Nie umiem tego powiedzieć z pełnym
przekonaniem, ale wydaje mi się, że przez minione ponad już dziesięć lat ani
słowa nie napisałem na temat ochrony środowiska, ekologii, czy choćby i
segregowania śmieci. Czemu tak? A temu to mianowicie, że mnie te wszystkie
zabiegi na rzecz ratowania Ziemi interesują w stopniu znikomym, a w dodatku
uważam, że ponieważ za tym całym ruchem stoją pieniądze dla nas szaraczków nie
do wyobrażenia, byłoby wstydem się w ten przekręt angażować.
Chętnie tu zresztą zacytuję fragment z
amerykańskiego dziennikarza Rusha Limbaugh – gdyby ktoś nie wiedział, mówię o
człowieku, bez którego taki Janusz Korwin Mikke nie miałby do powiedzenia
dokładnie nic – który opisał problem moim zdaniem znakomicie:
„Doskonałość Ziemi mnie zadziwia. Ta jedna,
maleńka planeta ma warunki niezbędne do powstania życia i jest doskonale
usytuowana w układzie słonecznym. Gdyby znajdowała się nieco dalej od Słońca,
byłaby jedną wielką Antarktydą, gdyby była nieco bliżej, stałaby się
niekończącą się Saharą. Położenie Ziemi jest bardzo precyzyjne, a to, moi
drodzy, nie jest dziełem przypadku. Jakież to jest piękne, że życie rodzi się i
rozkwita na tej niezwykłej maleńkiej planecie, umieszczonej w tym maleńkim
systemie słonecznym, umieszczonym w tej maleńkiej galaktyce, umieszczonej w tym
nieskończonym kosmosie.
Im więcej dowiaduję się na temat różnych form życia na naszej planecie,
im bardziej moje pięć zmysłów przeżywa piękno i potęgę przyrody, tym bardziej
jestem tym wszystkim porażony. My ludzie nie mamy nic wspólnego z powstaniem
Ziemi, z jej położeniem i sposobem, w jaki ona funkcjonuje. Jesteśmy zaledwie
cząstką tej planety, choć to oczywiście wcale nie oznacza, że jesteśmy
nieważni. Jesteśmy jej cząstką tak jak inni jej mieszkańcy, czy to sekwoja,
sówka plamista, czy lodowiec. Tymczasem tak zwani „ekolodzy” przedstawiają
człowieka jako aberrację, naturalnego wroga przyrody. Ich zdaniem, człowiek
może tę cudowną planetę zniszczyć, tylko dlatego, że jest jej częścią. Co za
bezczelność! Co za próżność!”
Skąd mi przyszło do głowy, by dziś pisać
na ten temat. Otóż powody były dwa. Przede wszystkim żona moja wpadła gdzieś na
opinię, która zrobiła na niej wrażenie, a mnie się wydała niezwykle ciekawa.
Otóż wygląda na to, że to iż w ostatnich czasach wspomniani „ekolodzy” wymusili
na nas, byśmy zamiast plastikowych opakowań używali papierowych, jest
największym możliwym idiotyzmem. Problem polega bowiem na tym, że gdybyśmy
papierowe śmieci wyrzucali do lasu, gdzie one by sobie spokojnie na deszczu
gniły, to wszystko byłoby jeszcze okay. Rzecz w tym, że one są zbierane do
kontenerów, a proces ich utylizacji, oraz dalszej produkcji jest tak drogi, że
w pewnym momencie, przez gigantyczne zużycie wody i energii, staje się zupełnie
nieopłacalny i bezsensowny. Co innego plastik. Ten się utylizuje praktycznie
bez kosztów i podobnie bez większych kosztów przebiega produkcja kolejnych
torebek, woreczków, czy choćby słomek do drinków.
Nie chciałem też jednak o tym pisać, bo
zwyczajnie boję się wchodzić w rejony, gdzie juz rządzi wyłącznie propaganda, i
to propaganda prowadzona za grube miliardy, na szczęście trafiłem na wiadomość,
która okazała się, jak to mówią Anglicy, straight
and to the point i która to zupełnie niechcąco skomentowała problem w
sposób wręcz najpiękniejszy. Oto, jak się okazuje żyła sobie w Wielkiej
Brytanii pewna para lesbijek, Elena Struthers-Gardner ze swoją żoną Mandy
Struthers-Gardner, nastawionych do tego co daje nam Ziemia nadzwyczaj przyjaźnie.
Któregoś dnia usłyszały one od samego Davida Attenborough, że ponieważ Ziemia w
sposób wręcz niewyobrażalny cierpi od nadmiaru plastikowych słomek, lepiej by
było używać dostępnych w handlu słomek metalowych i za ową radą chętnie się
udały. Zakupiły sobie po parze owych metalowych słomek i kontynuowały swoją
wspólną przygodę. Ponieważ jednak, jak się okazuje, Elena była ciężką
alkoholiczką, która pozostawała w stanie upojenia praktycznie od rana do nocy,
któregoś dnia, biedactwo, ciągnąc drinka przez ową metalową rurkę, przewróciła
się, rurka wbiła się jej w oko, przebiła mózg i niestety, że się tak brzydko
wyrażę, kopnęła w kalendarz.
A ja sobie myślę, że za to co się stało powinien
zostać pociągnięty do odpowiedzialności nie kto inny jak wspomniany wcześniej
David Attenborough. To że ja tu piszę ten prześmiewczy tekst, to jest tak zwany
„pan Pikuś”. Panem Pikusiem jest też owa retoryka w postaci kopania w kalendarz.
Problem jest w tym starym idiocie Attenborough, no a przede wszystkim w tych
wszystkich cwaniakach, którzy postanowili wykorzystać jego zidiocenie do swoich
bardzo podłych oczywiście celów.
Mam już prawie 64 lata, które przeżyłem
szczęśliwie na tej pięknej planecie,
którą dał nam Pan, i oświadczam publicznie, że nawet gdyby mi zostało dodane do
tego jeszcze z paręnaście lat, nawet palcem nie kiwnę, żeby się angażować w jej
ochronę. Oczywiście, śmieci będę wyrzucał do kosza, poza tym jednak proszę na
mnie nie liczyć. Jestem bowiem pewien, że Ziemia sobie beze mnie doskonale
poradzi. A co do tych słomek, pozostawiam je mojej wnuczce, plastikowe
naturalnie. Sam będę grzał normalnie, z lufy.
Zapraszam oczywiście wszystkich do
czytania moich książek. Oczywiście, jeśli ktoś książek, tak jak ja, nie czyta,
to przepraszam, natomiast wszystkich pozostałych serdecznie zachęcam do
klikania w okładki tuż obok. Dalej nie ma już nic.
Ba,plastikiem można też palić w elektrowniach, czy elektrociepłowniach dużo lepiej niż papierem (w końcu to przetworzona ropa). Ale nie lzia, bo emisja.
OdpowiedzUsuńAle żeby alkohol ciągnąć przez rurkę? Co za zboczenie!
OdpowiedzUsuńLGBTQS
Usuń@Grzeralts
UsuńLGBTQSΦ (za rurkę)
Z tym papierem i plastikiwe to prawda. W Norwegii wycofuja sie z papierowych toreb.
OdpowiedzUsuńW Polsce pojawily sie slomki z makaroni. Wyrzucanie jedzenia jest eko
Krzysiu super napisałeś. Całą duszą i całym sercem się zgadzam z każdym słowem! W Szwecji poszli tak daleko że od 1lipca zabronili palenia papierosów przed restauracjami, na peronach, przystankach i przed wejściem do sklepów itp. Ciekawa jestem jak to się skończy. Pozdrawiam z Poręby koło Myślenic. Jesteśmy z Kennethem w odwiedzinach u mojego pierwszego męża 🙋🤓
OdpowiedzUsuń@Unknown
OdpowiedzUsuńMiło Cię tu widzieć. Pozdrów Kennetha i do szybkiego zobaczenia.