Rozmawialiśmy tu parę razy o
tym, jak ów lewacki - przepraszam za to określenie, ale nie przychodzi mi do głowy
nic choćby nieco bardziej uniwersalnego - obłęd, z jakim mamy do czynienia tu u
nas od parunastu już lat, jest zjawiskiem, które ani nie powstało tu na naszej
ziemi jako pierwsze, ani też tym bardziej nie zostało tu u nas wymyślone. Wręcz
przeciwnie. Jeśli przyjrzeć się dokładnie, jak wygląda dziś spór między - znów
pozwolę sobie na znaczne uproszczenie - zwolennikami zabijania dzieci
poczętych, a ich ratowania, sytuacja w jakiej się znajdujemy my, jest
zdecydowanie bardziej znośna od tej, z którą mamy do czynienia choćby w takich Stanach
Zjednoczonych. A jestem pewien, że o prawdziwej skali owego szleństwa będziemy
się mogli przekonać po wiosennych wyborach europejskich.
Póki co, mówimy o Ameryce,
która jest duża, silna i wszędzie obecna, zarówno ze swoimi cywilizacyjnymi
sukcesami, jak i porażkami. Oto mają oni telewizję Fox, a w niej gadkę, jaką im
regularnie prezentuje niejaki Tucker Carlson. Tucker Carlson to dziennikarz o
poglądach mocno konserwatywnych, nadzwyczaj wyszczekany, a jego telewizyjny
projekt sprowadza się do tego, że on zaprasza do swojego programu najbardziej
zażartych piewców lewackiej ideologii i się z nimi przekomarzać, najczęściej
oczywiście ich kompromitując. Wszystkie jego występy można znaleźć bez problemu
na Youtubie, więc jeśli ktoś ma ochotę, serdecznie polecam, niemniej ostrzegam,
że to co tam na nas czeka, to świat, w którym taka na przykład Magdalena Środa
nie miałaby miejsca ze względu na zbyt prawicowe poglądy. Ow Tucker nie
rozmawia z ludźmi, którzy wzywają do tego, byśmy się wszyscy kochali i by geje,
lesbijki oraz imigranci cieszyli się wolnością taką jak nasza, czy że religia
to opium sdla narodów. Oni nawet nie apelują oto, by przy okazji najbliższych
wyborów odsunąć Trumpa od władzy. Nie. Oni nigdy nie schodzą poniżej poziomu,
gdzie wzywa się do eksterminacji wszystkich tych, którzy na przykład uważają
swoje życie rodzinne za obiektywny sukces, a stosowanie zaimków on/ona uważa się
za faszyzm. Przesadzam? Ani trochę. Poziom sporu politycznego w Stanach Zjednoczonych
sięga poziomów dka nas nieznanych.
A zatem mamy owego Tuckera i
mamy Amerykę, gdzie Zło nie jest już tylko jeszcze jedną propozycją, ale
stanowi część życia, i nikomu nawet do głowy nie przyjdzie traktować go jako
rozwiązania alternatywnego. I powtórzę, gdy chodzi o poziom tak zwanego
„sporu”, to znów, to z czym mamy do czynienia w Polsce, to jest zwykła rozmowa
przy kawie i ciasteczku. Nawet jeśli po drugiej stronie stolika siedzi cała
redakcja „Wysokich Obcasów”. W tym akurat wymiarze, świat nas wyprzedził
dokładnie w taki sam sposób, jak to robi od lat.
Skąd nagle pomysł, by powrócić
do tego tematu? Otóż znalazłem w Sieci rysunek ze znanego tygodnika „The New
Yorker” o następującej treści:
Gdy chodzi o „New Yorkera”, mimo
że to jest banda lewackich opętańców, ja od lat nie znam niczego równie
fantastycznego jak owe rysunkowe żarty. Wydaje mi się, że ja jeszcze chodziłem
do liceum, gdy w starych toeplitzowskich „Szpilkach” pochłaniałem całym sercem
te obrazki, no i do dziś pozostaje wierny tej estetyce i tej literze. I oto
wczoraj znalazłem ów żart, gdzie, jak widzimy, na najniższym kręgu piekła
buduje się mieszkanie dla Donalda Trumpa. I to jest właśnie taki żart.
Przepraszam bardzo, ale
przypomina mi się w tym momencie upadek Wojciecha Młynarskiego, wielkiego
artysty i poety, który w momencie gdy zaangażował się w politykę, nie dość że
natychmiast stracił swój złoty róg, to jeszcze, jak słyszymy to tu to tam, zwyczajnie
też zmysły. Jest jednak coś co sprawia, że to co spotkało Młynarskiego w
najmniejszym stopniu nie przypomina tego, co się stało z rysownikami „New
Yorkera”, a więc z ludźmi, którzy zanim otworzą rano oczy, już widzą rok 1921 i
prezydenta rozrywającego swoimi tłustymi paluchami wolny świat. Młynarski,
owszem, został pożarty przez politykę i od tego zwariował, jednak nawet jego
wierszyk o sędzi Tulei to był majstersztyk przy tym co zaprezentowałem wyżej.
Proszę popatrzeć na to coś. Przecież to jest upadek kompletny. Bo co oni chcą
nam powiedzieć? Że Donald Trump pójdzie do piekła? Przepraszam bardzo, ale,
pomijając już poziom tego grepsu, co to się dzieje? Czyżby nagle ta banda
lewackiego śmiecia zaczęła wierzyć w ostateczne potępienie?
No, nie wiem, co mam im
powiedzieć. Może tylko to, żeby się nie martwili, bo Jezus jest Panem. A jeśli
idzie o naszych bojowników o tęczę nad światem, to niestety same złe wieści:
jeszcze wiele przed wami. Musicie się zdecydowanie bardziej starać, byśmy was
mieli zacząć traktować poważnie.
Już pojutrze z
częścią z nas spotkam się w Warszawie w Arkadach Kubickiego na targach książki.
Tymczasem jednak tych co mają za daleko zapraszam na zakupy albo do księgarni
pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl,
albo tu do mnie pisząc na adres k.osiejuk@gmail.com.
@toyah
OdpowiedzUsuńPodobno w poczuciu własnej bezsilności wobec doświadczanej krzywdy nawet niewierzący człowiek jest skłonny modlić się, aby w jego obronie, lub chociaż dla spóźnionej sprawiedliwości przybył zastęp Aniołów z mieczami gorejącymi.
Natomiast, jeśli lewactwo w Anioły nie wierzy, to - parafrazując Franciszka - musi modlić się o przybycie diabłów.
Żadne to odkrycie i dla powyższej zasady z tego rysunku New Yorkera nic nowego nie wynika. Chciałbym jedynie zrozumieć, jaką straszną krzywdę wyrządza im Donald Trump i dlaczego mają poczucie tak kompletnej własnej bezsilności, że aż czarnej pomocy wzywają. Dlaczego nie tęczowej?
Czyżby już nie wierzyli w demokrację a tylko w przemoc?
Oni zdaje się utożsamiają przemoc z demokracją.
Usuń@Grzeralts
UsuńW zakresie tego, dokąd człowiek idzie po śmierci, to jak mi się zdaje panuje zupełna zgodność, że do piekła się nie idzie, bo diabli biorą wyłącznie przemocą.
Swoich więc też.
@orjan
UsuńJa już to mówiłem, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Po to Cię mam. Dla tego rodzaju refleksji.
To prawda, w Polsce to jesteśmy w przedszkolu na razie ale wszystko przed nami.
OdpowiedzUsuńHasła do jutuba "maga hat" i "sjw" :)
https://youtu.be/NlopX-pOrAg
@Remo
UsuńBardzo dobre. Naprawdę jestem pod wrażeniem.