Niedawno wspominałem tu swój dawny tekst, w pewnej swojej
części dotyczący tego, co przywykliśmy określać słowem „Glamour”, i tak jak to
się zwykle w tego typu sytuacjach dzieje, zostałem zarzucony uwagami w rodzaju:
„Że też Ci się chce zajmować takimi idiotyzmami?” Oczywiście, ja bym autorów
tego typu komentarzy najchętniej z tego bloga wyrzucał, ale ponieważ mam dobre
serce, jakoś ich toleruję, a jakby tego było mało, postanowiłem im specjalnie
zadedykować dzisiejszą notkę.
Otóż, jak pewnie część z nas zauważyła,
skutkiem pewnej charakterystycznej dla tego typu środowisk dezynwoltury,
redakcja magazynu „Skarb”, wydawanego przez niemiecką sieć drogeryjną
„Rossmann”, zmuszona została do przemielenia całego nakładu, z jednoczesnym wyrzuceniem
na zbity pysk redaktorki naczelnej Agaty Młynarskiej i w pewnym sensie
rozpoczęcia wszystkiego na nowo. Ponieważ ów magazyn wciskany jest za darmo
przy kasie wszystkim klientom „Rossmanna”, siłą rzeczy jego najnowsze,
świąteczne wydanie trafiło i pod naszą strzechę, a ja nie mogę się powstrzymać,
by napisać w tym temacie kilka słów. Otóż, co stwierdzam z autentyczną
satysfakcją, numer z atakiem na program 500+ dokonał u Niemców takiego
spustoszenia moralnego, że to co zostało z tego projektu, to już tylko ten
błyszczący papier i ów wysiłek by go zadrukować czymkolwiek, z granicą
wyznaczoną przez to, co się jest w stanie urodzić w przeciętnym niemieckim łbie,
gdy trzeba odpowiedzieć na pytanie, którego się nie spodziewało. Aktualny numer
„Skarbu” jest numerem specjalnym, bo świątecznym, co zostaje zapowiedziane już
we wstępniaku w następujących słowach: „CICHA
NOC. Niedługo minie dwieście lat, gdy w maleńkiej wiosce Oberndorf w
zaśnieżonych Alpach narodził się Jezus”… Ups! Przepraszam, poniosło mnie. O
Jezusie akurat tam mowy nie ma. Ten tekst leci inaczej: „Niedługo minie dwieście lat, gdy w maleńkiej wiosce Oberndorf w
zaśnieżonych Alpach po raz pierwszy zabrzmiała kolęda ‘Cicha noc’. Organista
Franz Xaver Gruber oraz ksiądz poeta Joseph Mohr śpiewali o pokoju, miłości,
Świętej Rodzinie, Dzieciątku i Pannie uśmiechniętej”, a pokój, miłość, telewizja
TVN i Jerzy Owsiak pozostają leitmotivem całego wydania. W roli wodzirejów
obsadzone zostały trzy osoby, a mianowicie modelka Katarzyna Sokołowska, aktor
i tancerz Kuba Wesołowski, oraz siostrzeniec kucharki Magdy Gessler Mateusz
Gessler. Ktoś być może będzie ciekawy, co ci państwo mają wspólnego z miłością,
a ja już śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż sieć „Rossmann” wraz z fundacją „Nie
jesteś sam” zainicjowały dobroczynny projekt polegający na handlowaniu
pluszowymi misiami, z czego dochód ma być oczywiście przeznaczony na pomoc
chorym dzieciom, a wspomniane gwiazdy zgodziły się wystąpić jako naganiacze.
Proszę popatrzeć, na jakim poziomie się poruszamy. Mówi Kasia:
„Łączą
nas misie, ale ponad nimi jest nadrzędny cel, w którym kryje się myśl, że warto
pomagać. Do tego wykorzystujemy nasz wizerunek. Nasza rozpoznawalność, nasz
przykład, mam nadzieję, zachęca innych do włączenia się w akcję”.
Na to Mateusz:
„I
dobroć”.
Co znaczy być dobrym człowiekiem? – pyta
herr Rossmann, a wyjaśnia Kuba:
„Moim
zdaniem to człowiek bezinteresowny, który nie pyta: za ile, lecz gdy trzeba,
dużo z siebie daje”.
„Dobry
to znaczy pomocny i świadomy tego, co robi […] ktoś, kto rozumie potrzeby innych. Zresztą pod tym określeniem kryje
się wiele cech charakteru, ale najważniejsze chyba są empatia, wrażliwość na
drugiego człowieka”, uzupełnia Kasia.
Kuba:
„Pomaganie
jest formą egoizmu. Robimy to dla innych, ale też dla siebie. Dzięki temu we
własnych oczach stajemy się lepsi. Taka satysfakcja to nic zdrożnego”.
„To
taki zdrowy egoizm, pożyteczny, którego punktem wyjścia jest właśnie empatia”,
dodaje Kasia.
Mateusz, jak się okazuje, też przeżywa
zdrowy egoizm:
„Wieczorem,
kiedy kładę się spać i podsumowuję dzień, to fajnie się czuję, że mogłem komuś
pomóc”.
Świetnie rozumie to Kuba:
„Ale
przyznasz, że fajnym momentem jest, gdy ktoś się do ciebie uśmiecha, jakieś
dziecko, któremu mama powiedziała: ‘To jest ten pan, który dał ci to drogie
lekarstwo, bo dzięki niemu szpital mógł je dla ciebie kupić”.
Żeby nie było zbyt głupio, kolej na Kasię i
jej bardziej już pogłębioną refleksję:
„Od
lat obserwuję, że marzeniem wielu dzieci, zarówno zdrowych, jak i chorych, jest
udział w pokazie mody, wyjście na wybieg, oklaski. Widzę uśmiechnięte buźki
tych dzieciaków, ich emocje, gdy idą po wybiegu, zapominając o swojej chorobie,
a mnie cieszy, że na chwilę mogę im dać pozory normalnego życia […] A obdarowany tym misiem dostaje przesłanie,
że to nie jest zwykła zabawka, tylko taki pluszak, który istnieje w imię
dobrego celu”.
Wreszcie pojawia się też motyw Bożego
Narodzenia i Wigilii. Mówi Mateusz:
„Nie
stawiałem talerza dla wędrowca, ale kiedyś w Wigilię oddałem sąsiadowi sól, bo
mu zabrakło do łazanek. To tak, jakbym obdarował przypadkowego gościa, prawda?”
Kuba:
„A
my pożyczyliśmy jednej pani nici. Mija rok i jeszcze nam nie oddała”.
I tak sobie gawędzą nasi dobroczyńcy. A ja
sobie myślę, że jeśli to coś odzwierciedla jakąś tendencję, to przed nami
piękna przyszłość. Nie ma bowiem takiej możliwości, żeby wśród tych 800 tysięcy
klientów Rossmanna, którzy dostali szansę zapoznania się z ową eksplozją
skretynienia i z niej w ogóle skorzystali, znalazło się choćby dziesięciu,
których to coś poruszyło w sposób inny, niż ten, który ja tu dziś prezentuję. A
skoro tak, to ta hucpa musi się skończyć i to skończyć fajerwerkami, jakich świat
nie widział. Już słyszę ten huk.
Już jutro we Wrocławiu
rozpoczynają się targi książki. Coryllus tradycyjnie ma oko na interes od
samego początku, a ja się pojawię na miejscu w sobotę i zostanę już do końca.
Wrocław, Hala Ludowa, stoisko nr 95. Szczerze polecam.
Not with a bang but a whimper
OdpowiedzUsuń" Ogłosiliśmy przetarg, ponieważ coraz bardziej angażujemy się w internecie, mamy własny portal, w tym roku otworzyliśmy konto firmy na Facebooku. Potrzebowaliśmy wydawcy, który przygotuje dla nas miesięcznik "Skarb", ale także zapewni nam różnego rodzaju treści do internetu - informuje Agata Nowakowska, rzeczniczka prasowa Rossmanna. W przetargu na wydawanie magazynu uczestniczyło kilka firm. O zachowanie zlecenia ubiegał się Ringier Axel Springer Polska, ale przetarg wygrała Agora."
OdpowiedzUsuńRatowanie gadzinówki z Czerskiej idzie w najlepsze, niemcy taktownie przegrali przetarg w rodzinie:)))
@Margherita
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, Elliot był dla nich zbyt litościwy. Nie będzie nawet stęknięcia.
@bazyl
OdpowiedzUsuńCoś takiego podejrzewałem, jak zobaczyłem tę Nowakowską. Powodzenia!