Co ja sądzę o blogerze Piotrze
Wielguckim, z tak nieprawdopodobną bezczelnością robiącego tu karierę za pomocąg
szyderczego pseudonimu Matka Kurka, ale również o gwieździe opozycyjnej
publicystyki, prof. Wojciechu Sadurskim, stali czytelnicy tego bloga powinni
wiedzieć znakomicie. Gdyby jednak były tu jakieś wątpliwości, to informuję po
raz kolejny, że jednego i drugiego uważam za produkt pochodzący z tej samej
ruskiej fabryki. Muszę tu jednak dodać, że mam z nimi pewien problem, ponieważ
o ile to że Sadurski jest bożyszczem lewej części politycznej sceny traktuję
jako coś w pełni zrozumiałego, to fakt, że wspomniany Wielgucki zdołał
skutecznie otumanić tak znaczną część prawicowej opinii publicznej, uważam za
coś wołającego o pomstę do Nieba.
Nie będę tu jednak się dziś
rozpisywał na temat tego strasznego przekrętu, raz przez to, że nie wierzę w
jakikolwiek swój sukces pedagogiczny, a poza tym zwyczajnie nie chce mi się
tego czegoś dotykać. Stało się jednak coś, co tylko pośrednio związane jest z
oboma panami, a tak naprawdę dotyczy Internetu, w którym wciąż, choć z coraz
większym trudem, funkcjonuję. Już spieszę wyjaśniać, w czym rzecz. Otóż sprawa
wygląda tak, że zarówno Sadurski, jak i Wielgucki, realizują się, podobnie jak
ja się realizowałem jeszcze 11 lat temu, czyli zanim uruchomiłem swój blog, a
więc zadając szyku na społecznościowych portalach. I oto, proszę sobie
wyobrazić, widząc że prof. Sadurski (Wojtek) awanturuje się z prof. Pawłowicz
(Krysia) – też jedną z wielkich gwiazd tej ponurej sceny – co do akademickiej
pozycji przez siebie zajmowanej, zareagował wspomniany Matka Kurka (Piotrek) i
napisał Sadurskiemu co następuje:
„Kończąc temat, Wojciech Sadurski, stopień dr hab, taki sam jak Krystyna
Pawłowicz, uzyskał na tym samym UW. Tytuł profesorski nadał mu śp. Lech
Kaczyński. Wszystko, co syn stalinowskiego aparatczyka Franciszka Sadurskiego
osiągnął zawdzięcza Polsce, na którą rzyga. W Sydney jest kelnerem”.
Na to zareagował oczywiście
natychmiast prof. Sadurski, oświadczając, że on nie rzyga na Polskę, lecz tylko
na Matkę Kurkę. Kurka nie pozostał Sadurskiemu dłużny i odpowiedział, że on by
się na Sadurskiego „nawet nie wysrał, ani
się nim nie podtarł”.
W tym momencie do owej nadzwyczaj
kulturalnej debaty dołączył człowiek nazwiskiem Matczak, jak podaje wikipedia, „prawnik, radca prawny, doktor habilitowany nauk prawnych, specjalista w zakresie teorii prawa, profesor nadzwyczajny na Wydziale Prawa i
Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, partner w
kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, członek Zespołu Ekspertów Prawnych Fundacji im. Stefana Batorego, Stowarzyszenia im. prof. Zbigniewa Hołdy, Rady Programowej Archiwum im. Wiktora Osiatyńskiego” i zwrócił się do Kurki w następujących
słowach:
„Piotrek, ty nie tylko cham i prostak jesteś, ale jesteś dumny z tego,
że taki jesteś. Jesteś dowodem na cud - ewolucja może jednak zawrócić od
człowieka, przez drób, do pierwotniaka”.
Kurka nie czekał:
„Marcin, gdybyś ty mnie miał za kulturę wyższą to bym sobie żyły wypruł.
Jesteście ‘Kałmuki stepowe’ z jednej miary krojone. Cham to jesteś ty i ten
kelner Sadurski, tępe z was chamy, które za każdym razem będą brać w pysk, jak
słowem pisną. Rozumiesz, czy poprawić?”
Tego już Matczak nie wytrzymał
i rzucił się w otchłań:
„Kiedyś mówiłeś że twoja córka idzie na prawo do Wrocławia, prawda?
Wyślę ten twój defekacyjny tekst moim kolegom z Wydziału i poproszę, żeby go
omówili na zajęciach w Jej grupie jako przykład mowy nienawiści. Zobaczymy, jak
będziesz piszczał, jak wróci do domu”.
Ktoś się pewnie zapyta skąd ja
to wszystko wiem. Otóż, jak się okazuje, ta ostatnia wypowiedź, podpisana przez
Matczaka wywołała po wszystkich stronach politycznego sporu taki szok, że wręcz
odsunęła na drugi plan wszystkie inne wiadomości. To bowiem, że Wielgucki to
kuty na cztery nogi cwaniak, który na to co robi, ma papiery uzyskane od
lepszych niż Sadurski i Matczak razem wzięci, nie jest jakąś wielką tajemnicą,
natomiast Matczak, który jak ostatni kretyn postanowił postraszyć córkę Kurki
publiczną kompromitacją, znalazł się nagle w przysłowiowej „czarnej dupie” i
wygląda na to, że jest już po nim.
Ja jednak mam tu dla nas
refleksje, które znów tylko pozornie dotyczą tych dwóch durni i jednego
cwaniaka, który nimi kręci jak dziećmi, a tak naprawdę są skierowane do nas.
Otóż proszę zwrócić uwagę na to, że Matczak i Sadurski rozmawiają z Wielguckim
– zaledwie przecież jednym z blogerów i autorem mikroskopijnego felietonu w
tygodniku „Do Rzeczy” – jak z członkiem ferajny. Wszyscy wiemy jak działają
hierarchie na takich portalach jak Facebook, czy Twitter. Tam nie ma takiej
możliwości, by którykolwiek z nich choćby zaryzykował zejście poniżej poziomu
do jakiego został przypisany. Tu tymczasem, oni z Kurką są za pan brat, a jakby
tego było mało, Kurka z Sadurskim walą do siebie na ty, Matczak z Wielguckim
wręcz zwraca się do siebie per „Piotrek” i „Marcin”.
Ludzie, błagam, ruszcie
wreszcie głową. Od razu zrobi się Wam lepiej.
Gdyby kogoś
zainteresowały moje książki, proszę o kontakt pod adresem k.osiejuk@gmail.com
No widzisz pacanie i po co ci było startować na onecie?
OdpowiedzUsuńDali ci laptopa ale nie zagwarantowali sukcesu na przyszłość...
Trzeba mieć talent i tzw iskrę Bożą. Jesteś niestety beztalenciem i nie pomogą ci żadne filmiki na pgr.
Po co pokazujesz swój infantylizm?
To nie my mamy ruszyć głową pacanie, a tylko ty, bo nadal będziesz chodził po prośbie!!!
ps
odważysz się pokazać? :)
@Anonimowy
UsuńNie. Nie pokażę się. Będę nadal się tu pokazywał jako osoba anonimowa.
Szanowny Autorze,
OdpowiedzUsuńCo do "matkakurki", jego adwersarzy i poziomu tego żenującego dialogu - tak, to jest wszystko w bardzo w złym stylu, i trzeba to tak nazywać, by nie stało się akceptowaną normą.
Jednak zgodnie z radą Autora ruszam głową - i wychodzi mi, że ze zdania A niekoniecznie wynika zdanie B.
Zdanie A: Wszyscy popularni publicyści z wielu stron mainstreamowego "sporu politycznego" mówią do siebie po imieniu i zachowują się jak zblatowani, dobrzy znajomi.
Zdanie B: Wszyscy popularni publicyści z wielu stron mainstreamowego "sporu politycznego" realizują te same cele, mają tych samych mocodawców i te same źródła finansowania, a ktoś tam w centrali dyspozycyjnej rozpisuje im role w spektaklu.
Owszem - A jest przesłanką dla B, ale nie implikuje B.
Z poważaniem.
@Filip Rembiałkowski
UsuńMożliwe, tyle że ani zadanie A ani tym bardziej zdanie B nie są mojego autorstwa.
100% Krzysiek. Niestety takie rzeczy się nie przybijają do "biomasy wyborczej".
OdpowiedzUsuń