środa, 10 lipca 2019

O metalowych słomkach i dziurawych mózgach


      Nie umiem tego powiedzieć z pełnym przekonaniem, ale wydaje mi się, że przez minione ponad już dziesięć lat ani słowa nie napisałem na temat ochrony środowiska, ekologii, czy choćby i segregowania śmieci. Czemu tak? A temu to mianowicie, że mnie te wszystkie zabiegi na rzecz ratowania Ziemi interesują w stopniu znikomym, a w dodatku uważam, że ponieważ za tym całym ruchem stoją pieniądze dla nas szaraczków nie do wyobrażenia, byłoby wstydem się w ten przekręt angażować.
       Chętnie tu zresztą zacytuję fragment z amerykańskiego dziennikarza Rusha Limbaugh – gdyby ktoś nie wiedział, mówię o człowieku, bez którego taki Janusz Korwin Mikke nie miałby do powiedzenia dokładnie nic – który opisał problem moim zdaniem znakomicie:
      Doskonałość Ziemi mnie zadziwia. Ta jedna, maleńka planeta ma warunki niezbędne do powstania życia i jest doskonale usytuowana w układzie słonecznym. Gdyby znajdowała się nieco dalej od Słońca, byłaby jedną wielką Antarktydą, gdyby była nieco bliżej, stałaby się niekończącą się Saharą. Położenie Ziemi jest bardzo precyzyjne, a to, moi drodzy, nie jest dziełem przypadku. Jakież to jest piękne, że życie rodzi się i rozkwita na tej niezwykłej maleńkiej planecie, umieszczonej w tym maleńkim systemie słonecznym, umieszczonym w tej maleńkiej galaktyce, umieszczonej w tym nieskończonym kosmosie.
      Im więcej dowiaduję się na temat różnych form życia na naszej planecie, im bardziej moje pięć zmysłów przeżywa piękno i potęgę przyrody, tym bardziej jestem tym wszystkim porażony. My ludzie nie mamy nic wspólnego z powstaniem Ziemi, z jej położeniem i sposobem, w jaki ona funkcjonuje. Jesteśmy zaledwie cząstką tej planety, choć to oczywiście wcale nie oznacza, że jesteśmy nieważni. Jesteśmy jej cząstką tak jak inni jej mieszkańcy, czy to sekwoja, sówka plamista, czy lodowiec. Tymczasem tak zwani „ekolodzy” przedstawiają człowieka jako aberrację, naturalnego wroga przyrody. Ich zdaniem, człowiek może tę cudowną planetę zniszczyć, tylko dlatego, że jest jej częścią. Co za bezczelność! Co za próżność!
       Skąd mi przyszło do głowy, by dziś pisać na ten temat. Otóż powody były dwa. Przede wszystkim żona moja wpadła gdzieś na opinię, która zrobiła na niej wrażenie, a mnie się wydała niezwykle ciekawa. Otóż wygląda na to, że to iż w ostatnich czasach wspomniani „ekolodzy” wymusili na nas, byśmy zamiast plastikowych opakowań używali papierowych, jest największym możliwym idiotyzmem. Problem polega bowiem na tym, że gdybyśmy papierowe śmieci wyrzucali do lasu, gdzie one by sobie spokojnie na deszczu gniły, to wszystko byłoby jeszcze okay. Rzecz w tym, że one są zbierane do kontenerów, a proces ich utylizacji, oraz dalszej produkcji jest tak drogi, że w pewnym momencie, przez gigantyczne zużycie wody i energii, staje się zupełnie nieopłacalny i bezsensowny. Co innego plastik. Ten się utylizuje praktycznie bez kosztów i podobnie bez większych kosztów przebiega produkcja kolejnych torebek, woreczków, czy choćby słomek do drinków.
        Nie chciałem też jednak o tym pisać, bo zwyczajnie boję się wchodzić w rejony, gdzie juz rządzi wyłącznie propaganda, i to propaganda prowadzona za grube miliardy, na szczęście trafiłem na wiadomość, która okazała się, jak to mówią Anglicy, straight and to the point i która to zupełnie niechcąco skomentowała problem w sposób wręcz najpiękniejszy. Oto, jak się okazuje żyła sobie w Wielkiej Brytanii pewna para lesbijek, Elena Struthers-Gardner ze swoją żoną Mandy Struthers-Gardner, nastawionych do tego co daje nam Ziemia nadzwyczaj przyjaźnie. Któregoś dnia usłyszały one od samego Davida Attenborough, że ponieważ Ziemia w sposób wręcz niewyobrażalny cierpi od nadmiaru plastikowych słomek, lepiej by było używać dostępnych w handlu słomek metalowych i za ową radą chętnie się udały. Zakupiły sobie po parze owych metalowych słomek i kontynuowały swoją wspólną przygodę. Ponieważ jednak, jak się okazuje, Elena była ciężką alkoholiczką, która pozostawała w stanie upojenia praktycznie od rana do nocy, któregoś dnia, biedactwo, ciągnąc drinka przez ową metalową rurkę, przewróciła się, rurka wbiła się jej w oko, przebiła mózg i niestety, że się tak brzydko wyrażę, kopnęła w kalendarz.
      A ja sobie myślę, że za to co się stało powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności nie kto inny jak wspomniany wcześniej David Attenborough. To że ja tu piszę ten prześmiewczy tekst, to jest tak zwany „pan Pikuś”. Panem Pikusiem jest też owa retoryka w postaci kopania w kalendarz. Problem jest w tym starym idiocie Attenborough, no a przede wszystkim w tych wszystkich cwaniakach, którzy postanowili wykorzystać jego zidiocenie do swoich bardzo podłych oczywiście celów.
       Mam już prawie 64 lata, które przeżyłem szczęśliwie  na tej pięknej planecie, którą dał nam Pan, i oświadczam publicznie, że nawet gdyby mi zostało dodane do tego jeszcze z paręnaście lat, nawet palcem nie kiwnę, żeby się angażować w jej ochronę. Oczywiście, śmieci będę wyrzucał do kosza, poza tym jednak proszę na mnie nie liczyć. Jestem bowiem pewien, że Ziemia sobie beze mnie doskonale poradzi. A co do tych słomek, pozostawiam je mojej wnuczce, plastikowe naturalnie. Sam będę grzał normalnie, z lufy.



Zapraszam oczywiście wszystkich do czytania moich książek. Oczywiście, jeśli ktoś książek, tak jak ja, nie czyta, to przepraszam, natomiast wszystkich pozostałych serdecznie zachęcam do klikania w okładki tuż obok. Dalej nie ma już nic.

7 komentarzy:

  1. Ba,plastikiem można też palić w elektrowniach, czy elektrociepłowniach dużo lepiej niż papierem (w końcu to przetworzona ropa). Ale nie lzia, bo emisja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale żeby alkohol ciągnąć przez rurkę? Co za zboczenie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym papierem i plastikiwe to prawda. W Norwegii wycofuja sie z papierowych toreb.
    W Polsce pojawily sie slomki z makaroni. Wyrzucanie jedzenia jest eko

    OdpowiedzUsuń
  4. Krzysiu super napisałeś. Całą duszą i całym sercem się zgadzam z każdym słowem! W Szwecji poszli tak daleko że od 1lipca zabronili palenia papierosów przed restauracjami, na peronach, przystankach i przed wejściem do sklepów itp. Ciekawa jestem jak to się skończy. Pozdrawiam z Poręby koło Myślenic. Jesteśmy z Kennethem w odwiedzinach u mojego pierwszego męża 🙋🤓

    OdpowiedzUsuń
  5. @Unknown
    Miło Cię tu widzieć. Pozdrów Kennetha i do szybkiego zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...