Wczoraj z jednym z moich uczniów, dzieckiem wprawdzie zaledwie 14-letnim, już jednak wyjątkowo mądrym, czytaliśmy sobie tekst Boba Greena o Muhamadzie Alim zatytułowanym cytatem z samego Alego: „I’m the most famous man in the world” i kiedy już się trochę pośmialiśmy z Alego, „moje” dziecko spytało mnie: „A tak poważnie, jak pan myśli, kto jest najsłynniejszym człowiekiem na świecie?”. Powiedziałem mu, że nie ma sposobu, by wskazać jedną taką osobę, z tego choćby powodu, że dzisiejszy świat jest tak bardzo zróżnicowany kulturowo, że trudno by nam było wskazać tu nawet samego Jezusa, a co dopiero któregoś ze współcześnie żyjących ludzi. Ponieważ on jednak nie ustępował, w końcu zdecydowaliśmy się na prezydenta Stanów Zjednoczonych, no w tym momencie automatycznie i jak najbardziej naturalnie, zaczęliśmy się śmiać z Donalda Trumpa.
To było wczoraj, a, jak wiemy, dziś ów śmiech zamarł nam na ustach i, moim zdaniem, jak najbardziej słusznie. Oglądam właśnie telewizję CNN, widzę tych śmiertelnie smutnych amerykańskich komentatorów, przypomina mi się wieczór powyborczy u nas w Polsce ponad już rok temu, i powiem szczerze, że jest mi Amerykanów żal, i to nawet nie z tego powodu, że mają, w odróżnieniu od nas, za prezydenta durnia, ale dlatego, że przed nimi fala nienawiści, jakiej nawet my tu w Polsce nie przeżyliśmy. Właśnie przemawia Donald Trump i mówi coś o zakopywaniu podziałów, o tym, że chcę być prezydentem wszystkich, że nie chodzi o niego, lecz o Amerykę, a ja jedyne co mogę teraz powiedzieć, to zaapelować do Amerykanów, by się trzymali mocno foteli, a do samego Trumpa, by na siebie uważał, bo może być ciężko. Bo będzie ciężko.
Ktoś by pewnie chciał wiedzieć, jak ja się czuję wobec tego, co się stało w Ameryce, a ja jedyne co mogę powiedzieć, to to, że czuję się dokładnie tak samo fantastycznie, jak bym się czuł, gdyby wygrała Hilary Clinton. Dlaczego? Bo to jak oni sobie zorganizowali te akurat wybory, to nie jest moja rzecz. Proszę posłuchać. Wczoraj, jak niektórzy z nas wiedzą, zajmowaliśmy się tu hejtem, jaki od wielu lat organizowany wobec mnie i Coryllusa w Sieci od wielu lat, jak się okazuje, głównie z terenu Niemiec. To co mnie przy tej okazji zaskoczyło, to o wiele spokojniejsza, niż mogłem się spodziewać, reakcja ze strony wspomnianych hejterów. Tak naprawdę, odezwał się tylko wspomniany wczoraj internauta Nowakowski, przysyłając mi kilka kolejnych maili, jednak, proszę sobie wyobrazić, nie dość że nie używając w nich ani razu czy to imienia Ochujuk, czy Toyahuj, to w ogóle ani razu mnie bezpośrednio nie obrażając. W pewnym momencie nawet posunął się do tego, że wysłał mi jedno naprawdę fantastyczne zdjęcie, podpisując je z sympatyczną moim zdaniem złośliwością: „Bolek i Lolek – sezon 40”.
A zatem, proszę bardzo. Oto mój komentarz do dzisiejszego fantastycznego zwycięstwa Donalda Trumpa. I niech żyje Polska!
Przypominam, że moje książki są dostępne 24 godziny na dobę w księgarni Coryllusa pod adresem www.coryllus.pl.
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńTeż słuchałam przemówienia Trumpa i oglądałam te osłupiałe miny...i jakkolwiek, przeczuwam że nie ma dla nas Polaków aż tak wielkiego znaczenia, czy zostanie prezydentem establishmentowy błazen, czy establishmentowa cwaniara, to jednak przegląd porannej prasy i wiadomości tv (włoskich, amerykańskich i polskich) wprawił mnie w rozbawienie. Szczególnie gadanie p.Kraśki autentycznie i szczerze zaskoczonego, czy komentarze onej gazety. Kompletny brak jakiejś refleksji na temat upadku mainstreamowych mediów, które do ostatniego momentu pompowały C. Oni nic nie rozumieją.
No dobrze, wracam robić obiad dla moich dzieci. Wybory w USA nie pozbawią strawy mojej rodziny:-)
pozdrawiam z Italii,
Gosia
Wczorajszy wieczor to bylo cos. Najpierw LA Kings rozprawili sie z Toronto Maple Leaves 6:0 i, na szczescie, mecz skonczyl sie przed 19 miejscowego czasu.
OdpowiedzUsuńNo a pozniej sie okazalo, ze Trump rozprawil sie z pschyopatka/kryminalistka mniej wiecej z z takim samym wynikiem.
Nie do wiary, ale przesiedzialem przed laptopem ponad 4 godziny sledzac wyniki glosowania z takim samym zacieciam jak przebieg meczu. Ok godziny 22 miejscowego czasu wlaczylem tv i "przelecialem" wiekszosc ogolno krajowych stacji - za wyjatkiem FoxNews same Pochanke's and Lis'es. Obled nie do opisania - tyle wysilku wlozyli w uswiadamianie Amerykanow a ci zaglosowali jak chcieli. To byl widok dziesiecilolecia.
Jezeli chodzi o Trumpa, to mam drobny komentarz - nie on sam, ale ludzie wokol niego sie licza bardziej, a z tego, co sie zdazylem zorientowac to nie jest zle.
Podobnie jak w Polsce chamska, lewacka propaganda dala d..y. No i bardzo dobrze.
California moonshine the best for such occasion.
Serdecznie pozdrawiam - Janusz W.
@JFW
OdpowiedzUsuńCalifornia moonshine? O cholera! To musi być coś. Szkoda że nie mieszkasz bliżej, to bym Cię zaprosił na "bring a bottle party".
Bede w Polsce w tym roku i tez na Slasku tak, ze wszystko jest mozliwe - do ustalenia
OdpowiedzUsuńserdeczne pozdrowienia - janusz w.