Wygląda
na to, że już niedługo publiczna aktywność Grzegorza Górnego stanie się
pierwszym powodem prowadzenia przeze mnie tego bloga, a jego nazwisko będzie
najczęściej wymienianym przeze mnie publicznie. Okropny we mnie budzi lęk świadomość
tego, co się może stać, jednak nie będąc w stanie postępować wbrew sobie, będę
musiał wziąć ten ciężar na klatę, na plecy i na swoją i tak już skołataną od
przeróżnych niespodzianek głowę.
Oto nie umilkły jeszcze echa ataku, jaki
wspomniany Górny, bez żadnego wyraźnego powodu, poza oczywistą niechęcią do
papieża Franciszka, a co gorsza, w oparciu o oczywiste plotki, przypuścił na
tak zwaną „mafię pedofilską” w Kościele Katolickim, oraz przy okazji sam
Kościół, jak ten sam dziwny człowiek postanowił uczynić następny krok i tym
razem zajął się księżmi-homoseksualistami, którzy jego zdaniem stanowią problem
jeszcze poważniejszy, niż pedofile w sutannach. Jak pisze Górny, pedofilów
wśród osób duchownych na całym świecie jest, owszem, bardzo bardzo wielu,
jednak jeśli spojrzeć na statystyki, jeszcze gorzej jest choćby wśród
nauczycieli, a więc w tych zawodach księża zajmują dopiero drugie miejsce.
A zatem pozostaje pedalstwo. Już sam
tytuł tekstu, podobnie zresztą, jak to się miało w przypadku wcześniejszego
tekstu Górnego o księżach, gwałcicielach małych dzieci, robi wrażenie. Tam
mieliśmy „Wstrząsające świadectwo watykańskiego arcybiskupa o Franciszku i
skandalu pedofilskim w Kościele”, tu natomiast jest jeszcze mocniej: „Tęczowa ośmiornica oplata Kościół”.
Skąd Górny to wszystko wie? No przede
wszystkim, jak już wspomniałem, z oficjalnych statystyk, ale przede wszystkim z
publikacji najwybitniejszych w branży ekspertow. Popatrzmy, jak to wygląda w
praktyce i zapewniam, że to nie jest żart:
„Eksperci
mówią w tym kontekście o tzw. syndromie wampira (ktoś ukąszony przez takiego
osobnika sam staję się wampirem i kasa innych). To sytuacja, w której ofiara z
czasem przemienia się w sprawcę. Ktoś kto został wyjorzystany seksualnie jako
ministrant czy kleryk, już jako ksiądz często uwodzi młodszych od siebie. W ten
sposób orientacja może się reprodukować środowiskowo przez pokolenia”.
(- Co pani mówi, droga pani Gwóźdź?
Syndrom wampira? Toż to aż strach pomyśleć! I oni tak jak te wampiry wysysysają
z tych kleryków krew?
- Krew? Kochana! Jaką tam krew?
Normalnie, spermę.
- Jezusie Przenajświętszy! Tego nie da
się słuchać! A skąd to pani ma takie informacje?
- Jak to skąd? Czytałam w tygodniu „Sieci”?
- Jak to skąd? Czytałam w tygodniu „Sieci”?
- A to przypadkiem nie jakaś żydowska
prasa?
- Ależ gdzie tam, żydowska? Nasza.
Polska).
Wracajmy
zatem do Górnego:
„Logika
funkcjonowania niejawnego grona wtajemniczonych w ramach szerszej społeczności
zawsze kończy się tym samym: uruchomieniem ukrytych mechanizmów kariery,
awansu, czy kierunku zmian. Publicyści katoliccy w USA piszą wprost o
‘lawendowej mafii’, która przeżera Kościół od środka. Jak jest skala tego
zjawiska? Naukowcy publikują wyniki badań, podając liczby trudne do uwierzenia.
Piszą wręcz o 30 proc. homoseksualistów wśród amerykańskiego duchowieństwa.
Dane te uznaje za prawdopodobne największy znawca tej problematyki w USA, ks. prof.
Donald Cozzens”.
(- Jak pani mówi, pani Gwóźdź? Koza?
Donald? To tak jak ten rudy, co to go wywieźli do Brukseli. On mi zawsze
patrzył na pedała.
I tak to się plecie przez cały tekst
Grzegorza Górnego, zamieszczony – tak, tak, tym razem już nie na portalu
wpotylice.pl, lecz jak najbardziej w pierwszym prawicowym tygodniku IV RP,
„Sieci”).
No
dobra, ktoś powie, kiedy już poznaliśmy statystyki i zdanie „największych
znawców tej problematyki w USA”, czas chyba na konkrety. A więc proszę
uprzejmie, konkrety są jak najbardziej:
„Dziś
wielu hierarchów katolickich
otwarcie wspiera kulturę ‘gejowską’. Na przykład kard. Christoph Schönborn urządził
niedawno w wiedeńskiej katedrze uroczyste nabożeństwo dla homoseksualistów z
przemówieniami aktywistów gejowskich, głoszących, że ‘nie ma znaczenia, kogo
kochamy, lub w kogo wierzymy’. Tego typu przykłady można mnożyć [oba
podkreślenia moje]”.
(- Co pani powiada, pani Gwóźdź? Że nie
ma znaczenia w kogo wierzymy? Tak ten Schönborn powiedział? Że na takich, droga
pani, nie ma kija! Ja na Święta jadę do Wiednia do syna, to pójdę do tego Donalda
i mu wszystko wygarnę. Wampir jeden! No ale opowiadaj pani dalej, jak to jest z
tymi przykładami?
- No, wie pani, pani Drut, oni tam piszą,
że tu by trzeba było usiąść i je pomnożyć, a ja z mnożenia, wie pani, jestem
nie bardzo.
- Oj szkoda! Ale zapytam syna, to mi
policzy. On umie nawet liczyć po niemiecku).
W
tych dniach, na tle dyskusji na temat wchodzącego już niedługo na ekrany kin
filmu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego, niedawno jeszcze pierwszego bohatera wyobraźni
redaktorów tygodnika „Sieci”, minister Gliński wydał oświadczenie, że on osobiście
nie dał na ten film złamanego grosza, a w tej sytuacji pojawia się pytanie,
skoro nie on, to kto? No i tu ja mam podejrzenie, że to mogłaby być grupa
medialna „Fratria” wydawca między innymi wspomnianego tygodnika. Ale jest coś
jeszcze, równie ciekawego. Otóż, jak się okazuje, współautorem scenariusza do wspomnianego
filmu jest niejaki Wojciech Rzehak, wicedyrektor prywatnej szkoły ewangelickiej
w Krakowie. To ja już sobie tylko myślę, że skoro mamy jedną część tego teamu, czy jest zatem
możliwe, że drugim z autorów owej wesołej historii jest sam red. Grzegorz
Górny? W końcu czemu nie? Toż to człowiek nadzwyczaj pobożny.
W tej chwili już mam u siebie
tylko „Rock and roll, czyli podwójny nokaut”. Tylko i aż. Bardzo łatwo można
się przekonać: k.osiejuk@gmail.com
Ciekawe rzeczy pan tu pisze... Najgorsze wlasnie, ze to idzie z tzw. "prawej" strony... Podejrzane to towarzystwo, a mordki takie poczciwe...wargi ulozone w kurza dupke, oczami mrug-mrug, i nadaja :-) Tekieli, Dominik Tarczynski, Grzegorz Gorny... Pomyslec tylko, ze kiedys sie dawalem na to nabierac. Jakos tylko Terlikowskiego od razu odrzucilem, tam za kilometr wialo hipokryzja i glupota. Troche trwalo zanim tę trójkę rozgryzłem, nie obeszlo sie bez pomocy Twojej, Toyahu, i Coryllusa.
OdpowiedzUsuń