Już
w najbliższych dniach ukaże się kolejny – tym razem „holenderski” – numer
wydawanego przez Klinikę Języka kwartalnika „Szkoła Nawigatorów”, ja natomiast
przypomniałem sobie swój dawny tekst, zamieszczony jeszcze w numerze
„brytyjskim”, a poświęcony projektowi zapisanemu w najbardziej czarnej historii
Brytyjskiego Imperium, pod nazwą Workhouse. Tekst ów zaczynał się w następujący
sposób:
„Gdy parę lat temu ujawniono listę osób,
które odmówiły przyjęcia od brytyjskiej królowej Orderu Brytyjskiego Imperium,
okazało się, że wśród wielu zasłużonych dla Imperium, jest też autor Roald
Dahl. Oczywiście natychmiast pojawiły się komentarze, że Dahl zlekceważył ów
honor, bo tak naprawdę w swojej niewyobrażalnej pysze, liczył na tytuł
kawalerski, tak by jego żona mogła być tytułowana Lady Dahl, my jednak mamy
bardzo mocne podstawy, by twierdzić, że przyczyny tego gestu mogą być znacznie
głębsze i sięgają czasów dawniejszych, niż koniec XX wieku.
Roald Dahl pisał głównie książki dla
dzieci, jednak obok tego wydał dziesiątki krótkich opowiadań dla dorosłych i
dwie książki ze wspomnieniami – z dzieciństwa i z wczesnej młodości. I to
właśnie w pierwszym z owych dwóch zbiorów wspomnień, opisując swoje życie
szkolne, Dahl tworzy obraz tak straszny, że żadne słowa nie są w stanie
powtórzyć tego wrażenia i nie pozostaje nam nic innego, jak zacytować
odpowiedni fragment z jego książki zatytułowanej po prostu ‘Boy’:
‘Nie ma nic złego w kilku szybkich
klapsach na pupę. Niegrzeczne dziecko będzie z nich prawdopodobnie miało same
korzyści. Jednak nasz dyrektor nie dawał nam klapsów, kiedy wyciągał swój kij,
by nas ukarać. Bogu dzięki, nigdy nie uderzył mnie, jednak pewien mój bliski
kolega imieniem Michael opisał mi bardzo dokładnie, jak ów proceder się
odbywał. Najpierw dyrektor kazał Michaelowi zdjąć spodnie i uklęknąć na kanapie
w taki sposób, by jego głowa i ręce zwisały poza kanapę. Następnie bardzo mocno
uderzył Michaela laską w pupę. Potem, w oczekiwaniu aż ból osiągnie najwyższy
poziom, nastąpiła pauza, dyrektor odłożył laskę i zajął się nabijaniem fajki
tytoniem. W tym samym momencie rozpoczął swój wykład na temat grzechu i
występku. Kiedy uznał, że moment jest dobry, znów uniósł laskę i znów na drżące
pośladki Michaela spadł straszny cios. I wtedy znowu dyrektor zrobił przerwę i
wrócił do swojej fajki. Po jakichś trzydziestu sekundach na pupę Michaela
spadło trzecie straszne uderzenie. I po raz kolejny laska wróciła na miejsce,
natomiast dyrektor wyjął zapałki, spróbował zapalić fajkę, lecz zanim tytoń się
zapalił, zapałka zgasła. A więc znów uderzenie i znów wykład na temat grzechu.
Owa powolna i straszna ceremonia trwała aż na pupę Michaela spadło dziesięć
kolejnych uderzeń i przez cały ten czas dyrektor bawił się swoją fajką i
zapałkami, i bez chwili przerwy prowadził swój wykład na temat zła i występku i
grzechu i nieposłuszeństwa i złego zachowania. Nie zamilkł nawet wtedy, gdy
bił. Na zakończenie, dyrektor dał
Michaelowi miskę z wodą, gąbkę i ręcznik i przed założeniem spodni, kazał mu
się obmyć z krwi’.
W nieco innym miejscu zapisuje Dahl takie
słowa:
‘To jednak, co, gdy chodzi o tego dyrektora, wydaje się
być najbardziej interesujące, to fakt, że on w kolejnych latach stał się osobą
bardzo znaną. Kiedy kończyłem trzecią klasę, ni stąd ni z owąd powołano go na
stanowisko Biskupa Chester i musiał się on wyprowadzić do pałacu nad rzeką Dee.
Pamiętam bardzo dobrze, jak w tamtym czasie zachodziłem w głowę, jak to
możliwe, że ktoś kto dotychczas był zaledwie nauczycielem, jednym gwałtownym
skokiem zostaje biskupem. Jednak przede mną wznosiły się wciąż większe zagadki.
Z
Chester już wkrótce mój dyrektor został awansowany na Biskupa Londynu, a po
następnych kilku latach wspiął się na najwyższy szczebel owej drabiny i został
samym Biskupem Canterbury! I to nie kto inny jak on, dostał zadanie, by w Westminster
Abbey nakładać koronę na głowę naszej obecnej królowej, z połową świata przed
telewizorami. I popatrzcie tylko – oto on, człowiek, który w moich latach
szkolnych w najbardziej okrutny sposób dręczył dzieci będące pod jego opieką’”.
W tych dniach wielu z nas to tu to tam
ogląda kolejne odcinki autentycznie znakomitego brytyjskiego serialu pod
tytułem „The Crown” i tam w pewnym momencie pojawia się postać owego pobożnego
męża – dziś już wiem, że nazwiskiem Fisher – kiedy to, w jak najbardziej kluczowej
scenie, młodziutkiej królowej zakłada koronę na łeb, a ja oczywiście wracam
pamięcią do tamtych relacji, no i zastanawiam się, w jaki sposób brytyjska
propaganda poradziła sobie z owym zdecydowanie niewygodnym dla chwały Imperium
świadectwem. No i oczywiście w pierwszym odruchu zaglądam do Wikipedii i do
biogramu wielebnego Geoffrey Fishera, tak, by się przynajmniej dowiedzieć, czy
oni mają w tym temacie jakiekolwiek refleksje. I oto, proszę posłuchać:
„Wśród jego uczniów był też Roald Dahl, w
przyszłości wybitny autor powieści dziecięcych. W swojej autobiografii pod
tytułem ‘Boy’, Dahl zarzucił Fisherowi sadystyczne okrucieństwo w stosunku do
będących pod jego opieką dzieci. Okazuje się jednak, że zanim Dahl w ogóle wstąpił
do Repton, dyrektorem była już inna osoba”.
Ponieważ
informacja ta, jak pewnie wszyscy rozumiemy, brzmi interesująco, nawet jeśli
mamy problem z tym, że nie bardzo wiadomo, w jaki sposób Dahl mógł być uczniem
Fishera, skoro jego już tam rzekomo nie było, zaglądam do notki dotyczącej już samego
Dahla, i tam, owszem, jest równie ciekawie:
„Według biografa Dahla, Jeremy’ego
Treglowna, pobicie miało miejsce w maju 1933 roku, czyli rok po tym, jak Fisher
opuścił Repton, a dyrektorem był J.T. Christie”.
A zatem dowiadujemy się, że za Fishera,
chłosta, nawet jeśli była stosowana, to nie z aż takim okrucieństwem, jak to
fantazjuje Dahl, no a poza tym Dahl na ten temat nie mógł nic wiedzieć, bo
Fishera siłą rzeczy nawet nie widział na oczy, a jeśli nawet widział, to ten mu
się pomylił z J.T. Christie, który może i był sadystycznym pedofilem, ale
przynajmniej nie Arcybiskupem Canterbury. Ja tymczasem od jednego z czytelników
otrzymałem właśnie w prezencie biografię Roalda Dahla, gdzie jak byk widzimy
zdjęcie Geoffreya Fishera, a pod nim podpis: „Geoffrey Fisher, dyrektor Repton, sfotografowany przez Roalda Dahla”.
Zaglądam więc wreszcie na stronę poświęconą samej szkole, a tam pojawia się
informacja, że wśród wybitnych absolwentów Repton znajdował się też znany
dziennikarz Jeremy Clarkson, a niżej następująca relacja: „W szkole starsi uczniowie zmuszali mnie, bym wylizywał toalety do
czysta, robili kupę do mojego pudełka na śniadanie, cięli na kawałki moje
ubrania. To wszystko sprawiło, że pod koniec byłem już bliski samobójstwa”.
Nie trzeba się szczególnie interesować
tematem, wystarczą popularne filmy, czy literatura, by wiedzieć, że organizacja
systemu szkolnictwa w Wielkiej Brytanii niesie ze sobą wiele tego typu historii
i jest to coś, z czym nawet Brytyjczycy zdążyli się już pogodzić. I pewnie
nawet bym do tego tematu nie wracał – w końcu tekst o owych obozach
koncentracyjnych sprawę w znacznym stopniu zamknął – gdyby nie to, że oto
właśnie zobaczyłem, jak oni wiele energii poświęcają temu, by bronić zaledwie
jednego z tych parudziesięciu biskupów Canterbury, których Kościół Anglikański
wydał na świat. Jak już tu mieliśmy okazję wspominać, Korona niejednokrotnie
pokazała, że jest w stanie przyznać się do wielu swoich, niekiedy nawet
najstraszniejszych, win. Wśród nich mieliśmy nawet owe wspomniane już
workhouse’y, a więc autentyczny zwiastun tak zwanego ‘ostatecznego
rozwiązania”. I oto nagle okazuje się, że pojawiają się coraz to nowsze
rewelacje. Po tym jak się dowiedzieliśmy, że owo kosmiczne wynaturzenie pod
nazwą Wielki Indyjski Żywopłot nigdy nie istniało (polecam listy od Zyty),
nagle pojawia się kolejne święte zapewnienie, że Kościół Anglikański pozostaje
jak Matka Przenajświętsza – bez skazy. A o czym to ma świadczyć? Tylko o dwóch
rzeczach: po pierwsze, Brytyjskie Imperium to przywódca tak zwanego Wolnego Świata,
a po drugie, nie ma Narodu Wybranego ponad poddanych Królowej. Gdy chodzi o
Imperium, możemy mówić i wierzyć we wszystko, w to, że Jeremy Clarkson był
szkolony na rycerza Korony przez czyszczenie kibli językiem i zjadanie gówna,
że legendarny Kuba Rozpruwacz stanowił pierwszej klasy produkt wiktoriańskiego
satanizmu, a nawet i to, że ów tajemniczy słoik z osami z czasów ministra
Profumo należał do samego księcia Filipa. Dwie rzeczy muszą pozostać nietknięte
– angielski kapitalizm i angielski kościół. Warto byśmy mieli tego świadomość w
dniach, gdy tak bardzo jesteśmy wszyscy poruszeni sukcesem polskiej wyprawy na 10
Downing Street.
Już w czwartek rozpoczynają się kolejne
targi książki, tym razem we Wrocławiu, na których pojawi się najnowszy, czyli
holenderski numer Szkoły Nawigatorów, z moimi dwoma tekstami o przyjaźni
brytyjsko-holenderskiej. Ja sam przyjeżdżam do Wrocławia w sobotę rano i jestem
już do końca. Zapraszam.
http://www.rp.pl/Media/161128942-Kataryna-Organizacje-pozarzadowe-siedliskiem-opozycji-Bzdura-kompletna.html
OdpowiedzUsuńZAPEWNE już Pan to widział, ale na tzw. wszelki wypadek... Może to Pana zainteresować :)
@Sławomir Kuglarz
OdpowiedzUsuńNie widziełem. Wbrew pozorom, ja im aż tak dużo czasu nie poświęcam. Ale dziękuję.