprawdzić, czy
prezes jeszcze żyje. Wierzą, że gdy odejdzie, będzie lepiej”.
Ten zresztą fragment zasługuje na osobne potraktowanie. Ktoś powie, że
Gretkowska fantazjuje. Rzecz w tym, że to ona ma tak poraniony umysł, że zaraz
„po przebudzeniu biegnie do internetu sprawdzić, czy prezes
jeszcze żyje”, ale ponieważ resztkami władz umysłowych czuje, że coś
tu nie gra, zwala to na swoich wyimaginowanych znajomych. Otóż nic podobnego.
Ona nie zmyśla. Ona z całą pewnością tego typu znajomych ma i to bardzo wielu,
zwłaszcza we wspomnianych na początku dzisiejszych refleksji „Dniach Sądu”,
kiedy oni wyrastają jak grzyby po deszczu. Tu w sąsiedztwie na przykład mieszka
pewna bardzo nobliwa staruszka, taki bardziej typ słodkiej katechetki i swoją
drogą osoba nadzwyczaj pobożna, która całkiem niedawno, podczas zakupów, niemal
ze śliną wściekłości wylewającą się z ust, powiedziała do sprzedawczyni: „Wie
pani, jak ja się budzę rano i widzę mordę tego Kaczyńskiego, to bym ją rozdarła
na kawałki”. Dosłownie tak. I własnie tak – rano.
Ale wróćmy jeszcze na krótką chwilę do Gretkowskiej, bo trzeba nam
wiedzieć, że ona mówi długo i przeciągle, jako że odpowiednio dużo miejsca
użyczyli jej wspomniany wcześniej Stasiński z ferajną. I oto więc przyznaję owa
dziwna pani, że kiedyś nie raziła jej w ogóle chrześcijańska rybka przyklejana
na samochodach przez bardziej pobożnych kierowców. Teraz jednak „się boję, że otworzy usta,
a w niej pojawią się ząbki chrześcijańskiej piranii”. No a to mnie prowadzi już na nasze
podwórko i do równie nam niesławnego Tomasza Sakiewicza, który z
charakterystyczną dla siebie bezmyślnością najpierw zainicjował, a następnie
publicznie zapowiedział, że do któregoś z najbliższych numerów „Gazety
Polskiej” dołączy taką swoją, patriotyczną rybkę, w postaci deklaracji: „Strefa
wolna od LGBT”, co sprawi, że obok owego symbolu chrześcijaństwa, pobożni
członkowie Klubów Gazety Polskiej będą eksponowali tę właśnie deklarację. Pomysł
jest w sposób oczywisty tak głupi, że sam Sakiewicz, widząc, że coś mu nie
wyszło, zaczął się gwałtownie tłumaczyć, że to wcale nie chodzi o to, o co
chodzi, ale wyłącznie o protest przeciwko „cenzurze i nietolerancji”. Rozumieją
Państwo. Cenzura i brak tolerancji tak spętał obywatelskie i zawodowe swobody
Sakiewicza, że ten uruchomił sprzedaż naklejek wymierzonych w pedałów. A ja
sobie już tylko myślę, jak to dobrze, że ci co się zgromadzili po przeciwnej
stronie są od Sakiewicza jeszcze głupsi, bo jeszcze parę taki numerów i byłoby
po nas.
***
Tymczasem w rzeczy samej oni mają znacznie
mocniejsze głowy. Proszę sobie wyobrazić, że ostatnio chyba, po wycofaniu się
na z góry upatrzone pozycje przez Zbigniewa Hołdysa, czołowym po autorytetem
zjednoczonej opozycji został inny popularny piosenkarz, niedawny kumpel
chłopaków z tygodnika „Sieci”, tak zwany Skiba. On z kolei na swoim
facebookowym profilu uderzył w ton niemal poetycki. W swoim tekście,
stanowiącym literacką parodię fikcyjnego wystąpienia wspomnianych wcześniej
faszola oraz faszoli, najpierw daje odpór Sakiewiczowi, dzięki którego „cennym
wskazówkom nie mieliśmy wątpliwości, którego faceta skopać i której
dziewczynie obić ryja”, no a dalej już normalnie:
„Pokazaliśmy całej Polsce i światu,
że nie ma w Białej Polsce miejsca dla zboków. Po katolicku
i chrześcijańsku powiedzieliśmy im ‘wypie…lać’. Dziękujemy kościołowi
katolickiemu za wsparcie duchowe. Dzięki kazaniom takich mądrych ludzi jak
biskup Jędraszewski, Dec, Głódź czy nasz biskup białostocki Tadeusz Wojda,
mieliśmy duchową siłę, by pluć w twarze tych podludzi z marszu.
Jeszcze raz dziękujemy Panie Prezesie za opiekę prawną nad naszymi
chłopakami, wsparcie finansowe i parasol ochronny, a przede wszystkim
za wskazanie wrogów naszej umiłowanej ojczyzny. Kopać ich będziemy
z radością, aż do wyrzucenia ich z Polski, albo zamknięcia w obozach”.
***
Naprawdę bardzo jest przyjemnie patrzeć, jak
oni się szarpią, zwłaszcza gdy wciąż pozostaje pewną zagadką, czemu ten strach
jest aż tak wielki, że zwyczajnie odbiera rozum. W końcu myśmy byli w sytuacji
wcale nie lepszej, a niekiedy znacznie gorszej i pozbawionej nadziei, przez
bite osiem lat, a z pewnego punktu widzenia o wiele dłużej i jednak aż daleko
nie odjechaliśmy. A pamiętajmy, że to był też czas, kiedy z nami był jeszcze
ktoś taki jak Marek Migalski. Dziś ten biedny człowiek publikuje taką myśl:
„Dobrze, zróbcie z Polski kraj wolny
od ludzi LGBT. A także od Niemców, Żydów, lewaków, ekologów, feministek, osób
upośledzonych umysłowo i chorych fizycznie. Tylko nie nazywajcie tego państwa
Rzeczą Pospolitą. Raczej Rzeszą”.
W tej
sytuacji nam już nie pozostaje nic innego jak się przyjaźnie uśmiechnąć do
Migalskiego i mu wesoło odpowiedzieć: „Ależ Panie Marku, o kraj wolny od osób
upośledzonych umysłowo i chorych fizycznie walczy od wielu już lata Pańska
Europa. Czemu Pan tak na nas krzyczy?”
No i to tyle. Życzę wszystkim radosnego początku tygodnia i do zobaczenia chyba we wtorek, już na normalnych zasadach.
Dziękuję za ten tekst. I za to, że Pan ciągle pisze i jest w dobrej formie.
OdpowiedzUsuńTak sobie jeszcze myślę, czy żadnemu z "nich" naprawdę nie przyszło nigdy do głowy, że mogliby przecież żyć normalnie w państwie PiS i nic im się przecież nie stanie. No ale ta zagadka dotyczy finansów i stabilizacji. I tego, że ktoś ich odpowiednio skutecznie wystraszył, że tylko on może tą stabilizację zagwarantować. Na podstawie środowiskowego etosu oczywiście ( o którym pisał ostatni Coryllus), a nie jakości ich pracy.