wtorek, 29 listopada 2016

O języku małego Clarksona i osach księcia Filipa, czyli powrót nad rzekę Dee

       Już w najbliższych dniach ukaże się kolejny – tym razem „holenderski” – numer wydawanego przez Klinikę Języka kwartalnika „Szkoła Nawigatorów”, ja natomiast przypomniałem sobie swój dawny tekst, zamieszczony jeszcze w numerze „brytyjskim”, a poświęcony projektowi zapisanemu w najbardziej czarnej historii Brytyjskiego Imperium, pod nazwą Workhouse. Tekst ów zaczynał się w następujący sposób:
      „Gdy parę lat temu ujawniono listę osób, które odmówiły przyjęcia od brytyjskiej królowej Orderu Brytyjskiego Imperium, okazało się, że wśród wielu zasłużonych dla Imperium, jest też autor Roald Dahl. Oczywiście natychmiast pojawiły się komentarze, że Dahl zlekceważył ów honor, bo tak naprawdę w swojej niewyobrażalnej pysze, liczył na tytuł kawalerski, tak by jego żona mogła być tytułowana Lady Dahl, my jednak mamy bardzo mocne podstawy, by twierdzić, że przyczyny tego gestu mogą być znacznie głębsze i sięgają czasów dawniejszych, niż koniec XX wieku.
      Roald Dahl pisał głównie książki dla dzieci, jednak obok tego wydał dziesiątki krótkich opowiadań dla dorosłych i dwie książki ze wspomnieniami – z dzieciństwa i z wczesnej młodości. I to właśnie w pierwszym z owych dwóch zbiorów wspomnień, opisując swoje życie szkolne, Dahl tworzy obraz tak straszny, że żadne słowa nie są w stanie powtórzyć tego wrażenia i nie pozostaje nam nic innego, jak zacytować odpowiedni fragment z jego książki zatytułowanej po prostu ‘Boy’:
      ‘Nie ma nic złego w kilku szybkich klapsach na pupę. Niegrzeczne dziecko będzie z nich prawdopodobnie miało same korzyści. Jednak nasz dyrektor nie dawał nam klapsów, kiedy wyciągał swój kij, by nas ukarać. Bogu dzięki, nigdy nie uderzył mnie, jednak pewien mój bliski kolega imieniem Michael opisał mi bardzo dokładnie, jak ów proceder się odbywał. Najpierw dyrektor kazał Michaelowi zdjąć spodnie i uklęknąć na kanapie w taki sposób, by jego głowa i ręce zwisały poza kanapę. Następnie bardzo mocno uderzył Michaela laską w pupę. Potem, w oczekiwaniu aż ból osiągnie najwyższy poziom, nastąpiła pauza, dyrektor odłożył laskę i zajął się nabijaniem fajki tytoniem. W tym samym momencie rozpoczął swój wykład na temat grzechu i występku. Kiedy uznał, że moment jest dobry, znów uniósł laskę i znów na drżące pośladki Michaela spadł straszny cios. I wtedy znowu dyrektor zrobił przerwę i wrócił do swojej fajki. Po jakichś trzydziestu sekundach na pupę Michaela spadło trzecie straszne uderzenie. I po raz kolejny laska wróciła na miejsce, natomiast dyrektor wyjął zapałki, spróbował zapalić fajkę, lecz zanim tytoń się zapalił, zapałka zgasła. A więc znów uderzenie i znów wykład na temat grzechu. Owa powolna i straszna ceremonia trwała aż na pupę Michaela spadło dziesięć kolejnych uderzeń i przez cały ten czas dyrektor bawił się swoją fajką i zapałkami, i bez chwili przerwy prowadził swój wykład na temat zła i występku i grzechu i nieposłuszeństwa i złego zachowania. Nie zamilkł nawet wtedy, gdy bił.   Na zakończenie, dyrektor dał Michaelowi miskę z wodą, gąbkę i ręcznik i przed założeniem spodni, kazał mu się obmyć z krwi’.
      W nieco innym miejscu zapisuje Dahl takie słowa:
      ‘To jednak, co, gdy chodzi o tego dyrektora, wydaje się być najbardziej interesujące, to fakt, że on w kolejnych latach stał się osobą bardzo znaną. Kiedy kończyłem trzecią klasę, ni stąd ni z owąd powołano go na stanowisko Biskupa Chester i musiał się on wyprowadzić do pałacu nad rzeką Dee. Pamiętam bardzo dobrze, jak w tamtym czasie zachodziłem w głowę, jak to możliwe, że ktoś kto dotychczas był zaledwie nauczycielem, jednym gwałtownym skokiem zostaje biskupem. Jednak przede mną wznosiły się wciąż większe zagadki.
Z Chester już wkrótce mój dyrektor został awansowany na Biskupa Londynu, a po następnych kilku latach wspiął się na najwyższy szczebel owej drabiny i został samym Biskupem Canterbury! I to nie kto inny jak on, dostał zadanie, by w Westminster Abbey nakładać koronę na głowę naszej obecnej królowej, z połową świata przed telewizorami. I popatrzcie tylko – oto on, człowiek, który w moich latach szkolnych w najbardziej okrutny sposób dręczył dzieci będące pod jego opieką’”.
     W tych dniach wielu z nas to tu to tam ogląda kolejne odcinki autentycznie znakomitego brytyjskiego serialu pod tytułem „The Crown” i tam w pewnym momencie pojawia się postać owego pobożnego męża – dziś już wiem, że nazwiskiem Fisher – kiedy to, w jak najbardziej kluczowej scenie, młodziutkiej królowej zakłada koronę na łeb, a ja oczywiście wracam pamięcią do tamtych relacji, no i zastanawiam się, w jaki sposób brytyjska propaganda poradziła sobie z owym zdecydowanie niewygodnym dla chwały Imperium świadectwem. No i oczywiście w pierwszym odruchu zaglądam do Wikipedii i do biogramu wielebnego Geoffrey Fishera, tak, by się przynajmniej dowiedzieć, czy oni mają w tym temacie jakiekolwiek refleksje. I oto, proszę posłuchać:
      „Wśród jego uczniów był też Roald Dahl, w przyszłości wybitny autor powieści dziecięcych. W swojej autobiografii pod tytułem ‘Boy’, Dahl zarzucił Fisherowi sadystyczne okrucieństwo w stosunku do będących pod jego opieką dzieci. Okazuje się jednak, że zanim Dahl w ogóle wstąpił do Repton, dyrektorem była już inna osoba”.
Ponieważ informacja ta, jak pewnie wszyscy rozumiemy, brzmi interesująco, nawet jeśli mamy problem z tym, że nie bardzo wiadomo, w jaki sposób Dahl mógł być uczniem Fishera, skoro jego już tam rzekomo nie było, zaglądam do notki dotyczącej już samego Dahla, i tam, owszem, jest równie ciekawie:
      „Według biografa Dahla, Jeremy’ego Treglowna, pobicie miało miejsce w maju 1933 roku, czyli rok po tym, jak Fisher opuścił Repton, a dyrektorem był J.T. Christie”.
      A zatem dowiadujemy się, że za Fishera, chłosta, nawet jeśli była stosowana, to nie z aż takim okrucieństwem, jak to fantazjuje Dahl, no a poza tym Dahl na ten temat nie mógł nic wiedzieć, bo Fishera siłą rzeczy nawet nie widział na oczy, a jeśli nawet widział, to ten mu się pomylił z J.T. Christie, który może i był sadystycznym pedofilem, ale przynajmniej nie Arcybiskupem Canterbury. Ja tymczasem od jednego z czytelników otrzymałem właśnie w prezencie biografię Roalda Dahla, gdzie jak byk widzimy zdjęcie Geoffreya Fishera, a pod nim podpis: „Geoffrey Fisher, dyrektor Repton, sfotografowany przez Roalda Dahla”. Zaglądam więc wreszcie na stronę poświęconą samej szkole, a tam pojawia się informacja, że wśród wybitnych absolwentów Repton znajdował się też znany dziennikarz Jeremy Clarkson, a niżej następująca relacja: „W szkole starsi uczniowie zmuszali mnie, bym wylizywał toalety do czysta, robili kupę do mojego pudełka na śniadanie, cięli na kawałki moje ubrania. To wszystko sprawiło, że pod koniec byłem już bliski samobójstwa”.
     Nie trzeba się szczególnie interesować tematem, wystarczą popularne filmy, czy literatura, by wiedzieć, że organizacja systemu szkolnictwa w Wielkiej Brytanii niesie ze sobą wiele tego typu historii i jest to coś, z czym nawet Brytyjczycy zdążyli się już pogodzić. I pewnie nawet bym do tego tematu nie wracał – w końcu tekst o owych obozach koncentracyjnych sprawę w znacznym stopniu zamknął – gdyby nie to, że oto właśnie zobaczyłem, jak oni wiele energii poświęcają temu, by bronić zaledwie jednego z tych parudziesięciu biskupów Canterbury, których Kościół Anglikański wydał na świat. Jak już tu mieliśmy okazję wspominać, Korona niejednokrotnie pokazała, że jest w stanie przyznać się do wielu swoich, niekiedy nawet najstraszniejszych, win. Wśród nich mieliśmy nawet owe wspomniane już workhouse’y, a więc autentyczny zwiastun tak zwanego ‘ostatecznego rozwiązania”. I oto nagle okazuje się, że pojawiają się coraz to nowsze rewelacje. Po tym jak się dowiedzieliśmy, że owo kosmiczne wynaturzenie pod nazwą Wielki Indyjski Żywopłot nigdy nie istniało (polecam listy od Zyty), nagle pojawia się kolejne święte zapewnienie, że Kościół Anglikański pozostaje jak Matka Przenajświętsza – bez skazy. A o czym to ma świadczyć? Tylko o dwóch rzeczach: po pierwsze, Brytyjskie Imperium to przywódca tak zwanego Wolnego Świata, a po drugie, nie ma Narodu Wybranego ponad poddanych Królowej. Gdy chodzi o Imperium, możemy mówić i wierzyć we wszystko, w to, że Jeremy Clarkson był szkolony na rycerza Korony przez czyszczenie kibli językiem i zjadanie gówna, że legendarny Kuba Rozpruwacz stanowił pierwszej klasy produkt wiktoriańskiego satanizmu, a nawet i to, że ów tajemniczy słoik z osami z czasów ministra Profumo należał do samego księcia Filipa. Dwie rzeczy muszą pozostać nietknięte – angielski kapitalizm i angielski kościół. Warto byśmy mieli tego świadomość w dniach, gdy tak bardzo jesteśmy wszyscy poruszeni sukcesem polskiej wyprawy na 10 Downing Street.


Już w czwartek rozpoczynają się kolejne targi książki, tym razem we Wrocławiu, na których pojawi się najnowszy, czyli holenderski numer Szkoły Nawigatorów, z moimi dwoma tekstami o przyjaźni brytyjsko-holenderskiej. Ja sam przyjeżdżam do Wrocławia w sobotę rano i jestem już do końca. Zapraszam.

2 komentarze:

  1. http://www.rp.pl/Media/161128942-Kataryna-Organizacje-pozarzadowe-siedliskiem-opozycji-Bzdura-kompletna.html

    ZAPEWNE już Pan to widział, ale na tzw. wszelki wypadek... Może to Pana zainteresować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Sławomir Kuglarz
    Nie widziełem. Wbrew pozorom, ja im aż tak dużo czasu nie poświęcam. Ale dziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...